HOMOPHOBIC┊ᴊɪᴍɪɴ x ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋ

بواسطة o_lifka

24.8K 2K 1.2K

⌞Bycie homofobicznym gejem to nic nadzwyczajnego.⌝ Jeongguk tylko tęsknił, Jimin tylko dusił tęsknotę, a homo... المزيد

Organizacja
Prolog: Odór alkoholu
Rozdział 1: "BTS"
Rozdział 2: Jestem gejem?
Rozdział 3: Hyung
Rozdział 4: Mój mały złodziej
Rozdział 5: Bluza
Rozdział 6: Rurki po domu?
Rozdział 7: Wyjdź
Rozdział 8: Dorastający chłopiec ✘+18
Rozdział 9: Króliś
Rozdział 10: Wyznanie grzechów
Rozdział 11: Randka
Rozdział 12: Róże
Rozdział 13: Tabletki nasenne
Rozdział 14: Dobranoc
Rozdział 15: Koniec
Rozdział 16: Mama
Rozdział 17: Bycie gejem
Rozdział 18: Przysługa ✘+18
Rozdział 19: Rzeka Han
Rozdział 20: Gumki
Rozdział 22: Swatki
Rozdział 23: Burgery
Rozdział 24: Kocham Cię ✘+18
Rozdział 25: Brat
Epilog: Tak

Rozdział 21: Masz coś na tyłku ✘+18

974 69 17
بواسطة o_lifka


Nic, co nas podnieca, nie jest zbrodnicze, a jedyna na świecie zbrodnią jest sobie czegoś takiego odmawiać.

⌜Jeon Jeongguk ⌟

Nikłe światło, które wpadało przez okno mieszkania Jungów, odbijało się o duże, ciemne oczy Jimina. Przez to miałem nieodparte wrażenie, że widzę w nich malutkie ognie pożądania, podniecenia i chęci tego co chodziło mi po głowie od przekroczenia progu imprezy.

       Atmosfera, jaka się między nami utworzyła, wywierała na mnie presję oraz podpowiadała coraz to nowsze, upojniejsze scenariusze dzisiejszej nocy. Gdzieś głos rozsądku z tyłu głowy mówił mi, iż Park może ze mną tylko pogrywać, żartować. Poczułbym wtedy naprawdę duży zawód, ponieważ moje ciało powoli drżało, nakręcone wizjami tego, co dzisiejszej nocy może mieć miejsce.

       W takich momentach pamięć przywoływała wiele wspomnień z rzeczy, do których człowiek raczej nie przyznaję się otwarcie. Można to nazwać skutkiem zepsucia mojego dość młodego mózgu wszelkimi porno, jakim karmiłem moją wyobraźnię, spajając ją podnieceniem. Teraz z niebywałą łatwością przychodziło mi zastępowanie ciał aktorów tymi naszymi. Ich głosy przybierały formę bardziej nam znanych, które zapamiętaliśmy podczas pierwszego bliższego kontaktu.

      Jak na ironię zapoczątkował ją film dla dorosłych, więc może jednak nie są one takie złe? Pozwalały mi one teraz widzieć twarz niższego w szczytowym momencie, obezwładniającym orgazmie, krzykach przyjemności. Jego ciało wiłoby się we wszystkich możliwych kombinacjach, zlepione naszym wspólnym potem oraz złączone najszczelniej jak tylko można, posuwające łóżko i pośladki Jimina w rytm ruchów moich bioder.

       Chciałem już go kochać całym ciałem. Fizycznie.

       Na razie jednak pozostało mi tylko drżenie, kiedy poczułem, jak chłopak się do mnie przysuwa. Jego duże usta znalazły się gdzieś przy moim uchu, aby następnie zaznaczyć ich kształt językiem i głośno do niego mlasnąć. Mimowolnie przygryzłem wargę, bo akurat wargi Jimina były moimi ulubieńcami, które mógłbym całować, pieścić oraz przywłaszczać sobie całymi dniami.

        Poza tym miałem już okazję poczuć jakie cuda potrafią wyczyniać z moim członkiem, więc zapulsowały u mnie tym bardziej. Nie, żebym oceniał go tak prostolinijnie, czy prostacko. Najważniejsza była jego osobowość, dobre serce i charakter. Wygląd służył jako te małe smaczki, które prędzej popchnęły mnie do zadurzenia się w nim oraz ugryzienia tego mistycznego owocu miłości.

       Świadomość, iż jest bardzo duża szansa na to, aby za chwilę spróbować dodatkowo, co znaczy wspólny, jednoczesny orgazm, roznosiła mnie od środka. Moja dłoń niespokojnie drżała, zaciskając delikatnie udo Hyunga. Wszelkie hormony czy testosteron, jakie w sobie posiadałem, chciały jak najszybciej znaleźć ujście.

— Może — zaczął odpowiedź na moje wcześniejsze pytanie, które nie znosiło zwłoki. Mniejszy jakby doskonale to wiedział, bo akurat teraz stał się nieznośnie nieoczywisty w swoich słowach. — Zależy, jak mój Króliczek jest przygotowany — zapytał niskim, dość uwodzącym głosem, aczkolwiek dało się w nim usłyszeć też to drugie dno. Zalążek jakiejś obawy, strachu i niepewności względem wieczornych planów. Mogłem się poczuć urażony, że ma jakieś wątpliwości co do tego, jak go dziś wypieszczę. Jednak uspokajała mnie myśl, iż to wszystko najpewniej wynika ze spontaniczności sytuacji. W końcu mieliśmy iść na imprezę, zorganizowaną nawet na naszą cześć, upić się i mieć na jutrzejszy dzień kaca bez żadnych wyrzutów sumienia.

       Jimin nawet zafundował nam spóźnienie, bo tak długo układał włosy w łazience. Z perspektywy czasu nawet tego nie żałowałem. Może gdybyśmy przyszli równo na czas to byliśmy w podobnym stanie do Junga i Mina? Czyli na pewno nie takim, gdzie mogliśmy rozmawiać o bezpiecznym, pierwszym razie. Tak to może porobiliśmy za gosposie, zajmując się wypadkiem w salonie, ale koniec końców znaleźliśmy się w naprawdę korzystnej sytuacji.

