Bułgarska córka [ ZOSTANIE W...

By dagmaradurmanova

2.2K 63 28

Premiera książki na początku 2021r. nakładem wydawnictwa Feniks. Nina Dimitrova to właścicielka sieci hoteli... More

Rozdział 1

2.2K 63 28
By dagmaradurmanova




To był piękny, słoneczny, majowy dzień, a ja zamiast wypełniać swoje obowiązki siedziałam jak przyszyta do krzesła i obserwowałam swoich podwładnych z hotelowego ogrodu. Miałam takie dni, leń level expert. Nagle dosłownie wyrósł przede mną, mój zastępca Tomasz Miller. Ubrany jak zawsze nienagannie, ale z dziwnie posępną miną i wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.

- Dzień dobry szefowo, pięknie dzisiaj wyglądasz. - skomplementował mnie na wejście, czyli szykuję się gruba afera.

Nie mogłam się z nim nie zgodzić, bo wyglądałam dzisiaj naprawdę dobrze. Rano poświęciłam więcej czasu na makijaż i fryzurę, co dało zaskakująco dobry rezultat. Dzień wcześniej wybrałam z garderoby białą, krótką sukienkę na delikatnych ramiączkach i marynarkę w kolorze granatowym.

Upiłam łyk kawy i zachęciłam, aby wydusił z siebie jaki ma na dziś problem.

-Po prostu to powiedz! Masz minę jakbyś wybierał się na pogrzeb. - usiadł naprzeciwko mnie.

- Firma, która miała nam dowieźć całą dekorację na jutrzejsze wesele nawaliła. I mówiąc nawaliła mam na myśli, że nie mamy nawet jednego pieprzonego kwiatka. - spojrzał w dół, bo widział, że zmroziłam go wzrokiem. Kurwa ! - pomyślałam i zaczęłam nerwowo stukać paznokciami po stole.

-Powtarzałam wam tyle razy! Nie zaprzątajcie mi głowy takimi bzdetami. Od pierwszego dnia pracy tutaj wiedziałeś, że takie sprawy jak organizacja czy pieprzone dekoracje sali to jest Twój obowiązek. Powiedz mi jak możesz przychodzić do mnie w piątek rano na dzień przed rezerwacją i mówić, że dekoracje dzisiaj nie przyjadą ? Czy Ty w ogóle wiesz, gdzie się znajdujesz? -Siedziałam z latte w ręku i darłam się na niego, a on tylko spoglądał na mnie spod czoła. Widziałam, że ze stresu cały się spocił.

- Nina, tak strasznie Cię przepraszam. Ja byłem z tym u Anny, ale ona mi powiedziała, że w tym hotelu to nie jest jej działka i że mam iść z tym do samej góry, więc przyszedłem do Ciebie.

No tak pomyślałam, Anka zawsze ratuje tylko swój tyłek. - Okej, daj mi cały katalog tego wesela na jutro. Chcę informacji, kto, gdzie, ile osób. WSZYSTKO ! Zrozumiałeś? Aha i najważniejsze: lista naszych pracowników obsługujących tę uroczystość.

- Dobrze. - Powiedział już spokojniejszym głosem i odszedł szybkim krokiem.

Zadzwoniłam do jedynej osoby, która przyszła mi w tej chwili do głowy. Był to właściciel kwiaciarni i dzięki Bogu, mój dobry znajomy, który był mi winny przysługę. Po wyjaśnieniu całej sytuacji uspokoił mnie, że na jutro wszystko dostarczą, a jego ludzie nawet zamontują wszystko na odpowiednim miejscu. Odłożyłam telefon na stół dumna z siebie jak paw, że szybko udało mi się pozbyć tego problemu. Czasami bycie właścicielką całego holdingu hotelowego jest męczące, ale wiem, że jestem do tego stworzona. Z moich myśli wytargał mnie wibrujący telefon. Oh, uwielbiam ten sygnał. Oni jednak potrzebują mnie na każdym kroku. Teraz to była moja menadżer Anna. Uparta suka, ale miała rękę do biznesu co mnie bardzo pomagało w wielu aspektach. Często wyjeżdżałam z kraju i wtedy to ona przejmowała moje zadania i byłam pewna, że zostawiam hotel i ludzi w pewnych rękach. Kiedyś nawet zaproponowałam jej, aby poprowadziła mój interes w Bułgarii, ale nie przyjęła mojej oferty.

-Nina, gdzie jesteś?- Zapytała dziwnie zdenerwowanym głosem. Ona zawsze jest taka spokojna i opanowana.

-Jestem tutaj na dole, a dokładnie ja i moja kawa czekam na katalog jutrzejszego ślubu.

