Z艂amana Zasada 馃敟Piotr Pevens...

Por po_prostu_Venus

51.4K 1.6K 706

馃敟Ksi臋偶niczka Lydia II nie r贸偶ni艂a si臋 od swoich poprzedniczek. Tak jak one r贸wnie by艂a 艣lepo zapatrzona w 艣w... M谩s

馃敟broken rule馃敟
馃敟DAWNO CI臉 NIE WIDZIA艁AM KUZYNIE...馃敟
馃敟LORD JAK MU TAM 馃敟
馃敟 NARNIJCZYCY TO BAJKI 馃敟
馃敟"PORWANY" KSI膭呕臉 馃敟
馃敟CZERWONY KARZE艁 NA DWORZE馃敟
馃敟 ZDAJCZYNI 馃敟
馃敟W艁ADCY NARNI...馃敟
馃敟 RUSA艁KA 馃敟
馃敟 KR脫LEWSKI SAD 馃敟
馃敟WIDZIA艁A GADAJ膭CEGO LWA?馃敟
馃敟 W臉DR脫WKI CI膭G DALSZY 馃敟
馃敟 CZY TO JEST W OG脫LE REALNE?馃敟
馃敟 ZAZDORSNY KR脫L馃敟
馃敟JESTE艢CIE W B艁臉DZIE馃敟
馃敟KSI臉呕NICZKA I BRO艃 馃敟
馃敟ZAWIROWANIA馃敟
馃敟TYM CZASEM W KOPCU... 馃敟
馃敟MI艁O艢膯 WYBACZA WSZYSTKO 馃敟
馃敟TO NIE LEDENDA 馃敟
馃敟 DAMA SKUTA LODEM 馃敟
馃敟PO DRUGIEJ STRONIE馃敟
馃敟ZA ASLANEM 馃敟
馃敟RAZEM?! A呕 PO GR脫B SKABRIE!馃敟
馃敟KORONACJA I BAL馃敟
馃敟M脫WI艁E艢 "NA ZAWSZE"馃敟
馃敟OSTATNI POCA艁UNEK 馃敟
馃敟Z艁AMANA ZASADA馃敟

馃敟ZOSTAJESZ Z 艁UCJ膭 馃敟

1.3K 43 3
Por po_prostu_Venus

~◊~PIOTR~◊~

- Nadciąga armia wroga- odparłem na spotkaniu bojowym. 

       Tak jak podejrzewałem wojska Telmarskie zbliżały się do nas, a czekanie na ich pierwszy ruch było nie potrzebne. Narażaliśmy się na oblężenie, dlatego musiałem działać. Na przekór słowom Lydii, która nalegała na osobną naradę, ja zwołałem każdego Narnijczyka. I chodź ten poranek nie należał do najkorzystniejszych jeśli chodzi o zwiady. Gęsta mgła spowiła Kopiec oraz jego okolice, zasłaniając zakamarki w których mogli być Telmarscy zwiadowcy. Gdyby nie jeden z faunów, który obserwował okolice naszej "twierdzy" nie zauważył wrogiego jeźdźcy na horyzoncie, nikt z nas nie wiedziałby o tym. Sama myśl, że któryś z tamtych obserwował nas przez większość czasu i regularnie zdawał raport Mirazowi sprawiała, że kipiałem ze złości. Mimo tego na zebraniu musiałem zachować spokój i trzeźwość umysłu. Plan, który miałem im zaprezentować był znany mojemu rodzeństwu oraz Lydii i Kaspianowi. Nie obchodziło mnie ich pesymistyczne zdanie co do ataku na twierdze Miraza. 

- Miraz rzucił przeciwko nam wszystkie siły. Możliwe, że jego zamek został bez załogi- ciągnąłem 

- Co więc proponujesz Wasza Wysokość?- zapytał Ryczypisk.

- Musimy się przygotować.../ Trzeba zaplanować...- powiedziałam w tym samym momencie co książę. Od razu spojrzałem na niego gniewnie, aby brunet zrozumiał, że chodziło mnie.  Chłopak błyskawicznie pojął to i z lekkim niezadowoleniem kiwnął głową, dając mu mówić. 

