Okiełznać Diabła [Zakończone]

By ZKCaruso

1.1M 34K 4.7K

Ich pierwsze spotkanie po trzech latach nie jest idealne... Okoliczności w jakich się spotkają dają dużo do... More

1. Riccardo - pieprzona historia!
2. Olivia - Moja Miłość
4. Olivia - Nowy rozdział, nowa ja
5. Olivia - Jak siekiera bez klina, tak obiad bez wina
6. Olivia - Gorąca Hiszpania
7. Olivia - Diabeł powrócił
8. Olivia - Strzał w dziesiątkę
9. Olivia - Masz na niego ochotę?
10. Olivia - Czuję to po raz czwarty
11. Riccardo - Zginie marnie...
12. Olivia - Głupia naiwność
13. Olivia - Czas dorosnąć
14. Olivia - Koniec z nami
15. Olivia - Wiem jak cię wyluzować
16. Olivia - Jesteś moja, laleczko
17. Olivia - Jesteś idealna, kochanie
18. Riccardo - Koniec sielanki
19. Riccardo, Olivia - Czas minął
20. Olivia - Zdrajca
21. Olivia - Pierwszy raz
22. Olivia - Pokochasz mnie
23. Carl - Dutti jest w Azji
24. Riccardo - Wtedy zobaczyłem ją
25. Olivia - Sięga po pistolet
26. Ricardo - Musi żyć
27. Olivia - Poddałam się
28. Olivia - Właściwe miejsce
29. Riccardo - Sto róż
30. Olivia - Miłość nie ma daty
VENOM
31. Olivia - Nie jestem masochistką
32. Olivia - Krwawy wieczór
PROLOG VENOM
33. Olivia - Miłość jest szeptem Diabła
34. Riccardo - Love story
35. Riccardo - Piosenka zmarłej żony
36. Riccardo - Gianna
OGŁOSZENIE
37. Olivia - Ostatni pocałunek
38. Riccardo - Luca żyje
39. Olivia - Mógłbym tak na zawsze
40. Riccardo - Luca Amadeo Dutti
41. Olivia - Będą kłopoty
42. Olivia - Mój syn
43. Olivia - Ty będziesz tatuśkiem
44. Riccardo - Idealna
45. Olivia - Pozytywny
46. Riccardo - Buciki
47. Olivia - Matthew
48. Olivia - Ostatni rozdział
Trzecia Część, Podziękowania

3. Olivia - kwiaty

29.9K 739 102
By ZKCaruso

– Proszę bardzo, czarna kawa taką jaką szef lubi – stawiam na biurku kubek z kawą. Sztucznie się uśmiecham. Za dziesięć minut zaczynam pracę, a szef zawsze o tej godzinie ma mieć postawioną kofeinę przed nosem. Nie mam odpowiednich kwalifikacji by być asystentką szefa, ale jakoś udało mi się zdobyć tą robotę. Przeszłam odpowiednie szkolenia. Dobrze zarabiam i wywiązuję się ze swoich zadań. Szef jest miłym, siwym facetem po pięćdziesiątce. Można się z nim dogadać, ale jest też bardzo wymagający.

– Dziękuję. Co dzisiaj mam zaplanowane? – Pan Tom zakłada ręcę na piersiach. Ma na sobie brązową marynarkę i białą koszulę. Siedzi za biurkiem, więc nie widać jakie spodnie ma. Na jego ogromnym, czarnym biurku panuję ład i porządek. Przy jednej krawędzi stoi zdjęcie z jego rodziną w ramce. Na środku laptop, obok niego ważne papiery poukładane w stos. Przy drugiej krawędzi biurka są długopisy, szywacze, kartki samoprzylepne, ołówki, gumki. Zaczynijmy od tego czego tam nie ma?

Patrzę w swoje notatki, a raczej mazy.

– O dziesiątej ma Pan spotkanie z   Panem Bredem w kawiarni na rogu. W tej co zawsze. Stolik jest już zarezerwowany. O trzynastej kolejne spotkanie w pańskim gabinecie tym razem mniej formalne. Dotyczy posady w pańskiej firmie. Ashly za kilka minut przyniesie Panu papiery, z którymi powinien  się Pan zapoznać. Jeśli nie czeka na Pana papierkowa robota, to to wszystko na dziś – przełykam ślinę. Od tego całego mówienia zaschło mi w gardle.

– Dziękuję, Olivio. Dobrze wiesz co masz robić. Plan działania na następny tydzień odbierzesz od mnie w piątek. To tyle co chciałem powiedzieć. Życzę Ci miłej pracy – uśmiech wchodzi na moją twarz.

– Dziękuję, wzajemnie – odwracam się tyłem i wychodzę z jego gabinetu, który zresztą jest piękny. Czarne, stylowe meble. Ogromne okno od podłogi do sufitu i widok, który zapiera dech w piersiach. Podążam długim, szerokim korytarzem do swojego małego, ale również cudnego gabinetu. Mijam innych pracowników. Skinieniem głowy witam się z recepcjonistką. Wchodzę do "siebie" i oddycham z ulgą. Lubię swoją pracę, lecz nie lubię jednego. Przez nią muszę często rezygnować ze swoich planów. Czy to wycieczka czy durna kolacja z Matthewem.