Boże nienawidziłam takich rezerwacji. Miałam od tego sztab ludzi, ale zawsze czułam tę odpowiedzialność, że jak coś pójdzie nie tak, to wszędzie będzie moje nazwisko. - O co chodzi? Tylko mi nie mów, że masz jakiś problem, bo właśnie uporałam się z jednym.

Przez chwilę zapadła cisza,- halo jesteś tam ?

- Powiedziałaś, że mam się nie odzywać, jeśli mam problem. No to milczę.

Na żarty jej się zebrało. - No mów! Kawa i tak mi już wystygła.

- Właśnie dostałam na biurku wypowiedzenie Konrada z kuchni. Dodam szybko, natychmiastowe.

Teraz to mnie zatkało na dłuższą chwilę.

- Rozumiem.- Rozłączyłam się. Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa więcej. Jak to jest możliwe, że w pięciogwiazdkowym hotelu się dzieją takie rzeczy. Czy ja nie zatrudniam odpowiedzialnych osób ?! Do jasnej cholery, czy Ci ludzie w ogóle są poważni. Mój wewnętrzny monolog trwał. Sama nie wiem ile, ale gdy byłam w stanie wstać z krzesła byłam pewna tylko jednego. Ten dzień zakończy się sukcesem. Mój hotel moje pieprzone warunki.

Kierowałam się szybkim krokiem do kuchni poszukując Konrada. Z ogrodu do służbowego wejścia dzieliło mnie tylko kilka schodów i modliłam się, aby nie wybuchnąć, gdy ten idiota wejdzie w moje ręce. Wchodząc na piętro kuchni zawsze było słychać głosy Karoliny, Kingi i jeszcze kilku kucharzy. W tej chwili nie byłam w stanie odróżnić kto z kim rozmawia.

- Cześć wam, nie chcę przeszkadzać, ale powiedzcie mi gdzie jest Konrad? -Zapytałam najspokojniej jak tylko mogłam.

Natychmiast odezwała się Kinga. To ona pracowała w tej kuchni od samego początku razem z K.

- Powiedział nam, że idzie do biura Pani Anny. Powiedział „cześć" i wyszedł. - oznajmiła.

-Dziękuję Ci. Wracajcie do pracy. Podejrzewam, że zostaniecie przez najbliższy tydzień w takim składzie. Także proszę was nie spieprzcie tego. Chyba że Tomek jakimś cudem znajdzie godnego zastępcę. Obiecuję Wam, że jeśli będzie potrzeba sama zacznę kogoś szukać. Wychodząc usłyszałam tylko : ale, że ona tutaj ?!

Większość z moich pracowników myślała, że jestem zimną suką ubraną w sukienki od Valentino, która dorobiła się fortuny w wieku 29 lat lub wzięła kasę od tatusia (bo mogłabym tak zrobić), ale chciałam sama do czegoś w życiu dojść bez pomocy brudnej kasy mojego ojca. Szkoda, że nikt z nich nie wie przez co przeszłam zanim tą fortunę zdobyłam. Wiedziałam, że Konrad musi zabrać swoje rzeczy z pokoju hotelowego, więc kierowałam się ku windzie i pojechałam na piętro 10, czyli pracownicze. Myślę, że nikt nie stosuje takiej polityki w miejscu pracy, ale poświęcając całe piętro dla pracowników zdobyłam jeszcze więcej rąk do pracy a w okresie letnim to było naprawdę strzałem w dziesiątkę. Młodzież przyjeżdżająca na lato do Sopotu szukająca pracy na miesiąc lub dwa zawsze znalazła tutaj zajęcie, a także darmowy pokój. Zdążyłam w ostatniej chwili, bo Konrad już zamykał kartą swój pokój.

- Dzień dobry Konradzie!- Przywitałam go głosem łagodnym jak baranek. - Możesz mi wytłumaczyć, chociaż kilkoma zdaniami co ty do cholery jasnej wyprawiasz ?- w tej chwili nerwy mi puściły. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że zostawiasz właśnie cały hotel w miesiącu maju bez głównego kucharza na jeden dzień przed rezerwacją ślubną ? Powiedz mi, że ktoś jest chory lub umiera, bo ja nie widzę innego logicznego wyjaśnienia tej sytuacji.

Patrzył na mnie dobre kilka lub kilkanaście sekund. – Przepraszam, muszę jutro opuścić Polskę, nie mogę Ci więcej powiedzieć. Jestem pewny, że Kinga z ekipą w kuchni sobie poradzą. Ja i tak tylko stałem pośrodku stołu i mówiłem im co mają robić.

- Potrzebujesz ode mnie jakiejś pomocy ? -Ton mojego głosu złagodniał. W tej chwili starałam się być jego przyjaciółką, a nie szefową. Znaliśmy się od zakończenia studiów. -Jeśli chodzi o pieniądze, mów śmiało od ręki wypiszę Ci czek.