- Wyjście jest jedno- rzekłem i ponownie zwróciłem wzrok na zebranych- Zaatakować ich, zanim oni zaatakują nas.

- Szaleństwo!- odparł Kaspian- Nikt nigdy nie zdobył fortecy...

- Bo może nikt nie próbował- rzuciłem i rozłożyłem ramiona.

- Tego się nie spodziewają- dodał Zuchon

- Ale tu mamy przewagę- upierał się książę.

-Dobrze zaopatrzeni możemy się tu bronić bez końca- dorzuciła Zuzanna wstając ze swojego miejsca. Byłem pewien, że moja siostra poprze tego imbecyla. Rzuciłem w jej kierunku krótkie spojrzenie. 

- Szczerze mówiąc ja też lepiej czuje się pod ziemią- wyznał Trufogon.

- Podziwiam Wasze dzieło, ale to nie jest twierdza, to grób- podszedłem do tamtej dwójki z poważną miną.

- Tak-wypalił Edmund, a ja błyskawicznie spojrzałem w jego stronę. Przynajmniej jeden po mojej stronie- Jeśli nie są głupi poczekają, aż wymrzemy z głodu.- dodał.

- Mogę skoczyć po orzeszki- zaproponowała Trajkowitka entuzjastycznie. 

- Świetnie! I może z nich poszczekamy?- zapytał sarkastycznie Ryczypisk w stronę wiewiórki- Cicho siedź! Ja naturalnie wole ruszyć w pole- dodała mysz i zerknęła na mnie. 

Mój wzrok natomiast spoczął na Gromojarze. Centaur z powagą przyglądał się mi.

- Gdy wejdziemy do środka pokonacie wartowników?- zapytałem go. 

Zapało milczenie, podczas którego wódź centaurów patrzył raz na mnie, raz na Kaspiana. Mimo, iż byłem ich królem przeszedł mnie niepokój o to, że wybierze Telmra. 

- Lub zginiemy w walce....Wodzu- odparł Gromojar jednocześnie podkreślając słowo " wodzu" oraz chyląc głowę.

- Tego się właśnie obawiam - zabrała dotąd milcząca Łucja. Zdezorientowany odwróciłem się do niej.

- Słucham? - zapytałem ze zmarszczonymi brwiami patrząc na Łusie. 

- Dlaczego sądzicie, że są tylko dwa wyjścia?- spytała najmłodsza - Zginąć tu, lub gdzie indziej.

- Chyba nie słuchałaś uważnie...- zacząłem 

- To ty nie słuchasz - odparła walczenie Łucja- Zapomniałeś kto naprawdę pokonał Białą Czarownice? - dodała ze zmarszczonymi brwiami. 

- Zgadzam się z Łucją- powiedziała Lydia, która tak jak i moja siostra milczała przez całe zebranie. Zerknąłem za nią. 

-  To Aslan jest nam tu potrzebny, a nie bitwa w której polgnie większość z nas- dodała brunetka i podeszła do mnie. Niezależnie od uczuć jakim ją darzyłem w tym momencie poczułem złość w skierowaną w jej stronę. Spiorunowałem ją wzrokiem, lecz ona nie przestraszyła się go. Ostrożnie podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.- Proszę Piotrek zastanów się... Czy to aby na pewno jest dobra decyzja?

- Tak- odparłem szybko i odszedłem od niej- Dlaczego ty zawsze znajdujesz jakąś wymówkę by nie stoczyć walki z Telmarami? - zapytałem oschle.

- Bo wiem, że nic nią nie wskóramy - oznajmiła spokojnie.

- A ja myślę, że boisz się, że twój kochany wuj przegra i zginie- fuknąłem pod wpływem impulsu jednak szybko tego pożałowałem. Na jej twarzy od razu wymalowała się wściekłość pomieszana z rozpaczą. Zacisnęła wargi przymykając w tym samym czasie powiek, a gdy znów je otworzyła wszelkie emocje zniknęły jej z twarzy. 

