Z艂amana Zasada 馃敟Piotr Pevens...

By po_prostu_Venus

51.3K 1.6K 706

馃敟Ksi臋偶niczka Lydia II nie r贸偶ni艂a si臋 od swoich poprzedniczek. Tak jak one r贸wnie by艂a 艣lepo zapatrzona w 艣w... More

馃敟broken rule馃敟
馃敟DAWNO CI臉 NIE WIDZIA艁AM KUZYNIE...馃敟
馃敟LORD JAK MU TAM 馃敟
馃敟 NARNIJCZYCY TO BAJKI 馃敟
馃敟"PORWANY" KSI膭呕臉 馃敟
馃敟CZERWONY KARZE艁 NA DWORZE馃敟
馃敟 ZDAJCZYNI 馃敟
馃敟W艁ADCY NARNI...馃敟
馃敟 RUSA艁KA 馃敟
馃敟 KR脫LEWSKI SAD 馃敟
馃敟WIDZIA艁A GADAJ膭CEGO LWA?馃敟
馃敟 W臉DR脫WKI CI膭G DALSZY 馃敟
馃敟 CZY TO JEST W OG脫LE REALNE?馃敟
馃敟 ZAZDORSNY KR脫L馃敟
馃敟JESTE艢CIE W B艁臉DZIE馃敟
馃敟KSI臉呕NICZKA I BRO艃 馃敟
馃敟ZAWIROWANIA馃敟
馃敟ZOSTAJESZ Z 艁UCJ膭 馃敟
馃敟TYM CZASEM W KOPCU... 馃敟
馃敟MI艁O艢膯 WYBACZA WSZYSTKO 馃敟
馃敟TO NIE LEDENDA 馃敟
馃敟 DAMA SKUTA LODEM 馃敟
馃敟PO DRUGIEJ STRONIE馃敟
馃敟ZA ASLANEM 馃敟
馃敟KORONACJA I BAL馃敟
馃敟M脫WI艁E艢 "NA ZAWSZE"馃敟
馃敟OSTATNI POCA艁UNEK 馃敟
馃敟Z艁AMANA ZASADA馃敟

馃敟RAZEM?! A呕 PO GR脫B SKABRIE!馃敟

1.1K 42 12
By po_prostu_Venus

- Powstań Lydio-rzekł aksamitny głos lwa, a ja momentalnie to uczyniłam. 

Wbrew, że nie obawiałam się go, moje ciało zaczęło drżeć. 

- Zastanawiasz się pewnie, dlaczego chciałem z tobą porozmawiać- kontynuował.

Miałam zamiar mu odpowiedzieć, lecz głos ugrzązł mi w gardle. Zmieszana rozejrzałam się po moim otoczeniu, aż wreszcie spotkałam jego wzrok. Złote tęczówki wpatrywał się we mnie z wyrozumiałością. Wiedziałam, że mogę mu zaufać i to też zrobiłam.

-Aslanie...Co mam począć?- zapytałam cicho- Mój udział w wojnie jest kompletnie zbyteczny. Poza tym nie wiem czy starczy mi odwagi by kogoś zabić.

- I właśnie po to tu jestem- odparł lew.

-Nie rozumiem - odpowiedziałam mu skołowana i spojrzałam na swoje buty oraz miecz.

- Nie wydaje Ci się dziwne to, że większość dzieciństwa spędziłaś z Narnijczykami choć jesteś Telmarem?- zapytała Aslan, a ja jeszcze bardziej się zdziwiłam. Co do mojej odwagi lub miejsca w bitwie ma moje dzieciństwo oraz pochodzenie?

Wielki Lew zaśmiał się radośnie, a ja zmarszczyłam jeszcze bardziej brwi. Cała ta sytuacja była absurdalnie głupia, a śmiech kota dodawał jej dziwności. On jednak w ogóle się tym nie przejmował. Uśmiechnął się w moją stronię, a ja westchnęłam cicho. Chcąc nie chcąc zastanowiłam się nad jego słowami i po chwili spojrzałam na niego zdziwiona. 

- A więc uważasz, że to ja jestem następczynią Mercy? Przecież to niedorzeczne!- wypaliłam- Jestem Telmarką. Sam to przed chwilą potwierdziłeś -dodałam nerwowo.

- Nie powiedziałem, że jesteś czysto krwistą Telmarką- odpowiedział mi lew, a ja prychnęłam pod nosem.

