Krąg

By Harpia_rikitiki

20.3K 967 871

Korekta rozdział prolog + 2/7 Pierwsza część sagi o istotach nadnaturalnych. Jeden wyjazd zmienił całe jej ż... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
Epilog

17

409 21 36
By Harpia_rikitiki

Przyglądałam się swoim dłoniom, które otaczało coraz mniej iskierek. Co się u diabła dzieję? Nim się spostrzegłam, kobieta na której siedziałam, zniknęła. Rozejrzałam się dookoła, ale tym razem, zniknęła chyba na dobre. Podniosłam się z ziemi, kiedy to upewniłam się, że jest bezpiecznie. Podeszłam powoli do miejsca, gdzie widziałam, że wiedźma wyrzuciła mój naszyjnik, a raczej to, co z niego zostało. Chwilę go szukałam, aż w końcu znalazłam go z otwartym wiekiem. Łańcuszek był pęknięty, wieczko odgięte, a szkiełko, pod którym było zdjęcie mamy, całkowicie roztrzaskane. 

Czułam jak w tym momencie do moich oczu zebrały się łzy. Upadłam na kolana, aby się kolejnej chwili przytulić zniszczony wisiorek do serca, które w tym momencie bolało jak jasna cholera. Pozwoliłam w tym momencie, aby pierwsze krople łez spływały po mojej twarzy. Kilka z nich spadło na moje zakrwawione ręce. Była na nich zarówno moja krew, jak i tamtej wiedźmy. Trochę mi zajmie, zanim uda mi się pozbyć tego szkarłatnego odcienia z bluzy. Nagle obok mnie pojawiła się kobieta w białej szacie. Zaczęłam się cofać, kiedy tylko ją zobaczyłam. 

— Nic ci nie zrobię... — Starała się mnie uspokoić, a przy tym pokazała mi swoje dłonie. — Nie zrobię ci krzywdy... — Wyciągnęła w moim kierunku dłoń i machnęła lekko palcami. 

Dookoła moich dłoni powstały białe iskierki, które kumulowały się przy naszyjniku, który lekko wzniósł się w powietrze i odleciał w jej kierunku. Spod kaptura zauważyłam zielone, mieniące się oczy. Ułożyła dłonie w następujący sposób. Prawą prosto, tak jakby chciała kogoś zatrzymać, a lewą w ten sam sposób, tylko że była ona przekrzywiona na bok. Zrównała je, a w kolejnej chwili wisiorek zaczął się samoistnie naprawiać. Co się właśnie stało? 

Po chwili był jak nowy. Wrócił spowrotem w moje ręce, a ja mu się przyjrzałam. Łańcuszek spowrotem był cały, wieko nie było już odgięte, a szkiełko nie miało ani jednego pęknięcia. 

— Pozostali się o ciebie martwią... — Powiedziała, a ja się podniosłam na proste nogi, jednocześnie zakładając naszyjnik. — Mogę cię do nich zabrać... — Wyciągnęła w moim kierunku dłoń. 

— Skąd mam mieć pewność, że i ty nie spróbujesz mnie zabić? — Zapytałam zachrypnietym głosem. 

— Gdybym chciała twojej śmierci, myślisz że wcześniej bym cię ratowała? — Zaskoczyła mnie swoją odpowiedzią, która aż ociekała ironią. — Zaufaj mi... Nie zrobię ci krzywdy... — Powiedziała spokojnie, a ja spojrzałam na jej dłoń. 

Była lekko zakrwawiona, co znaczy, że wcześniej musiała zostać ranna. Na talii ma związany bandaż, a powoli pojawiająca się na nim krew, jest tylko dowodem na to wszystko. Z lekkim zawachaniem uniosłam prawą dłoń, a gdy ją złapałam, ona mocno zacisnęła swoje palce na mojej. Poraziło mnie jasne światło, dlatego zamknęłam oczy. 

— Nika? — Odwróciłam się szybko, kiedy usłyszałam głos Aidena. 

Odrazu do mnie podleciał i uściskał. Nic mu nie jest... 

Odetchnęłam cicho z ulgą, a on się odsunął i zaczął sprawdzać w jakim stanie jestem. Lekko się przeraził, kiedy zauważył znaki po duszeniu na mojej szyi. Delikatnie ich dotknął, a ja pokręciłam głową. 