— Jimin — jęknąłem zrezygnowany, aby samym tonem wypowiedzi zasygnalizować mu, iż nie proponowałbym tego, gdybym nie był pewny. Z czystym sumieniem mogłem powiedzieć, iż teorie z homoseksualnych forów znam na pamięć, a to co moje oczy widziały na filmach, było czasem nawet ponad wymagania. Wiedziałem, że praktyka to nie to samo, ale jej nie zdobędę inaczej jak przez właśnie seks z Parkiem. — Przecież wiesz, że Cię nie skrzywdzę, Skarbie... — odpowiedziałem naprawdę stanowczo oraz śmiało. Byłem pewny, że w moim oczach dało się dostrzec przebłysk pewności, która wręcz poraziła Jimina. Przynajmniej tak wnioskowałem po jego nikłym uśmiechu na pełnych ustach.

— O tym nawet bym nie pomyślał, Jungkookie... — mruknął, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz. Wciąż wypowiadał to, będąc blisko mojego ucha, które w tamtym momencie było bardzo wrażliwe. — Zawsze dbasz o mnie najlepiej — dodał, a ja zachowywałem się trochę jak dziecko, któremu obiecano najsmaczniejszego lizaka świata.

        Ekscytacja nieznanym doznaniem, powodowała u mnie samoistny, szeroki uśmiech na ustach. Czułem, że to trochę niepoprawne tak oddawać się podnieceniu, gdy mój partner wyraźnie posiadał wątpliwości. Ja sam nie miałem żadnych, będąc pewnym, iż pierwszy raz chcę przeżyć tylko i wyłącznie z Park Jiminem.

       Mogłem nawet uznać, że nasz związek nie ma tutaj nic do rzeczy. Blondyn po prostu był potwornie przystojny, seksowny oraz uroczy zarazem, powodując u mnie wieczny zachwyt. Nigdy nie potrafiłem pojąć jak tak idealny człowiek, mógł powstać. Gdybym go nie znał kompletnie z charakteru, nie wiedział o nim nic, a zaproponowałby mi seks - zgodziłbym się bez większego namysłu.

       On mnie naprawdę bardzo, bardzo mocno pociągał oraz podniecał.

— Chcesz się stąd ulotnić, Słonko? — zaproponowałem, przeczesując smukłymi palcami włosy mojego słodkiego blondyna, przyglądając się również jego reakcji. Miałem nadzieję, że nie odmówi, nie kiedy tak bardzo tego pragnąłem.

— A obiecujesz mi zrobić dobrą kolację w domu? — zapytał cicho, mieszając to z uroczym chichotem, jaki posiadał tylko i wyłącznie on. Mogłem zaobserwować, że powoli się rozluźnia, ale jednocześnie poważniej zamyśla, co było pewnie spowodowane sytuacją, w jakiej nas postawiliśmy. Istniała gdzieś w mnie obawa, iż mimo moich szczerych oraz dużych chęci, niższy może mi odmówić. Nie protestowałbym, po prostu... Poczułbym lekki zawód z powodu braku, aż takiego zaufania między nami.

— Ty będziesz jej głównym daniem — zażartowałem ze śmiechem, jednak doszukując się w tym ziarenka prawdy. W końcu wracalibyśmy do domu tylko po to, aby nawzajem pożreć nasze ciała. Jednak zapamiętałem sobie, że najpewniej mój Szczeniaczek jest głodny i po wszystkim muszę mu zrobić dobrą kolację z ciepłą herbatą. Mimo całego podniecenia dalej pamiętałem, kto jest dla mnie najważniejszy w życiu oraz o jaką Kruszynkę muszę pilnie dbać.

— Jungkookie... — Bardzo lekko uderzył mnie swoją malutką pięścią w klatkę piersiową, jakby próbując rozładować swoje zawstydzenie, które zresztą było na nim w tym momencie bardzo widoczne — Jeszcze ktoś nas usłyszy — szepnął, po chwili pokazując mi szereg swoich ząbków z jednym nieco krzywym na samym środku.

       Taki słodki i cały mój.

— I bardzo dobrze — odpowiedziałem pewnie na jego szepty, wyszczerzając usta w jeszcze szerszy uśmiech niż przedtem. Miałem naprawdę dobry humor, a student sprawiał, że był coraz lepszy. — Przynajmniej wszyscy będą wiedzieć, że jesteś mój — dodałem mimo wszystko ciszej, ustami muskając mięciutki oraz delikatny policzek chłopaka.

— Już wiedzą, spoglądam tak tylko na Ciebie — rozczuliłem się na to stwierdzenie, choć nie trwało to długo, ponieważ po chwili Jimin nachylił się nade mną, szeroko otwierając oczy. Wyglądał jak podekscytowana wiewiórka. — Widzisz? — przybliżał się coraz bardziej, na co ja zacząłem cicho się śmiać. Postanowiłem zakończyć jego zabawę, atakując go swoimi ustami, by w końcu zamknął te swoje oczka i zrobił to, o czym od pewnego czasu myśleliśmy.

        Oboje jak na zawołanie mruknęliśmy przez tak śmiały pocałunek, jakim się okazał. Sam fakt, że robiliśmy to przy naszych znajomych z uczelni, powodował w moim brzuchu uściski podniecenia. Miałem teraz pragnienie zagarnięcia tego boskiego ciała Parka tylko dla siebie, tak by inni mogli mi zazdrościć. Ponieważ był tylko mój i wszelkie gesty nieznajomych czy znajomych osób względem Jimina, powodowały, że miałem ochotę go zamknąć w ramionach, najlepiej nie wypuszczać nigdzie beze mnie. I to właśnie robiłem. Był w tym momencie cały dla mnie, tak jak i ja, byłem dla niego. Chciałem, by poczuł, że może mi bezgranicznie zaufać, oddać swoje ciało pod opiekę, jakiej od zawsze potrzebował. Tym razem w nieco innej postaci.