- A więc według ciebie jestem także Narnijczykiem? To się kupy nie trzyma! Moja matka jest siostrą Miraza, a ojciec jednym z lordów- mówiłam szybko i gwałtownie, nie analizując słów lwa- Ja w to nie wierzę!

- A wierzysz we mnie?- zapytał Aslan nie wzruszony moim napadem złości, a to zbiło mnie z stopu. Zerknęłam na niego i ściągnęłam brwi. 

- Ja...- zaczęłam- Tak wierzę w ciebie, ale...

-Posłuchaj mnie córko Ewy, kiedy Mercy umarła wielkie proroctwo zmieniło się i aby utrzymać równowagę w magii, wybrało jednego ze dzieci wroga na swojego wybawcę. A więc idź na bitwę i wykonaj swoje przeznaczenie.- powiedział i delikatnie na mnie chuchnął. 

 || ⚔⚔⚔ ||

Szybko siadłam z konia i spojrzałam przelotnie na Kaspiana, który po chwili stał koło mnie. Nie wiele myśląc spojrzałam na ubitą ziemię gdzie Piotr toczył walkę z Mirazem i wstrzymałam oddech. 

Król Wielki leżał na pozostałościach po kamiennych płytach. Koło niego stał mój wuj patrząc na niego jak na swoją kolejną ofiarę. Łzy napłynęły mi do oczy. Oddychałam szybciej niż powinnam a głuchy łomot mojego serca zagłuszał wszystkie krzyki dokoła mnie. Krew wrzała okropnie. Zacisnęłam wargi i spojrzałam na mojego kuzyna. 

Jęk bólu Piotra poniosła echo, a ja odczułam jakby ktoś wbił mi sztylet w serce, które ostatkiem sił podskoczyło. Samotna łza spłynęła po mi po policzku. Błyskawicznie ją starłam, choć wiedziałam, że za niedługo pojawią się kolejne. Nie byłam zła, lecz powinnam kipieć gniewem. Doznałam rozpacz, którą musiałam ukrywać.

-Piotrek!- ryknęłam, kiedy ostrze Miraza wbiło się w ziemie zaraz przy głowie blondyna. Od razu rzuciłam się biegiem, lecz ramiona Kaspiana szybko mnie zatrzymały. Łypnęłam na niego gniewnie, lecz moje załzawione oczy zdradziły, że zła na niego nie byłam. Nasze spojrzenia spotkały się, a uścisk zelżał. 

Podbiegłam w stronę udeptanej ziemi, w momencie kiedy Piotr schodził na przerwę. Bezmyślnie rzuciłam mu się na szyje, a kolejne kilka łez poleciało mi po policzkach. Król Narni jęknął z bólu, sprowadzając mnie na ziemie. Odeszłam od niego i posłałam mu przepraszające spojrzenie. Chłopak chodź cierpiał, uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czoło co spotkało się z wiwatem Narnijczyków. 

- A co z Łucją?- zapytał odchodząc ode mnie i patrząc na Kaspiana.  

- Wyszła z potrzasku- odparłam.

- Zajmijcie bojowe pozycje...Nie ryzykujcie...Jestem pewien, że Telmarowie nie dotrzymają słowa- odrzekł król z lekkimi problemami. Spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie kiwnęliśmy głową. 

- Nastawcie mi tę rękę- rzekł Piotr.

Bezzwłocznie podeszłam do niego wraz z Edmundem, który zaczął nastawianie jego bolesnej ręki. Ja natomiast złapałam go za dłoń by dodać mu odwagi i otuchy.  W kilka sekund jego ramię zostało nastawione, a blondyn od razu wstał do walki. Podałam mu miecz i zaglądnęłam mu w oczy. Pod wpływem impulsu pocałowałam go, lecz momentalnie od niego odeszłam.

-Jeszcze trochę - oświadczyłam cicho i posłałam mu uśmiech. 

|| ⚔⚔⚔ ||

         Ciało Miraza upadło na ziemię. Brzdęk jego zbroi rozniósł się wraz z pomrukami zdziwienia. Odeszłam od Piotra i z zdziwieniem spojrzałam na martwe ciało wuja, które nie wzbudziło u mnie żadnych emocji. Myślałam, że ten widok napełni mnie szczęściem, lecz nic nie poczułam. Było to dziwne...Zmieszana zerknęłam na blondyna. I on patrzył się na zwłoki tyrana. 