Czeka mnie coś czym naprawdę gardzę papierkowa robota. Muszę je uporządkować na regale od A do Z. Moje biuro ma również takie okno jak w gabinecie szefa. Jest dużo mniejsze, ale wnętrzę jest bardzo moje. Białę meble i czarna, marmurowa podłoga. Biurko stoi na środku, a za nim regały poustawiane  wzdłuż jednej ściany. Sięgam po pierwszy segregator i kładę go na biurku. Muszę zrobić z tym porządek, bo niedługo nic tutaj nie znajdę. Pracuję tu od dwóch lat, jak na razie nie narzekam i nie wyobrażam się siebie w inny miejscu.

Po ośmiu godzinach mogę wyjść do domu. Wstaję z obrotowego, czarnego krzesła i w tym momencie do pomieszczenia wchodzi Ashly z wielkim bukietem czerwonych róż.

– Jakiś napakowany, łysol w garniturze i okularach kazał bym Ci to przekazała. W środku masz liścik, ale nie czytałam tylko widziałam kartkę – moja miną rzdenie. Po trzech latach mnie znalazł? Kobieto on od trzech lat może wiedzieć gdzie ty jesteś!

Co się dzieje? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła – robi mi się nie dobrze. Nie powiedzieć Ashly wszystkiego że szczegółami. Ufam jej, ale nie ufam je wystarczająco, by jej to powiedzieć ze szczegółami.

– Trzy lata temu gdy tu przyleciałam. Zakończyłam związek, bo mężczyzna, z którym się spotykałam bardzo mnie skrzywdził. Tym wyjazdem miałam wszystko zakończyć. Od trzech lat nie byłam w swoim kraju, a teraz to...

– Spokojnie może to od Matthewa – czarnowłosa siada przed biurkiem na krześle. Robię to co ona, tylko siadam na swoje miejsce. Ręce mi się trzęsą, a myśly uciekają na Sycylię. On nie może zniszczyć mojego szczęścia.

– Facet, który Ci go dał przedstawił się?

– Nie. Tylko kazał ci to przekazać. Wyglądał jakby wyszedł z ciemnego zaułka – denerwuję się jeszcze bardziej. To na pewno ktoś z jego ludzi. Czemu teraz wszystko musi się niszczyć, bo ten pan i władca przypomniał sobie o moim istnieniu.

– Możesz przeczytać liścik? – bukiet jest naprawdę piękny, ale nie podoba mi się dla tego, że jest od niego. Jestem tego w stu procentach pewna. Patrzę jak dziewczyna szuka liściku pośród róż. Nie wiem ile tam ich może być.

Przepraszam skarbie. Twój R – patrzy się na mnie z niepokojem.
Nie jestem w stanie wyjąkać nawet słowa. Nie mogę złapać powietrza. Ashly podbiega do mnie i coś krzyczy, ale wszystkie zdania słyszę jak przez mgłę. Biorę głęboki wdech i wypuszczam powietrze. Po kilu minutach nareszcie się uspokajam.

– Matko, Olivia nic ci nie jest? Wezwać karetkę? – podaję mi szklankę wody. Całą zawartość wypijam od razu.

– Spokojnie, jest już dobrze. Proszę zostaw mnie samą – dziewczyna kiwa głową i wychodzi. Patrzę na bukiet. Staram się nie zwracać na niego uwagi, ale nie mogę się skupić. Te kwiaty mnie rozpraszają i wzrok automatycznie leci na bukiet, z którego w innych okolicznościach bym się cieszyła.
Jestem cholernie wściekła. Najchętniej bym tu wszystko zniszczyła w drobny mak.

W weekend lecimy na mój pańieński, który organizują dziewczyny. Upierałam się, że zwykły wypad do kluby by mi starczył, ale one uparły się, że muszę w końcu gdzieś polecieć z nimi. Będziemy w trójkę - ja, Sam i Eva. One mi wystarczą. Nie chcę nikogo innego. I tak pewnie zapłacą od groma. Cały czas mówiły, że muszę się wyrwać z tego domu, z Jacksonville. W końcu uległam.

Nie wiem ile tak siedzę wpatruję się w suft. Najchętniej nie wracałabym do domu. Nie chcę mi się tłumaczyć przed Matthewem czemu nie mam humoru. Dostałam do niego SMS, że jednak wróci wcześniej.
Jest marynarzem. Jego praca nie raz doprowadzała mnie do szału, ale zgodziłam się na to. Nie raz pewnie przez to się załamię, ale dam radę, bo go kocham.

Z bolącą głową wstaję z krzesła. Zabieram swoje rzeczy i kwiaty.
Wychodzę z biurka i zamykam je. W firmie obowiązuje taka zasada, że klucze zostawiamy w recepcji. Później Ashly  chowa je tam gdzie potrzeba. Nikt oprócz niej i drugiej recepcjonitki nie wie gdzie tak naprawdę one są gdy my opuszczamy mury pracy.

