Oskarżona | PREMIERA 24.05.20...

By LenaMBielska

76.4K 1K 97

Autorka Pana Drake'a i We're just friends. Dla Mai Żurawskiej wycieczka z bratem i jego kolegą Mateuszem miał... More

PROLOG
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ZOSTANIE WYDANE
Już w przedsprzedaży!

ROZDZIAŁ PIERWSZY

2.7K 239 8
By LenaMBielska

Tylko spokojnie, Maja, wdech, wydech. Pamiętaj, jesteś oazą spokoju, a ten dupek, który siedzi obok ciebie i pieprzy trzy po trzy o tym, jak to zajebiście będzie na wspólnej wycieczce, jest tylko wytworem twojej wybujałej wyobraźni...

– Maja?

– Huh? – Spojrzałam na Michała rozkojarzonym wzrokiem. Pomrugałam szybko powiekami i zmarszczyłam brwi, domyślając się, że chyba zadali mi pytanie. – Sorry, nie słuchałam was.

Michał przewrócił oczami, a Mateusz tylko spojrzał na mnie kątem oka. Czekałam na jakiś jego durny komentarz, ale się nie doczekałam.

– Pytałem, co myślisz o tym, żeby pojechać najpierw w stronę Kołobrzegu, a potem wzdłuż wybrzeża na wschód.

Wzruszyłam ramionami. Było mi wszystko jedno – najważniejsze, żeby spędzić czas z bratem, próbując nie zwracać uwagi na Mateusza. Wymyśliłam nawet własne motto na ten wyjazd:

„Mateusz nie istnieje".

– Wszystko mi jedno, Michał – mruknęłam i wstałam z kanapy z zamiarem zabrania z lodówki piwa. Mieliśmy wyjeżdżać za jakieś dwie godziny, a ja wiedziałam, że nie wytrzymam towarzystwa Mateusza na trzeźwo.

– I taka z tobą gadka – burknął pod nosem z irytacją.

Otworzyłam usta, żeby mu się odgryźć, ale w końcu zacisnęłam je w wąską kreskę. Nie. Nie zamierzałam się z nim kłócić ani tym bardziej dawać satysfakcji Mateuszowi, że denerwowała mnie jego obecność.

Pamiętaj, Maja, on nie istnieje. To tylko wytwór twojej wyobraźni, nic więcej!

Zabrałam z lodówki piwo i od razu je otworzyłam, a potem upiłam kilka łyków i wróciłam do salonu. Po drodze minęłam kilka torb podróżnych, do których spakowaliśmy się z Michałem. Nie były wielkie i nie miały też za wiele w środku, bo nie było aż tyle miejsca w samochodzie, żeby wywozić pół domu.

– Michał mówił, że wyjeżdzasz do Szkocji w październiku.

Spojrzałam na Mateusza, marszcząc przy tym nieznacznie nos.

– Tak – przytaknęłam mu powoli i upiłam kolejny łyk alkoholu.

– Do tego całego fotografa, którym się tak fascynowałaś? – Wlepił we mnie zaciekawione spojrzenie.

Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na Michała. On jednak pisał coś na telefonie i kompletnie nie zwracał na nas uwagi.

Dupek.

– Tak, do tego całego fotografa, którym się tak nadal fascynuję – odpowiedziałam Mateuszowi i oparłam się biodrem o komodę, nie spuszczając z niego wzroku. Czekałam na jakiś jego głupi komentarz. Zawsze się nabijał z moich pasji i dodatkowych zajęć w szkole.

– Cieszę się, że ci się udało. – Uśmiechnął się. Szczerze.

Czekaj, co?

Pomrugałam powiekami, próbując zrozumieć, co się właściwie stało. Odniosłam wrażenie, jakbym się znalazła w jakiejś pieprzonej, równoległej rzeczywistości. Mateusz się uśmiechnął. Gbur się uśmiechnął. Do mnie. A do tego szczerze!

Spojrzałam na etykietę na piwie, sprawdzając, czy może przypadkiem nie wzięłam jakiegoś dziwnego wynalazku, które czasami kupował Michał. Ale nie, piłam Tyskie, więc...

Otworzyłam usta, ale za chwilę je zamknęłam, bo sama nie wiedziałam, co powiedzieć. Zabrakło mi języka w gębie. Nie byłam przygotowana na to, że Mateusz będzie... Miły! Raczej szykowałam się na wojnę z nim, a nie miłe rozmówki o wszystkim i o niczym.

Co, do cholery?

