You don't own me / Yaoi [Zako...

By Niniaturka

161K 6.6K 7.6K

Szesnastoletni Shira by zdobyć pieniądze postanawia sprzedać swoje dziewictwo. Nie spodziewał się on jednak ż... More

✉️ 1 ✉️
✉️ 2 ✉️ +18
✉ 3 ✉
✉ 5 ️✉️
✉ 6 ✉️
✉️ 7 ✉️
✉️ 8 ✉️
✉️ 9 ✉️
✉️ 10 ✉️
✉ 11 ️✉️
✉️ 12 ✉️
✉ 13 ️✉️ +18
✉️ 14 ✉️ +18
✉ 15 ️✉️
✉ 16 ️✉️
✉ 17 ️✉️
✉ 18 ️✉️
✉️ 19 ✉️
✉ 20 ️✉️
✉ Epilog ️✉️

✉ 4 ️✉

9K 393 848
By Niniaturka

***


        Rankiem obudziłem się cały zakatarzony. Nos nie pozwalał mi oddychać, przez co musiałem to robić ustami, które też mi na to za bardzo nie pozwalały przez ciągły kaszel.

Zachorowałem. Zapewne przez to że wczoraj po treningu z nie wysuszonymi włosami wyszedłem na dwór i nabawiłem się kataru oraz grypy. Złapałem się za czoło, które było całe gorące i wstałem przebierając się ze swoich wczorajszych ubrań w jasnoniebieskią bluzę i różowe spodnie.

W tym kraju nawet jak było się chorym, trzeba było chodzić do szkoły. Dlatego znużony założyłem maseczkę na twarz, by nikogo nie zarazić i zszedłem na dół po schodach na śniadanie pociągając nosem co chwila.

- Przygotuję na pana leki - oznajmił kamerdyner widząc mój stan zdrowia gdy przyszedłem do jadalni.

Usiadłem na krześle i czekając na jedzenie wszedłem na aplikację na której wcześniej pisałem z Lio. Jak się okazało miałem trzy nieodebrane wiadomości, wszystkie właśnie od niego.

Od: Rom@nticar
Hej Słodziaku, jak tam samopoczucie?

Przyjdziesz dzisiaj do mnie?

Odpisz ಥ‿ಥ

Do: Rom@nticar
Nie przyjdę

Od: Rom@nticar
Dlaczego? ರ_ರ

Do: Rom@nticar
Po pierwsze jestem chory, po drugie nie mogę nigdzie wychodzić

Od: Rom@nticar
Z jakiego powodu?

Do: Rom@nticar
Z takiego że przyszedłem do domu pobity...

Kim był ten mężczyzna z którym rozmawiałeś przed barem? I dla którego zostawiłeś mnie w barze pełnym pijaków?

Od: Rom@nticar
Widziałeś mnie z nim?

To dawny przyjaciel, nie powinienem z nim wtedy rozmawiać i przepraszam że cię zostawiłem

Do: Rom@nticar
Nie przyjmuję przeprosin, i nie przychodź dzisiaj po treningu do mnie

Od: Rom@nticar
A co z twoim konkursem tańca? Po treningu mogę ci pomóc

Do: Rom@nticar
Nie rozumiesz? Ojciec teraz będzie codziennie mnie odbierał ze szkoły i pilnował bym nigdzie nie wychodził.

Od: Rom@nticar
To przez kamerkę

Zastanowiłem się chwilę, w sumie to nie był najgorszy pomysł, bo przecież ojciec nie będzie mnie pilnował i w domu.

Do: Rom@nticar
Może... Zobaczę

- Co Shira, piszesz ze swoim przyjacielem który cię wczoraj pobił? - zadrwił Nikita widząc jak jestem pochłonięty w rozmowie przez telefon.

- On mnie nie pobił - odpowiedziałem a kamerdyner przyniósł mi leki wraz z herbatą, bym miał czym popić - Dziękuję - dodałem ochrypłym głosem do staruszka i rozciągając maseczkę połknąłem tabletki na ból gardła by następnie popić je gorącą herbatą.

- Jak nie on to kto? - zapytał Casper marszcząc brwi.

- Przecież i tak was to nie obchodzi - mruknąłem i spojrzałem w stronę drzwi wejściowych, które gwałtownie się otworzyły.

- Shira! Musimy porozmawiać! - krzyknął w moją stronę ojciec podchodząc do mnie.

- O co chodzi? - zapytałem zdziwiony i zestresowany.

- Skąd masz 20 tysięcy na koncie!? - zapytał wkurzony - Co sprzedałeś z naszego domu!?