- Nina daj spokój. Nie chodzi o pieniądze. Po prostu chodzi o moich rodziców. Nie mają już opieki, muszę do nich wrócić i być przy nich, dopóki nie wróci Izabela.

Iza, pamiętam ją. Jego starsza siostra. Nienawidziła mnie, a ja też jakoś specjalnie jej nie lubiłam. Zawsze to ona była najważniejsza u nich w rodzinie. Teraz pewnie też myśli tylko o sobie.

- Dobrze, rozumiem. Przynajmniej się staram, ale muszę to powiedzieć. Jestem zła na Ciebie, że wypowiedzenie zaniosłeś do Anki, a nie do mnie. Wiedziałeś, że tu jestem.

- Ha, ty jak zawsze potrafisz rozśmieszyć nawet w takich sytuacjach. Zaniosłem pismo do niej, bo Ty nie lubisz jak Ci się zawraca głowę takimi sprawami.

- O jest jeden, który się nauczył mojej głównej zasady. Ok, leć i napisz lub zadzwoń jak dotrzesz do domu. Pamiętaj miejsce wolne w hotelu masz zawsze.

-Dziękuję Ci, do widzenia i powodzenia jutro. - rzucił plecak na ziemię i uściskał mnie na pożegnanie.

Uśmiechnęłam się tylko bo wiedziałam co ma na myśli. Jutro pierwszy raz od 8 lat wejdę z powrotem do kuchni. Oh to będzie armagedon.

Wychodząc z hotelu zadzwonił telefon to był Tomek.

- Nino nie dam rady w tej chwili przynieść Ci katalogu, jeśli mogę to zawiozę go do Ciebie za jakieś 2 godziny, mamy tutaj mały problemik. Zgadzasz się ?

Dzisiaj już nic nie mogło mnie zdenerwować. Policzyłam w myślach do dziesięciu, zanim mu odpowiedziałam. - dobrze, nie ma problemu, ja i tak jeszcze mam jedno spotkanie. Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.

Zaparkowałam moje czarne audi pod domem po około trzech godzinach od rozmowy z Tomaszem. Jeszcze przez dłuższą chwilę patrzyłam przez szybę jak pada deszcz i czułam, że dzisiejszy dzień był zarówno końcem, jak i początkiem czegoś nowego. Wchodząc do środka zauważyłam na stoliku grubą teczkę, no tak raport na jutro. Tomek- jedyny człowiek, który ma klucz do mojego domu. Lubiłam moje małe mieszkanko na czwartym piętrze. Choć w gruncie rzeczy ono nie było moje, bo ja tylko je wynajmowałam. Nikt z moich znajomych nie rozumiał, dlaczego nie mam czegoś na własność. Stwierdziłam, że nie ma sensu kupować domu tylko po to, by się w nim czasem przespać lub wypić rano kawę. Większość swojego czasu spędzałam w pracy. Miałam tam nawet swój pokój, gdybym zdecydowała, że nie mam po co wracać do domu, skoro za cztery godziny mam się tu pojawić znowu. Nigdy nie spotkałam bardziej minimalistycznie urządzonego kąta. W kuchni miałam tylko dwa urządzenia. Był to ekspres do kawy, bo bez niej nie wyobrażałam sobie zacząć dnia. Drugim była mała lodówka, w której znajdowało się tylko mleko do kawy, kilka butelek wina i paczka żółtego sera. Miałam tutaj dwa pokoje z czego jeden był zamieszkiwany raz w roku przez moją mamę. Drugi to była moja sypialnia i garderoba.

Zrzuciłam z siebie ubrania, wzięłam szybki prysznic, bo akurat dzisiejszego wieczoru nie miałam czasu na relaksującą kąpiel z bąbelkami tak jak mam zwyczaj to robić codziennie. Jutro znowu będę zwykłą kucharką, chociaż pewnie załoga w kuchni i tak nie da mi dotknąć nawet jednej łyżki do sosu lub noża. Sama nie wiem dlaczego, ale w głębi duszy cieszy mnie to. Codziennie od ponad 8 lat zaczynam dzień i kończę tak samo. Ubieram eleganckie sukienki zakładam buty na obcasach mimo tego, iż marzę o zwykłych adidasach i krótkich spodenkach.