- Skoro chcesz czekać na Aslana- odezwałem się- To zostajesz z Łucją- dodałem i wyszedłem z sali. 

|| ⚔⚔⚔ ||

           Dzięki gryfom dostaliśmy się na mury twierdzy Miraza, a dokładniej w miejsce gdzie- według Kaspiana- znajdowała się pracownie nie jakiego doktora Korneliusza. Najciszej jak się tylko dało książę otworzył okno, a później całą czwórką wślizgnęliśmy się do otoczonej w mroku komnaty. Jednak nigdzie nie było starca, który miał nam pomóc. Wbrew temu byliśmy już w zamku, więc Kaspian mógł iść otworzyć bramę. 

- Musimy go znaleźć- rzekł Telmar trzymając w dłoniach okulary.

- Nie mamy na to czasu- szepnąłem - Nasi czekają, aż otworzysz wrota- dodałem

- Gdyby nie on, was by tu nie było- powiedział szybko- O sobie nie mówię...- spojrzałem na Zuzanne oraz Zuchona.

- Sami odwiedzimy Miraza- oznajmiła dziewczyna patrząc na mnie.

- A ja i tak dotrę na czas do bramy- dorzucił książę i pośpiesznie wyszedł zabierając ze sobą okulary. Westchnąłem poirytowany zmianą planów, jednakże nic już nie mogłem zrobić. Zostało mi tylko zaraz z siostrą udać się do sypialni wuja Lydii i Kaspiana. 

              Biegliśmy korytarzem prowadzącym do komnaty tyrana. Po drodze ku mojemu zdziwieniu nikogo nie spotkaliśmy. Było to co najmniej dziwne. Podejrzewałem, że drzwi do jego komnaty będą obstawione przez straże, jednak się myliłem. Powoli podeszliśmy do drzwi. Dźwięk rozmów prowadzonych w środku zbił nas z tropu. Lekko zdezorientowany spojrzałem na siostrę, która również tkwiła w szoku. Po chwili nasłuchiwania, gdy usłyszeliśmy głos jednego z nas, szybko wkroczyliśmy do akcji, akurat gdy żona Miraza celowała w Kaspiana kuszą...

-A ty nie zmuszaj nas- krzyknęła Zuzanna celując w nią. Oczy wszystkich spoczęły na nas. I chodź starsza z kobiet co jakiś czas kierowała na nas swoją broń, ja z złością zerkałem na bruneta. 

-A zapukać to nie łaskaw?!- zapytał zdegustowany Miraz podpierając boki rękoma.

- Ty zwariowałeś?!- zapytałem Kaspiana ignorując słowa jego wuja- Miałeś iść otworzyć wrota- dodałem.

- Dość- powiedział głośno chłopak i spojrzał na wuja- Dzisiaj chodź raz nasz powiedzieć prawdę- cedził słowa przez zaciśnięte zęby, a ja z trudem mogłem powstrzymać złość- Czy to ty zabiłeś mi ojca?- zapytał  podchodząc bliżej mężczyzny, w tym samym popychając go na okno. 

- A więc o to idzie- mruknął lord.

- Ale twój brat umarł we śnie- odparła jego żona zdziwiona. 

- Tak, można tak to ująć- odrzekł Miraz.

- Kaspianie- powiedziała w końcu Zuza- W ten sposób niczego nie wyjaśnisz...

- Wszystko co mają Telmarowie, wywalczyli i ukradli. Twój ojciec był taki sam jak my- wyznał 

- Jak mogłeś- rzekła jego żona i opuściła kuszę spoglądając na męża z rozczarowaniem.

- Musiałem- oświadczył mężczyzna- Tak jak ty musisz teraz strzelić. Dla naszego syna. 

- Stój/ Nie ruszaj się- krzyknęły w tym samym czasie Zuza i żona Miraza. 