Niespecjalnie wierzyłam w to, że coś mu się w głowie przez te cztery lata pozmieniało. Przecież myśmy się żarli od zawsze!

– Ćpałeś coś? – zapytałam w końcu, mrużąc oczy.

Spiął się nieznacznie, posyłając w stronę Michała oskarżycielskie spojrzenie. Ten zaś wlepił we mnie wkurwiony wzrok.

Co ja niby takiego... Otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na Mateusza. Obrzuciłam szybkim wzrokiem jego ciało, koncentrując się na dłużej na jego rękach. Uniosłam brew, widząc kilka blizn na zgięciach łokci, które próbował teraz przede mną ukryć, krzyżując ramiona na piersi. Zobaczyłam też kilka szram na nadgarstkach.

Uniosłam brew i chrząknęłam. Nie zamierzałam jechać na wakacje z ćpunem.

– Jestem czysty od kilku miesięcy – warknął ze złością, chyba widząc po mnie, co mogłam sobie pomyśleć. Spojrzał na Michała. – Miałeś jej nic...

– Nie mówiłem! – przerwał mu Michał, a potem spojrzał na mnie wyczekująco, jakby chciał, żebym coś powiedziała.

Ale niby co miałam powiedzieć? Moja opinia na temat Mateusza dalej była na niskim poziomie, a teraz spadła poniżej zera.

Prychnęłam głośno i dopiłam do końca piwo.

– Świetnie – mruknęłam – wakacje marzeń zmieniły się w wakacje z ćpunem.

– Jestem czysty – warknął z irytacją Mateusz.

Spojrzałam na niego z powątpiewaniem, a potem przesunęłam wzrokiem po jego ramionach.

– Jeśli znajdę coś, co chociaż w małym stopniu będzie przypominać narkotyki, wyrzucę cię na zbity pysk...

– Maja! – Michał wstał z fotela i wlepił we mnie wkurwione spojrzenie.

– Co, Maja?! – ryknęłam. – Nie zamierzam jechać na wakacje z ćpunem!

Michał otworzył usta, purpurowiejąc na twarzy, ale zamknął je, gdy Mateusz się odezwał:

– Mówiłem ci, że to nie jest dobry pomysł. Nie będę wam...

– Przestań – przerwał mu Michał stanowczo, a potem spojrzał na mnie. – Na taras, już. – Podszedł do mnie i pociągnął w stronę wyjścia, a gdy znaleźliśmy się na podwórku, wlepił we mnie zirytowane spojrzenie. – Mateusz nie ćpa od kilku miesięcy. Przeszedł przez odwyk. Jest czysty. Wrócił z Niemiec, nie miał co ze sobą zrobić, więc zaproponowałem mu wyjazd. Nie mogę go zostawić tu samego, bo on sam sobie jeszcze nie ufa, a ja nie zamierzam go zostawiać w potrzebie. Możesz się ogarnąć chociaż na te dwa miesiące?

Pomrugałam powiekami, a potem wciągnęłam głośno powietrze do płuc i wypuściłam je z sykiem spomiędzy warg.

– Pytałam wcześniej, czemu wrócił, to mi nie powiedziałeś. Zamierzałeś mi w ogóle mówić o tym, że był na odwyku? – warknęłam.

– Nie.

– To... Co? – Pomrugałam szybko powiekami. – Słucham?

Westchnął ciężko i przeczesał palcami blond włosy.

– Daj spokój, Maja. On mnie potrzebuje. Zresztą, jak widać, nie skacze do ciebie jak wściekły rottweiler, czego nie mogę powiedzieć o twoim zachowaniu w stosunku do niego, więc odpuść, proszę cię. – Spojrzał na mnie błagalnie. – Pogubił się, ale teraz wychodzi na prostą. Nie mówiłem ci nic, bo wiedziałem, że tak właśnie zareagujesz.

Nie no, kurwa, po prostu...

– Dobra – mruknęłam w końcu. – Będę udawać, że on nie istnieje – rzuciłam i minęłam Michała w drzwiach, kierując się do salonu. Po drodze złapałam za rączki dwóch toreb podróżnych i ruszyłam w stronę wyjścia z domu.

Michał coś tam do mnie jeszcze próbował powiedzieć, ale go nie słuchałam. Nie chciałam się z nim kłócić, a już i tak doszczętnie zniszczył mi humor.

Gdy chowałam torby do szuflad pod pseudo łóżkami w naszym dostawczaku, podszedł do mnie Mateusz. Spojrzałam na niego przez ramię, gdy podał mi swoją torbę.

– Wiem, że... – Zamilkł, gdy machnęłam ręką.

