Dziewczyna rajdowca. Bez ogra...

Von Sinkingindreams

177K 3.5K 4.4K

Ze względu na wydanie zostało tylko kilka pierwszych rozdziałów. Jax Neison od zawsze miał w życiu tylko jed... Mehr

1. Chcę jego
2. "Wygrałaś"
3. Gapi się na ciebie
5. Słodko wyglądasz, kiedy się złościsz
6. "Jax Neison ma dziewczynę?"
7. Może ty?
8. Bo jesteś pieprzonym rajdowcem
RG zostanie wydane
Podziękowania
Zmiana tytułu
Okładka

4. Tak się bajeruje laski

4.4K 364 600
Von Sinkingindreams

Jax

– Przegrałeś z laską!

Zabijam Davisa wzrokiem, kiedy ten zanosi się śmiechem, ponownie mając ze mnie bekę. Śmieszne w chuj, naprawdę.

Ale mnie ciężko jest wyprowadzić z równowagi, dlatego i tym razem nie dam mu tej satysfakcji. Nawet jeśli przez ułamek sekundy przeszła mi przez głowę myśl, by przycisnąć ryj Logana do lady baru.

On wygrał swój wyścig, ale jego rywalem był jakiś nowicjusz, który ledwo co wyrabiał na zakrętach. Chujek zawsze miał więcej szczęścia.

Tak samo jak w Formule. Jeździ dużo gorzej ode mnie, ale fartem jakoś zawsze znajduje się ze mną na podium albo zaraz pod.

Logan nie musiał starać się o managerów i zapierdalać codziennie na treningach, a i tak zawsze miał najlepszych trenerów, z palcem w dupie wspinając się coraz wyżej po szczeblach kariery. Wystarczyło, że jego ojciec i dziadek i pewnie nawet prapradziadek byli słynnymi na cały świat kierowcami rajdowymi.

Ja na wszystko musiałem zapracować sobie sam. W chuj zajebiście ciężką pracą i latami całkowitych wyrzeczeń. Ale było warto.

– Ty też byś przegrał – gasi jego radość Nixon, patrząc na mojego kumpla z powagą zza lady baru.

Siedzimy właśnie w jego pubie, gdzie zaprosił nas po wyścigu, oferując wspólne wypicie zimnego piwa. Teraz chleję swoje, przysłuchując się co właściciel ma do powiedzenia Loganowi.

– Popełniłbyś ten sam błąd co on i nie potraktował tego wyścigu poważnie, uznając, że ścigasz się ze szczylem z miasta, który nigdy nie miał więcej na liczniku niż dwieście. A nie?

Mina Davisa mówi wszystko. Na bank by tak było. Ale uparcie twierdzi, że z nią na pewno by nie przegrał.

Mała cwaniara.

– Nie mówiłeś, że będę ścigał się z laską – mówię z pretensją.

Ale czy to by coś zmieniło? Pewnie i tak bym przegrał, bo pomyślałbym dosłownie tak jak pomyślałem dzisiaj i jak sugerował Nixon. Nie wziąłbym na poważnie tego wyścigu. A możliwe, że wiedząc, że ścigam się z laską, nawet specjalnie dawałbym jej większe fory. Nie uniknąłbym kompromitacji.

– Nie chciała byś wiedział – wyjaśnia, równocześnie wykładając kolejne browary ze skrzynki i układając je w jednej z lodówek.

Nie chciała bym wiedział? A co to kurwa jakaś królowa, że może mówić innym co mogą, a co nie?

Irytuję się tym wszystkim coraz bardziej.

Davis wali mnie dłonią w plecy.

– Jaxuś, no wyduś to z siebie, bo ci zaraz tę żyłę na czole wyjebie.

Znowu zaczyna rżeć, nachylając się w moją stronę z szyderczym uśmiechem.

– Przyznaj, że ta przegrana siadła ci na nerwach! Może jak ją wyruchasz to ci przejdzie?

Na dźwięk tych słów Nixon momentalnie posyła Davisowi wściekłe spojrzenie.

– W tym lokalu i w mojej obecności nie życzę sobie by ktoś mówił źle o Madie, dlatego tym bardziej daruj sobie takie teksty.

No kurwa trzymajcie mnie. Nietykalna Madie.

