Krąg

By Harpia_rikitiki

20.3K 967 871

Korekta rozdział prolog + 2/7 Pierwsza część sagi o istotach nadnaturalnych. Jeden wyjazd zmienił całe jej ż... More

Prolog
1
2
3
4
5
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
Epilog

6

627 29 6
By Harpia_rikitiki

Od pół godziny wracamy do tamtej wielkiej posiadłości w środku lasu. Nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa. Przez to, że słyszał moją rozmowę z ojcem byłoby to aż zbyt żenujące gdybyśmy zaczęli taką rozmowę. Dodatkowo chyba zbliża się burza. Niebo za nami jest praktycznie całkowicie czarne. O co chodzi u diabła? Ledwo wyjechaliśmy z miasta i zrobiła się burza. 

 - Ch.. chcesz mieć w przyszłości dzieci? - Zapytał nagle Aiden również lekko zażenowany. 

 - Naprawdę chcesz o tym rozmawiać? - Pytanie na pytanie. Bardzo mądrze, Nika. 

 - Jestem po prostu ciekawy... A więc? - Dopytywał. 

 - Narazie jestem za młoda na dzieci... Może kiedyś... Mam dopiero 23 lata i nie chcę narazie zmieniać dzieciom pieluch... - Powiedziałam jak uważam. 

 - U wilkołaków wygląda to trochę inaczej... - Spojrzałam na niego zaciekawiona. - Wytłumaczę na przykładzie... Mój przyjaciel... Który jest moim betą przy okazji znalazł swoją mate w wieku 19 lat... Dwa tygodnie później dziewczyna chodziła z małym wilkiem pod sercem... - Na jego słowa zrobiłam wielkie oczy. 

 - Nie żartuj... - Powiedziałam gdy minął mi szok. 

 - Mówię serio... Wilkołaki to stadne istoty... A gdy chodzi o ich rodzinę to dosłownie stają na głowie byleby ich chronić.. Rodzina dla wilkołaków to najważniejsza rzecz na świecie..-Zaczął opowiadać czym mnie nawet zaciekawił. - A właśnie... - Zaczął grzebać w kieszeni. - Pilnowałem go jak prosiłaś... - Oddał mi naszyjnik. 

Uśmiechnęłam się po czym na niego spojrzałam. 

 - Dziękuję.. - Odpowiedziałam po czym założyłam naszyjnik na szyję. - Noszę go praktycznie całe życie... Zawsze w trudnych chwilach go otwieram i patrzę na zdjęcie mamy... W jakiś sposób daje mi to siłę i motywację do parcia na przód... - Zaczęłam opowiadać a Aiden słuchał mnie z ogromną uwagą co jakiś czas spoglądając na mnie kątem oka. - Gdybym go zgubiła to najprawdopodniej bym popadła w depresję... 

 - Gdybyś go zgubiła to bym go dla ciebie odszukał... - Spojrzałam na niego zaskoczona. - Zrobię wszystko byleby tylko z twojej twarzy nie zniknął uśmiech... Wiesz czemu? 

 - Booo.. - Przeciągnęłam. - Jestem twoją mate? 

 - Też... Ale nie tylko o to mi chodziło... - Odpowiedział. 

 - A o co? - Zapytałam

 - Znalazł bym go dla ciebie ponieważ cię kocham i nie chcę aby twój piękny uśmiech schodził z twojej buzi... - Powiedział patrząc na mnie z szerokim uśmiechem i... Miłością w oczach?

Znam go ledwo jeden dzień a rozmawiam z nim jakbyśmy znali się od zawsze. Co jest kurde? Reszta drogi minęła nam w spokojnej i cichej atmosferze. Jedyne co nam towarzyszyło to głośny oddech Tiany. 

 - Poczekaj... Pomogę ci.. - Zabrał ode mnie pudło gdy wróciliśmy a ja wyciągnęłam je z bagażnika. 

 - Dziękuję... - Odpowiedziałam nieśmiało po czym ruszyłam za nim do willi. - Myślisz, że będzie burza? - Zapytałam gdy weszliśmy po schodach a ja zatrzymałam się przy drzwiach i spojrzałam na niebo. Było całkowicie czarne. 

 - Prawdopodobnie... Nie zastanawiajmy się nad tym bo jeszcze nas złapie... - Kiwnęłam głową po czym ruszyłam za nim. 

Tiana szła przy moich nogach. Nadal nie mogę uwierzyć w to, że jest demonem. A ja wiedźmą no ale mniejsza. Gdy tylko przeszliśmy przez próg do Aidena podbiegł jakiś chłopak. Chyba są w tym samym wieku. 

 - Alfo... - Był całkowicie zdyszany. - Ktoś wszedł na nasze terytorium... 