- S-skąd wiesz że mam te pieniądze!? - zapytałem zdziwiony widząc gniewny wzrok mężczyzny.

- Jesteś niepełnoletni więc ktoś starszy musi mieć podgląd na konto, i dopiero dzisiaj zauważyłem że dwa dni temu ktoś przelał ci tyle pieniędzy na konto - wytłumaczył Igor.

- Niczego twojego nie sprzedałem - odpowiedziałem kaszląc pod koniec.

- To skąd masz te pieniądze!? - zapytał zbulwersowany mężczyzna.

- A co cię to interesuje!? - krzyknąłem niewyraźnie, ponieważ ból gardła nie pozwalał mi na donośny krzyk.

- Jestem twoim ojcem więc to chyba oczywiste że się tym interesuję - odpowiedział mężczyzna z platynowymi włosami.

- Interesuje cie tylko to, byś miał jak najwięcej swoich podobizn w tym domu, ale oświecę cię. Nie jestem taki jak ty, i nie mam zamiaru być takim śmieciem jak ty - wycedziłem i momentalnie oberwałem pięścią w policzek spadając z krzesła.

Ojciec stanął nade mną z zaciśniętą pięścią a ja poczułem krew na ustach i złapałem się za bolący policzek.

- Ty dla mnie nie jesteś moim synem, wiesz dlaczego zdradziłem waszą matkę? By dać jej nauczkę za jej zdradę, której owocem jesteś ty - oznajmił i odwrócił się na pięcie - Nie musiałem cię utrzymywać jednak to robiłem, nawet po rozwodzie, nawet po jej śmierci więc może w końcu byś to docenił i robił co się do ciebie mówi?! - powiedział i wyszedł z domu.

Pociągnąłem nosem nie wierząc w to co usłyszałem. Jestem owocem zdrady matki? To niemożliwe, ona nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! To on ją zdradził, nie ona jego. Przecież... Przecież była dobrą matką. Jestem tutaj zupełnie niepotrzebny, nikt mnie nie potrzebuje, nikt mnie tu nie chce, zawadzam.

- Shira... - zaczął niepewnie Casper jednak zdążyłem wbiec z powrotem do swojego pokoju i zamknąć się tam na klucz.

Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej plecami cicho szlochając. Chwilę później gdy bracia już pojechali do szkoły prywatnym autobusem chwyciłem plecak i zacząłem pakować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, takie jak ciepłe ubranie, ładowarkę, oraz portfel wraz z pieniędzmi i kartą. Zakładając wypchany plecak, z którego wyciągnąłem książki wyszedłem z pokoju kierując się do wyjścia.

- Paniczu Shira, nie rób tego, Pan Igor nie chciał tak tego ująć - powiedział kamerdyner próbując mnie zatrzymać jednak odepchnąłem go, przez co staruszek upadł i wyszedłem z domu.

Nie miałem gdzie się udać. Studio o tej porze jest zamknięte, do szkoły nie wrócę a Neyza już w domu nie ma, bo również ma szkołę. Nie miałem nic innego do zrobienia jak udać się do Lia. Chwiejnym krokiem między ciągłym pociąganiem nosem znalazłem się przed blokiem mieszkalnym w którym mieszkał chłopak.

W domofonie wybrałem numer mieszkania chłopaka, którym był numer 8 i usłyszałem dźwięk sygnału.

- Halo? - zapytał poirytowany tak rannym telefonem chłopak.

- L-Lio, M-mogę wejść? - zapytałem płaczliwym głosem ciągle pociągając nosem.

- Shira? Co się stało? - zapytał zmartwiony srebrnowłosy słysząc mój płaczliwy głos i załamany ton.

- Powiem, J-jak wejdę - odpowiedziałem cicho i chwyciłem za klamkę gdy chłopak udostępnił mi drzwi.

Zacząłem iść po schodach w górę a już prawie przy jego drzwiach zobaczyłem Lia, który chciał po mnie zejść. Chłopak zaprosił mnie do środka mieszkania i zamknął za sobą drzwi.

- Siadaj na kanapie - powiedział srebrnowłosy wskazując na miejsce a on sam usiadł naprzeciwko kanapy w fotelu - Co się stało? - zapytał schylając się i opierając ręce o nogi.

- Jestem dzieckiem od zdrady - powiedziałem cicho spoglądając żałobnie na chłopaka i rozpłakałem się ponownie nie mogąc tego znieść.

