Mroczni

By Aveleenn

342 22 2

Aveleen jest mroczną - aniołem, który dobrowolnie opuścił niebo, by żyć na ziemi. Żyje w stadzie wraz z inny... More

WSTĘP
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY

ROZDZIAŁ TRZECI

46 2 0
By Aveleenn


Poprowadził mnie do pierwszych drzwi po prawej stronie ściany, do pokoju bezpośrednio sąsiadującego z jego apartamentem.

Tym razem Nagar nie zjawił się. Zariel sam otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą do środka. Przyznam, że byłam zaskoczona. Pokój był naprawdę piękny. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko w tym zamku jest tak dobrze urządzone.

Pokój był mniejszy niż upadłego, jednak ładnie urządzony. Po lewej stronie, zaraz obok drzwi znajdował się stary kamienny kominek przed którym stały dwie małe sofki, dalej stało łoże z baldachimem w bladym odcieniu fioletu. Było mniejsze niż Zariela, co mogło dać do myślenia. Podłogę zakrywały grube skóry. Naprzeciwko drzwi znajdowały się dwa witrażowe okna, z kolorowymi szybkami. Po prawej znalazła się łazienka, całkiem spora jak się później okazało. Pokój był zadziwiająco przytulny.

- Jeśli coś tutaj Ci się nie podoba, po prostu mi powiedz, jednam myślę, że powinno Ci tu być dość wygodnie.

Kiwnęłam tylko głową, ciut zamyślona. Mimo przytulnego wrażenia, było tu przeraźliwie zimno. Zadrżałam.

Upadły musiał to zauważyć, bo lekko popchnął mnie przed sobą, do najbliższej sofki na której kazał mi usiąść i wziął się za rozpalanie ognia w kominku. Gdy pierwsze ogniki zatańczyły już na drwach, zniknął w łazience z której przyniósł gruby ręcznik i grzebień do włosów. Chciałam to od niego odebrać, lecz mnie zbył.

- Pozwól mi osuszyć i rozczesać Ci włosy. Od wielu lat nie miałem okazji tego robić. Dodatkowo wolałbym byś sama nie zajmowała się rozpalaniem ognia. Gdy będzie Ci zimno, zawołaj mnie lub Nagara.

Spojrzał na mnie wymownie, oczekując odpowiedzi.

- Dobrze.

Gdy odpowiedziałam przykrył mi głowę ręcznikiem i zadziwiająco delikatnie zaczął osuszać moje włosy. Trwało to dość długo, zważywszy na panujący tu chłód, jak i długość i grubość moich włosów. Od lat ich nie ścinałam i sięgały już za tyłek. Dopiero po kilku minutach, powietrze zaczęło się przyjemnie ogrzewać, a z mojego ciała zniknęła gęsia skórka.

Po jakimś czasie Zariel chyba uznał, że włosy są już wystarczająco suche, bo sięgnął po grzebień i zabrał się do zabawy z rozczesywaniem. Zawsze miałam z tym niemały problem, a jemu szło to zadziwiająco sprawnie. Można to uznać za dość podejrzaną umiejętność u mężczyzny, skoro radzi sobie z tym lepiej ode mnie, podczas gdy ja zmagam się z tym codziennie. Upadły wyrwał mnie z zamyślenia.

- Zapomniałem już jakie to przyjemne.

Czyżbym wyczuła nutkę nostalgii w jego głosie? Jeśli tak, to podejrzewam, że miał kiedyś ukochaną.

W mojej głowie zaświtała niechciana myśl. „Co jeśli chce ze mnie zrobić jej zastępczynię?" Znowu przeszedł mnie dreszcz. Nie ma mowy, bym zgodziła się na zostanie jego kochanką. Nie ważne jak potężny jest, nie zostanę tu, by się o tym przekonać.

Z tego zamyślenia, znów o nim zapomniałam i nie zorientowałam się nawet, że skończył mnie czesać i usiadł na drugiej sofce.

- Jest Ci cieplej? - Intensywnie mi się przyglądał, zadając to pytanie. Kiwnęłam głową na tak, a on, zamyślił się, nadal we mnie wpatrzony.

Odwróciłam wzrok i wpatrzyłam się w ogień. Dziwnie się czułam, z jego wzrokiem na sobie.

Dłuższą chwilę siedzieliśmy tak w ciszy, której oczywiście sama nie przerwałam.

- Jak się czujesz?

Niechcący zaśmiałam się pod nosem. To pytanie chyba nie jest na miejscu, zważywszy okoliczności. Więc po co je zadał?

- A jak mogę się według Ciebie czuć? - Rzuciłam mu wyzywające spojrzenie. Nie chciałam tego robić. Nie powinnam tak się do niego odnosić. Wyraźnie zaznaczył, że sobie tego nie życzy. Ale nie zdążyłam ugryźć się w język.

- Podejrzewam, że jesteś zdezorientowana, zagubiona i przerażona. Twój ton jasno to wyraża. Jednak się do tego nie przyznasz, prawda?

Zagryzłam zęby. Oczywiście, że się do tego nie przyznam.