Zdziwiona reakcją Nixona mina Logana szybko jednak zmienia się w podejrzliwą.

– To twoja dupa?

– Nie. Ale bliska mi osoba.

Logan kiwa powoli głową, uśmiechając się półgębkiem.

– Czaję. Friendzone, nieodwzajemniona miłość, czy friends with benefits?

Nie dziwię się Davisowi, że zadał takie pytanie. Bo wkurwiony wyraz twarzy Nixona ewidentnie może sugerować, że facet coś ma do tej laski.

– Chuj ci do tego – ripostuje momentalnie. Ale po chwili dodaje już spokojniejszym tonem. – Po prostu kumpela.

Nie poznaję tego chłopa.

Mała cwaniara najwyraźniej owinęła sobie Nixona wokół palca.

Takie są najgorsze. Przebiegłe manipulantki.

Drzwi pubu otwierają się, a do środka wchodzą dwie dziewczyny. Na widok jednej z nich, moje nerwy automatycznie zostają wystawione na kolejną próbę.

Jeszcze jej tu brakowało...

Czuję, że morda Davisa pochyla się w moją stronę, znowu szczerząc się kretyńsko.

– O, proszę! Twoja dziewczynka.

Szturcha mnie łokciem, ale ja zaciskam zęby, nijak reagując.

– A raczej przyczyna ściśnięcia się twoich jaj.

Zajebię go zaraz.

Ale teraz tym bardziej chcę zachować spokój. Nie dam jej tej satysfakcji, że już samą swoją obecnością działa mi na nerwy.

Zwłaszcza, że już po samej jej minie mogę stwierdzić, że z dumą odnosi się ze swoją wygraną. Bo kiedy nas zauważa, jej wzrok koncentruje się na mnie, a ona prycha prześmiewczo, dokładnie tak jak wtedy po wyścigu.

A, niech ma, kurwa. Może sobie nawet to wpisać w CV.

Podchodzi do baru razem z tą drugą, z miną jakby co najmniej podchodziła odebrać nagrodę Nobla, a nie by zamówić piwo.

Się panoszy cwaniara mała...

Chociaż nie taka mała. Dopiero teraz zauważam jej długie zgrabne nogi. Na pewno sięgałaby mi najwyżej do brody, ale nie jest jedną z tych niskich, małych dziewczyn, które zawsze najwięcej robią wokół siebie szumu, chcąc nadrobić swój wzrost wielkością niewyparzonego języka.

Ale ta tutaj raczej też z tych mielących ozorem i szczekających niczym pies.

– To co zwykle, dziewczyny? – pyta ich Nixon.

Brunetka zatrzymuje się przy barze jakieś dwa metry ode mnie, dzięki czemu mam idealny widok na jej profil. Urodą też cwaniara grzeszy.

Już wcześniej zauważyłem jej długie rzęsy, ale teraz widzę jeszcze jak zakręcają się ku górze, idealnie komponując się z zielenią jej oczu. Mały, prosty nos i ładne, kształtne usta, które nie wyglądają już tak ładnie, kiedy wykrzywiają się w ironicznym uśmiechu. A do tego krótkie, ciemne włosy spływające gładko wokół twarzy dziewczyny, przez co wygląda jakby miała założony na głowie hełm.

– Dla Cally tak. Ja dzisiaj jako kierowca – oznajmia silnie brzmiącym głosem.

Słyszę wyraźnie każde jej słowo, dlatego wiem, że specjalnie podnosi głos wyżej, dodając:

– Innym razem uczczę swoją wygraną.

Co za mała... Mam ochotę zamknąć jej czymś buzię i zetrzeć ten cyniczny uśmieszek.

Ale nie dam się jej wyprowadzić z równowagi.

Chuj Davis znowu szturcha mnie w żebra, śmiejąc się bezgłośnie. Zaciskam zęby, czując jak wydają bolesny dla uszu zgrzyt.

– Berni, miśku, jak babcia? – Brunetka psioczy słodko do ochroniarza, który wychodzi z zaplecza baru. Obraca się, stając do mnie tyłem.

To też mam odebrać jako przesłanie w moją stronę? Daje mi jasno do zrozumienia, że ma mnie w dupie?