Staję przy recepcji. Ashly namiętnie szuka czegoś w komputerze.

– As zrób z tymi kwiatami co chcesz. Zatrzymaj, wyrzuć wszystko mi jedno. Byle bym ich na oczy więcej nie widziała – dziewczyna patrzy na mnie zdziwionym, zmieszanym wzrokiem. Kładę bukiet na ladzie recepcji. Nie chcę ich! Nie są do szczęścia mi potrzebne.

– Ale...

– Nie chcę słyszeć żadnego, ale. Bierz je i koniec. Ja jadę do domu. Do jutra! – krzyczę i oddalam się by nie słyszeć protestów As. Wychodzę z firmy i kieruję się do swojego auta. Ludzi na chodnikach jest co nie miara, w końcu o tej godzinie ludzie zazwyczaj kończą pracę. Bucha we mnie gorąco. Lubię lato. Przyzwyczaiłam się do ciepła we Włoszech. Tu jest wiosna, lato, jesień, zima. Więc czerpie każdy promyk słońca jaki świat mi daję. Idę powoli szerokim chodnikiem na parking. Drzewa przy chodniku dają trochę cienia, ale nie jest on na tyle wystarczający by było dużo chłodniej.

Marzę już tylko by umyć się i zmyć z siebie brudy dzisiejszego dnia. Zimny prysznic o tak.

Dzień później

Na samą myśl, że dziś jest czwartek, a jutro mam wolne, a w sobotę lecę z dziewczynami za granicę cieszę się jak małe dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.

Udało mi się skończyć pracę wcześniej. Za pozwoleniem szefa, który powiedział, że mam się świetnie bawić. I taki mam zamiar jest lipiec to jak ma być inaczej?

– Kotek, widziałaś gdzieś moją koszulkę? – słyszę pytanie, które jest odwiecznym problemem facetów. A dla nas kobiet jest takie banalne.

– W sypialni zobacz. Chodzi Ci o tą zieloną? – jest w sypialni i jej nie widzi? Chyba trzeba wybrać się do okulisty.

– Tak, tak. Dobra mam – uśmiecham się pod nosem. Kocham go, ale czasami brakuję mi takiej adrenaliny w związku.

Opieram się wygodnie o sofę. Wpatruję się w serial. Zaczęłam oglądać "Dom z papieru" i jestem oczarowana. Po tym ile świetnych opinii się naczytałam postanowiłam, że teraz moja kolej. Byłam tak wpatrzona w serial, że nawet nie zauważyłam momentu, w którym Matthew zaczął całować mnie po obojczyku. Odchyliłam głowę w tył, by miał większy dostęp. Wiem co chodzi mu po głowie.

– Kochanie, przestań – zamruczałam i usiadłam na jego kolanach. Wbiłam się w jego usta. Całowaliśmy się długo i namiętnie aż Matthew nie przeszedł do konkretów. Rozbudził mnie przejeżdżając po wzgórku mojej kobiecości swoim palcem. Nie lubię, gdy tak długo się ze mną droczy. Wplotłam palce w jego jasne blond włosy. Lekko je podszarpywałam. Patrzyłam się w jego zielone oczy i pełne usta. Zrobiłam to co do mnie należało w tym momencie. Rozpięłam jego rozporek od jeansowych spodni.  Podciągam swoją czerwoną, letnią sukienkę do góry, a to, że nie mam na sobie majtek ułatwia mi sprawę. Zanurzam się na nim powoli tak jak oboje lubimy. Chociaż można stwierdzić, że do powolnego seksu już się przyzwyczaiłam.
Podnoszę się i znów robię to samo powtarzając kilka razy. Oboję dochodzimy głośno dysząc.

– Kocham cię, Olivia - szepcze.

– Ja też, kocham cię kocie.

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::
Mam propozycję. Zrobimy tak. Powiedzmy, że premiera była 6 maja. I będę wstawiała wam rozdziały.
To tak. Matthew jest spokojnym człowiekiem. Marynarzem z zawodu o czym będzie mowa w następnym rozdziale. Lubi mieć wszystko zaplanowane. Od A do Z.

Na dziś koniec rozdziałów. 😂

Continue Reading

You'll Also Like

279K 9.6K 80
Chciałam go pocałować a z drugiej strony uderzyć i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę, jak zawsze strzelam tą złą odpowiedź. -Nienawidzę cię! Przyj...
351K 31.6K 17
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
Układ By .

Romance

95.3K 1.9K 27
Gdy zaczęłam falować lekko włosy napisał do mnie numer, który podał mi Nick. Nieznany: czekam księżniczko;) Zapisałam numer jako Michael i postanowił...
158K 10.8K 41
Willow to 21- letnia studentka sztuki, która na co dzień prowadzi spokojne życie i póki co, nie zamierzała tego zmieniać. Wszystko jednak obraca się...