 - Wiecie kto? - Powiedział dość srogim tonem. Trochę się go w tym momencie bałam. 

 - Wiedźma... - Odpowiedział lekko spanikowany a ja usłyszałam warczenie. Spojrzałam na Aidena. Jego oczy błyszczały.

 - Sam... - Zaczął spokojnie. - Przygotuj wojowników... Niech będą gotowi za trzy minuty... Niech wszystkie kobiety i dzieci schowają się w bunkrze! - Jego głos się nagle zmienił a za mną pojawiła się Meghan. Chłopak szybko ruszył wykonać polecenie jakie dał mu Aiden. - Meghan... 

 - Zajmę się nią, braciak... Nie musisz aż tak szczerzyć kłów... - Powiedziała obejmując mnie ramieniem. Aiden kiwnął głową po czym podał jej pudło z księgami. 

Złapała je pod jedno ramię a mnie za nadgarstek po czym pobiegła a ja za nią tak samo jak i Tiana. 

 - Aiden... - Powiedziałam cicho na co on na mnie spojrzał i uśmiechnął się. 

Nie powiem, byłam bardzo przerażona. Ale nie przez sytuację się bałam. Bardziej ogarniał mnie strach na myśl, że komuś może się coś stać. Zeszłam do bunkru. Było tu mnóstwo kobiet jak i małych dzieci. Co po niektóre płakały. Usiadłyśmy pod ścianą. Meghan po mojej prawej stronie, Maya po lewej a Tiana obok moich nóg. Zaraz. Czy tamten chłopak powiedział, że na teren weszła wiedźma? 

 - Oni... Będą walczyć z tym kimś kto wszedł na teren... Prawda? - Zapytałam się Meghan która zaczęła głaskać Tianę. 

 - Tak... Sam powiedział, że to wiedźma... Słyszałam o nich ale nie przypuszczałam, że one naprawdę istnieją... - Odpowiedziała na moje pytanie z lekkim strachem w głosie. - Mam nadzieję, że Ericowi nic się nie stanie... - Zmartwiła się. 

 - Ericowi? - Słyszałam już to imię. 

 - Eric to mój mate... Od trzech lat jesteśmy razem... - Uśmiechnęła się smutno. Musi się o niego bardzo martwić. 

W tym momencie usłyszałyśmy huk a po nim odgłos obcasów uderzających o podłogę. Tiana przysunęła się do mnie a ja się do niej przytuliłam. Ktoś jest w budynku. Aiden! 

                          Pov. Aiden

Dotarłem na granice naszego terenu. Eric i Sam mi towarzyszyli. Wszyscy wyczuwaliśmy ten zapach. Zapach magii. Czarnej magii. Wśród wiedźm jest ona surowo zakazana. A przynajmniej tak mówił ojciec Niki gdy była nieprzytomna. Burza nas złapała i aktualnie lało jak z cebra. Ten deszcz cuchnie mroczną energią. Wszyscy czekali w miejscu i czekaliśmy aż ta jędza łaskawie się pokaże. 

 - Nie podoba mi się to... - Powiedział po chwili Eric, mate mojej siostry. 

 - Nie tylko tobie... Niby pada deszcz i jest burza... Ale jest zbyt spokojnie... - Odpowiedział mu Sam, mój beta i mój najlepszy przyjaciel. Na jego słowa przytaknąłem głową. 

Zgadzałem się z nimi. Jest zbyt spokojnie. Wszystkie zwierzęta jakie żyły w tych lasach nagle gdzieś zniknęły. Nie było też wiatru. Było słychać tylko krople deszczu. Coś się stanie. Jestem tego pewny. 

                                   Aiden

Szeroko otworzyłem oczy. Nika mnie woła. Nie wierzę. To był plan żeby wywabić nas z budynku?! Ryknąłem w kierunku pozostałych. 

 - Ta wiedźma wywabiła nas żeby samej wślizgnąć się do naszego domu! Kobiety i dzieci są w niebezpieczeństwie! Wszyscy się przemienić! - Powiedziałem głosem alfy po czym ruszyliśmy szturmem w kierunku domu głównego. 

Zmieniłem się w wilka a mój wilk przejął nade mną kontrolę. 

 - Ares! Oddaj mi kontrolę! - Krzyknąłem na wilka. 

 - Nasza mate jest w niebezpieczeństwie! Skup się a to poczujesz! - Zrobiłem jak kazał. Poczułem jej strach i.... zmęczenie? Ucieka? 

 - Ares! Przyśpiesz! - Wydałem mu polecenie. 

 - Dwa razy powtarzać nie musisz! - Po tych słowach przyśpieszył tak, że pozostali zostali z tyłu. 

Biegł ile sił w łapach. A ja coraz bardziej czułem niepokój. Co zastanę gdy dobiegnę do posiadłości? Mam nadzieję, że jesteś cała i zdrowa. Nika! 