Ale całkiem kształtnej dupie. Mierzę jej krótkie spodenki, a potem ponownie długie, zgrabne nogi. Ma na sobie jakieś jasne rajtki, czy jak tam to chujostwo się nazywa, dzięki czemu jej skóra migocze przy każdym minimalnym ruchu. A do tego wysokie buty, które wyglądają jak glany, ale nie są aż tak potężne na jej stopach. Motorówa się znalazła...

Widzę, jak rozmawia z tym typem, który choć ma mordę jak seryjny morderca to do niej szczerzy się jak zakochany kundel.

– Słyszałem, że skopałaś dupę jakiemuś rajdowcy. – Docierają do mnie słowa chodzącej kupy mięśni.

Trzymajcie mnie.

Oni wszyscy muszą mieć chyba bardzo nudne i pozbawione atrakcji życie, skoro tak ekscytują się na okrągło tą durną wygraną.

Nie widzę twarzy tej małej żmii, ale jestem pewny, że znowu wygina te swoje wredne usteczka w zadowolonym uśmieszku.

Ignoruję ich, a także ucieszoną mordę Logana i przyklejam się do swojego browara.

Nixon kładzie na ladzie przed nią szklankę z jakimś różowym gównem.

– Szejk wiśniowy dla naszej wisienki.

Kurwa, jak oni jej wszyscy wchodzą w tyłek...

Kątem oka widzę, jak odbiera napój, posyłając Nixonowi słodki uśmiech.

– Dzięki, Nixi.

Nixie Srixie. Zaraz się zrzygam.

Nie patrzę na nią, ale wiem, że odchodzi razem z tą drugą w stronę stolików.

Kiedy są już poza zasięgiem naszego słuchu, Davis mruczy w zadowoleniu.

– Ostra. Lubię takie. – Po czym dodaje, gdy upewnia się, że Nixon nie słyszy. – A skoro długie szyny to i stacja musi być zajebista!

Odchylam się od jego rechoczącego ryja, krzywiąc w niesmaku. Ale ten dalej mnie podjudza, usiłując podkurwić.

– No popatrz na nią. Taka to by umiała zająć się tobą odpowiednie. A zwłaszcza twoim małym, niewyżytym – bredzi od rzeczy, nachylając się w moją stronę i patrząc w kierunku zapewne miejsca, w którym siedzą. – Założę się, że w łóżku to ona dominuje. Taka seks maszyna.

Wznoszę oczy ku górze, w duchu prosząc o litość. Co on kurwa bierze?

W końcu daje sobie spokój, widząc, że nic nie dają jego marne próby wyprowadzenia mnie z równowagi. Mnie wkurwia jedynie ojciec.

Davis wciąga się w rozmowę z Nixonem, ale nie przyłączam się. Zeruję piwsko i zamawiam kolejne. Powinienem przystopować, zważywszy, że jestem samochodem, ale tak samo jak stalowe nerwy mam i mocną głowę. Najwyżej posiedzę tutaj dłużej i odczekam odpowiedni czas. Choć siedzenie tutaj wiąże się ze znoszeniem obecności tej małej żmii, a to nie jest już aż tak aprobujące.

Nim zdążę się powstrzymać, oko samo mi ucieka w kierunku stolików.

Od razu ją zauważam, bo siedzi na skraju loży. Rozmawia z blondynką i pije swojego szejka, z nogami rozwalonymi na całej swej długości pod stolikiem.

Niechętnie, ale muszę przyznać, że jej nogi zajebiście seksownie wyglądają w tych krótkich szortach.

Sunę po nich wzrokiem, oceniając kształt zgrabnej łydki i uda. Mrużę oczy, kiedy spod materiału spodenek zauważam na udzie jakiś wzór. Czy to tatuaż?

Nagle zakłada nogę za nogę. Ale choć mam dzięki temu lepszy widok na jej nogi, to teraz już nie widzę jej uda, na którym prawdopodobnie coś ma wytatuowane. Mimowolnie zaczynam się zastanawiać, czy w innych częściach ciała też ma tatuaże.

Szukam jakiś innych śladów czarnego tuszu na jej ciele, ponownie wodząc oczami po jej wyeksponowanych krótkimi spodenkami nogach. Ma na sobie skórzaną kurtkę, więc nie widzę co ma ukryte pod nią, ale nie zdziwiłbym się gdyby na ramionach też miała jakieś wzory. Podnoszę wzrok wyżej na jej twarz, a wówczas zauważam, że patrzy na mnie z drwiącym uśmieszkiem.