— Nie boli... — Powiedziałam cicho zachrypniętym od wcześniejszego krzyku głosem. 

— Nika, twój głos... — Odezwała się zaniepokojona Meghan. 

— To nic takiego... Mogło się skończyć gorzej... — Powiedziałam, po czym odwróciłam się do kobiety. — Kim... — Zaczęłam, ale jej już tu nie było. 

Chciałam się jej zapytać, kim ona do cholery jest, ale zniknęła. I w sumie nie tylko o to. Kim jest, to najmniejszy problem. Czemu mi pomogła, dlaczego naprawiła naszyjnik i po co aż tak się dla mnie poświęcała? Przez jej chęć ocalenia mnie, została ranna. Poczułam nagle, jak zostałam przez kogoś objęta ramieniem. Spojrzałam kto to taki, dzięki czemu zobaczyłam Mayę. 

— Wracajmy, zrobię ci herbaty z sokiem malinowym, cytryną i miodem... Powinno pomóc na gardło... — Kiwnęłam lekko głową na jej słowa. 

Podeszłam do Aidena, który odrazu objął mnie ramieniem. Cały czas czułam na sobie spojrzenie wszystkich. Miałam wrażenie, jakbym była jakimś zwierzątkiem w zoo. 

— Co ci się stało w dłonie? — Zapytała nagle Yana, a ja się do niej odwróciłam. 

— To... — Podniosłam je, po czym odkryłam spod rękawów, przez co było teraz widać to, że miałam lekko zdartą skórę na knykciach. — Nic poważnego... — Aiden złapał moją prawą rękę, a następnie na mnie spojrzał. 

— Wszystko co krwawi, jest poważne... — Zabrałam dłoń. 

— Jest ok... Zagoi się... — Włożyłam ręce do kieszeni, a następnie opuściłam lekko głowę. 

— Nika musi nauczyć się używać magii... Nie damy rady za każdym razem przyjść jej z pomocą... — Odezwał się Sam. 

Swoim komentarzem rozpoczął wielką dyskusję między wszystkimi. Mam się nauczyć używać magii? Tylko jak, skoro kompletnie nie rozumiem języka, w którym są napisane wszystkie książki mamy? Musiałabym je wszystkie przetłumaczyć, żeby wogóle móc z nich cokolwiek wyczytać. Zauważyłam kątem oka, że Aiden najpierw spojrzał na nich, a następnie na mnie. Po jakimś czasie byliśmy pod posiadłościom. Weszłam do budynku jako pierwsza. 

— Nika... — Odezwała się nagle Meghan, na którą spojrzałam. — Wszyscy się chyba ze mną zgodzą, że... Musisz nauczyć się używać magii... Nie zawsze będziemy w stanie cię uratować... Dzisiaj już ledwo byliśmy w stanie cokolwiek zrobić... — W tym momencie poczułam, jakby się we mnie autentycznie gotowało. 

— ... — Wzięłam głębszy oddech, aby przypadkiem nie wybuchnąć. — Nauczyłabym się... — Zaczęłam, po czym podniosłam na nich wzrok. — Gdybym tylko cokolwiek rozumiała z tych książek... — Odwróciłam się, aby pójść do pokoju, ale ktoś mnie ponownie zatrzymał. 

— Nika... — Odezwał się tym razem Aiden. — Nie chcę wywierać na tobie presji, ale... Ja też uważam, że musisz się tego nauczyć... — Znowu poczułam mrowienie przy moich dłoniach, które w tym momencie zacisnęłam w pięści. 

Nagle na korytarzu zaczął wariować prąd.

Kilka przedmiotów się uniosło lekko ponad powierzchnię ziemi. Czułam jak wbijałam sobie paznokcie w skórę. Teraz nawet Aiden mi to wspomniał. Miałam tak mocno napięte mięśnie, że aż cała się trzęsłam. 

— To może powiesz mi, jak mam to niby zrobić? — Odezwałam się, starając utrzymać spokojny ton. 

— Nika... — Gdy się odezwał, pękła pierwsza żarówka. 

