(Kinda vent?)
Szczerze?
Chcę wrócić do 2020/2021. To był chyba najszczęśliwszy okres w moim życiu. Wszystko wydawało się takie proste, miałam w sobie tyle energii, mogłam nie spać dwa dni pod rząd i nie być zmęczona (teraz ledwo wytrzymuję do północy), miałam wspaniałych przyjaciół, byłam znacznie bardziej kreatywna, nie przejmowałam się opinią innych aż tak bardzo, miałam więcej czasu dla siebie, faktycznie interesowałam się tym, co oglądam (obecnie nie mogę się skupić na niczym, niezależnie od tego, jak bardzo jest ciekawy dany serial i często mam problemy z jego dokończeniem). Chcę wrócić do tych wszystkich rp, moich książek, planów, zabawnych momentów z moją dawną przyjaciółką, serwerów na Discordzie, mojej fazy na Danganronpę i wszystkich filmików związanych z nią, do słuchania Melanie Martinez wieczorami, śpiewania z siostrą piosenek z DDLC, grania w Skribbl.io po zdalnych i do braku stresu spowodowanego wyborem szkoły ponadpodstawowej.
Ale jednocześnie nie chcę tracić tego, co mam teraz, nawet jeśli jedyną dobrą rzeczą, która spotkała mnie w przeciągu ostatnich kilku lat było zacieśnienie więzi z inną przyjaciółką. I co prawda znalazłam szkołę, która mi odpowiada, ale co z tego, skoro mam do niej 2 godziny, a nie stać mnie na internat? Co z tego, że wiem już, co chcę robić w życiu, skoro i tak rodzina uważa, że to głupie? Co z tego, że chcę się także dostać na inny kierunek (tym razem w szkole, która jest bliżej), kiedy i tak nie mam do niego predyspozycji? Co z tego, że niby jestem ambitna, skoro i tak wszystko rzucam po tygodniu? Co z tego, że tu jestem, skoro czuję się, jakby mnie nie było?
Często czuję się samotna. Jakbym była sama na świecie. I wtedy wracam do tych wspomnień sprzed 2-3 lat.
I wiecie co?
Czuję się jeszcze bardziej samotna.
Anyway, jeśli ktoś to czyta, to życzę wesołych świąt, zdrówka i szczęścia (wiem, dosyć mocno się spóźniłam). Trzymajcie się!
~Robin❤️