Kurwa.

Teraz pewnie czerpie satysfakcje z tego, że mnie przyłapała na gapieniu się na nią.

Zachowuję jednak pokerową twarz. Niech sobie nie myśli, że jej osoba wpływa na mnie w jakikolwiek sposób. Mrużę oczy, odwzajemniając nieugięte spojrzenie. Ja nie odwrócę wzroku jako pierwszy.

Ale najwyraźniej ona też nie ma takiego zamiaru. Jakoś mnie to nie dziwi.

Widzę jak robi dzióbek z ust, zasysając słomką napój i nie przerywając ani na moment kontaktu wzrokowego. Pewnie gdyby była bliżej, właśnie usłyszałbym odgłos siorbania o dno szklanki. Nie wiem dlaczego, ale to mnie tak rozwala, że kącik moich ust bezwiednie unosi się w niekontrolowanym uśmiechu.

Mam ochotę parsknąć śmiechem i zapytać się jej, co ona odpierdala.

Specjalnie mnie prowokuje. I zapewne specjalnie splotła tak nogi, zauważając, że się na nią patrzę. Tylko po co? Co nią kieruje? Czerpie satysfakcję z naigrywania się z innych? Czy po prostu aż tak potrzebuje czyjejś atencji i usłyszenia od kogoś potwierdzenia „Tak, jesteś zajebista"?

Ale ode mnie tych słów nigdy nie usłyszy.

Pierwsza odwraca wzrok, przegrywając nieustaloną bitwę na spojrzenia. Ale nawet wtedy zadziera dumnie nos, tak jakby chciała mi tym przekazać „Nie będę się z tobą bawić w tę dziecinadę". A ja znowu mam ochotę jebnąć śmiechem.

– No i co, nie chciałbyś jej przelecieć?

Drwiący głos Davisa rozlega się tuż przy moim uchu. Kurwa. Kolejny mnie przyłapał na gorącym uczynku.

– Bo twój wzrok mówi co innego – dodaje z głosem pełnym satysfakcji, już ciesząc się, że mnie czymś zagiął.

Przestaję gapić się na nogi brunetki, ale równocześnie w mojej głowie pojawia się nieproszona wizja, jak przytrzymując za jej długie i rozchylone dla mnie nogi, rżnę ją ostro, patrząc z góry jak wije się pode mną na masce swojego czerwonego Dodga. Kurwa, stop!

Zaciskam zęby, teraz będąc jeszcze bardziej wkurwionym, ale na samego siebie. Co to kurwa było?

Odwracam się do kumpla, posyłając mu wściekłe spojrzenie. Może jak zobaczy, że w końcu udało mu się wyprowadzić mnie z równowagi, odpierdoli się ode mnie.

– Spierdalaj – syczę. – Jak chcesz to sam idź sobie zaruchaj. Droga wolna.

Oczywiście Loganowi drugi raz takich słów nie trzeba powtarzać.

– Okej. – Wzrusza ramionami, schodząc z barowego krzesła. Klepie mnie w plecy, patrząc z zadowolonym uśmiechem w kierunku dziewczyny. – Przypomnę ci tylko, że to ciebie wybrała, a nie mnie, a ty właśnie dobrowolnie zrezygnowałeś z możliwości zamoczenia.

Patrzę na niego jak na debila. Co on pierdoli?

– Kretynie, to chyba oczywiste, że laska na ciebie leci. Zgrywa niedostępną, a tak naprawdę tylko czeka na twój ruch, by potem pierwsza zdzierać z ciebie ubrania. – Logan kręci głową w geście politowania. – Już bardziej widocznego sygnału nie mogła ci dać. Ale teraz już za późno. Dam ci znać po, co cię ominęło.

Komentuję to jedynie uniesionymi w rozbawieniu brwiami. Co za idiota. Nawet nie odprowadzam go wzrokiem, kiedy odchodzi w stronę loży. Chuj mu w dupę i jej też.

W porównaniu do Nixona, który lejąc piwo czekającemu przy ladzie klientowi, równocześnie patrzy za odchodzącym Loganem.

