𝑰 𝒅𝒐𝒏'𝒕 𝒄𝒂𝒓𝒆 𝒂𝒕 𝒂...

By parowki_berlinki

63.7K 3.4K 2.1K

Jeden profesor, jeden napad, ośmioro szaleńców. A co, gdyby dołączyła do nich pewna przyjaciółka Sergio? Je... More

Cast
Piekło to dopiero początek
Powrót do przeszłości
Przez żołądek do serca
Początek końca
Zakazany owoc
Jak rozpętać prawdziwe piekło
Karciana wojna
Lek na śmierć
Chrzanić miłość
Jak w filmie
Pod taflą lodu
Śmierć zmienia wszystko
Mediator
Najsłabsze ogniwo
Rodzinne więzy
Ta gorsza
Wybór
Nasza przyszłość
Rosyjska ruletka
Pragnienia
Rozłąka
Nowy plan
Powrót
Pani de Fonollosa

Niespodzianka

1.9K 126 124
By parowki_berlinki

     Sznur bezlitośnie zaciskał się na moim gardle, a po chwili twarze Berlina i Nairobi rozmyły się. Zamiast tego widziałam tylko ciemną mgłę, która z każdą upływającą sekundą zasłaniała coraz więcej mojego pola widzenia. Przyspieszony, gorący oddech Arturo omiatał moją szyję, ale po chwili przestałam wszystko czuć i słyszeć. Mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa i zawisłam bezwładnie, podtrzymywana tylko przez gruby sznur.

     Nagle rozległ się ogłuszający strzał, a nacisk na moje gardło zniknął. Opadłam na kolana, spazmatycznie wciągając powietrze. Płuca paliły mnie tak mocno, jak gdyby płonął w nich prawdziwy ogień. Zaskoczona uświadomiłam sobie, że tuż obok Arturo zwija się z bólu, kurczowo ściskając się za udo. Lepka ciecz wypływała z rany, plamiąc jego obrzydliwe palce. Wrzeszczał jak oszalały, przeklinał i wyzywał Berlina od najgorszych.

- Powinienem zrobić to już pierwszego dnia, kiedy tylko cię zobaczyłem, skurwielu! - Berlin ryknął, w dalszym ciągu celując w Arturo. - Gdzie są zakładnicy?!

Nairobi natychmiast odrzuciła karabin na podłogę, po czym zamknęła mnie w mocnym uścisku. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cała się trzęsę.

- Kiciu, już wszystko jest dobrze - głaskała mnie po włosach, szepcząc uspokajającym głosem.

- Zabiję cię, ty pieprzony gnoju! Zabiję cię! - Arturo usiłował podnieść się z klęczek, ale z marnym skutkiem.

Wrzasnął przeraźliwie, gdy but Berlina dosięgnął jego wykrzywionej twarzy.

- Zobaczymy, kto umrze dzisiaj pierwszy - wycedził Berlin przez zaciśnięte zęby, pochylając się nad skulonym Arturo. - Ostrzegam: moja cierpliwość powoli się kończy.

Arturo odsunął się pospiesznie od Berlina, zaciskając drżące dłonie na postrzelonej nodze. Wyglądało na to, że Berlin zaledwie musnął kulą jego nogę.

- Mówiłem, że zabiję każdego, kto tylko ośmieli się ciebie tknąć. - Berlin roześmiał się cierpko, przyciągając mnie do siebie.

- Z tego co widzę, Arturito jeszcze żyje - wymamrotałam przez obolałe gardło, uśmiechając się blado.

- Spokojnie, to nie potrwa długo. - Pocałował mnie przelotnie w czoło, a Arturito zapłakał żałośnie w kącie.

     Nagle ścianami mennicy wstrząsnął potężny wybuch. Huk był niewyobrażalny, a to oznaczało tylko jedno: zakładnicy musieli wysadzić wyjście.

- Cholera! - krzyknęła Nairobi, po czym poderwała się z podłogi. - Gadaj, gdzie są zakładnicy, ale już! - Wzdrygnęłam się odruchowo, gdy pierścionki zdobiące palce Nairobi rozcięły wargę Arturito.

- Są w wejściu dla dostawców - wyjąkał Arturo. - Błagam, zostawcie mnie już, ja się tylko chciałem bronić...

- Radzę ci się zamknąć, bo nie ręczę za siebie - warknęła sfrustrowana Nairobi, zatrzymując pięść tuż przed twarzą Arturito. - Berlin, idziemy! Londyn, zostań tutaj i w razie czego dobij tego skurwiela.

     O nie, nie ma mowy. Nie jestem żadnym tchórzem, żeby się chować z żałosnym zakładnikiem. Jesteśmy drużyną i będziemy walczyć razem.

