Mój Hades

By mlena102

692K 41.3K 3.4K

Jaki jest Hades? Kora zdążyła do poznać, bywa trudny. Tajemniczy, zaborczy i nadopiekuńczy, szczególnie jeśli... More

Mój Hades
Ostrzeżenie
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Czwarty
Piąty
Szósty
Siódmy
Ósmy
Dziewiąty
Dziesiąty
Jedenasty
Dwunasty
Trzynasty część 1
Rozdział 13 część 2
Czternasty
Rozdział 14 cz.2
Piętnasty
Szesnasty
Szesnasty i pół
Dziewiąty cz.2
Siedemnasty ciąg dalszy
wazne
Osiemnasty
Dziewiętnasty cz. 1
Dziewiętnasty cz. 2
Uwaga
Dwudziesty
Dwudziesty pierwszy
Dwudziesty drugi
Dwudziesty trzeci
Dwudziesty czwarty
Dwudziesty piąty
Dwudziesty piąty cz. 2
Dwudziesty szósty
Nowy rozdział
Dwudziesty siódmy
Dwudziesty ósmy
Dwudziesty dziewiąty
Część 2!

Siedemnasty

12.6K 824 67
By mlena102

Siedemnasty 

Siedemnasty 




    Nie pamiętała już dokładnie czy była na niego obrażona, czy on na nią. Persefona była skłócona z Hadesem po raz kolejny. Czuła się jak skamlące o uwagę dziecko. Bojąc się przyjąć jego ofertę i odmówić miotała się między życiem, a byciem wśród nieżywych - bo o śmierci nie było przecież mowy. Leżała na kanapie przed telewizorem w towarzystwie Nataniela, zamiast oglądać kolejny odcinek jego ulubionego serialu, rozmyślała. 
- Myślisz, że do siebie wrócą? - zapytał nagle chłopak, choć wydawało jej się, że był skupiony na ekranie. 

Leniwie odwróciła się w jego stronę. Miał kamienną twarz, lekko tłuste włosy i papieros w ustach. Nie zapalony, bo nie pozwalała mu palić w domu. To wkurzyłoby Ewę, a ostatnie czego potrzebowała to denerwowanie załamanej Ewy. Nie pocieszała jej tym razem. Było inaczej niż zwykle. Nie widziała sensu, w przekonywaniu Ewy, że będzie dobrze i Eryk nie zasługuje na nią, czuła jakby widziała spisany gdzieś scenariusz. Była niemal pewna, że do ta dwójka będzie jeszcze razem i po raz pierwszy nawet tego chciała. Ewa była też oczywiście zupełnie nieprzewidywalna, więc raczej nie zamierzała dzielić się z nikim swoimi przypuszczeniami.
- Kto? - zapytała, przez moment rozważając bohaterów serialu.
Jej umysł był odrobinę zasnuty nie tylko zmęczeniem, ale i wielogodzinnym oglądaniem telewizji i rozmyślaniem. 

- No ojciec i twoja mama.
Westchnęła ciężko.
- Nie wiem.
Natan poprawił się na siedzeniu i spojrzał na nią tymi swoimi smutnymi oczami.
- Fajnie by było. 

Nie do końca wiedziała dlaczego odczuła nagle przemożny żal. Coś ścisnęło ją nieprzyjemnie za serce. Nie chciała, żeby Ewa była sama, wszak los jej samej nie był zbyt pewny. Z drugiej strony, nie miała najmniejszej ochoty martwić się życiem uczuciowym matki, była w końcu jej dzieckiem.
- Ojciec jest w dupie przez tą całą akcję, a twoja mama ciągle pracuje. No i było im dobrze, nie? 

Nataniel tak trochę, troszeczkę chciał mieć w końcu mamę, taką jaką szczyciła się jego przyjaciółka. Kobietę, która zauważyłaby, że pali papierosy i go skarciła. Kogoś kto zainteresowałby się jego życiem. 

- Nazwał mnie świrem przy mojej mamie, to nie działa na nią dobrze.
Nie chciała mówić mu jak kochliwa jest Ewa, że prawdopodobnie już kogoś poznała.
Nataniel zrobił minę i prychnął niepyszny. Rozmowa zaczynała go męczyć i czuł jakby musiał bronić ojca, choć wcale nie miał na to ochoty. Podniósł się leniwie i zganił telewizor.
- Ej! - krzyknęła Kora, wyrzucając dłonie w powietrze. 

Natan obrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia.
- Muszę lecieć na chatę Korcia, a ty i tak nie oglądałaś! - rzucił przez ramie, zanim trzasnął drzwiami. 