Przejrzałam katalog kilka razy, wykonałam dwadzieścia telefonów upewniając się osobiście, że wszystko jest na jutro gotowe. Kilka osób odbierając i słysząc moj głos nie dowierzała z kim rozmawia i byli zdziwieni, że w ogóle wiem o tym ślubie. O boże, jak bardzo będą zdziwieni jak się dowiedzą kto jutro wyda większość dań . Usłyszałam nawet pytanie. - A to Pani jest w Polsce ? Myślałem, że hotel jest pod opieką Anny. - tak, tak. Nie wszyscy w ogóle mają pojęcie, że ja dalej pracuję i trzymam rękę na pulsie a nie leżę gdzieś na plaży i tylko spoglądam, jakie mam wpływy na konto. Czasami już miałam dość tłumaczenia, że ja lubię swoją pracę i prędko tego nie zostawię.

Przed pójściem spać czekał mnie jeszcze jeden ważny telefon do mojej manager hotelu Ani. Odebrała po dwóch sygnałach.

- Cześć, nie przeszkadzam ? -Zapytałam, zawsze starałam się być miła na początku rozmowy.- Cecha po mamusi, oazy spokoju, jednak szybko traciłam cierpliwość. To zdecydowanie odziedziczyłam po ojcu.

- Nie, skąd. Mów co tam ?

- Posłuchaj Ann, zrobiłam z Ciebie menadżera, bo wiem, jak dobrze i starannie spełniasz swoje obowiązki. Znam Cię od ponad piętnastu lat i wiem do czego jesteś zdolna lub też nie jesteś, ale co to miało być dzisiaj rano w sprawie Konrada ? -W tym momencie opuścił mnie już mój wewnętrzny spokój i krzyknęłam głośniej niż bym tego chciała.- Ja rozumiem, że mamy działy poświęcone uwalnianiom lub przyjmowaniom pracowników, ale Konrad to nie był tylko pracownik przecież dobrze o tym wiesz! Jak mogłaś go tak potraktować? Naprawdę nie miałaś dziesięciu minut, żeby go wysłuchać? -Słuchała mnie nie przerywając mi ani jednego zdania. Gdy skończyłam po chwili namysłu odpowiedziała.

- Masz rację, ale po pierwsze to nie jest moje zadanie w „Grandzie" uwierz, że ja również mam masę obowiązków. A po drugie tak jak sama powiedziałaś Ty i Konrad jesteście dobrymi znajomymi, jeśli nie przyjaciółmi i wydało mi się bardziej taktowne wysłanie go do Ciebie. Przepraszam, jeśli zachowałam się nieprofesjonalnie. To się więcej nie powtórzy.

Taka właśnie była, mówiła krótko i rzeczowo, nie mogłam nie przyznać jej racji.

- Rozumiem, masz rację. Jutro mnie nie będzie w pracy mam robotę w kuchni, zadania ważniejsze i spotkania są Twoje, nie zapomnij. Dobranoc.

- Czekaj, czekaj !!! Co ? Co, powiedziałaś? Jaką masz robotę Ty w kuchni ?  Gdzie ? W domu ? Masz jakąś imprezę ? Przecież nie ma żadnych urodzin.

Zaczęła zadawać pytania w takim tempie, że zaczęłam się śmiać.

- A o czym rozmawiamy od dziesięciu minut ? Nie mamy kucharza prowadzącego a jutro mamy wesele. Chcę dopilnować tego wszystkiego sama osobiście. I mam potrzebę odpocząć od papierków.

- Nina, ja Cię chyba nie rozumiem. Będziesz jutro gotować na tym weselu? Ty, szefowa szefów ? Co, my nie mamy pracowników na kuchni. Odszedł tylko jeden a mamy jeszcze innych dziewięciu. Masz inne hotele, jeśli trzeba wezwę kogoś z innego zespołu.

- Tak, będę jutro na dole. Skończyłam ten temat. Słuchaj, jeśli pojawi się jakiś problem, którego Ty nie będziesz w stanie rozwiązać, dzwoń, ale uprzedzam tylko krytyczne momenty. Idę spać, muszę się wyspać. Tobie tez radzę się położyć wcześniej.

- Zrozumiano, dobrej nocy.

Nastawiłam alarm i położyłam się do łóżka.

Continue Reading

You'll Also Like

1.5K 150 19
Dziewczyna która żyje w toksycznym związku. I szef kuchni który zaczyna się nią interesować. A co jeśli ktoś stanie im na drodze pożądania?
2.4K 232 21
Samotność nie jest zła, póki kogoś nie pokochasz. Staje się ona bombą nuklearną dopiero wtedy, gdy życie zdecyduje się zabrać Tobie miłość. Bo wtedy...
815 69 16
Delaney Lawson to nastolatka, którą pasją do motocykli zaraził starszy brat Ivan. Dziewczyna całe życie edukowała się poprzez nauczanie domowe. Jej...
215K 841 17
Jest to moja pierwsza opowieść tu więc z góry przepraszam za wszelkie błędy, mam nadzieje że spodoba się wam.