       Nasze wargi początkowo tylko nieśmiało się ucierały, jakby dopiero co się poznawały. Jednak ja znałem już te usta na pamięć i byłem pewny, że z dokładnością mógłbym napisać o nich esej na co najmniej dziesięć stron. Czarowały mnie swoją pulchnością, miękkością oraz delikatnością jednocześnie. One po prostu były stworzone do całowania, tylko przeze mnie. Nikt inny nie miał do nich prawa i dostępu.

        Blondyn coraz śmielej otwierał przede mną swoje wargi, jakby chcąc, bym poprowadził nas w tej wspólnej przyjemności. A ja nie miałem zamiaru mu odmawiać, po chwili całując go z większym uczuciem, mocniej i namiętniej. Całym pomieszczeniem zawładnęły odgłosy mokrych pocałunków oraz cichych westchnięć, które za każdym razem działały tak samo. Nakręcały do dalszych, śmielszych ruchów.

        Moje dłonie zadrżały, jednak zdecydowały się w końcu ruszyć oraz wykonać pierwszą pieszczotę na ciele starszego. Wciągnąłem go tym samym na moje kolana. Ułożyłem je na zgrabnej, tylko trochę wklęsłej talii blondyna, którą tak w nim uwielbiałem. Powolutku i z uczuciem zacząłem ją masować, słysząc pierwsze pomruki z jego mokrych warg. Uwielbiałem to, że nie próbował się z tym kryć. W taki sposób wiedziałem, że jemu również sprawia to przyjemność. A przecież na tym mi zależało. Chciałem zadowolić nas obu.

        Rozszerzał je przez to coraz mocniej, a ja nie mogłem pozostać względem tego obojętny. Mój mokry język z wyczuciem wkroczył do jego jamy ustnej, aby znaleźć odpowiednich chłopaka. Delikatnie go zaczepiłem, aby zaprosić do wspólnej zabawy, której Hyung prawie od razu się podjął z niebywałą chęcią. Drżałem i zatracałem się w tym coraz bardziej, kiedy nasze języki wzajemnie się o siebie ocierały, czasem trochę niezdarnie zaplatając. To był naprawdę chaotyczny taniec, który nie miał w ogóle rytmu. Jednak odpowiadało mi to jak najbardziej. Dalej zdarzało nam się obić zęby z zębami, jednak jednocześnie nadal się tym w ogóle nie przejmowaliśmy. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z momentu, w którym moje dłonie zaczęły wędrować coraz niżej, dochodząc do jednej z ulubionych części ciała mojego chłopaka.

— Jeon — sapnął niesfornie Jimin, przerywając tym samym słodką plątaninę naszych ust. Widziałem, że musiał zabrać głębszy wdech, kiedy moje duże dłonie naprawdę mocno zacisnęły się na tych zdecydowanie zgrabnych pośladkach. Jego głowa odleciała w tył, oczy przymknęły, a ja zamykając go w tej bańce podniecenia i przyjemności, nadal ugniatałem z uczuciem tyłek. Sam miałem z tego niemałą satysfakcję. Oglądanie niższego podczas takich przeżyć było iście nakręcające oraz wynagradzające mi cały wysiłek.

       Przybliżyłem swoje usta tym razem nie do tych jego, a do szyi, na którą zresztą również miałem ochotę. A raczej na to, by usłyszeć jego ciche odgłosy przyjemności. Dlatego też delikatnie docisnąłem swoje usta do jego wrażliwego miejsca, początkowo tylko muskając, aby po chwili przejechać w tamtym miejscu językiem. I w tamtym momencie coś sobie uświadomiłem. Gdybym próbował to ciągnąć, skończylibyśmy w łóżku już... Tutaj i teraz. Postanowiłem więc złożyć ostatniego całusa w tamtym miejscu, tym samym mając nadzieję na dalszy rozwój naszych zbliżeń, już w bardziej przestronnym miejscu.

— Idziemy do domu, Maluszku — szepnąłem w jego gorącą szyję, widząc, jak hyung zaczyna się coraz mocniej zagalopowywać. Sam nie byłem zresztą w lepszym stanie. Mnie także to wszystko mocno nakręciło i podnieciło. Do tego stopnia, że nie potrafiłbym mu odmówić niczego o co, by poprosił, byleby dać nam spełnienia.

      Zabrzmi to szalenie, ale jeśli by chciał - kochalibyśmy się na tej kanapie, przy wszystkich.

      Blondyn głośno przełknął ślinę, spoglądając na mnie ze zbitym wzrokiem, niczym kotek, który czekał na mleczko. Pokiwał głową, informując mnie, że przystaje na propozycję, co było cholernie urocze.

       Droga do domu była naprawdę długa i nużąca, w porównaniu z tą w kierunku domu Hoseoka. Blondyn praktycznie cały czas tulił moje ramię, próbując się uspokoić po tej dawce pieszczot. Ja za to trzymałem szybkie tempo chodu, chcąc być już naprawdę szybko w domu.

       Panowała między nami cisza, ale ona była potrzebna. Zapowiadała coś wielkiego. Można ją porównać do reklam w telewizji. Po prostu na chwilę przerwaliśmy, mając zamiar wrócić do tego po przekroczeniu progu naszego mieszkania.

       Podniecenie tliło się w naszych ciałach, a zmiana tematu na jakiś normalny, mogłoby to skutecznie zabić. Nie chciałem próbować i szeptać mu teraz jakiś brudnych słów do ucha. Uważałem, że to za wcześnie na takie zabawy. Szczególnie iż w tych sferach musimy się jeszcze poznać.

       Dziś, a właściwie teraz będzie na to idealna okazja, ponieważ przekroczyliśmy właśnie próg naszego domu. Emocje od razu we mnie wzrosły, mając ochotę od razu znaleźć możliwość ulotnienia się. Jednak najpierw czekało nas zwyczajne rozebranie butów oraz kurtek. Na resztę rzeczy przyjdzie czas. Jednak i to nie zostawiłem bez okazji. Szczególnie kiedy podczas ściągania butów, hyung tak kusząco potrafił się wypinać.

