Oskarżona | PREMIERA 24.05.20...

By LenaMBielska

76.4K 1K 97

Autorka Pana Drake'a i We're just friends. Dla Mai Żurawskiej wycieczka z bratem i jego kolegą Mateuszem miał... More

PROLOG
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ZOSTANIE WYDANE
Już w przedsprzedaży!

ROZDZIAŁ TRZECI

2.2K 248 59
By LenaMBielska

Zostałam oskarżona o morderstwo. Prokurator uznał, że moje wiadomości do Anki były dowodami na to, że myślałam o zabiciu Mateusza. Dotarli do jakichś jego znajomych, którzy twierdzili, że nigdy go nie lubiłam i często mu się odgrażałam. Tylko Michał zeznawał na moją korzyść, że przecież to było tylko gadanie, a nie planowanie morderstwa. Jednak to były tylko jego słowa. Cała reszta uznała mnie za winną. Wanda robiła wszystko, żeby mnie nie aresztowali i na szczęście jej się to udało. Pozwolili mi wrócić na Śląsk, ale Wanda uznała, że lepiej będzie, jeśli zostanę na miejscu. Tłumaczyła to tym, że moje pozostanie w Grzybowie zadziała na moją korzyść. Będą mieć mnie na miejscu, co niby mieli odebrać jako to, że naprawdę byłam niewinna.

Najchętniej jednak uciekłabym gdzieś i się zaszyła. Zacisnęłam jednak mocno zęby i zgodziłam się zostać w Grzybowie – tym razem jednak w małym ośrodku, zaraz przy wjeździe do nadmorskiej miejscowości. Michał chciał zostać ze mną, ale w końcu chyba nie wytrzymał mojego wisielczego nastroju i wrócił na Śląsk. Czy byłam na niego przez to zła? Nie. Ja sama nie potrafiłam ze sobą wytrzymać. Współczułam wszystkim ludziom, którzy musieli ze mną przebywać.

Byłam wrakiem człowieka.

– Dziękuję. – Uśmiechnęłam się niepewnie do właściciela ośrodka, starszego pana, który posyłał mi nieprzychylne spojrzenie.

Wszyscy na miejscu wiedzieli chyba, kim byłam. Skrzywiłam się do siebie, ale nic nie powiedziałam. Spodziewałam się krzywych spojrzeń i komentarzy.

Jak tylko zamknęły się za mężczyzną drzwi, wyszłam na mały balkon i usiadłam pod ścianą, przyciskając kolana na torsu. Objęłam nogi ramionami i ułożyłam na nich brodę, wlepiając spojrzenie w drogę, po której chodzili ludzi. Śmiali się beztrosko, jak to na wakacjach. Ja też miałam wolne, ale nie było mi ani trochę do śmiechu...

Wiedziałam, jak funkcjonuje system w Polsce. Wiedziałam, że wszyscy już mnie przekreślili i uznali za winną. Widziałam to w spojrzeniach policji, prokuratora i przechodniów. Oni wszyscy myśleli, że zabiłam z nienawiści, a ja nie miałam pojęcia, co się tak naprawdę wydarzyło.

Zaczynałam myśleć, że zwariowałam i że naprawdę zrobiłam Mateuszowi krzywdę. W nocy śniło mi się jego zakrwawione ciało. W dzień, za każdym razem, gdy zamykałam oczy, widziałam jego nienawistny wzrok. Nie wiedziałam, co się ze mną działo... Dalej nie rozumiałam, nie potrafiłam znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia na to, że szybko zasnęłam i nic mnie nie obudziło.

– Kurwa – wymamrotałam do siebie, wzdychając ciężko. Wyciągnęłam telefon, gdy poczułam wibracje, a potem przełknęłam głośno ślinę, widząc nową wiadomość z jakiegoś dziwnego, długiego numeru.

„Pójdziesz siedzieć za niewinność, przykro mi".

Zadrżałam. W oczach stanęły mi łzy. Nie wiedziałam, kim był człowiek, który do mnie napisał, ale odniosłam wrażenie, jakby doskonale wiedział, co się wydarzyło. Nie byłam jednak w stanie nic mu odpisać – musiał wysłać wiadomość z jakiejś skrzynki internetowej, czy skądś.