– Davis chce poderwać Madie?

Potwierdzam mu skinieniem głowy, na co ten parska śmiechem.

– Powodzenia.

Nie dopytuję, co go konkretnie tak bawi. Nie interesuje mnie to.

Jednak fakt, że rzeczywiście to mnie wybrała na wyścigu, mimowolnie wzbudził moje zainteresowanie.

Nie mija nawet kilka minut, kiedy słyszę wkurzony głos brunetki, cisnącej zajadłym głosem Loganowi. Prawie krztuszę się swoim piwem, gdy nazywa go szowinistycznym idiotą, a później sugeruje, że ma większe jaja od niego.

Coś Davisowi nie siadł ten podryw.

– A nie mówiłem? – mruczy Nixon, uśmiechając się pod nosem.

Kątem oka widzę, jak brunetka z podkurwioną miną wychodzi z ich loży, po czym opuszcza pub, trzaskając mocno drzwiami.

Zapisuję w pamięci dzisiejszy dzień i tę scenę, chcąc wypominać ją za każdym razem Davisowi, gdy znowu będzie się przechwalał, że jeszcze żadna mu nie uległa.

Bezwiednie spoglądam w kierunku wyjścia, a wówczas widzę przez jedno z okien pubu, że mała żmija stoi przed budynkiem, odpalając papierosa. A raczej usiłując to zrobić, bo najwyraźniej jej zapalniczka odmówiła posłuszeństwa.

Tak się składa, że moja za to działa bez zarzutu.

Nim zdążę pomyśleć, nogi same prowadzą mnie w stronę wyjścia.

Wychodzę z baru i zatrzymuję się od niej w odległości kilku metrów. Wiem, że zauważyła moją obecność, bo jej głowa przechyliła się lekko w moją stronę, a ona zerknęła na mnie kątem oka, by potem z kpiącym prychnięciem znowu odwrócić się do mnie tyłem.

Dalej trudzi się z zapaleniem papierosa, dlatego wyjmuję zapalniczkę i jak gdyby nigdy nic bawię się nią, na przemian zapalając i gasząc. Ale ignoruje to, udając, że niczego nie widzi. Uparta. Zapewne jej duma i wysokie mniemanie o sobie nie pozwoli jej zniżyć się do tego poziomu, by poprosić mnie o ogień.

Widzę, jak w zniecierpliwieniu chowa paczkę fajek do kieszeni i odwraca się z zamiarem odejścia. A ja znowu najpierw robię, potem myślę, bo podaję jej zapalniczkę, wyciągając w jej kierunku dłoń.

Spogląda z zaskoczoną miną na moją dłoń, przystając w miejscu. W reakcji kącik mój ust bezwiednie unosi się do góry. Zaskoczyłem ją.

Podnosi wzrok wyżej, na moją twarz, a wówczas zdumienie momentalnie znika. Powrócił cynizm i wredny uśmieszek. Mierzy mnie z góry na dół, a jej mina wyraźnie mówi, co o mnie myśli.

Spodziewałem się, że nie będzie łatwo, dlatego tym razem to ona mnie zaskakuje, kiedy nagle wyciąga dłoń, chcąc zabrać zapalniczkę. Nim zdąży ją wziąć, szybko zabieram dłoń.

Kto powiedział, że tylko ona może sobie ze mną pogrywać?

Zielone oczy ponownie koncentrują na mnie wzrok. Posyłam jej pewny siebie uśmiech, trzymając odpaloną zapalniczkę na wysokości piersi. Teraz musiałaby podejść do mnie bliżej, by wziąć ogień. Wysyłam jej nieme wyzwanie.

Stchórzysz, zadzioro?

W jej oczach dostrzegam błysk, przez co od razu wiem, że połknęła haczyk. Tego pokroju laski zawsze podejmują się wyzwań.

Podchodzi do mnie ze zdecydowaniem, wkładając do ust papierosa. Ale nie po to, bym go jej zapalił, lecz by chwycić moją dłoń i sama nakierować nią w swoją stronę. Zachowuję pokerową twarz, nie chcąc by się domyśliła, że znowu mi zaimponowała. Cwaniara jedna.