— Kochanie, masz coś na tyłku — mruknąłem, spoglądając na dwie, zresztą bardzo kuszące półkule, na co on odwrócił się, spoglądając na mnie z zagubionym wzrokiem.

       To jest ten moment.

— Moje spojrzenie — odpowiedziałem prędko, mając cwaniacki uśmiech na ustach. Czułem się dobrze, ponieważ uważałem, iż ten podryw mi naprawdę wyszedł. Przynajmniej do czasu, aż nie otrzymałem od Jimina niezrozumiałego wzroku, a później... Śmiechu. Mój skarb obdarował mnie pięknym chichotem, który jednak w tej sytuacji mnie trochę zakłopotał.

— Jesteś niemożliwy — zaczął kręcić głową, podchodząc powoli bliżej. — Toleruję twoje podrywy tylko dlatego, że cię kocham — odpowiedział, kręcąc głową. Jednocześnie zaczął iść w moją stronę.

— Nie podobają Ci się? — zapytałem ze smutkiem w głosie oraz z wydętą wargę. Oczywiście udawałem. Przynajmniej w połowie, bo jednak wolałem, aby moje teksty na podryw działały!

— Brzmią, jakbyś je przeczytał w cotygodniowej gazetce — mruknął dalej z chichotem, będąc już na tyle blisko, aby zarzucić mi ręce na szyję.

— A skąd wiesz, że tak właśnie nie było? — zapytałem ze śmiechem, wykorzystując naszą aktualną bliskość. Schyliłem się, aby złapać go za uda i od razu podnieść na ręce. Dopiero wtedy dyskretnie zsunąłem dłonie na pośladki studenta, co ten skomentował tym razem pomrukiem.

— Mogłem się tego spodziewać — szepnął, spoglądając na moje usta z góry. Już dobrze wiedziałem, jak to się skończy i niecierpliwie tego wyczekiwałem. — Ale i tak to w tobie uwielbiam.

       Zaśmiałem się radośnie na jego słowa, nie mając już szansy na odpowiedź. Nasze usta jakoś samoistnie były zbyt blisko siebie, aby następnie ponownie połączyć je w pocałunku. Tym razem był on naprawdę chaotyczny i bez ładu. Całe podniecenie, jakie trzymaliśmy przez drogę, właśnie wyleciało, zalewając nas oboju niczym wodospad. Czułem, jak Jimin mocniej napiera na moje ciało, co uważałem za tak cholernie seksowne.

       W tamtej chwili nie przejmowaliśmy się tym, czy przypadkowo nie potknę się o pobliską szafkę albo dywan. Oczywiście po drodze do pokoju, zahaczyliśmy jeszcze o komodę, na której postanowiłem na chwilkę odstawić Jimina. Nie po to, by kończyć nasze pocałunki, ale dlatego, że chciałem jak najszybciej pozbyć się naszych rzeczy. A skoro już tu trafiliśmy, dlaczego nie zacząć tego już w tym momencie?

— Tak strasznie mnie podniecasz, Jiminie — mruknąłem w jego usta, kiedy akurat głaskałem jeszcze chwilę uda chłopaka, które były tak blisko moich bioder. Następnie dłońmi zahaczyłem o bluzę Parka, aby się jej już całkiem pozbyć. Przez to także musiałem nieznacznie oddalić twarz.

— Wiem. Czuję — oznajmił rzeczowo, wręcz sucho, co początkowo mnie otępiło. Przez chwilę nabawiłem się obawy, że to miało być uszczypliwe z jego strony, bądź zrobiłem coś źle i stracił ochotę. Dlatego musiałem spojrzeć dla pewności na twarz blondyna. Ta o dziwo... Nadal była pogrążona w rozkoszy, nie wyrażając ani grama krzywdzącej zniewagi. Mimowolnie się cicho zaśmiałem. Chodziło mu o mojego twardego członka, który aktualnie uwierał jego udo i samo krocze.

       Więc to taki jest podniecony Park Jimin? Rzeczowy? Mój hyung...

        Kiedy już górne części ubioru blondyna leżały gdzieś na podłodze, nadszedł moment na jedną z najbardziej stresujących części. Jak się chwilę później okazało, również bardzo niezdarną. Moje dłonie powędrowały do rozporka Jimina, który przecież nie mógł sprawić żadnego problemu. Cóż, mógł. Było to porównywalne do sytuacji, gdzie chłopak próbuje rozpiąć swojej dziewczynie stanik, który za cholerę nie daje się ściągnąć, niczym kostka Rubika, najtrudniejsze rozwiązanie matematyczne, nie do przejścia. Tak właśnie się czułem, tylko że moim odpowiednikiem stanika w tym momencie był rozporek.

— Może ci pomogę? — bardziej stwierdził, niż zapytał, gdyż po chwili moje dłonie zastąpiły te jego, o wiele bardziej zręczne i skuteczne. — Mam wprawę — mruknął, marszcząc swój nosek.

— Po czym? — zapytałem zdziwiony, starając się tym samym odpędzić moje zażenowanie. Poczułem naprawdę moją głupotę! Nie potrafiłem w końcu odpiąć głupiego zamka, a to był naprawdę jeden z najprostszych egzaminów do zadania tego wieczoru.

— Robię codziennie siku, Pacanie — pstryknął mnie swoim palcem w czoło, zaczynając się cicho śmiać. Wywróciłem tylko na to oczyma, marszcząc delikatnie nos przez takowy atak.

      Tak. Zdecydowanie. Podniecony Park Jimin to cholernie rzeczowy i szczery do bólu Park Jimin.

— W takim razie możesz pomóc mi z moim, bo też coś się zaczyna psuć — mruknąłem, chcąc wrócić do tej atmosfery bliżej podniecenia, a nie rozbawienia. Chociaż miało w to sobie gram żartu. Nie dotykałem jeszcze mojego rozporka, aby wiedzieć, czy się zacina, co oczywiście niższy także wychwycił, komentując cichym chichotem.