Przymknęłam powieki i westchnęłam ciężko kilka razy, próbując jakoś zrozumieć to wszystko, co się wydarzyło. Po raz kolejny analizowałam minuty sprzed momentu, w którym urwał mi się film. Nie potrafiłam jednak sobie przypomnieć niczego, co byłoby mi w stanie w jakikolwiek sposób pomóc. Ot, rozmawiałam z Anką, a potem zasnęłam. Nie wiedziałam nawet, kiedy wrócił do samochodu Mateusz. Czy zrobił to od razu po tym, jak ja wróciłam, czy może później?

Zazgrzytałam zębami, zaciskając dłonie w pięści. Wszechświat mnie nienawidził. A do tego jeszcze, cholera, straciłam szansę na pracę w Szkocji. Fotograf dowiedział się z telewizji o tym, że zostałam oskarżona. Na nic się zdały moje komentarze, że byłam niewinna. Nie uwierzył mi na słowo. Po prostu mnie skreślił.

Wszystko się rypnęło.

»»»«««

Skazali mnie na osiem lat. Osiem lat! To był najniższy wyrok, na jaki mogłam liczyć, ale i tak... Poszłam siedzieć za niewinność – zgodnie z wiadomością, którą dostałam, gdy jeszcze siedziałam w Grzybowie. Wylądowałam w więzieniu, a gdy to się stało – straciłam wszystko. Tylko brat został mi z ludzi, z którymi wcześniej się w jakimś stopniu trzymałam. Tylko on mnie odwiedzał. Tylko na niego mogłam liczyć. Na nikogo więcej.

Gdy wyszłam po tych ośmiu latach, nie poznałam samej siebie. Miałam ziemistą cerę, a oczy straciły swój blask. Nie miałam pomysłu na życie. W wieku trzydziestu dwóch lat zaczynałam wszystko od nowa... Wróciłam do Zabrza tylko na kilka dni, a potem wyniosłam się na małą wieś niedaleko Pyrzowic. Tu mnie nikt nie znał. Michał kupił dom, gdy byłam gdzieś w połowie odbywania wyroku. Kupił go dla mnie, żebym miała nowy, lepszy start. Tylko on wierzył w to, że byłam niewinna.

I tak właśnie wakacyjna objazdówka po Polsce zniszczyła mi życie. Gdybym wiedziała, jak to wszystko się skończy, nigdy bym nie wsiadła do tego pieprzonego samochodu. Nigdy bym nie wyjechała na wakacje z Mateuszem. Najbardziej jednak przerażało mnie to, że ktoś go zabił i dalej był na wolności, prawdopodobnie śmiejąc się, że poszłam za niego siedzieć.

Kilka miesięcy po tym, jak zamknęły się za mną więzienne drzwi, zaczęły wracać mi wspomnienia. Były jednak niewyraźne i dalej nic z nich nie rozumiałam, więc nawet nie próbowałam nikomu o tym mówić. Ot, w nocy budziłam się z krzykiem, gdy czułam dziwny posmak w ustach. Czasami słyszałam jakiś głos, ale nie potrafiłam go rozpoznać – był zniekształcony, jakby ktoś próbował coś powiedzieć pod wodą.

W dniu, w którym wyszłam z więzienia, dostałam kolejną wiadomość. Tym razem było w niej tylko jedno słowo.

Przepraszam".

Po raz kolejny została wysłana z jakiejś skrzynki internetowej, więc nie miałam szans dowiedzieć się, kto do mnie napisał. Nie usunęłam jej, a tylko patrzyłam na te literki wprawiające mnie we wściekłość. Byłam zła, rozgoryczona... Nikt mi nie wierzył, gdy mówiłam na rozprawie, że nie zabiłam Mateusza. Wszyscy uznali, że kłamałam. Moje odciski palców były na nożu, ja byłam we krwi, więc... dodali sobie jeden do jednego i wyszło dziesięć – Maja zabiła; Maja była winna śmierci Mateusza.