- Ej, ej, ej, powiedz konkretnie co się wydarzyło - powiedział próbując mnie uspokoić.

Opowiedziałem mu wszystko co przed chwilą miało miejsce w domu i zamilkłem drżąc z płaczu. Lio zmartwionym wzrokiem przesiadł się obok mnie i objął rękoma.

- I dlatego postanowiłeś uciec z domu? Z pewnością powiedział to pod wpływem emocji, tak samo jak ty. Porozmawiaj z nim na spokojnie szczerze - poradził srebrnowłosy a ja otarłem łzy o jego granatową piżamę.

- Jak chcesz możesz zrobić teraz ze mną co chcesz - szepnąłem cicho i zakryłem twarz w jego klatce piersiowej czekając aż chłopak coś takiego zrobi.

Nie wiedziąc czemu chciałem teraz czyjeś bliskości. Mimo że wyżaliłem się już srebrnowłosemu to nie wystarczało. Chciałem poczuć się przez kogoś kochany, coś czego doświadczyłem tylko od matki, której nie było już na tym świecie.

- Nie podejmuj pochopnych decyzji - oznajmił Lio przeczesując moje włosy.

- Proszę... Zróbmy to teraz - szepnąłem ponownie do chłopaka który złapał mnie pod uda i zaniósł do swojego łóżka.

- Myślisz że będę traktował twoją prośbę na poważnie? - zapytał i przykrył mnie kołdrą kładąc na łóżku- Zostań tutaj dopóki nie wrócę, mam pracę, jak będziesz głodny to w lodówce masz jedzenie - powiedział i ucałował mnie w czoło zostawiając samego nieusatysfakcjonwanego w pokoju.

- Mówię na poważnie! - mruknąłem głośniej i zakasłałem donośnie.

- A ja na poważnie pracuję - odpowiedział w korytarzu Lio udając się do łazienki by przebrać i wrócił na chwilę pod próg pokoju gdy był już ubrany w elegancki męski żakiet i stylowe czarne spodnie - Zamknę drzwi by nikt tutaj nie wszedł, jakby co dzwoń do mnie - powiedział i usłyszałem otwierające się drzwi i przekręcanie klucza.

Zostałem sam, chory, w mieszkaniu chłopaka, którego w ogóle nie znałem. Musiał mi chyba ufać, by zostawić mnie, obcego chłopca we własnym mieszkaniu. Chyba że ma tutaj gdzieś kamery...

Postanowiłem chwilę odpocząć w jego łóżku i zasnąłem na kilka godzin. Obudziłem się po dziesiątej i już bez tak złego stanu zdrowia wyszedłem z łóżka udając się do kuchni by wziąć łyk wody. W lodówce zauważyłem coś o wiele lepszego od jakiejś tam wody..., zobaczyłem wódę. Na dodatek moją ulubioną. Była już otwarta, dlatego chwyciłem ją i nalałem sobie do szklanki taką ilość by Lio nie zauważył zniknięcia kilkudziestu mililitrów. Zdjąłem maseczkę i wypiłem wszystko na raz czując orzeźwiający smak wódki, który zmusił mnie do jeszcze kilku łyków, aż ostatecznie zorientowałem się że wypiłem trochę za dużo a różnica była dość widoczna.

Odłożyłem wódkę do lodówki a szklankę z której piłem wymyłem kilkukrotnie by ostry zapach z niej zszedł. Przez następną godzinę siedziałem na kanapie w salonie przykryty kołdrą z łóżka i oglądałem najnowszy odcinek jednego serialu na Netfliksie a następnie przez następną godzinę odcinek innego serialu.

Telefon wyłączyłem jeszcze w domu, na wypadek by mnie nie namierzyli jeżeli by już ojciec zgłosił moją ucieczkę. Przez to nie mogłem z niego korzystać. Nudząc się śmiertelnie wróciłem z powrotem do lodówki po cudowny napój i wziąłem jeszcze kilka łyków, i jeszcze kilka aż butelka była pusta. Starając się nie panikować nalałem do niej kranówkę by Lio nie zorientował się od razu, że wódka została opróżniona i odłożyłem butelkę z podłożoną wodą z powrotem do lodówki.

O godzinie 15 ktoś zadzwonił pod domofon. Myśląc że to Lio wziąłem słuchawkę i przywitałem się.

- Kim ty jesteś?! - zapytała jakaś dziewczyna, która okazała się nie być srebrnowłosym chłopakiem.

- A ty kim? - przedrzeźniłem ją.