        Bez zbędnych odpowiedzi, Jimin zajął się również moim, który właściwie nigdy wcześniej nie sprawiał problemów, ale... Tak było pikantniej. Po prostu podniecał mnie widok mojego chłopaka, który tak sprawnie rozpina mój rozporek, dając mi tym samym trochę luzu w bokserkach, kiedy poleciał także guzik.

       Nie mogłem go za to jakkolwiek nie wynagrodzić, dlatego zaraz ująłem jego twarzyczkę w dłonie. Pogłaskałem czule poliki chłopca, czekając, aż na mnie spojrzy tym zamglonym z podniecenia i rozbawienia wzorkiem. Dopiero kiedy to uczynił delikatnie, ale zmysłowo wpiłem się w jego usta. Ponownie oboje mruknęliśmy, jakby to był co najmniej jakiś zwyczaj. Później tylko podczas niego pozbyliśmy się naszych spodni, kończąc tę część na komodzie.

       Sprawnym ruchem zabrałem go ponownie na ręce, kierując się do sypialni. Docelowym punktem jednak było łóżko, za którym aktualnie byłem naprawdę stęsknionym. To właśnie w nim będzie działo się najwięcej, na co moje wszelkie zmysły się wyostrzyły. Pragnąłem już tego chłopaka pod wszelkimi względami.

       Jednak nie miałem zamiar działać dziko, emocjonalnie tak jak w większości filmów dla dorosłych. To był nasz pierwszy raz i miało być po naszemu - z uczuciem, miłością, ostrożnością oraz troską. W końcu właśnie trzymałem na rękach moje największe, najcenniejsze Słoneczko.

        Obiecałem, że nie zrobię mu żadnej krzywdy i będę się tego trzymał do końca. Dlatego już przy zwykłym układaniu na łóżku jego wspaniałego ciała, byłem naprawdę ostrożny. Nie rzuciłem go, nie pozwoliłem, aby niewygodnie materac wpił mu się w plecki. Położyłem go naprawdę ostrożnie, na końcu wręczając mu buziaka w nosek.

— Wyglądasz zjawiskowo — oznajmiłem śmiało, chcąc także dbać o jego komfort psychiczny. Wiedziałem, że aktualnie to on jest nastawiony na większy stres czy ból. Nie mogłem zapomnieć, iż strach zawsze będzie się gdzieś krył w zakątkach umysłu. W końcu to był dopiero nas pierwszy raz. Nic jeszcze nie zostało odkryte, poznane.

       Jimin nic mi na to nie odpowiedział, po prostu patrząc jak zaczarowany. Mogłem przyuważyć jego zarumienione powieki oraz delikatny uśmiech na ustach, który skradł mi serce już tak dawno. Kochałem, uwielbiałem go. Mój najlepszy Jiminie.

— Pamiętaj, że nie zrobię Ci krzywdy... — przypomniałem po raz kolejny, kiedy moje dłonie ułożyły się właśnie na biodrach starszego. Palce powoli wsunęły za gumkę bokserek Parka, aby następnie pociągnąć je w dół.

       Od razu poczułem jak ten spina ciało, obserwując, jak powoli odkrywają się jego najczulsze miejsca. Nie chciałem go bardziej peszyć, więc patrzyłem po prostu na twarz hyunga, mając na uśmiech czuły uśmiech. Nie robiłem tego bez celu. Kiedy starszy się na mnie spojrzał oraz dostrzegł ten gest, sam to odwzajemnił. Rozluźnił wtedy tyćkę mięśnie. Jednak to było za mało, doskonale o tym wiedziałem.

      Chciałem być dla niego do przesady czułym. Dlatego, kiedy bokserki doszły do jego stópek, nadal odzianych w skarpetki, nie omieszkałem się tego wykorzystać. Odłożyłem materiał na bok, patrząc aktualnie na malutki rozmiar nóżek hyunga. To było rozkoszne. Ostrożnie pozbyłem się pierwszej skarpetki, w nagrodę za jego wytrwałość, całując ją delikatnie w duży paluszek. Nie brzydziło mnie to, ani trochę. On był cały mój. Łącznie z czasem śmierdzącymi stopami, które i tak mógłbym całować mimo tego bez końca. Tak samo postąpiłem z drugą nogą chłopaka. Słyszałem, jak cichutko na to chichocze, pozwalając ciału na większe rozluźnienie.

       Oczywiście i na mnie czekała kolej, bym również ściągnął z siebie zbędne resztki, co po chwili zrobiłem. Nie tylko dlatego, że czułem się tak lepiej, ale też, żeby Jimin nieco bardziej się onieśmielił, pamiętał, że nie jest w tym sam.

        Obaj byliśmy tak samo niezdarni i nowi w tym wszystkim, prowadzeni miłością do siebie. Podnieceniem też, ale to brzmiało mniej romantycznie. Zauważyłem, że spojrzał tylko na chwilkę tam, gdzie jeszcze przed sekundą znajdowały się moje bokserki, od razu po tym wziął głęboki wdech oraz jeżeli to właściwie w naszej sytuacji jeszcze możliwe, bardziej zaczerwienił.

— Kocham Cię najmocniej na świecie, wiesz o tym? — zapytałem rozczulony jego gestem, chcąc, aby ani przez chwilę nie doskwierał mu brak naszej miłości. Musiał czuć się bezpieczny przy mnie w każdym momencie tego zbliżenia.

— Wiem, dlatego kochaj mnie najlepiej, jak potrafisz — odpowiedział cicho, a ja poczułem przez te słowa jakby nagłą śmiałość w przyszłych czynach. Ten zastrzyk zaufania był wręcz obezwładniający, dodający mi pewności siebie. Dziękowałem w duchu starszemu, że mimo jego dużego stresu tak o mnie dba. Chociaż i tak po tych słowach wydawał mi się względnie spokojny. Naprawdę mi ufał.

       Dlatego postanowiłem spełnić jego prośbę i zrobić to najlepiej jak mogłem. Pomimo braku doświadczenia, chciałem spełnić jego oczekiwania, sprawić nam obojgu niezapomnianą przyjemność.

