365 dni Grażynki [ZOSTAŁA WYD...

By MichalBiarda

48.8K 3.1K 1.7K

To był zwyczajny wieczór w kinie, dopóki Grażynki nie wciągnął film. Dosłownie. Piękna, młoda Polka podczas w... More

Od autora
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Epilog

Rozdział 3

2.2K 145 97
By MichalBiarda


Kiedy się ocknęłam, w me uszy nie wdarł się wielojęzyczny gwar, a bryza znad pobliskiego basenu nie rosiła mego odzianego w strój kąpielowy ciała. Leżałam na łóżku w swoim hotelowym pokoju. Sypialnię spowijał mrok, lecz nie było całkiem ciemno. Ktoś pozasłaniał wszystkie okna, zostawił jednak zaświeconą lampkę w rogu pokoju. Jedyne dźwięki, jakie słyszałam, to brzęczenie klimatyzacji oraz szum prysznica dobiegający z przylegającej do pomieszczenia prywatnej łazieneczki. Czułam się lekko skonfundowana.

- Mamo? – zawołałam niepewnie.

Nie wiedziałam, dlaczego miałaby się kąpać u mnie, skoro miała własny pokój. Na myśl przychodziło mi tylko jedno wyjaśnienie – musiało dojść u niej do jakiejś awarii.

Nie doczekałam się odpowiedzi, więc po chwili powtórzyłam pytanie nieco głośniej. Niestety to drugie zawołanie również pozostało bez odzewu. Doszłam zatem do wniosku, że matka albo mnie nie słyszy, albo stało się coś niedobrego i rodzicielka leży na podłodze w kałuży krwi rozmywanej przez gorącą wodę wypływającą z nieruchomej słuchawki prysznica. Ta druga możliwość tak mną wstrząsnęła, że postanowiłam czym prędzej pognać do toalety, aby sprawdzić, czy wszystko z matulą okej. W chwili, w której zaczęłam wdrażać tę myśl w życie, szum wody ustał. Zatrzymałam się na brzegu łóżka i głośno odetchnęłam z ulgą. Zza ściany dało się słyszeć standardowe dźwięki, jakie generuje człowiek zaraz po kąpieli: szmer ręcznika trącego o ciało, szuranie laczkami po podłodze, otwieranie i zamykanie opakowań kosmetyków. W końcu, jakieś dwie minuty później, do odgłosów tych dołączyło skrzypnięcie zawiasów w drzwiach do łazienki.

- Dlaczego przyszłaś się myć do mnie? – zapytałam, zanim się jeszcze wychyliła zza węgła. Nie było w tym pytaniu wyrzutu, jeśli już, to taki udawany. W gruncie rzeczy cieszyłam się, że mnie odwiedziła, bo to oznaczało, że musiała wybaczyć mi moje bezczelne zachowanie znad basenu.

- Słucham? – usłyszałam w odpowiedzi i zamarłam.

Głos nie należał do mojej matki. Co więcej, nie był kobiecy, a pytanie zadano po angielsku. Już miałam wydrzeć się na całe gardło i skoczyć do okna, żeby przez nie uciec, kiedy zza ściany wyłonił się on – mój boski barman, odziany jedynie w biały, puchaty ręcznik zawieszony na biodrach, hotelowe kapcie w tym samym kolorze oraz szeroki uśmiech, przy bieli którego dwa pozostałe elementy wydawały się szare. Widok półnagiego Włocha odebrał mi całkowicie rozum. Zamiast wrzeszczeć i zwiewać w popłochu, siedziałam z wywalonym językiem i wgapiałam się w jego wyrzeźbione ciało. Sześciopak na brzuchu mężczyzny prezentował się tak, że gdyby zrobić mu zdjęcie i wrzucić na okładkę jakiegoś gorącego romansu, top dziesięć w empiku byłoby murowane. Klatkę piersiową miał tak dokładnie wydepilowaną, że gdyby zagrał w reklamie Gillette z Robertem Lewandowskim, ten drugi mógłby mu co najwyżej podawać ręcznik. Do tego dochodziły: szerokie bary, umięśnione ręce oraz łydki, które zdecydowanie wskazywały na to, że pan barman nie zapominał na siłowni o dniu nóg.

- Może pani powtórzyć? – Włoch ponownie zwrócił się do mnie po angielsku. – Nie zrozumiałem, co pani powiedziała.

