To nie jest koniec opowiadania,tylko taki o dodatek. Nie bierzcie tego na poważnie.
Pov. Satoru
Usłyszałem kroki,leniwie podniosłem wzrok czekając na pojawienie się Takashiego,ale zamiast tego w progu stanął niski chłopak. Miał poważną minę. Wszedł do środka,a ja podniosłem się do siadu.
Za nim nagle weszła cała meksykańska orkiestra. Co to miało znaczyć? W końcu się odezwał.
- 1..2 i...3 ! Chłopcy zaczynamy!!!!
Orkiestra zaczęła grać,a ja miałem takie wtf.
Zaczął nieudolnie tańczyć jak popierdolony i śpiewać:.-KORONAWIRUUUS,KORONAWIRUUUSSS TAKI SEXYYYY JESTTTTT. NIE DOPAAADNIEE....MNIEEEEE!!!!!
By chociaż mógł zostawić jeden ton a nie z planszówek na opere sie przestawiać. No to co...
Wstałem i zacząłem z nimi odwalać dzikie densy śpiewając o koronawirusie jako dentyście i prawniku.