       Zacząłem delikatnie, nie sięgając jeszcze po lubrykant oraz gumki, chociaż nasze członki prosiły się już o to dawno temu. Nie mogłem po prostu tak brutalnie teraz potraktować jego powierzonego zaufania. Moje usta ponownie znalazły te jego, wpijając się w nie bardzo delikatnie. Nie atakowałem go językiem, nie ciągnąłem za wargi, nie robiłem nic agresywnego. To miał być pocałunek pełen uczuć. Wolno ocierałem nasze usta o siebie, czerpiąc z tego jak największą przyjemność. Moje dłonie masowały lekko brzuszek chłopaka, przy okazji badając, jak napięty jest ciałem. O dziwo był naprawdę luźny, a pocałunek sprawił, że prawie się rozpuszczał pod moimi dłońmi. To było potrzebne nam obu. Ponieważ ja także odczuwałem przed tym wszystkim stres. W końcu nigdy nie chciałem i nie będę chciał zrobić mu krzywdy.

        Dopiero po czasie pocałunek się napędził wraz z moimi dłońmi, które zaczęły przyjemnie masować sutki starszego. Zareagował na to praktycznie od razu jękiem oraz drżeniem ciała, co wywołało mój uśmiech. Nie miałem zamiaru odbierać mu tak dużej przyjemności. Moje wargi wzięły się za ocieranie tym razem jego różowych punktów zamiast warg. Mogłem tym samym delektować uszy wysokimi jękami blondyna.

— Jeongguk, proszę — wyszeptał gorączkowo, między sapnięciami. — Nie przedłużajmy już — jęknął, a ja nie potrzebowałem więcej, aby przejść do finału.

       Byliśmy na tyle rozpaleni, że zbędnym byłoby dłuższe przeciąganie naszego aktu miłości. Na chwilę oderwałem się od jego sutków, by tym razem sięgnąć po te dwie, najważniejsze w tym momencie rzeczy. Z każdą chwilą czułem coraz większe napięcie związane z naszym przyszłym stosunkiem. Zaczynałem się spinać, martwić, czy aby na pewno będę dla niego wystarczająco czuły i dobry? Choć martwiłem się tym tylko w momentach, gdzie traciłem kontakt wzrokowy z Jiminem, tak jak teraz, gdy musiałem odłożyć rzeczy bliżej siebie. Kiedy po raz kolejny na niego spojrzałem, wszystkie myśli nagle jakby odeszły. Był teraz tylko on. Moje Słonko, które postanowiło mi zaufać, oddać się w moje ramiona.

       Wziąłem w ręce lubrykant, rozlewając go obficie na palce. Widziałem, jak Park przyglądał się temu z zaciekawieniem i niemałym zniecierpliwieniem. Poniekąd to, że jest tak rozpalony, mi odpowiadało. Miałem nadzieję, iż przez to szybciej się rozluźni, zapominając tym samym o początkowym bólu.

— Teraz będzie troszkę zimno i może zaboleć — ostrzegłem, zanim przejechałem pierwszym palcem wokół jego splotu mięśni, które jak na zawołanie się zacisnęły. Dlatego zatrzymałem ruchy oraz dałem blondynowi zrozumieć, co ma miejsce i dać czas na rozluźnienie. Poza tym chciałem, aby samoistnie trochę lubrykantu dostało się do środka chłopaka. Miałem nadzieję na lepszy poślizg. — Wszystko w porządku, Kochanie? — zapytałem troskliwie, patrząc pilnie w jego zaciśnięte teraz oczka. Palec nadal trzymałem w tym samym miejscu, jednak niższy jakby w ogóle nie potrafił tego zaakceptować. Pokiwał tylko delikatnie główką, że jest w okej. Niestety to do końca mnie nie przekonały. Czułem, jaki jest spięty. Dlatego postanowiłem sięgnąć po naprawdę ciężkie działo. — Nie bolą cię nogi? — zapytałem, co było poniekąd częścią mojego planu, by jakoś rozluźnić blondyna. On tylko spojrzał na mnie, nie do końca rozumiejąc, dlaczego pytam o to właśnie w takim momencie. Oczywiście nie musiał czekać na moją odpowiedź długo, ponieważ właśnie tego oczekiwałem. — A powinny, bo całe życie chodzisz mi po głowie — odpowiedziałem radośnie, mając na ustach głupkowaty uśmiech.

       Widziałem, jak niższy przez chwilę zastygł, chyba niedowierzająco w to co właśnie usłyszał. Patrzył na mnie jak na idiotę, kompletnego frajera. Ręce, które dotychczas zaciskał na poduszce, gdzie leżał, teraz się rozluźniły. Tak jak jego całe ciało, co było dobrym znakiem. No poniekąd. Bo zaraz potem dostałem to, co najbardziej u niego kocham - uśmiech oraz śmiech.

— Lecz się, Jeon — zaśmiał się radośnie, zarzucając dłonie na moje ramiona, które potem delikatnie ścisnął. Widziałem w jego oczach te iskierki rozbawienia, zabijające strach. Jego usta teraz były szeroko uśmiechnięte, a klatka wróciła do powolnego oddechu. Zacząłem sobie już dla pewności przypominać resztę daremnych tekstów, skoro one tak wspaniale działały.

        I właśnie wtedy postanowiłem powolutku wsunąć w jego wnętrze jeden palec, który wcześniej tylko zahaczał o tamto miejsce. Był na tyle rozluźniony, że praktycznie nie poczuł bólu, przynajmniej tak wywnioskowałem, gdy nie zauważyłem na jego twarzy żadnego grymasu, ani też odgłosu, który oznaczałby, iż poczuł dyskomfort.

— Brawo, Kochanie — pochwaliłem go od razu, nachylając, aby sięgnąć ust partnera. Delikatnie je ucałowałem, jednak nie pozwoliłem jeszcze na dłuższy pocałunek. — Mogę nim poruszyć, Jimin-ssi? — zapytałem łagodnie, patrząc prosto w jego oczy. Widziałem, jak chwilę jeszcze leżał, prawdopodobnie sam nie wiedząc, co odpowiedzieć. — Rozluźnij się, pamiętaj. Obiecuję, że wtedy nic nie zaboli, Skarbie — kontynuowałem, a on tylko po tym przytaknął głową.