– Poniosło mnie – mruknęłam, krzywiąc się przy tym nieznacznie. Trochę mi jednak było głupio, gdy tak wyskoczyłam z tym ćpaniem. Gdybym wiedziała wcześniej, że wyszedł niedawno z odwyku, ubrałabym myśli w zdecydowanie inne słowa.

Sorry, że niszczę wam rodzinny wyjazd. To nie był mój pomysł. Michał nalegał.

– Domyślam się – mruknęłam i zasunęłam szufladę, a potem ją zabezpieczyłam przed rozsunięciem w trakcie jazdy. Spojrzałam na te dwa pseudo łóżka i jęknęłam cicho, bo właśnie coś do mnie dotarło.

Mieliśmy z Michałem spać na osobnych łóżkach, które zrobiliśmy z desek po przeciwnych stronach samochodu, a teraz?

– To ty się będziesz gnieść z Michałem na jednym materacu albo spać na podłodze. Nie ja – mruknęłam, idąc w głąb paki. Zaczęłam sprawdzać po kolei szafki, upewniając się, czy były dobrze pozamykane.

– Spoko, mam materac – powiedział, na co podskoczyłam, bo nie wiedziałam, że stał za mną.

Przyłożyłam dłoń do piersi i odetchnęłam głęboko.

– Nie skradaj się – warknęłam do niego, poprawiając zamknięcie jednej z ostatnich szafek. – Dobra, możemy się zbierać – mruknęłam, po czym go minęłam i ruszyłam do wyjścia z samochodu. Coś mnie jednak nagle tknęło. Tak, jakbym nagle dostała olśnienia. – Od kiedy wiesz, że z nami jedziesz? – Spojrzałam na Mateusza.

Pomrugał powiekami, jakby był zaskoczony moim pytaniem, a potem spojrzał w stronę przodu samochodu. Konkretnie na dwa miejsca obok kierowcy. Zazgrzytałam zębami.

Gdy przerabialiśmy samochód, Michał próbował mi wmówić, że drugie miejsce dla pasażera z przodu było dla ewentualnego autostopowicza.

– Zabiję go – warknęłam ze złością i wyskoczyłam z samochodu, a potem popędziłem do domu. Zanim jednak do niego weszłam, ugryzłam się w język.

Byłam wredną zołzą, wiedziałam o tym. To nie był żaden mój system obronny. Nikt mnie nie skrzywdził ani nie zostałam jakoś specjalnie zraniona. Ja po prostu taka byłam, chyba od zawsze, a teraz właśnie moja gorsza strona wychodziła na wierzch.

Zacisnęłam dłonie w pięści i wypuściłam spomiędzy warg głośno powietrze.

Dobra, Maja, ogarnij się. To tylko pieprzone dwa miesiące, nic więcej.

– Auto gotowe, jedziemy? – krzyknęłam, gdy weszłam do domu. Spojrzałam na Michała, jak akurat zaczął zasuwać rolety antywłamaniowe. – Świetnie to sobie wymyśliłeś. Długo to planowałeś? – Uniosłam brew.

Spojrzał na mnie najpierw z dezorientacją, a po chwili uśmiechnął się kącikiem ust.

– Od jakiegoś czasu. – Wzruszył ramionami. – Na początku naprawdę myślałem o autostopowiczce, ale potem odezwał się do mnie Mateusz i jakoś tak wyszło... – Wzruszył po raz kolejny ramionami.

– Jesteś wrzodem na dupie, wiesz o tym, prawda? – mruknęłam, gdy wyszliśmy z domu. – Pieprzonym wrzodem na tyłku!

– Uczyłem się od najlepszej, siostrzyczko. – Wyszczerzył się do mnie i trącił ramieniem. – Chodź, furiatko.

Prychnęłam pod nosem, kręcąc jednocześnie głową. Michał doprowadzał mnie czasami do szału, ale jednocześnie nie wyobrażałam sobie, że miałby tego nie robić. Był moim bratem. Jedynym, co stałe w moim życiu.

– Idiota – mruknęłam pod nosem, wskakując na miejsce pasażera.

Mateusz wszedł zaraz za mną, a potem rozparł się wygodnie na fotelu, wyciągając nogi do przodu. Prychnęłam w myślach, gdy trącił mnie kolanem. Zacisnęłam jednak mocno zęby, udając, że wcale mnie to nie zdenerwowało.

Nawet jeszcze nie ruszyliśmy, a mnie już irytowała jego bliskość. Kątem oka zerknęłam na jego twarz.