Patrząc mi w oczy, zaciąga się, ale choć już odpaliła papierosa, dalej trzyma moją dłoń, nie odsuwając się. Mam teraz okazję, by znowu się jej przyjrzeć.

Zieleń jej tęczówek nie jest teraz aż tak widoczna, jak wcześniej w pubie, ale i tak wyraźnie odznacza się kolorem od czerni źrenicy. Ciemne, krótkie włosy kontrastują z jasną cerą, dodając tylko brunetce jeszcze więcej „pazura". Nie jest to jedna z tych słodkich i uroczo wyglądających dziewczyn, z długimi włosami i niewinnym spojrzeniem. Ta stojąca przede mną już samym wzrokiem przekazuje, że twardo stąpa po ziemi i nie da się nikomu zbałamucić dennymi tekstami. Nie umniejsza to jednak ani trochę na jej urodzie, a wręcz przeciwnie, sprawia, że jej buzia jest jeszcze przyjemniejsza dla oka.

Mój wzrok ląduje na jej ustach, kiedy rozchyla je lekko, wyjmując papierosa i wciągając powietrze. Wypuszcza moją dłoń i zadziera głowę, a ja dostrzegam w jej oczach błysk, zanim kłęby dymu ulatują spomiędzy jej warg i owiewają moją twarz.

A to mała...

Patrzy na mnie z zadowoleniem, przez co momentalnie nabieram ochoty by się jej zrewanżować. Postępuję krok do przodu, zmniejszając jeszcze bardziej dzielący nas dystans. Na ułamek sekundy dostrzegam w jej oczach zmieszanie, ale nim zdąży przejrzeć moje zamiary, ja chwytam jej dłoń.

Nie odrywając od niej wzroku, obracam jej dłoń i przykładam ją do swoich ust, chwytając wargami koniec papierosa, którego cały czas trzyma pomiędzy dwoma palcami. Nie wiem co ja właściwie odpierdalam, ale widząc jej reakcję, nie potrafię powstrzymać usatysfakcjonowanego uśmiechu.

1:1, kotku.

Chuj z tym, że gdy przy okazji wargami musnąłem jej dłoń, a oczy brunetki stały się większe, poczułem jak coś porusza się w moim kroczu.

Okej, chciałbym ją przerżnąć. Najlepiej na masce mojego samochodu, który jak na złość jest zaparkowany tuż za nią. Ale to tylko głupie pożądanie i chęć utrzenia jej tego zadartego nosa.

Zaciągam się dymem i wypuszczam jej dłoń, ale już bez papierosa. Ignorując ją, podchodzę do swojego wozu i opieram się o jego maskę, ponownie paląc. Musiała śledzić mnie wzrokiem, bo kiedy na nią spoglądam, ona patrzy na mnie ze skonsternowaniem.

Tak się bajeruje laski, Davis.

Mrużę oczy, posyłając jej pociągłe spojrzenie i równocześnie pytając:

– Łapać też umiesz?

Nie daję jej możliwości odpowiedzi i już rzucam w jej kierunku swoją zapalniczką. Oczywiście przelatuje tuż obok jej głowy, lądując z cichym plaśnięciem na brukowym podjeździe pubu.

Ledwie co powstrzymuję śmiech, widząc jej minę.

– Czyli jednak nie – odpowiadam sam sobie, uśmiechając się pod nosem.

Ale tym razem już po sekundzie mrozi mnie wkurwionym wzrokiem.

– Dupek – syczy zajadle.

– Dla ciebie Jax Neison, zadzioro.

Gdybym powiedział „kotku" pewnie skończyłbym teraz jak Logan. A tak dalej stoi w miejscu, mierząc mnie już mniej poirytowanym spojrzeniem. Laski jej pokroju lubią słuchać takich określeń. To dla nich wręcz komplement, bo utwierdzają się w przypuszczeniu, że naprawdę są odbierane przez innych jako twarde babki.

Wiem, że mam rację, bo już po chwili jej wargi unoszą się odrobinę w zadowolonym uśmieszku.

Podnosi zapalniczkę i wyjmuje kolejnego papierosa, odpalając go. Nie umyka mojej uwadze, że chowa mój ogień do kieszeni swojej kurtki, zanim podchodzi do mnie bliżej. Zatrzymuje się naprzeciw, ale zachowując dystans. Zaciąga się, zadzierając dumnie głowę.