— Wiem... — szepnął, ciągnąc mocniej mój kark, aby sięgnąć ponownie moich ust. — Spróbuj — dodał już pewniej, zaciskając za wczas dłonie na moich ramionach. Nawet nie protestowałem, jeśli to pomagało mu w rozluźnieniu i lepszym znoszeniu mało przyjemnych rzeczy.

        Tym właśnie sposobem przeżyliśmy pierwszy palec, który poszedł zadziwiająco łatwo. Trudniej było z drugim, a jeszcze gorzej Jimin zniósł nożyce. Trochę się pokrzywił, zabrał głębokie wdechy czy potrzebował troszkę czasu. Wszystko to zwolniło dość tempo tego stosunku. Po chaotycznych pocałunkach oraz skocznej imprezie emocje w nas buzowały. Teraz jednak musieliśmy to odrzucić na bok. Dać sobie wzajemnie czas, aby zagwarantować, że ten stosunek będzie w pełni bezpieczny oraz czule.

— Boli — mruknął Jimin nie raz czy dwa. Na szczęście widok łez nadal był odległy, głównie przez duży próg bólu Parka. Ponieważ pierwszy raz faktycznie do najprzyjemniejszych się nie zalicza. Mimo tego nie musi być najgorszy. Trzeba nastawić się po prostu na bardziej psychiczne odczucia: bliskość, świadomość wspólnej miłości oraz zaufania. Coś, co na co dzień jest może mniej odczuwalne w zabieganym świecie. Dlatego teraz był na to czas. Nie wiem ile dokładnie trwało całe rozciąganie, przeplatane innymi czułościami. Pocałunkami, buziakami czy głaskaniem okrytego ciała. Może kilkanaście minut? Nawet nie było to jakoś super ważne. Mogłem przygotowywać go tak całą noc, byleby był bezpieczny. Kompletnie ignorując, że mój członek coraz bardziej jest męczący i proszący o trochę uwagi.

       Jednak szczerze myślałem, iż będzie gorzej. Nie widziałem u niego zaszklonych oczu, a to było najważniejsze. Byłem pewien, że nie poczuł bardzo dużego bólu. Kamień z serca po prostu. Zależało mi cholernie na jego szczęściu oraz poczuciu bezpieczeństwa.

— Byłeś dzielny, Szczeniaczku — skomentowałem nasze wspólne wysiłki na sam koniec, całując czule jego oba policzki. Próbowałem go przez cały czas tak rozpraszać, pieścić oraz nie dać pamiętać o bólu. Teraz wyjąłem już z niego wszystkie palce, patrząc na jego zaczerwienione lico.

— Prezerwatywa, Kook — upomniał mnie i w pewnym sensie pośpieszył, co poniekąd mnie ucieszyło. Nie stracił ochoty, to było najważniejsze. Tego naprawdę się bałem. Zniechęcenie poprzez nieprawidłowe rozciąganie, brzmiało jak porażka.

      Jednak zanim sięgnąłem do opakowania prezerwatyw, złapałem poduszkę. Park spojrzał na mnie niezrozumiale, ale prędko się zorientował, o co chodzi, kiedy zacząłem ją wsuwać pod jego zgrabne bioderka. Poprawił je troszkę, zaraz ciepło się uśmiechając. Widziałem, że był radosny, iż tak o niego dbam. Nie chciałem, aby później bolały go plecy. Bardziej stresująca okazała się dla mnie gumka. A dokładniej proces jej zakładania. Moje dłonie raz się zatrzęsły, a ja sam nie byłem pewny, czy dobrze ją trzymam. Miałem to szczęście, iż jak pęknie to pół biedy. Głównie chodziło o nawilżenie i lepszy poślizg w środku mojego Skarba.

— Gotowy? — zapytałem, kiedy wszystko było już na swoim miejscu. Tym razem Jimin nie krył tego, jak wygłodniale wpatrywał się w mojego krocze. Już bez większego strachu czy niepewności. Przytaknął na to pytanie prawie od razu, przez co się uśmiechnąłem. Dosunąłem trochę biodra do tych jego, łapiąc swojego członka w dłoń, aby dobrze go nakierować na wejście hyunga. — Kocham Cię. Naprawdę mocno Cię kocham. Najmocniej — zacząłem szeptać, kiedy powoli wsadziłem w niego pierwsze centymetry. Robiłem to oczywiście ostrożnie jak nigdy.

       Pierwsza w nim znalazła się moje główka, którą skomentował swoim soczystym jękiem. Słyszałem i widziałem, jednak, że to dla niego nowe, nietypowe. Dałem mu więc chwilę na przyzwyczajenie się, zajmując za ten czas uwagę jego sutkami. Ostatnim razem tak bardzo go rozpaliły, dlaczego by teraz nie miały? Nie oszczędzałem się. Ssałem, lizałem oraz masowałem językiem jego czułe punkty, dopóki nie poczułem rozluźnienia jego mięśni, które pozwoliło mi przejść dalej, w głąb mojego Szczeniaczka.

— Jungkook — westchnął Park, kiedy znajdowałem się w nim do połowy. Nadal nie czułem oporu, jednak mimo wszystko zaprzestałem ruchów na jego słowa. Bałem się, że coś poszło nie tak i go boli. Od razu spojrzałem na jego twarz, ignorując przyjemność, jaka aktualnie rozsadzała mnie. Niezaprzeczalnie przeżywałem coś najprzyjemniejszego w życiu, jednak hamowałem to do maksimum rozsądkiem. Pozwoliłem sobie jedynie na ciche komentarze w postaci sapnięć oraz westchnień. — Nie przestawaj — upomniał się od razu, orientując w tym co robię. Trochę mnie to wybiło z tropu, jednak zaraz jakbym oprzytomniał. Byłem tak skupiony na jego bezpieczeństwie oraz reakcjach, że nie wziąłem pod uwagę po prostu zwykłego wyrażania przyjemności na takie pieszczoty.

