Poczułam kogoś ręke na swoim nadgarstku. Parker mnie przyciągnął, żebym nie wypadła, przez co spadłam na niego.
Prosto na kolana.
- Oo aż tak na mnie lecisz? - zaśmiał sie.
- Yhym chciałbyś - prychnelam.
- Nie mowie, że nie - spojrzał na mnie z tą typową mina bad boya
Ucho słonia w dupie węża
- To sobie poczekasz
- Czyli to możliwe?
OJ NO KURWA
Chciałam wstać, ale oplotl swoje rece wokół mojej talii
Cholibka
- Dobra wez, puść.
- Moge? - spojrzał na mnie pytająco, przenosząc na sekunde wzrok na usta.
Excuse me?
Może?
Nie.tak.
KURWA
Nie wiem.
Pamiętaj o zakładzie Mads
Później wyszorujesz język domestosem.
- Może możesz.
- Co to za gra słów - uśmiechnął sie.
NIE UŚMIECHAJ SIE
- Taka fajna - wzruszyłam ramionami.
Nie zdążył nic powiedzieć, bo go od razu pocałowałam.
I nawet nie zdajecie sobie sprawy jakiego miałam laga, gdy wcale nue chciało mi sie wymiotować.
Parker oddał pocałunek i wtedy - nie wierze - zwykły kiss, przeszedł w namiętność.
Lizalismy się tak chwile, az tego nie przerwałam.
- Mam ochote na imprezee - przeciągnęłam ostatnie słowo i zeszłam mu z kolan.
- Napisze do ludzi - wyciągnąć telefon. Widziałam tylko jak stukał jakąś wiadomość.
- Sam robi impreze o 20. - powiedział pp chwili ciszy, patrząc na mnie.
- A która jest?
Will spojrzał przelotnie na ekran telefonu.
- Ee dziewiętnasta czterdzieści..
- Okuurwa - akurat w tym momencie koło zatrzymało sie, więc mogliśmy już wyjść. - No i zajebiście. Zajedziemy po ekipke i lecimy - mrugnelam do niego i wyszlam z wagonika.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Weszliśmy wszyscy kilka minut temu do domu Sam. Siedziałam sobie właśnie na kanapie z Nancy i Lu.
- Dobra stara - spojrzałam na Nanc, pijąc drinka - Jak to sie stało, że przyjechałaś po nas z Willem.
- Właśnie! - odezwała się lucy - Miałaś być na randce z Niallem..
I wtedy zaczęłam im wszystko opowiadać. Oczywiście oprócz pocałunku, bo zaczęłyby te swoje przemyślenia i spojrzenia.
- Eeej boze musze kogoś wyrwać dziś - rozejrzałam się po pokoju.
- Ty nie wyrywaj, tylko bierz sie za Willa - mruknęła Nanc, biorąc łyka drinka.
Spojrzałam na nią z ironicznym uśmiechem.
- Tak tak, aby wygrać zakładzik...
czy naprawdę chodziło mi tylko o to?
nie wiem.
wkoncu dziś go pocałowałam..
a pierdolic
**
Wypiłyśmy naprawdę sporo drinków, czystej i nawet whisky. Tańczyłam właśnie z jakimś typem, ale byłam tak najebana, że praktycznie nawet nie wiedziałam co sie dzieje.
Co nie zmienia faktu, że potrzebowałam sexu.
- Eeeeej - spojrzalam na chłopaka, ale mialam rozmazany obraz, więc nawet nie widzialam jego twarzy. - Chodźmy na góre..
- Chuja pójdziesz - usłyszałam za sobą. Odwróciłam sie i mimo iż wszystko sie kręciło, wiedziałam że to Parker.
- Spierdalaj.
- Możesz iść ze mną nie z nim..
- Pierdol sie.
- Chętnie - złapał mnie w talii i przerzucił przez plecy. Kurwa jak worek od ziemniaków
- Ej kurwa jak laska mowi spierdalaj to spierdalaj..
- właśnie!! Bohaterze ratuj! - chciałam jakoś zejść z willa, ale trzymał mnie ręką.
jakoś dziwnie trzymał.