Miał rację z tym oglądaniem i nawet trochę się za to wściekał. Irytował go jej brak zaangażowania. 

Persefona westchnęła ciężko. Podniosła się i udała do kuchni. Widok granatu w kryształowej misce sprawił, że się zarumieniła. Była znów głodna, ostatnio nie robiła prawie nic prócz jedzenia i picia, ale nie koiło to jej pragnienia. Przynajmniej nie musiała się martwić wagą. Co było znacznie gorsze, zaczynała zauważać zmiany w smaku spożywanych potraw. Były jakby bardziej mdłe i niesmaczne. Nieźle ją to przerażało, a świeży w jej wspomnieniach był jeszcze smak pozostawionej przez Hadesa babeczki. Jaka ona była pyszna! Warta każdego okruszka cierpiącej dumy. Nie było już sensu nawet sięgać po jedzenie. Było jej przykro, nie mogła napić się ulubionej coli, ani wyjść z psem. Nataniel ją olał i nie miała innych przyjaciół. No był jeszcze Tan, ale tak jakby kazała mu znikać i posłuchał. 

Po chwili stania niepewnie na kuchennej podłodze zdecydowała, że musi nawiązać kontakt z sługusem Hadesa, była pewna, że udałoby się jej przekonać go do pomocy. Lubił wykonywać polecenia, a Kora w jakiś sposób dała radę zmanipulować go by myślał, że jest jej podwładnym. Dziewczyna miała misję. Zamierzała sprowadzić Tana z powrotem i nie przyjmowała do siebie wizji porażki. Wzięła pod uwagę nawet to, że stwór może nie mieć co na siebie włożyć więc schowała do torebki oversizową czarną bluzkę. Starannie zamknęła drzwi i z niechęcią spojrzała na słoneczne niebo. Aż skręcało ją na myśl o tym męczącym świetle, jednak była zbyt zdeterminowana by teraz przerwać i na tyle podekscytowana, że czekanie do zmroku nie wchodziło w rachubę.  Naciągnęła na twarz daszek różowej bejsbolówki i poprawiła dwa ciasne koczki z tyłu głowy. Na przekór zmęczeniu i przygnębieniu ruszyła dziarsko w stronę lasu. Jak zawsze przyglądała się najpierw stojącym z rzadka kasztanowcom i drewnianym ustawionym gęściej niż drzewa ławkom. Ta część nie przypominała wcale lasu, to był raczej park. Trawnik był ładnie przystrzyżony, a śmietniki na psią kupę błyszczące. Dopiero kawałek dalej znikali spacerowicze, a gorąc letniego dnia ustępował przyjemnemu chłodnemu laskowi. Musiała przejść dobre dwa kilometry nim znalazł znajome odludzie. Wokół kamiennego nagrobka przypominającego zwyczajny głaz wciąż piętrzyły się stosy puszek po gazowanych napojach. Całe szczęście wiatr wymiótł zalegającą tam jeszcze nie dawno sierść Cerbera, którą Kora wyszczotkowała jakiś czas temu. Usiadła na swoim ulubiony miejscu, zaczerpnęła powietrza i wydarła się najgłośniej jak tylko potrafiła.
- Tanatosie!

                                                                         ***


Nataniel włóczył się po mieście szurając nogami. Biała podkoszulka lekko lepiła się do jego ciała mimo, że było już dawno po dwudziestej drugiej i nie palił już upał. Trzymał dłonie w kieszeniach i gwizdał. Po ulicach krążyło kilku pijaków i parę spieszących się pań. Od czasu do czasu przeszła grupka chłopaków tylko trochę od niego starszych. Nudził się okropnie, ale nie miał ochoty na wizytę u Kory. Olał swoich kumpli, bo w zasadzie miała rację i mieli go w dupie. Duma nie specjalnie pozwalała mu odzywa się do dawnych przyjaciół, którzy przecież wystawili go podczas zabawy w napad na monopolowy. Ze strachu Nataniel nawet nie pojawiał się w okolicy tamtego sklepu. 

- Gówniane miasto i gówniani ludzi - mruknął do siebie. 