Może i bym sobie przypomniała, jakie pytanie zadałam mu dosłownie chwilę temu, ale aby tego dokonać, nie mogłoby się wydarzyć to, co stało się pół sekundy później – ręcznik okalający biodra barmana zsunął się i wylądował na podłodze. Włoch stał teraz przede mną tak, jak go Pan Bóg stworzył. Brzuch, klatka, ręce, nogi – wszystko to momentalnie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Moje oczy widziały w tym momencie tylko jedno – ogromne przyrodzenie, z gatunku tych, dla których w powieściach erotycznych używa się słów berło czy maczuga. Dotychczas tej wielkości stworzenia widywałam jedynie na filmach „przyrodniczych", teraz miałam jeden okaz dosłownie jakieś dwa metry przed sobą. Gruba żyła ciągnąca się przez całą jego długość pulsowała miarowo, a wiszące pod nim potężne jądra bujały się delikatnie w rytm oddechu mężczyzny. Nie zdążyłam mrugnąć dwa razy, a pod majtkami od mojego stroju kąpielowego zawrzało. Każda kobieta na moim miejscu zareagowałaby identycznie. Ba, obstawiam, że znalazłoby się paru facetów, którzy mogliby nieoczekiwanie zmienić orientację w obliczu takiego majestatu. Nic więc dziwnego, że dopiero po dłuższej chwili zaczęłam zwracać uwagę na kolejne słowa, wypowiadane przez właściciela rzeczonego potwora.

- ...Proszę się nie denerwować, pani Graziello. Włożę go teraz delikatnie pod pani pachę.

„Och, tak, włóż mi go!" – ponaglałam Włocha w myślach. „Zerwij ze mnie te przemoczone majtochy i pokaż, na co cię stać". Chwilę później dotarł do mnie całkowity sens wypowiedzi mężczyzny i oprzytomniałam. Następnie już na głos zapytałam: - Jak to: pod pachę?

- No, pod pachę – barman odpowiedział, uśmiechając się zalotnie. – A co? Wolałaby pani, abym wsunął go w odbyt?

Nie czekając na odpowiedź, ruszył w moją stronę. Absurdalność tej sytuacji spowodowała, że wilgoć między moimi udami w mgnieniu oka została zastąpiona przez suszę stulecia. To natomiast poskutkowało tym, że odzyskałam trzeźwość myślenia. Dotarło do mnie, że dzieje się coś złego. Fakty były takie, że obcy mężczyzna zaniósł mnie wpierw omdloną do pokoju, następnie wykąpał się w mojej łazience, jakby był u siebie, a teraz szedł w moją stronę, nagi, z niecnymi zamiarami. Jego doskonały penis wydał mi się nagle złowrogi. Skuliłam się w sobie i zacisnęłam mocno uda. Chociaż chyba powinnam zacisnąć... pachy.

Kiedy włoskie monstrum znalazło się dosłownie centymetry ode mnie, nie wytrzymałam. Wrzasnęłam na całe gardło, a następnie chwyciłam nasadę prącia mocno w dłoń, żeby drugą zacisnąć w pięść i rozpocząć wyprowadzanie serii ciosów. Biłam zapamiętale, nie zważając na jęki i piski jego pana.

- Aiuta, me! – krzyczał, próbując wyrwać się z mojego żelaznego uścisku. – Alessandro, aiuta me!

Wtem, zupełnie nieoczekiwanie, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, a kiedy zerknęłam w ich stronę, całkowicie zbaraniałam. Zobaczyłam tam... mojego barmana. Ubrany w białą koszulę i spodnie od garnituru zaprasowane w kant, gnał ku mnie z wyrazem totalnego przerażenia na twarzy. „Jak on mógł być w dwóch miejscach jednocześnie?" – pomyślałam, absolutnie zbita z pantałyku, po czym z powrotem skupiłam wzrok na tym, w co od paru dobrych sekund napitalałam jak Rocky Balboa na dopalaczach. Gdy zorientowałam się, że wcale nie jest to mamucich rozmiarów drągal, tylko ręka jakiegoś dziadka, która może i w lichym oświetleniu nocnej lampki trochę przypominała fallusa, ale z całą pewnością nim nie była, momentalnie ją puściłam i przestałam okładać ją piąchą. Starszy mężczyzna odetchnął głęboko i czym prędzej oddalił się ode mnie na bezpieczną odległość. W tej samej chwili dopadł do mnie młody Włoch.

- Pani Graziello – przemówił, złapawszy moje dłonie w swoje – co się stało? Dlaczego pobiła pani doktora Barzaghli?