- Idę z wami - odparłam ze zdecydowaniem, podnosząc się na nogi.

Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie było żadnej tragedii. W końcu ten skurwiel już raz doprowadził mnie do gorszego stanu. Musiałam im pomóc.

- Kiciu, nie wiem, czy to dobry pomysł... - zaczęła Nairobi, ale przerwał jej Berlin.

- Londyn nam się przyda. W końcu nie wiemy, co tam zastaniemy - uciął Berlin, puszczając do mnie oczko. - Moja kobieta wie, jak używać broni.

     Tak więc zostawiliśmy Arturito i czym prędzej pobiegliśmy w kierunku wejścia dla dostawców. Cholera, jak ci zakładnicy mogli tak po prostu uciec? Dlaczego Profesor nas o tym nie ostrzegł? Założę się, że ten pomysł był sprawką Arturito. Tylko on byłby zdolny do czegoś takiego.

      Gdy dotarliśmy do celu, akcja zdążyła się już rozpocząć. Helsinki, Tokio i Rio strzelali do policjantów, którzy za wszelką cenę usiłowali dostać się do mennicy. Berlin szarpnął mnie mocno za ramię, po czym schowaliśmy się za jedną ze skrzynek z nabojami. Strzały padały jeden za drugim, obie strony nie miały dla siebie żadnej litości.

Załadowałam magazynek i dołączyłam do ostrej wymiany strzałów. Te cholerne tarcze chroniły policjantów przed każdą kulą. Zwykłe karabiny tutaj nie pomogą. Trzeba czegoś mocniejszego.

- Helsinki, Rio! Drzwi! - ryknął Berlin, wskazując na ogromną stalową ścianę.

- Cholera, Helsinki! - Krzyk Nairobi przebił się przez ogłuszający hałas, a w tym samym momencie potężny mężczyzna bezwładnie upadł. - Helsi, nie! Idę po niego, osłaniajcie mnie! - wrzasnęła, po czym wyszła za osłonę.

     Bez opamiętania pociągałam za spust, posyłając kilka śmiercionośnych kul na sekundę. Adrenalina płynęła w moich żyłach, a w głowie pulsowała mi tylko jedna myśl: zabić ich wszystkich. Jednak taka broń nie mogła nam zapewnić wygranej w tej wojnie. Nadszedł moment, aby w końcu wyciągnąć asa z rękawa.

- Berlin, Tokio! - wrzasnęłam. - Osłaniajcie mnie! - Nie czekając na reakcję ze strony Berlina, od razu wstałam i ruszyłam w kierunku broni maszynowej, którą schowaliśmy niedaleko na wszelki wypadek.

     Kule z mojego karabinu padały jedna po drugiej, a mi pozostało się tylko modlić, by udało mi się bez szwanku dojść do naszej jedynej szansy na zwycięstwo. Jeszcze kilka kroków, jeszcze trochę... Bingo! Natychmiast przypadłam do pudła i nie zwlekając ani chwili dłużej, zrzuciłam plandekę i przygotowałam naboje. 

Czas spuścić pieska ze smyczy.

- Odsunąć się! - ryknęłam ile sił w płucach, po czym ruszyłam do biegu.

     Strzelałam jak opętana, krew huczała mi niemiłosiernie w uszach, a wystrzały z broni maszynowej zagłuszały dosłownie wszystko. Miałam ochotę płakać z radości, gdy policjanci w końcu zaczęli się wycofywać. Uciekali jak szczury, chowając się za barykadami.

- Drzwi! Teraz! - ryknęłam, przestając strzelać.

     Berlin, Denver, Moskwa, Rio i Helsinki dźwignęli stalowe drzwi, po czym z powrotem przyłożyli je do dziury. Kilka minut później byliśmy bezpieczni, a gorące emocje nareszcie opadły.

- Londyn, to było zajebiste! - Tokio, ciężko dysząc, zamknęła mnie w mocnym uścisku. - Uratowałaś nas!

- Gdybyś tylko siebie widziała, miałaś obłęd w oczach! - Denver zarechotał, udając, że strzela z karabinu. - Myślałem, że jesteś w miarę spokojną kobietą, ale teraz zmieniam swoje zdanie. Jesteś wariatką. - Żartobliwie poczochrał mi włosy, wciąż rechocząc.

- Moja Kicia pokazała pazurki! - Nairobi klasnęła w dłonie. W jej oczach błyszczała czysta radość i duma.

- Moja wariatka. - Berlin objął mnie ramionami od tyłu, składając pocałunek na mojej szyi.

