MARINA
Obudziło mnie światło słoneczne wpadające zza zasłon do mojej komnaty. Wstałam i wykonałam poranną toaletę.Założyłam na siebie bladoróżową satynową suknię a włosy spięłam w niskiego koka. Postanowiłam zejść na śniadanie .Na dole zobaczyłam Kaspiana ,który rozmawiał z dość wysokim szatynem.Mój brat mnie zawołał.Tajemniczym chłopakiem okazał się Christian . Przyjaźniliśmy się mając po 13 lat,ale później on i jego rodzina wyruszyli w podróż.Podbiegłam do chłopaka i go przytuliłam a on podniósł mnie i przytulił.
-Chris,tęskniłam-powiedziałam a do sali wszedł Piotrek
-Ja też, groszku-odparł a chwilę później, podszedł do niego niebieskooki blondyn.
-Król Piotr Wielki-oznajmił Pevensie i wyciągnął rękę w stronę mojego przyjaciela.
-Christian-odparł
-Co powiesz na mały pojedynek na miecze-zaproponował Piotrek
-Czemu nie?-powiedział Chris-Groszku,poczekaj chwilkę
Chłopcy zaczęli się pojedynkować.Wygrał Piotr.
-Dobra Groszku,Przepraszam ,ale ja już dłużej tak nie mogę-powiedział Chris i wpił się w moje usta.Odepchnęłam go.
-CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ - wykrzyczałam i wyszłam z sali.Poszedł za mną Piotr.
-Co to miało znaczyć?-zapytał zdenerwowany Piotr.
-Ale,Piotruś-powiedziałam ale mi przerwał a na jego twarzy zagościł uśmiech.
-Powtórz,proszę.
-Piotruś-zaczęłam-ja nie chciałam to on mnie pocałował.
-No już dobrze-odpowiedział i zachęcił mnie gestem abym się do niego przytuliła-następnym razem mu nie daruję.
-Czy ty jesteś bipolarny?-spytałam a on się zaśmiał
Powiedziawszy to Piotrek objął mnie ,ramieniem i poszliśmy wraz z Zuzą i Łucją na plaże.Razem ze starszą Pevensie strelałam z łuku.Gdy nagle poczułam silne ręce na swojej talii i zostałam wrzucona do morza. Aslanie ,ile razy będę się jeszcze topić w najbliższym czasie.Piotr zauważywszy to ,że chyba jest coś nie tak,wyciągnął mnie na brzeg .Widząc ,że trzęsę się z zimna ,zdjął z siebie koszulę i mnie nią otulił.
-Boże,Marin -powiedział z troską-przepraszam
-Nie szkodzi ,głupku-odparłam ,po chwili podbiegła do nas Łucja.
-Ta Berenica robi coś nad jakimś kotłem-zaczęła -Wymieniła imię Piotra.
-O nie-wyszeptałam-Jak ona może?
-Ale o co chodzi?-zapytał Piotrek
-Próbuje sprawić,żebyś się w niej zakochał-powiedziałam-Jest czarownicą
-Jest jakiś sposób,żeby tak się nie stało?-spytał Pevensie
-Tak ,ale-rzekłam i nie dokończyłam
-No więc,co to za sposób-zapytali
-Wybrana osoba przez tego na, którego ma zostać rzucony urok musi o północy wejść z nim do Szmaragdowego Jeziora-powiedziałam
-To super-odpowiedział Piotr i usiadłszy pociągnął mnie za nadgarstek tak,że wylądowałam na jego kolanach.
-Ale,Piotrek-powiedziałam i spuściłam wzrok-Dusze tych dwóch osób, zostaną na zawsze połączone.
-W porządku.-oznajmił-Czy zechcesz wejść ze mną do jeziora?
-No ,ale Piotruś-zaczęłam-Ja bym chciała ,ale boję się .
-Nie pożałujesz.
Minęło kilka godzin ,a ja ubrałam się w cienką białą sukienkę a włosy zostawiłam rozpuszczone.Zeszłam na kolację ,po czym udałam się do ogrodu ,pobyć sama.Ale nie było mi dane bo dołączył do mnie Piotr.Ubrany w białą koszulę i czarne spodnie a w ręku trzymał jedną różę. Wręczył mi ją i usiadł obok mnie.
-Boisz się-zagaił
-Trochę.-odpowiedziałam a on złapał mój podbródek
-Nie ma czego-po czym uśmiechnął się pokrzepiająco.Wygłupialiśmy się potem przez chwilę,taką dłuższą chwilę,bo okazało się że dochodzi północ.Niebo tego dnia było wyjątkowo rozgwieżdżone i rozpoznałam gwiazdozbiory Oriona i bliźniąt. Znałam nazwy wielu konstelacji,bo gdy byłam mała z Nike i Renną kładłyśmy się na ziemi i oglądałyśmy nocne niebo.W końcu nadeszła północ i musieliśmy wejść do jeziora .Nie chciałam aby moja dusza była z kimkolwiek połączona.Ale musiałam ,dla dobra Piotra i zguby Bereniki.