       Największe spełnienie jednak przyszło, kiedy już całkiem znalazłem się w tym ciasnym środku hyunga. Nasze ciała od razu przeszedł wstrząs przyjemności, zamknięte w tej namiętniej klatce pożądania. Aby się z niej wydostać, był tylko jeden sposób - brnąć w to dalej i dalej. Nie przestawać, czerpać przyjemność, kochać się, jęczeć. Grzech nieczystości można było opisać w tylu czynnościach, postaciach oraz słowach. My zdecydowanie mieliśmy tę jedną z najprzyjemniejszych. Dlaczego? Ponieważ kochaliśmy się z czystej, niezaprzeczalnej miłości, która codziennie rozpalała nasze serca na nowo. Nigdy niekończąca się palić zapałka.

— Och, Jimin — jęknąłem gardłowo, kiedy zacząłem powolne ruchy w chłopaku, który dotrzymywał mi towarzystwa przez sapnięcia. Nasze ciała były nabuzowane, a ja czułem, jak bardzo nieporadni w tym jesteśmy. Psychika otępiała przyjemnością oraz podnieceniem, wyczyniała cuda. Czułem się jak magnes, który przyciąga Parka. On tak samo mnie. Niezaprzeczalnie dopasowani pod każdym względem.

— Tam — pisnął w ramach odpowiedzi, kiedy wszedłem w niego trochę pod innym kątem. Jego nogi trzymałem na ramionach, chcąc się naprawdę postarać i utrzymać to, co najbardziej sprawia mu przyjemność. Jego prostata miała być, aż nadto wypieszczona.

       Moje usta niechlujnie oraz niestarannie zaczęły muskać te Hyunga, kiedy biodra narzuciły troszkę szybsze, posuwiste ruchy, skręcające mi wszystko w środku. Miałem nadzieję, że Park odczuwa podobną przyjemność, a jego jęki są tego szczerym wyrazem.

      Starszy od razu oddał mój pocałunek, mrucząc pod nosem, tak pięknie jak nigdy. Jego malutkie dłonie aktualnie badały moje włosy. W zamian zacząłem pieścić obficie sutki niższego, które tak bardzo lubił. Na tyle, że wywołało to u niego jeszcze większe jęki.

       Zachęciło mnie to bezapelacyjnie do szybszych ruchów bioder, pędzących po spełnienie. Do niego nie było nam potrzeba dużo. Wręcz można rzec, że nic. Pierwszy raz, pierwszy poważniejszy kontakt, pierwsze odczucia, pierwsze próby. To wszystko było tak magiczne i podniecające zarazem, iż naprawdę zaczynałem czuć spełnienie po dość krótkim czasie stosunku. Nie chciałem tym niczego psuć, dlatego obserwowałem też pilnie starszego.

— Skarbie — warknąłem, chcąc jakkolwiek zakomunikować mój stan, słyszalny po naprawdę niskim tonie głosu. Patrzyłem w jego świecące się oczka, które także nie odrywały się od moich. Ciągle, cały czas. Naprawdę magiczne doświadczenie.

— Ja też — wysapał, jakby telepatycznie wiedząc, o co mi chodzi. Jednak nie miałem za dużo czasu się na tym zastanawiać. Po prostu zabrałem jego policzek w dłoń oraz przywarłem ustami do tych chłopaka. Chciałem właśnie tak to zakończyć.

      Wspólnie jęcząc sobie w usta, kiedy tak delikatnie i z wyczuciem się całowaliśmy.

— Kolacja mi smakowała, a jak tobie, Kochanie? — zaśmiałem się, całując chłopaka w bok czoła. Leżeliśmy tak już przez dłuższą chwilę, a ja wciąż w pewien sposób odczuwałem wcześniejsze szczytowanie. I choć może nie był to idealny pierwszy raz, wypełniony masą powtórek oraz orgazmów, tak uważałem to za coś idealnego.

       Połączeni nie tylko słowem, ale też ciałem. Dokładnie tak się czułem. Jakby to co przed chwilą ze sobą zrobiliśmy, zbliżyło nas do siebie wręcz maksymalnie. Uprawialiśmy czystą, najpiękniejszą miłość, tak jak powinny to robić osoby, które prawdziwie się kochają.

— Lepszej nie mogłem sobie wymarzyć — zaśmiał się cicho, a w jego głosie można było usłyszeć znaczące zmęczenie. Zresztą co się dziwić, nie tylko ja starałem się, by nasz pierwszy raz wyglądał jak najlepiej. Wielką część przypisuję również Jiminowi. — A teraz naprawdę, zrób mi jedzenie, jestem głodny — powiedział krótko i zwięźle.

— I to ja jestem niemożliwy? — prychnąłem, podciągając się do siadu, by jakoś przygotować się do wyjścia, choć teraz tak bardzo pragnąłem po prostu zostać z nim w łóżku. Co prawda, nie mogłem również zaprzeczyć, że sam zrobiłem się ponadprzeciętnie głodny — Czego życzy sobie mój Książę w takim razie? — zapytałem, chwytając za pierwszą lepszą koszulkę, jaką znalazłem obok łóżka, by po chwili ubrać ją na siebie.

— Marchewkę — zaczął — Twoją.

_________________

Niech JiKookowa moc będzie z wami.

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

13.5K 1K 20
Tylko się ze sobą wygłupiamy, to czysty seks, wcale cię nie kocham... Dwaj idole nie mogą przecież wdać się w taki skandal. Jungkook zawsze uważał, ż...
136K 14K 35
[zakończone] W grze odczuwasz wszystkie bodźce fizyczne, jak i psychiczne. Grasz na własną odpowiedzialność. top!jungkook fluff; smut ...
23.1K 1.4K 57
[zakończone] Różne rzeczy mogą się stać, jeśli ktoś zgubi największy zmaterializowany zbiór sekretów i wspomnień. //Taekook, angst, school!au, diar...
126K 9.7K 25
Zauważył go, gdy przechodził obok. Poszarpane ubrania, brudny, oczy bez iskry. Przygnębiony siedział pod budynkiem, rzucając tylko wzrokiem od czasu...