                        Pov. Nika

Tiana zaczęła warczeć a jej oczy zrobiły się czerwone. Wyglądały jakby wydobywał się z nich ogień. Nagle drzwi wyleciały z zawiasów. 

 - Znalazłam cię... - Powiedziała prześmiewczym tonem kobieta o rudych włosach związanych w niechlujnego warkocza. - Córko Stephanie Black... - Dokończyła otwierając swoje oczy i ukazując ich kolor. Świeciły się na pomarańczowy, neonowy kolor. 

Tiana stanęła w mojej obronie i zaczęła szczekać na kobietę. Ta jednak nic sobie z tego nie robiła. 

 - Jestem Eleanor Persewal... Czwarta wiedźma Kręgu... - Przedstawiła się. Zaraz. To imię. Znam je. Ta kobieta... To... To o niej mówiła mama! Meghan jak i Maya zasłoniły mnie a na przodzie stała ujadająca Tiana. - Przyszłam po ciebie... Nowa Pierwsza wiedźmo Kręgu... - Uśmiechnęła się szyderczo a mnie po plecach przeszedł dreszcz. 

 - O kim ona do cholery mówi? - Zapytała samą siebie Meghan. Widziałam na jej twarzy złość, strach i zakłopotanie. Weszła jej w zdanie ale po chwili kobieta wymówiła imię. Moje imię. 

 - ...Niko Black... - Poczułam jak nagle serce mi zamiera i zaczynam się trząść. Dosłownie krew zmroziła mi się w żyłach. 

 - Nika... O czym ta cholera gada?! - Zwróciła się do mnie zdenerwowana Maya. 

 - Oooo... Nie powiedziałaś im, że jesteś córką kobiety która niegdyś była uznawana za najsilniejszą wiedźmę w całej magicznej społeczności?... - Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. 

 - Nika?... - Powiedziała Meghan niedowierzając. Tak... Ja też w to dalej nie wierzę. Po chwili zobaczyłam jak ręka kobiety zapłonęła ogniem w kolorze jej oczu. Nagle Tiana rzuciła się na nią. - Nika! Uciekaj! - Krzyknęła czerwonowłosa na co ja natychmiast rzuciłam się do ucieczki. 

Wybiegłam z bunkru a następnie pobiegłam w kierunku wywarzonych drzwi. Zbiegłam po schodach po czym ruszyłam biegiem w głąb lasu. Nie wiem gdzie mnie ten pomysł zaprowadzi. Krzyknęłam kiedy w drzewo zaraz obok mnie uderzyła kula ognia. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że kobieta ruszyła za mną w pościg. Biegłam ile sił w nogach co jakiś czas sprawdzając czy nie ma jej zaraz za mną. Nagle coś złapało mnie za nogę i pociągnęło w kierunku tej wiedźmy. Przy upadku uderzyłam brutalnie o ziemię przez co napewno będę miała od groma siniaków. 

 - Dlaczego uciekasz? - Zapytała gdy wbiła mi swój obcas w miejsce nad obojczykiem. - Dlaczego się nie bronisz? - Zadawała dalej pytania kręcąc przy tym dziurę swoim butem w mojej skórze. Jestem zbyt przerażona i nie mam teraz tyle siły żeby ją z siebie zrzucić. - Nie mów mi, że nie umiesz używać magii... - Zaczęła rechotać w niebo głosy. Nigdy nie sądziłam, że od czyjegoś śmiechu będę miała dreszcze i gęsią skórkę na całym ciele. 

Aiden! Pomocy! Proszę! Ktokolwiek! Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nagle coś skoczyło na kobietę zrzucając ją ze mnie. Odwróciłam się w tamtym kierunku i szerzej otworzyłam oczy widząc kto mnie uratował. 

Continue Reading

You'll Also Like

360K 11.2K 23
Zawsze byłam cicha. Spokojna. Tajemnicza. Łagodna. Rozważna. Odpowiedzialna. Nie potrafiłam się otworzyć. Nie potrafiłam nikomu zaufać. Nie działała...
991K 52.5K 58
Jestem Erin Cage. Jestem wilkołakiem. Jestem tchórzem. Jestem ucieknierką. Jestem w bagnie. Jestem, eh, sobą. OSTRZEŻENIE: Mogą pojawić się niekultur...
124K 5K 54
Sasza nie zna obrazu szczęśliwej rodziny. Ona i jej ojciec są znani w miasteczku, a zwłaszcza w jednym szemranym barze. Sasza, jako córka alkoholika...
209K 8.3K 30
Charlie całkowicie odcięła się od więzi mate. Nie marzy o tym, aby spotkać swojego przeznaczonego i mieć z nim gromadkę małych wilcząt. Wręcz przeciw...