     Niestety, nasza radość bardzo szybko się ulotniła. Może i wygraliśmy tę wojnę, ale ponieśliśmy ogromne straty. Zakładnicy, kiedy uciekali, trafili Oslo w głowę. Mężczyzna nie reagował na szloch brata ani na żadne inne bodźce - po prostu leżał z otwartymi, pustymi oczami.

- Helsinki, oddamy Oslo w ręce policji, wtedy go zabiorą do szpitala. - Przerwała ciszę Nairobi, podnosząc się z krzesła.

     Wszyscy siedzieliśmy wokół stołu, w milczeniu wpatrując się w nieprzytomnego Oslo. Aż trudno uwierzyć, że zaledwie kilkanaście minut temu cieszyliśmy się z wygranej, niemalże jak dzieci.

- Nie ma mowy, nikt stąd nie wyjdzie - odparł Berlin zimnym, nie uznającym sprzeciwu głosem.

- Berlin, do cholery, jemu jeszcze można pomóc! - W oczach Nairobi zamigotały łzy. - Nie pozwolę, by tutaj zginął. Kto jest za tym, żeby wypuścić Oslo?

- Nairobi, to nie jest żadna pieprzona demokracja! - Berlin podniósł się gwałtownie, celując pistoletem w moją przyjaciółkę. - Nikt, ale to nikt stąd nie wyjdzie. Profesor ustalił pewne zasady, których zamierzam przestrzegać.

- Chrzanić Profesora i jego zasady - wtrąciłam się do rozmowy, stając pomiędzy Berlinem a Nairobi. - Gdzie on był, kiedy zaatakowali Oslo? Ostrzegł nas, kiedy zakładnicy wysadzali wyjście? Nie! - krzyknęłam, posyłając Berlinowi mordercze spojrzenie. - Nairobi ma rację, Oslo musi trafić do szpitala...

     Nagle poczułam ogromną falę mdłości. Zakręciło mi się ostro w głowie i gdybym nie przytrzymała się stołu, zapewne bym upadła.

Cholera, muszę iść do łazienki, i to natychmiast.

     Wybiegłam z pomieszczenia, biegnąc niemalże na oślep do toalety. W ostatniej chwili wpadłam do kabiny i przekręciłam blokadę. Wymiotowałam przez kilka długich, okropnych minut, a gdy torsje w końcu ustały, spuściłam wodę. Usiadłam na podłodze, ciężko dysząc. Ostatnio nie jadłam niczego, czym mogłabym się zatruć...

Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy zdałam sobie sprawę, co mi najprawdopodobniej dolega.

- Kiciu, co się stało? - Do łazienki wpadła Nairobi. - Gdzie jesteś?

- Tutaj - wymamrotałam słabym głosem.

Przekręciłam blokadę, a Nairobi natychmiast wpadła do kabiny.  Kucnęła tuż obok, po czym delikatnie pogłaskała mnie po włosach, podając papierowy ręcznik. Nagle wybuchnęłam płaczem, chowając twarz w dłoniach.

- Kiciu, nie płacz! Co się stało? - Przyciągnęła mnie do siebie, wciąż głaszcząc po włosach.

- Kurwa, Nairobi, chyba jestem w ciąży - wymamrotałam stłumionym głosem, mocząc łzami jej kombinezon.

Nie, to nie mogła być prawda. Nie, nie w takim momencie...

- Że co?! - Nairobi odsunęła mnie od siebie, a w jej oczach pojawiły się łzy wzruszenia. - Boże, Kiciu, to wspaniała wiadomość!

Nairobi wyszła z kabiny, a zanim zdążyłam ją powstrzymać, krzyknęła tak głośno, że aż zadzwoniło mi w uszach.

- Będą małe Berlinki!

Witajcie Kochani ponownie. Dajcie oczywiście znać, co sądzicie o tym rozdziale. Do następnego!


Continue Reading

You'll Also Like

63.9K 3.1K 32
Grace myślała, że widziała już wszystko. Miała magiczne moce, tak? Walczyła nawet z armią kosmitów u boku kompletnych idiotów na czele z własnym brat...
411K 25.2K 58
Mimo iż Wielka Trójka podpisała pakt, w którym zobowiązała się do nieposiadania dzieci, Posejdon postanowił złamać ten zakaz... trzykrotnie. Dwunasto...
16.2K 1.3K 22
"(...)Czuję dłoń na ramieniu, więc się obracam. Joost wrócił z białym tulipanem w ręku. Patrzę na niego zdziwiona. - Dla mnie? - dopytuję. - Możesz...
1K 135 12
Postanowiłam stworzyć drugi tom. Historyjek z rodziną Mikaelson. Mam nadzieję,że się wam spodoba tak samo jak pierwsza część. Rozpoczęta : 04.11.20...