- Zamknij ryj, bo ci wpierdole - Parker zaczął iść w jakaś nieznaną mi strone.
- Wez tą reke z mojej dupy - burknęłam, obserwując interesujące schody.
Brunet nie odpowiedział, tylko wszedł do jakiegoś pokoju. Po chwili już leżałam wygodnie na łóżku.
- Nie ruszaj sie stąd i idz spać - przykrył mnie kocem i ruszył w kierunku wyjścia.
- Chyba ci sie mózg zakurzył - zaśmiałam sie i usiadłam.
- Co mi sie.. Zresztą nieważne, idz spać - odwrócił sie w moja stronę.
Nie zapalił światła, także nie widzialam jego twarzy.
I tak bym nie widziała..
- Zniszczyłeś mi plan!
- Jaki kurwa plan. Ruchania sie z jakimś obrzydliwym gościem, którego nie znasz? - podszedł bliżej, zatrzymując sie przy łóżku.
- Nie był obrzydliwy..
- Nie widziałaś go, ledwo patrzysz na oczy - prychnął.
- A wez spierdalaj.
Widziałam, tylko jak Will siada na skraju łóżka przy mnie.
- Pocałowałaś mnie dzisiaj - spojrzałam na niego i zobaczyłam, tylko ten chytry uśmieszek.
- Pierwszy i ostatni raz.
- Jesteś taka pewna?
- ty to robiłeś więcej razy i co - przewróciłam oczami.
- Czemu ty jesteś taka napalona do chuja.. Serio poszłabyś do łóżka z jakimś obcym typem?
- No kurwa chuj ci do tego.
- Odpowiedz.
- Poszłabym i co? - podniosłam brew - Zazdrośniku.. - dopowiedziałam cicho.
Ale usłyszał.
- Żaden zazdrośnik. Poprostu wiem, że rano byś żałowała.
- Tak jak tego? - nachyliłam sie i go pocałowałam
drugi kurwa raz, ale byłam najebana okej?
On oczywiście oddał pocałunek, tylko, że ja chciałam więcej..
Will po chwili oderwał sie ode mnie.
- I co, pierwszy i ostatni raz tak?
- Nooo wez..
- Nie, idz spać - skubany dobrze wiedział o co mi chodzi. Chciał wstać, ale złapałam go za reke.
- Kurwa ja ci ulatwiam życie teraz - mówiłam oczywiście o zakładzie. Ja potrzebowałam ruchania, on potrzebował mnie, aby zaliczyć zakład.
Widziałam jak zmarszczyl brwi, ale nie wypytywał. Pewnie uznał, że pierdole, bo jestem pijana.
- Nie, jesteś najebana.
- Ty też!
- Ale nie tak mocno jak ty, kretynko.
- Wziąłeś mnie od tamtego typa tutaj, więc powinieneś..
- Nic kurwa nie powinienem.
Wstałam, wciąż go trzymając.
- Pójdziesz sobie teraz do jakiejś szmaty i ją zaliczysz tak kurwa? Ona też będzie pijana, ale ją tkniesz.
- Ale ona sie dla mnie nie liczy, więc się zamknij i idz kurwa spać.
- Nienawidze cie - puściłam jego reke i sie położyłam.
dlaczego nie usłyszałam "ze wzajemnością"?
Zawsze to mówił..
- Dobranoc - usłyszałam, ale nie odpowiedziałam. Przewróciłam się na bok udawając, że go już tu nie ma.
I po chwili nue było, bo wyszedl.
- Jebany Parker. I co kurwa chuju jebany pizdus plastus..
Wyzywalam go jeszcze przez chwilę, ale wkoncu zasnelam wkurwiona.
*
Doczekaliscie się.. Czekaliście prawie dwa miesiące i ja to naprawdę doceniam. Mam cudownych czytelników.. Chcę poprostu przeprosić, nie jest najlepiej, ale stwierdziłam, że nie bede was zaniedbywac. Także przepraszam, wracam.. Kocham was bardzo i dziękuję xx