– Jak się czujesz? – Michał spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem, gdy weszliśmy do małego domku. Miał zaledwie sześćdziesiąt metrów kwadratowych, ale mnie to w zupełności wystarczało.

– A jak mam się czuć? – Prychnęłam ze złością. – Teraz muszę zacząć wszystko od nowa. – Zazgrzytałam zębami.

Plusem pobytu w więzieniu było to, że w końcu napisałam książkę o rodzicach, a Michał rozesłał ją do wydawnictw. Kilka z nich się odezwało, więc czekałam teraz tylko na konkretne propozycje. Chciałam ją wydać, ale na pewno nie pod prawdziwym nazwiskiem. Bałam się szkalowania.

Nawet się przefarbowałam na rudo, żeby było mnie ciężej rozpoznać. W końcu dość głośno było o śmierci Mateusza te osiem lat wcześniej.

– Dasz radę, Maja. – Uśmiechnął się do mnie. – Jesteś silna.

Aha, jasne.

Uśmiechnęłam się do niego niepewnie i skinęłam głową. Nie chciałam go martwić, że nie potrafiłam sobie wyobrazić teraz życia. Musiałam udawać. Udawać, udawać i jeszcze raz udawać. Musiałam być ponad tym wszystkim, co mnie spotkało.

Musiałam, bo inaczej bym chyba oszalała.

– Muszę spadać. Ola na mnie czeka. Mamy jechać do jej rodziców. – Przytulił się do mnie, a potem szybko wyszedł.

Odmachałam mu, gdy odjeżdżał, a potem zamknęłam się w domu i oparłam czoło o drzwi. Westchnęłam ciężko, zaciskając dłonie w pięści.

Nie było mnie na ślubie Michała i Oli. Minął wtedy dopiero trzeci rok mojej odsiadki za więziennymi murami. Teraz Kuba, ich syn, miał już trzy latka, a ja go ani razu nie widziałam. Nie to, że nie chciałam, po prostu nawet nie próbowałam prosić Michała o spotkanie, żebym mogła poznać Kubę. Ola nie wierzyła w moją niewinność. Nie chciała, żebym miała jakikolwiek kontakt z jej dzieckiem.

To bolało... bardzo mocno bolało, ale co miałam zrobić? Nie mogłam przecież pojawić się nagle pod ich drzwiami i wymuszać na nich poznanie Kuby. Nie byłam typem wpychającym się z buciorami do czyjegoś domu czy życia. I tak byłam cholernie wdzięczna Michałowi za to wszystko, co dla mnie zrobił. Za dom i wsparcie.

Wieczorem w końcu zdecydowałam się wyjść na zewnątrz, ale tylko dlatego, że musiałam zrobić zakupy. Na szczęście miałam jeszcze jakieś oszczędności, ale wiedziałam, że lada moment mogły mi się skończyć. Michał zostawił mi wcześniej listę miejsc, do których powinnam zajrzeć, żeby znaleźć pracę. Myślałam o jakiejś kawiarni na lotnisku, ale jednocześnie się obawiałam, że nie przyjmą mnie bez zaświadczenia o niekaralności. Musiałam jednak chociaż spróbować...

– Dzień dobry – odezwałam się, wchodząc do małego sklepiku nieopodal mojego nowego domu.

– Dzień dobry. – Sprzedawczyni obrzuciła mnie szybkim spojrzeniem i zmrużyła oczy.

Po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Poczułam pieczenie pod powiekami, a serce zaczęło bić z zawrotną prędkością. Bałam się, że jakimś cudem mnie...

– To pani wprowadziła się do tego małego domku na końcu ulicy? – zapytała z zaciekawieniem.

Pomrugałam szybko powiekami i uśmiechnęłam się nieznacznie, kiwając głową.

– Tak, to ja.

Otworzyła usta, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale zamknęła je, gdy zadzwonił dzwonek nad drzwiami. Odwróciła ode mnie wzrok i skupiła go na nowym kliencie, na którego ja także spojrzałam...

Zamarłam w bezruchu, ściskając mocno w dłoni butelkę mleka. Pomrugałam szybko powiekami, próbując uspokoić przyspieszający oddech. Znałam go. Znałam go, a on na pewno znał mnie...

Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem, unosząc nieznacznie brew. Wstrzymałam oddech w płucach, bojąc się tego, co miało zaraz nastąpić. Panika zaczęła się wdzierać do mojego umysłu; chciała mną zawładnąć. Bałam się, znowu się bałam, że...

– Dzień dobry – odezwał się i skinął do mnie głową, po czym podszedł do ekspedientki. – Marysiu, czteropak Lecha i Marlboro Lighty, poproszę.

– Mówiłam ci, żebyś przestał w końcu kopcić. Umrzesz na raka płuc jak stary Marciniak – mruknęła z irytacją, ale i tak podała mu fajki i piwo. – Dopisać ci to czy...

– Nie, nie. – Wyciągnął portfel, a z niego kilka banknotów. – Zapłacę za to i za te zaległe kilkanaście złotych z zeszytu.

Poruszyłam się i skierowałam w głąb sklepu, próbując zrozumieć, dlaczego trafiłam na wieś, na której mieszkał on – strażnik więzienny. Kojarzyłam go z zakładu karnego.

Boże... Potarłam palcami czoło, usilnie próbując się uspokoić. Przecież... Przecież miałam mieć nowy start w życiu; w miejscu, w którym nikt nie wiedział, kim byłam, ale... Ale on wiedział i przeczuwałam, że to tylko kwestia kilku godzin, a cała wieść będzie huczeć o mojej przeszłości.

Kurwa. Jego. Mać.

Zrobiłam błyskawiczne zakupy, zapominając o połowie rzeczy z listy, a potem wyszłam żwawym krokiem ze sklepu. Chciałam się jak najszybciej znaleźć w domu, żeby nie musieć...

Podskoczyłam i przycisnęłam dłoń do piersi, gdy nagle poczułam na ramieniu dotyk. Odwróciłam się i spojrzałam na... strażnika więziennego. Przełknęłam ciężko ślinę, ponownie bojąc się tego, co miało zaraz nastąpić.

Byłam już spalona w tym miejscu. Musiałam zadzwonić do Michała i poprosić go, żeby mnie stąd zabrał.

– Kojarzysz mnie? – zapytał spokojnym tonem.

Pokiwałam powoli głową, zaciskając mocno palce na reklamówce, na co mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie.

– Nie martw się. Nie jestem typem człowieka, który rozpowiada na prawo i lewo, kogo spotyka w pracy.

Odetchnęłam cicho z wyraźną ulgą, ale to i tak niczego nie zmieniło. Dalej byłam mocno zestresowana. Bałam się, że i tak zaraz się wszyscy dowiedzą, że wyszłam z więzienia.

– Ja... – Zamilkłam, robiąc krok w tył. – Do widzenia – mruknęłam i ruszyłam żwawym krokiem w stronę końca ulicy.

Mrugałam szybko powiekami, żeby odgonić napływające do oczu łzy. Bałam się i bolało mnie całe ciało na samą myśl o tym, że mogłam zaraz zostać skreślona przez wszystkich mieszkańców.

Jak tylko weszłam do domu, rozpakowałam chaotycznie zakupy i wyszłam na taras. Odpaliłam papierosa trzęsącą się ręką i zaciągnęłam się mocno dymem, a sekundę później podskoczyłam nerwowo, gdy usłyszałam trzask drzwi z podwórka obok. Zakrztusiłam się, widząc za płotem strażnika więziennego.

Uśmiechał się, patrząc na mnie.

– Zapomniałem wspomnieć, że jesteś moją sąsiadką.

Cholera.

»»»«««

I jak Wasze wrażenia na ten moment? ;)

Continue Reading

You'll Also Like

73.7K 5.3K 23
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
184K 6.2K 56
Wiele osób jej zazdrości Wiele osób jej nienawidzi i tylko czeka aż jej sława się skończy Wiele osób ją uwielbia i na to nie pozwoli Jak potoczą się...
119K 9.5K 40
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...
5.5K 645 13
Miłosne intrygi + zabawne dialogi + przystojny śledczy ÷ krąg podejrzanych = romans kryminalny na szóstkę. Zjazd absolwentów z ogólniaka? Nigdy w życ...