- Mylisz się. Głównie jestem zła.

- Na tych gości na dole czy na siebie? - Powiedział to tak spokojnym tonem, że rozgorzała we mnie złość.

- Dlaczego wykluczyłeś siebie z tej wyliczanki?

- „Dlaczego" pytasz? - Udał zamyślenie. - Pomyślmy, uwolniłem Cię z rąk niezrównoważonych mrocznych, którzy Cię skrzywdzili, wziąłem Cię pod swoją opiekę, dałem dach nad głową i ochronę. W związku z tym, dlaczego miałabyś być na mnie zła?

- Gdybyś był tak dobry jak uważasz, puścił byś mnie wolno.

- By dopadli Cię gorsi dranie?

- Poradziła bym sobie. - Odpowiedziałam z naciskiem, zaciskając pięści na sofce.

Mroczny westchął i pokręcił głową. Nie wierzył w to.

- Skarbie, nie zdajesz sobie sprawy z niebezpieczeństwa jakie Ci grozi. Pobyt na ziemi sprawił, że zaczęłaś myśleć, iż jesteś jak zwykły człowiek, prawda? Że nikt na Ciebie nie poluje, że nie potrzebujesz ochrony. Bo przecież przez tyle lat nic się nie stało. A tak się składa, że jesteś w wielkim błędzie. Odkąd podjęłaś tak nieodpowiedzialną decyzję o wyjściu samotnie, Znalazłaś się w większym niebezpieczeństwie niż sobie wyobrażasz. Nie wiemy z kim ta dwójka się kontaktowała, zanim przywieźli Cię do mnie, przez co nie wiemy jaka liczba upadłych i mrocznych planuje już jak na Ciebie zapolować. Jesteś dla nich łakomym kąskiem, do którego każdy chce się dobrać, który każdy chce dla siebie. - umilkł na chwilę, chyba dając mi przełknąć te słowa. - Ukrywając się w stadzie i nie wychylając się przez ileś lat, byłaś względnie bezpieczna. Teraz jednak, wielu dowiedziało się o Twoim istnieniu. Myślisz, że nie zechcą wykorzystać takiej szansy?

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam na niego jak zaklęta. Niby wiedziałam o tym, że jestem po uszy w bagnie, jednak usłyszeć to tak bezpośrednio od faceta, który odkupił mnie od kogoś innego, to niemały cios.

Mówi, że rzekomo chce mojego bezpieczeństwa, a przecież wie, że zdaje sobie sprawę z tego, iż znalazłam się w norze samego lwa.

Czujnie obserwował moją reakcję. Nie mogłam dać mu satysfakcji i pokazać, że dałam się zastraszyć. Mówiąc to wszystko, oczekiwał, że się przestraszę i nie spróbuję uciec. Że grzecznie zaakceptuję go jako swojego wybawcę.

Uśmiechnęłam się do niego sarkastycznie.

- Masz rację. Mogłam trafić gorzej. - Zakpiłam.

Nie zdążyłam zareagować, bo w ułamku sekundy znalazł się nade mną, kilka centymetrów od mojej twarzy, opierając ręce po obu stronach mojej głowy i przygważdzając ciałem do sofy.

- Zadziwia mnie pewność z jaką wypowiedziałaś te słowa. - Cicho wypowiedział mi do ucha. - Czyżbyś uważała mnie za niegroźnego? - Czułam jego gorący oddech na skórze. Był zdecydowanie za blisko. Wziął głęboki wdech nosem tuż przy mojej szyi i wydał z siebie ledwo słyszalny pomruk.

Przeszły mnie ciarki.

Odsunął się lekko, chwycił mnie za brodę i zmusił bym na niego spojrzała. Ściskał mnie trochę mocniej niż to było konieczne. - Pozwól, że przypomnę Ci, że to ja tu jestem panem i nie akceptuję nieposłuszeństwa. Nie lubię też pyskowania. Ale jeśli jednak zdecydujesz się mi sprzeciwiać, musisz liczyć się z konsekwencjami.

Nagle puścił mnie, wyprostował się i spojrzał na mnie z góry.

- Rano zjesz ze mną śniadanie. Przyjdę po Ciebie o 8. Liczę, że będziesz już wtedy gotowa do wyjścia.

Nim zdążyłam przełknąć ślinę, wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Na powrót wpatrzyłam się w ogień.

Czyli zostałam ptakiem zamkniętym w złotej klatce.

Już nie potrafiłam powstrzymywać łez. Płynęły strumieniem po mojej twarzy.

A ja jak głupia myślałam, że nie będzie tak źle.


BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE!

MAM NADZIEJĘ, ŻE ZOSTANIESZ ZE MNĄ NA DŁUŻEJ :)

ZACHĘCAM RÓWNIEŻ DO POZOSTAWIENIA KOMENTARZA :)

Continue Reading

You'll Also Like

281K 5.9K 33
WATTPAD BOOKS EDITION You do magic once, and it sticks to you like glitter glue... When Johnny and his best friend, Alison, pass their summer holid...