– A więc Jax Neison. Jak to jest przegrać wyścig z dziewczyną?

Parskam bezgłośnie. Spodziewałem się tego pytania, ale nie spodziewałem, że jednak postanowi ze mną pogadać. Ale nie tylko ona potrafi się bawić.

– A więc Madie jakaś tam. Jak to jest pokonać faceta?

Robi udawanie zaskoczoną minę.

– Już nawet dowiedziałeś się, jak mam na imię i kto skopał ci tyłek? Aww... – Przechyla głowę, patrząc na mnie fałszywie słodkimi oczami. – Napisałeś o dzisiejszej przegranej w swoim pamiętniczku?

– Tak. Z dopiskiem „oszustka łamiąca zasady".

Momentalnie się obrusza, posyłając mi ostre spojrzenie.

– Nie złamałam żadnej zasady.

– Prawie porysowałaś mi samochód.

– Prawie, nie oznacza, że porysowałam. Nie jestem nowicjuszką.

Zabolało ją już samo oszczerstwo, że mogłaby nieprzepisowo zachować się na wyścigu.

– Zauważyłem – komplementuję ją.

Gaszę peta butem i odbijam się od swojego samochodu, podchodząc do niej wolnym krokiem. Kiedy jestem zaledwie dwa kroki przed nią, zatrzymuję się.

– Chcę rewanżu.

Niech myśli, że ja za to przejmuję się faktem, że przegrałem z nią wyścig.

– Duma boli? – pyta drwiąco, a kiedy nie reaguję, dopowiada. – Nie.

– Boisz się, że tym razem już przegrasz?

Wyrzuca papierosa, posyłając mi zdumione spojrzenie.

– To byłoby niepokojące, gdybym drugi raz wygrała.

I tu mnie zagina. Spodziewałem się, że będzie szła w zaparte, przekonana, że nigdy z nią nie wygram.

– Taki cienias kierowcą rajdowym? – kpi, lustrując mnie z ironicznym uśmieszkiem. Po czym wzrusza ramieniem. – A tak mogę dalej szczycić się tym, że pokonałam najlepszego zawodnika Formuły 1.

Ah, dziękuję, kotku. Tylko na to czekałem.

– Widzę, że jesteś na bieżąco z tym, co dzieje się w moim życiu. – Teraz ja odgrywam teatrzyk, udając mile zdziwionego jej słowami. – Dlatego to mnie wybrałaś?

Marszczy czoło.

– Nixon mi o wszystkim powiedział – wyjaśniam z zadowoleniem. – Przyznaj się, dlaczego akurat mnie?

Zmniejszam dzielący nas dystans, mrużąc oczy.

– Chciałaś coś sobie tym udowodnić? Lubisz ucierać innym nosa? A może kierowała tobą skryta fascynacja?

Mam ochotę dotknąć jej policzka, ale nie robię tego i jedynie patrzę na nią z pewnym siebie uśmiechem. Wiem, że trzecia opcja odpada, ale i tak czuję dziką satysfakcję, kiedy na dźwięk mych słów reaguje złością.

– Zejdź na ziemię, gwiazdeczko – opieprza mnie z jadem w głosie, posyłając zgorszone spojrzenie. – Albo zmień dilera.

Odprowadzam ją z zadowolonym uśmiechem, kiedy kończąc tym rozmowę, odchodzi w stronę drzwi pubu.

Coś czuję, że to będą ciekawe trzy miesiące przerwy.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak rozdział? :P

Rozkręcamy stopniowo atmosferę pomiędzy tą parką ^^

Spodobał Wam się Jax?

Dobrą ma bajerę? xd

Ale czy podziała na Madie? Będzie ciężko :D

Dziękuję wszystkim komentującym za takie zaangażowanie i zasypywanie mnie pod każdym rozdziałem ilością komentarzy. No uwielbiam Was!

Ale tym tylko czytającym też bardzo dziękuję! Za obecność <3


Znacie jakiś fajnych typków, wyglądających jak Jax i z którymi jest w necie dużo gifów?


Do następnego, miśki!

KM

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

40.6M 1.1M 42
When Arianna marries billionaire Zach Price to save her family, she doesn't expect to fall in love with a man who'd always consider her a second choi...