— Czekam na sugestię... — Odwróciłam się do niego, a moje oczy niesamowicie mnie teraz szczypały. — CO MAM KURWA ZROBIĆ, ŻEBY NAUCZYĆ SIĘ CZEGOŚ CZEGO JA DO CHOLERY NIE ROZUMIEM?! — Wydarłam się na całe gardło, a pozostałe świetlówki zaczęły pękać jedna, po drugiej. 

Na korytarzu pękły jeszcze dwa wazony z kwiatami. Wszystkie podłogi zaczęły skrzypieć, a ściany trzeszczeć. Okna się same otworzyły, aby w kolejnej chwili uderzać o ramy. Kilka obrazów spadło na ziemię. Wszyscy spojrzeli na mnie przerażeni, ale jedyne co zrobiłam, to ruszyłam w kierunku schodów. 

— Nika! — Usłyszałam za sobą głos bruneta, ale go zignorowała i jak najszybciej wbiegłam na piętro. 

Weszłam do pokoju, aby zabrać wszystkie swoje rzeczy, a następnie przeniosłam je do pokoju, o którym wczoraj mówił mi chłopak. Po chwili Aiden wszedł do pomieszczenia, z którego zabierałam ostatnią rzecz, a było nią pudło z książkami mamy. 

— Nika, proszę. Daj mi to wytłumaczyć... — Próbował mnie zatrzymać. 

— Zejdź mi z drogi, Aiden... — Starałam się go ominąć, ale nic to nie dawało. 

— Ni... — Zaczął, ale mu przerwałam. 

— ZEJDŹ MI Z DROGI! — Wrzasnęłam na niego, a on odrazu posmutniał, kiedy zrozumiał, że nie chcę go teraz słuchać. 

Przepuścił mnie w drzwiach, a ja odrazu przeszłam na drugą stronę korytarza, weszłam do pokoju Luny i zatrzasnęłam za sobą drzwi, o które się oparłam. W tym momencie poczułam, jak po moich policzkach spłynęły łzy. Byłam zła zarówno na niego i całą resztę, jak i na siebie. 

— Gdzie Nika? — Usłyszałam zza drzwi Meghan, która wydała się zaniepokojona. 

— Wszystko spieprzyłem... — Powiedział brunet. — Zamknęła się w pokoju Luny... I wątpię, że chce teraz kogokolwiek słuchać... — Usłyszałam jak pociągnął nosem. 

Nagle ktoś zapukał do drzwi. 

— Nika... — Usłyszałam głos mojego ojca. — Rozumiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe i się tego boisz, dlatego proszę. Otwórz drzwi. Chcemy ci pomóc, ale nie damy rady, jeśli się na nas za.... — Przerwałam mu, ale nie zwróciłam się do nich. 

— Tiana, pilnuj... — Usłyszałam zza drzwi jak warknęła. 

Zobaczyłam czarną plamę, która przemieściła się pod drzwiami i zatrzymała się na środku pokoju. Po chwili wyłoniła się z niego moja kochana suczka, ale w postaci demona, która tym razem mnie o dziwo nie przeraziła. Podeszłam do niej bliżej, a ona weszła na łóżko i się na nim położyła. Zrobiłam to samo, aby w kolejnej chwili przytulić się do jej szyi, którą miała okrytą czarnymi piórami. 

Idę się zabarykadować...

Continue Reading

You'll Also Like

405K 16.7K 36
Gabriel najpotężniejszy alfa jaki chodzi po ziemi. Budził przede wszystkim respekt, szacunek, a u niektórych nawet strach. Powiadają że nie wie co to...
209K 8.3K 30
Charlie całkowicie odcięła się od więzi mate. Nie marzy o tym, aby spotkać swojego przeznaczonego i mieć z nim gromadkę małych wilcząt. Wręcz przeciw...
150K 4.4K 44
Ona jest zwykłą dziewczyną, która przeprowadziła się z rodzicami do nowego domu. On jest najmocniejszym alfą na świecie, którego każdy się boi. Oboję...
76.2K 6K 21
Dla Carmen nie ma nic ważniejszego niż ciepły posiłek, w cichym zakątku pokoju, z jej najlepszym przyjacielem. Po tragicznej śmierci króla wilkołaków...