- Chyba oczywiste że dziewczyną mężczyzny u którego teraz jesteś, zaraz zadzwonię na policję jak nie powiesz kim jesteś! - powiedziała dziewczyna a mnie dziwnie zakuło serce.

- Jestem znajomym - odpowiedziałem próbując nie brzmieć na załamanego - Nie otworzę dopóki Lio nie wróci - dodałem.

- Jaki "Lio"? Masz na myśli mojego chłopaka? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- No... Chyba tak się nazywa?

- Dzwonię po policję złodzieju! Nie wyjdziesz do czasu przyjazdu jej! - powiedziała dziewczyna a ja zdezorientowany wziąłem swój telefon i byłem zmuszony zadzwonić do Lia.

Ostatecznie rozłączyłem się przy pierwszym sygnale otwierając drzwi wejściowe dziewczynie, a sam wyszedłem z mieszkania wraz ze swoim plecakiem i udałem się w górę budynku słysząc jak kroki spowodowane szpilkami kobiety odbijają się po całej klatce schodowej.

Przesiedziałem kilka minut na dachu bloku a następnie zszedłem na dół i opuściłem budynek ze skruszonym sercem. Dlaczego Lio nie powiedział mi że ma dziewczynę? Dlaczego tak bardzo mnie to zabolało? I dlaczego podał mi jakieś fałszywe imię!? Mój konkurs taneczny już przepadł, nie zdobędę w żaden inny sposób tylu pieniędzy.

Ponurym krokiem udałem się do jednej opuszczonej miejscówki by pobyć sam ze sobą i z zimna przykryłem się kurtką z plecaka siedząc na zimnej podłodze w pustym pomieszczeniu z wybitym oknem.

Zapomniałem zabrać ze sobą maski przez co było jeszcze gorzej z moimi objawami kataru. Telefon którego zapomniałem wyłączyć po tym, jak na chwilę go włączyłem zaczął dzwonić ze swoją muzyczką Twenty One Pilots. Odebrałem i milczałem czekając aż osoba po drugiej stronie zacznie mówić.

- Shira? Gdzie jesteś!? - zapytał Lio zmartwiony moim zniknięciem.

Nie odpowiedziałem.

- Shira, nie wiem co usłyszałeś od dziewczyny która przeszła, ale zapewniam że to nie prawda

Dalej milczałem.

- Słodziaku, daj mi to wytłumaczyć a nie uciekasz jak najdalej.

- Wolę towarzystwo tego pająka który idzie w moją stronę iż twoje - syknąłem gdy akurat jakiś wielki pająk zaczął leźć w moją stronę.

- Niech ten pająk się do ciebie nie zbliża, powiedz gdzie jesteś.

Czarny pająk powoli stąpając odnóżami zbliżał się do mojej ręki, która nie trzymała telefonu i wszedł na nią. Ze względu na to, że nie bałem się pająków nie panikowałem z tego powodu, jednak gdy stawonóg wbił się między kciuka a palec wskazujący syknąłem z bólu widząc dwie czerwone kropki krwi od ugryzienia.

- Za późno, chyba... On mnie... Ugryzł - powiedziałem gdy zaczęło mi się kręcić w głowie a pająk co chwila zbliżał się i oddalał wraz z moją ręką, przy której się znajdował.

- Shira? Shira!? ------!

- Opuszczony.... Dom.... Przy... Kasynie - mruknąłem cicho przed upadkiem na ziemię i zemdlałem z powodu jadu pająka.

***

     

     Uniosłem lekko powieki do góry i zauważyłem że znajduję się w białym pomieszczeniu na szpitalnym łóżku. Obok mnie na krześle przy oknie siedział Lio ciągle wpatrując się w coś na telefonie. Mruknąłem cicho by pokazać że się obudziłem a chłopak momentalnie przeniósł wzrok z telefonu w moją stronę i uśmiechnął się.

- Hej słodziaku - przywitał się srebrnowłosy i przesunął krzesło bliżej mnie.

- Co ty tu jeszcze robisz? - zapytałem zaintrygowany jego obecnością.

Gdybym nie wiedział że ma dziewczynę, może milej bym go przywitał. Przez niego wyszedłem na skończonego debila, teraz na pewno nie zdobędę pieniędzy na międzynarodowe mistrzostwa świata w tańcu dowolnym.

- Daj mi to wytłumaczyć - powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę - To moja była, kobieta po prostu nie potrafiła się pogodzić z tym, że z nią zerwałem.

Serce mi przyspieszyło gdy tylko srebrnowłosy dotknął mojej dłoni a oddech stał się nieco nieregularny.