Wlepiał zamyślone spojrzenie przed siebie. Dopiero teraz zauważyłam, że miał bliznę nad łukiem brwiowym, której kiedyś na pewno nie posiadał. Byłam ciekawa, jak się jej nabawił, ale chwilowo nie zamierzałam o to pytać. Przesunęłam wzrokiem po jego lekkim zaroście, a potem zerknęłam na włosy. Brązowe, wręcz wpadające w czerń. I te jego nieco krzaczaste brwi. Najdłużej jednak patrzyłam na rzęsy. Długie, ciemne, gęste i do tego jeszcze podwinięte. Cholera, zazdrościłam mu ich.

Sapnęłam do siebie cicho, przez co przekręcił głowę w moją stronę. Uniósł brew, spoglądając na mnie z zaciekawieniem tymi swoimi niebieskimi oczami.

– Co jest?

Zmrużyłam powieki, zastanawiając się, czy chciałam mu powiedzieć coś głupiego, czy zachowywać się normalnie... W końcu postawiłam na to drugie.

– Skąd masz bliznę?

Skrzywił się i uciekł wzrokiem w bok, a potem chrząknął i poruszył się niespokojnie na fotelu.

– Nie chcesz, nie mów – mruknęłam do niego i spojrzałam na drogę. Wjeżdżaliśmy właśnie na autostradę w stronę Wrocławia.

Mateusz mi, tak jak myślałam, nie odpowiedział, a niecałe kilka minut później usłyszałam jego spokojny oddech. Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. Nie sądziłam, że tak szybko zaśnie.

Huh, ciekawe.

Musiał być zmęczony albo jazda samochodem go nużyła. Ja byłam pełni sił i ani myślałam iść spać.

Wyciągnęłam spod siedzenia laptopa, po czym go otworzyłam i włączyłam program do pisania. Przygryzłam wargę, próbując się skupić na tym, co chciałam przelać na papier, ale jak na złość nic nie przychodziło mi do głowy.

Gdy zmarli w wypadku nasi rodzice, postanowiłam napisać książkę na podstawie ich historii, ale za każdym razem, gdy zabierałam się do pisania, uciekały mi z głowy wszystkie pomysły. Tak, jakby nagle ktoś włączył mi czyszczenie wspomnień i słów, których się nauczyłam przez dwudziestopięcioletnie życie.

– Dalej nic?

Spojrzałam na Michała, krzywiąc się.

– Nic – mruknęłam i zatrzasnęłam klapkę laptopa. – Pustka.

Pokiwał ze zrozumieniem głową.

– Może później złapie cię wena. – Uśmiechnął się lekko.

– Może. – Wzruszyłam ramionami. – A może nie.

Parsknął cichym śmiechem, a potem znowu zerknął w moją stronę, ale tym razem nie patrzył na mnie, tylko na śpiącego Mateusza.

– Dzięki – mruknął cicho, uśmiechając się nieznacznie.

Skinęłam mu głową, przewracając oczami.

Może byłam wredną zołzą, która nie panowała nad słowami, ale nie byłam zimną suką. Skoro Michał uważał, że Mateuszowi był potrzebny anioł stróż i uczestniczenie w naszym wyjeździe, postanowiłam zagryźć zęby, ścisnąć pośladki i postarać się o to, żeby wakacje minęły nam w miłej atmosferze.

Jak na razie szło całkiem nieźle, ale wiedziałam, że było to spowodowane tylko tym, że Mateusz nie był wobec mnie taki, jak w ciągu wcześniejszych lat. Teraz był jakiś inny, ale... Nie byłam ufna. Czułam, że z jego strony to była tylko gra, nic więcej.

Skoro jednak on grał, to ja zamierzałam zostać jeszcze lepszą aktorką.

Continue Reading

You'll Also Like

581 159 12
"Chociaż starasz sie jak możesz, to nie potrafisz zapomnieć. Wszystko dlatego, że niektórzy ludzie zajmują szczególne miejsce w naszym życiu i zostaj...
8.6K 326 36
Zakochanie się w nim było, jak bieg przez tunel i błoga niewiedza co znajduje się na jej końcu. Mimo wielu problemów i przystanków, które bolą i wyni...
37.6K 5K 20
👔Damon Lauder był jednym z najbardziej znanych lekarzy w mieście, często prowadził wykłady, a na oddziałach przerażał studentów i budził w nich resp...
8.7K 701 29
Rok 2193. W wyniku wojen sprzed kilkudziesięciu lat ilość ludzi oraz terytorium zdatne do zamieszkania przez nich zmniejszyło się o ponad połowę. Pow...