Nikt go nie rozumiał, a przynajmniej miał takie wrażenie. Skręcił w jedną z bocznych uliczek i znalazł się kilka kroków od małego sklepu wielobranżowego. Okna były okute kratami i pozaklejane reklamami laysów i coli. Przy drzwiach zawisała smętnie obudowa z drutów, skrzypiąc cicho, skarżąc się na rdzę i starość. Chodnik zaśmiecały łupinki po ziarnach słonecznika i pety. Żółty, neonowy napis przyciągał wzrok i odcinał się od szarości kamienicy, jednocześnie idealnie pasując do jej brudu i zmęczenia. Wszedł tam nieśmiało, trochę bał się, że wyjdzie z pustymi rękoma. Kobieta w niebieskim fartuchu w czarne kropki, nie wyglądała jednak na taką, którą obchodziłby wygląd Nataniela lub jego wiek. Rozwiązywała krzyżówkę, dopóki nie podszedł pod samą, oszkloną ladę.  Spojrzał ponad wychudzoną, staro wyglądającą kobietę, by upewnić się, że sklep oferuje jego ulubione camele. Wypielęgnowane, długie paznokcie nie pasowały zupełnie do bladych, szponiastych palców, które podały mu paczkę, a następnie przeliczyły i pozbierały drobne, którymi zapłacił. To były jego ostatnie pieniądze. Wyszedł równie leniwie co wszedł i natychmiast rozerwał folijkę, a następnie razem ze zgniecionym papierkiem wyrzucił za siebie. Włożył papieros do ust i sięgnął do kieszeni w poszukiwaniu zapałek. 
Zaciągnął się mocno, z ust wypuścił blady i nikły dym. O tak, brakowało mu tego. Żałował, że nie miał już kasy na nawet najtańsze piwo. Wiedział, że znakomicie by go orzeźwiło, poza tym zawsze lubił napić się czegoś gazowanego po wypaleniu papierosa. Pijał niemal wyłącznie tanie piwo, z czarnej puszki. Nie odczuwał specjalnej różnicy między markami piwa, a jakoś nigdy nie miał pieniędzy na tyle by wybrzydzać. Dużo szło na fajki. Wypalał spokojnie paczkę dziennie, na dwa dni starczało mu z wysiłkiem. Lubił palić.

- Poczęstujesz mnie? - zapytał nagle cienki głosik. 
Wybudzony z zamysłu Nataniel obrócił się gwałtownie. Stała przed nim niska dziewczyna w białej bluzce na ramiączkach. Czarne włosy jak węże wiły się na długości jej łopatek, okalając twarz czarnymi wodorostami. Chłopak odruchowo podał jej otwartą paczkę. 
- Jasne - powiedział cicho, niemal szeptem.

Dopiero teraz przyjrzał się dokładnie jej twarzy. Miała mały, trochę szeroki nosek i dość pucołowatą twarz lalki. Miała najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widział. Były krystalicznie błękitne, niemal białe. Nie pasowały do jej twarzy, jednak były cudownie piękne. 

Chłopak obserwował jak wypuszcza ze swoich idealnie pulchnych ust sporą chmurę dymu. Jak oniemiały przyglądał się każdemu lekkiemu grymasowi jej twarzy.

- Mam na imię Maja - przedstawiła się, wyciągając wolną dłoń w jego stronę. 
Delikatna, blada i niemal fluorescencyjna i niesamowicie drobna. Przez moment chciał pocałować tą dłoń. 

- Natanie - odpowiedział, wyrywając się z transu. 

***

Drzewa kołysały się i wyglądało to jak ponury taniec. Wydawało się jakby mogły zaraz upaść grzebiąc Persefonę pod swoimi konarami. Siedziała dzielnie i czekała na zjawienie się Tana. 

Było coraz zimniej i straszniej, a on wciąż się nie zjawiał. Gdyby miał ja usłyszeć już by to zrobił. Wściekł rzuciła przygotowaną koszulkę na kamień i niemal biegiem ruszyła w stronę domu. To zdecydowanie nie był jej najlepszy dzień. 
____________________________
Chyba coś nie działało, ale sprawdziłam jeszcze raz. Teraz już powinno być okej. 


    

Continue Reading

You'll Also Like

33.3K 2.1K 25
Od pamiętnych wakacji mija już 5 lat. Kiedy wydawać by się mogło że najgorsze już za nimi, pewnego spokojnego dnia ich życie zmienia się diametralnie...
2.1K 373 32
śmietnik jakich na watt pełno Uwaga znajdziecie tu: - wyżalanie się - story time - ciekawostki o mnie i wiele wiele innych :)
259K 29.6K 40
Kiedy Cassidy „Cassie" Ryan, asystentka w dziale księgowości, odkrywa coś nietypowego w rachunkach firmy, dla której pracuje, za bardzo się obawia, b...
2.4K 178 30
Czyli tracimy ostatnie resztki godności