 Obaj Telmarzy zaczęli przemieszczać się w naszą stronę. Podniosłem wyżej miecz w gotowości na atak. 

-Musisz się zdecydować żono- oznajmił Miraz- Czy nasz syn ma żyć jak król, czy jak Kaspian- podniósł głos- BEZ OJCA- krzyknął. 

- NIE!- ryknęłam przeciągle kobieta wypuszczając strzałę, a następnie w rozpaczy położyła się na łóżku wyjąc w niebogłosy. 

- Kaspian- wrzasnąłem i od razu podbiegłem do drzwi w których zniknął tyran, lecz byłem za wolny i tajne przejście zamknęło się. Zakląłem w duchu i spojrzałem na moich towarzyszy. Jednak nie dane mi było nawrzeszczenie na upartego księcia, gdyż rozległ się dźwięk dzwonów alarmowych. Bezzwłocznie wypadłem z komnaty i zacząłem biec w stronę dziedzińca.

- A ty dokąd ?- zapytała za mną Zuzanna.

- Nasi ludzie są pod murami...Szybko- rzuciłem przez ramię i pomknąłem dalej. 

        Wbiegając na główny plac, krzyknąłem do Edmunda był dał naszym znam, a sam rozpocząłem walkę z żołnierzami. Najpierw walczyłem z jednym. Oboje sprawnie wymienialiśmy ciosy, jednak gdy koło mnie pojawił się drugi z żołnierzy szybko zabiłem swojego wcześniejszego przeciwnika i zacząłem bój z jego następcom. Nie chcąc tracić czasu i jego sprawie zabiłem. Kiedy trup z głuchym łomotem uderzył o kamienną posadzkę momentalnie podbiegłem do wielkiego kołowrotka. 

- Czekaj! Już za późno!- oznajmiła Zuzanna stając obok mnie- Odwołaj atak puki można- dodała.

- Nie!- zaprzeczyłem nadal obracając kołowrotek- Może się jeszcze udać! Pomóżcie mi- krzyknąłem w ich kierunki, a moi towarzysze niechętnie wykonali mój rozkaz. 

Pomimo naszego szybkiego tępa obracania, wrota otwierały się strasznie wolno, a Telmarskie wojska coraz bardziej napełniały dziedziniec. Nie mniej jednak naszych nigdzie nie było, co przyprawiło mnie o niepokój. A co jeśli nie dotarli na czas? Lub zostali zabicie, jeszcze przed walką? Moje wątpliwości rozwiał krzyk bojowy Gromojara, za którym na dziedziniec wbiegli inni. 

- ZA NARNIE!- ryknąłem wyciągając miecz. 

             Od razu wbiegłem w wir bitwy. Moje ostrzę sprawnie pozbawiało życia wielu Telmarów. Nie zwracałem uwagi na innych, gdyż sam byłem zajęty. Nie zależnie czy Kaspian zepsuł mój plan już na samym początku, teraz liczyła się wygrana, którą mieliśmy w garści. A przynajmniej do czasu....

↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣↣


Seguir leyendo

Tambi茅n te gustar谩n

62.7K 3.4K 118
Zawsze twierdzili艣cie, 偶e jeden dzie艅 nie mo偶e wywr贸ci膰 czyjego艣 偶ycia do g贸ry nogami? No wi臋c si臋 mylicie. Zwyczajne listopadowe popo艂udnie mog艂oby...
24.4K 1.1K 32
Bez wzgl臋du na to,jak 藕le jest w danym momencie,to tylko kr贸tki moment. Ma艂a nieznacz膮c chwila,kt贸ra przemnie zanim si臋 obejrzysz. Podobnie jest z wi...
29.5K 1.5K 24
Annie Baker uko艅czy艂a Hogwart a w jej 偶yciu wszystko przewraca si臋 do g贸ry nogami. Tymczasem bli藕niacy Weasley rozwijaj膮 sklep i postanawiaj膮 lepiej...
140K 5K 36
-Zosta艅 ze mn膮. -Nie mog臋...przepraszam. 芦ZAKO艃CZONE禄