„Dlaczego pobiłam doktora Barzaghli?" – powtórzyłam w myślach, ale nie pomogło mi to znaleźć sensownej odpowiedzi. Zdecydowałam się więc na bezsensowną, ale w stu procentach prawdziwą.

- Chciał mnie zgwałcić – wyszeptałam.

Staruszek po tym wyznaniu zaczął zapamiętale gestykulować i tłumaczyć coś barmanowi w ich ojczystym języku. Zrozumiałam z jego monologu tylko jedno słowo, ale ni w ząb nie pasowało mi ono do sytuacji, no bo jak pizza mogła łączyć się z gwałtem?

- Pan doktor mówi – młody Włoch zwrócił się do mnie, gdy tamten skończył gadać – że wpierw podał pani sole trzeźwiące, a gdy się pani nieco ocuciła, próbował zmierzyć pani temperaturę. Podobno była pani rozpalona jak piec do pizzy.

Zajęło mi dłuższą chwilę, żeby przetrawić te informacje, ale w końcu wszystkie klocki wskoczyły na właściwe miejsca. Kiedy zrozumiałam, że goły barman był jedynie wytworem mojej wyobraźni, a pod pachę miałam mieć włożony termometr a nie jego nieziemskiego członka, zaniosłam się histerycznym śmiechem. Wkrótce dołączył do mnie młody Włoch, a niedługo potem nerwowo rozchichotał się również lekarz.

Trudno było zatrzymać tę karuzelę śmiechu, ale po kilkudziesięciu sekundach udało nam się opamiętać. Gdy to nastąpiło, przeprosiłam doktora Barzaghli za swoje zachowanie, a on nie dość że z miejsca mi wybaczył, to jeszcze obdarował mnie jakimiś magicznymi ziółkami. Podobno napar z nich stawiał na nogi nawet obłożnie chorych. Dodatkowo staruszek przebadał mnie i wystawił diagnozę, że powodem mojej utraty przytomności był najprawdopodobniej nadmiar emocji podlany alkoholem i przyskwierczony sycylijskim słońcem.

Przeprosiłam również Alessandro (okazało się, że tak miał na imię barman) za to, że miał dziś ze mną same kłopoty. Zapewnił mnie, że się nie gniewa i że mogę liczyć na jego pomoc w każdej sytuacji. Nie miałam pojęcia, czy był po prostu do bólu profesjonalny, czy może poczuł do mnie przedziwną nić sympatii, ale wyobrażałam sobie, że chodziło o to drugie.

Kiedy już wszyscy wszystko sobie wyjaśnili, a mój barman raz jeszcze zaprosił mnie na vipowską kolację w hotelowej restauracji, panowie pożegnali się i zostawili mnie samą w pokoju. Ponieważ czułam się zmęczona i brudna, postanowiłam nieco się odświeżyć. Przygotowałam sobie na wieczór komplet bielizny i ładną sukienkę, a następnie pozbyłam się stroju kąpielowego i w samych japonkach poczłapałam do łazienki. Odkręciłam oznaczony czerwoną kropeczką kurek i ze słuchawki prysznica zaczęła lać się gorąca woda. Zanim jednak weszłam do kabiny, wychyliłam się jeszcze na momencik do pokoju. Doskoczyłam do szafy, w której chowałam walizkę i wyciągnęłam z niej skrzętnie ukryte metalowe etui. Cóż, skoro okazało się, że Alessandro nie jest żadnym zboczeńcem gwałcicielem, mogłam bez wyrzutów sumienia sobie o nim pofantazjować. Pan Różowy miał mi w tym pomóc.

Continue Reading

You'll Also Like

1.1K 141 27
Czwarty tom serii "Zaginiona Gwiazda" Minęło kilkanaście księżycy od ostatniego ataku Klanu Śmierci. Cztery Klany zdążyły wrócić do normalności, ale...
20K 620 30
W lesie nieopodal Paryża dokonano makabrycznego odkrycia: nagie, związane sznurem zwłoki mężczyzny, ułożone w nienaturalnej pozycji, z kocią łapą nie...
120K 8K 190
Heja. Zapraszam na dalsze opowieści Maxi i Riftana w sezonie 2 :) (To nie moja manhwa, ja tylko tłumaczę) Na moim kanale również znajdziecie Sezon...
399K 17.4K 197
Najlepsza przyjaciółka Gu Xi xi zaplanowała drobiazgowy plan oszukania jej. Po raz pierwszy została porwana przez zimnego, demonicznego prezesa. Jej...