-Zdrada- wrzasnął mój niedoszły mąż i z przeniósł swój wzrok na mnie. Parszywy uśmiech pojawił się na jego ustach, a złość zagotowała się we mnie.- Zastrzelili go! Zabili naszego władcę! Rozpocząć atak!

- Przygotować się!- ryknął Piotr w stronę naszych. 

Spojrzałam na niego z zapytaniem. Nie byłam brana pod uwagę jeśli chodzi o bitwie, więc nie uczestniczyłam naradach i nie znałam planu. Miałam świadomość, że skrócenie całej taktyki w kilka minut a nawet sekund zanim zostaniemy zaatakowani jest nie możliwe, lecz bardzo chciałam poznać chodź by urywek planu działania. Jednakże nie było mi to dane. Moi dwaj towarzysze z wyczekiwaniem wpatrywali się w wrogie wojska, które ruszyły na nas.  

Telmarzy byli coraz bliżej nas. Moje serce złączyło swoją pracę z dudnieniem kopyt przeciwnika, które w zbyt szybkim tempie pokonywały dzielącą nas przestrzeń. Nagle grunt pod nich stopami zaczął się po prostu zapadać. Ze zmarszczonymi brwiami obserwowałam jak jeźdźcy wraz ze swoimi wierzchowcami wpadali do dołka, łamiąc sobie kręgosłupy lub z cudem wychodząc cało. Nasze strzały dobiły większość żyjących, a nawet powbijały się w trupy. Instynktownie spojrzałam na Zuzannę oraz jej armię łuczników, którzy nadal trzymali broń wysoko przygotowując się na drugą fale strzał mimo że, cały czas byli bombardowani kamiennymi pociskami. 

Rżenie konia sprowadziło mnie z powrotem na ubitą ziemię, gdzie Edmund właśnie odjeżdżał od nas. Moje spojrzenie spotkało się z spojrzeniem Piotra, a delikatny uśmiech ozdobił moje usta. 

- Razem?!- zapytałam cicho i złapałam za rękojeść swojego miecza.

- Aż po grób skarbie- odparł Piotr. 

Zabijanie było dziwne. Nie czułam jakiejś wielkiej radości gdy mój miecz przeciął podbrzusze przeciwnika, a jedynie poczucie winy. Zakończyłam jego historię jednym ruchem żelastwa, tak jakby było ono nic nie warte. Położyłam kres jego historii nie pozwalając mu na zestarzenie się, ja odebrałam mu możliwość wychowania pociech jeśli je posiadał lub wydanie ich za mąż. Było mi z tym źle i w tym momencie poczułam się jak zimnokrwisty morderca, który zabił niewinnego żołnierza, wykonywującego jedynie rozkazy swojego wodza. 

Ból jaki rozszedł się po moim lewym ramieniu zmusił mnie bym przestałą rozmyślać o zmarłym przeciwniku, a skupiła się na nowym. Nasze miecze zderzały się ze charakterystycznym dla siebie brzdękiem kiedy oboje odbijaliśmy swoje ciosy. Jednak przeciwników koło mnie było coraz więcej. Sprawnie, lecz z bóle pozbawiłam życia Telmara i zabrałam się za kolejnego. 

Im dłużej likwidowałam wrogich żołnierzy tym szło mi to sprawniej, a poczucie winy zniknęło zupełnie. No może nie do końca. Wciąż słyszałam go z tyłu głowy. Nadal przypominał mi o tym iż morduje ludzi...Swoich rodaków. 

Nagle parę metrów ode mnie upadło martwe ciało gryfa, a ja z przerażeniem wpatrywałam się w strzałę wbitą w jego serce. Widok ten sprawił, że zaostrzyłam walkę. O ile było to możliwe, zabijałam bez wcześniejszej walki. 

- Odwrót!- krzyknął Piotr, a ja błyskawicznie spojrzała na niego. Od razu pożałowałam swojego ruchu podczas walki. Krew popłynęła po moim policzku kiedy Telmar walnął mnie rękojeścią miecza w  twarz. Zwinnie powaliłam go na glebę i odcięłam mu głowę. Widząc jego zwłoki udałam się w stronę Kopcu. 

Zanim jednak zdążyłam do niego dobiec wejście główne zawaliło się pod wpływem, katapult. Łucznicy zaczęli z przerażeniem szukać drogi ucieczki z niebezpiecznej w tym memencie półki skalnej.  Nagle Zuzanna spadła z niej, a ja wstrzymałam oddech z przerażenia. Gdyby nie Zuchon królowa Narni zakończyłaby swój żywot, lecz karzeł w ostatniej chwili ją złapał. Widząc, że nic jej nie jest odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się w stronę toczącej się bitwy. 

Po kilku sekundach znów wbiegłam wraz z nimi w wir wojny. Zaostrzyłam taktykę, a moje ruchy stały się płynniejsze i przed wszystkim szybsze. Ostrze miecza wbijało się w jedno ciało, a zaraz potem w drugie. Wirowałam pomiędzy moimi przeciwnikami pozbawiając ich życia. To był jak taniec. Tylko, że w nim ginęli ludzie z moich rąk. Zapomniałam o moim poczuciu winy czy lęku przed mordowaniem. Wszystkie blokady zostały złamane, a ja nie czułam potrzeby by z powrotem je odbudowywać. 

Nagle upadłam na ziemię, a piekielny ból przeszedł po po plecach, a później w lewem ramieniu. Spojrzałam na osobę przez którą znajdowałam się w takim stanie, lecz szybko zamknęłam oczy. Widziałam bowiem, jak Telmar podnosi miecz by zabić, a ja nie mogłam mu przeszkodzić. Moja broń leżała za daleko bym ją złapała. Tak więc zginę? 

Jednak śmierć nie nadeszła. Otworzyłam oczy i spostrzegłam Piotrka. Chłopak uśmiechnął się do mnie i pomógł mi wstać.

- Dziękuje- odpowiedziałam cicho.

- Nie ma za co- odparł i powróciliśmy do walki. 

Wtem na polu pojawiły się drzewa...Ale nie byle jakie...One chodziły i zabijały wrogie wojska. Po mimo szoku uśmiechnęłam się. Dałabym sobie rękę uciąć, że te chodzące rośliny to sprawka Aslana oraz Łucji. Każdy podzielał moje zdanie, gdyż wiwatowali radośnie. Rzuciłam porozumiewawcze spojrzenia z trójką władców i Kaspianem.

- ZA ASLANA!- krzyknął Piotr i wszyscy pobiegliśmy w stronę wycofujących się wojsk.

I tak właśnie zakończyła się wojna. Telmarzy w popłochu uciekli w stronę Beruny, a tam czekała na nich najdzielniejsza z królowych Narni wraz z majestatycznym lew. Jego ryk, chodź przerażający nie sprawił lęku żadnemu z nas, a jedynie obudził boga rzeki. To właśnie on zniszczył most i przy okazji pokonał żołnierzy Miraza. A następnego dnia odbyła się koronacja....

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣

Witam! 

Jak ktoś czytał córkę Wielkiego Lwa ten wie, że nienawidzę pisać rozdziałów z wojną. Jednakże ten rozdział musiał powstać, więc nie miałam wyboru. A tak na marginesie to pisałam go aż trzy dni xD....

Do następnego 

~Venus 

Continue Reading

You'll Also Like

2.6K 219 19
Gilbert odk膮d pami臋ta, chce zosta膰 lekarzem. Jego marzenie jednak nie b臋dzie 艂atwe do spe艂nienia, kiedy zostaje sierot膮, a przez swoj膮 podr贸偶 ma zale...
16.2K 653 18
(Prowadzona jest Korekta!) Ka偶dy zna opowie艣膰 o ch艂opcu kt贸ry prze偶y艂. Tylko nikt nie wspomina o dziewczynce kt贸ra zagin臋艂a. C贸rka Mon i Blacka, zos...
11.4K 889 33
''- Obieca艂e艣, 偶e mnie nie zostawisz! - Nie wytrzyma艂em! - wybuchn膮艂 - Ba艂em si臋, 偶e ciebie te偶 strac臋, wi臋c postanowi艂em wyjecha膰 bez s艂owa, bo wie...
57.6K 3.1K 111
Zawsze twierdzili艣cie, 偶e jeden dzie艅 nie mo偶e wywr贸ci膰 czyjego艣 偶ycia do g贸ry nogami? No wi臋c si臋 mylicie. Zwyczajne listopadowe popo艂udnie mog艂oby...