- To fajnie, "Lio" - odpowiedziałem naciskając na imię, które chłopak sam mi podał i okazało się być fałszywe.

- Bałem się że jak dowiesz się kim jestem zmienisz swoje zachowanie co do mnie - odrzekł chłopak ściskając mocniej moją dłoń.

- Może zobaczymy czy zmienię nastawienie - mruknąłem niezadowolony kłamstwem srebrnowłosego.

- Dobra, naprawdę nazywam się Source Leganza - powiedział a zdziwienie zawitało na mojej twarzy.

- Jesteś poczwórnym mistrzem świata w międzynarodowym konkursie tanecznym? - zapytałem z niedowierzaniem spoglądając na twarz srebrnowłosego chłopaka.

Jak ja mogłem go nie poznać!? Przecież to jeden z najlepszych tancerzy na świecie!

- Tak, jestem - odpowiedział Source obawiając się takiego mojego nastawienia.

- Ale... Ty bierzesz udział w tym samym konkursie co ja - stwierdziłem zdziwiony.

- Biorę - odpowiedział.

- Dlaczego... Mi pomagasz? - zapytałem zdziwiony, przecież będziemy rywalami jeżeli w ogóle udam się na ten konkurs.

- Na początku chciałem jedynie spróbować czegoś na odstresowanie, dlatego znalazłem twoje ogłoszenie, lecz gdy powiedziałeś dlaczego to robisz zdziwiłem się a gdy zobaczyłem jak tańczysz chciałem z tobą zawalczyć na scenie - stwierdził Source.

- Chcesz mieć jedynie dobrego rywala? - zapytałem nie rozumiejąc nadal, dlaczego chłopak chciał to zrobić.

- Myślę że jesteś godnym przeciwnikiem, jednak nie masz szans z kimś takim jak ja czy inni faworyci - odpowiedział srebrnowłosy spoglądając na mnie szarymi oczami.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Chłopak na którym mi zależało mówi że zainteresował się mną tylko z jednego powodu, a mógłby nie zainteresować się wcale. Ucisk w klatce piersiowej wzrósł gdy myślałem tylko o tym że Lio... Że Source chciał jedynie stworzyć sobie dobrego przeciwnika by się zabawić na scenie.

Spojrzałem ponownie na srebrnowłosego i zrozumiałem dlaczego tak o nim myślę, dlaczego czuję się zazdrosny gdy słyszę o tym że ma dziewczynę, dlaczego powstrzymuję rumieńce gdy tylko nasz wzrok spotyka się ze sobą razem. Zakochałem się w nim... Zakochałem się w mężczyźnie, którego ledwo znałem. Zakochałem się bez wzajemności.

Chłopak obrzydził mi występ na arenie międzynarodowej. Mam wystąpić tylko po to by przegrać, tak mi sugeruje? Wolę już nie występować w cale.

- Przepraszam że przerywam, ale badania wykazały u pańskiego brata 0,03‰ alkoholu - powiedział lekarz wchodząc do pokoju.

- Jakiego bra-?

- Może było to spowodowane tym niezidentyfikowanym pająkiem, mój braciszek nigdy by nie tknął żadnego alkoholu - obronił mnie Source podając się za mojego brata.

- Muszę wezwać policję mimo wszystko - oświadczył lekarz.

- Doktorze, nikt nie jest święty, może to pana skusi do zmiany zdania? - zapytał srebrnowłosy i z portfela wyjął kilka zielonych papierków.

- Każdemu zdażył się pierwszy raz - mruknął doktor wziąłwszy od Sourca kilka banknotów i wyszedł z pomieszczenia.

- Co ty wypiłeś?! - zapytał wkurzony na mnie srebrnowłosy.

- To co Rosjanie lubią najbardziej - odpowiedziałem ponuro i wstałem z łóżka chcąc opuścić salę i udać się do wyjścia.

- Idziesz do mnie, chyba że wracasz do domu - powiedział Source powstrzymując mnie przed naciśnięciem klamki łapiąc mnie za nadgarstek.

- Zostaw mnie... Odechciało mi się jechać na ten konkurs taneczny - odpowiedziałem ponuro pustym wzrokiem patrząc na klamkę.

- C-co? Słodziaku dlaczego!? - zapytał zdziwiony Source podtrzymując mój nadgarstek.

- A jak zareagujesz na to, że nie chcę być tylko twoją głupią zabaweczką, którą specjalnie przygotujesz do wspólnego pojedynku tylko po to by mieć więcej zabawy, i trochę bardziej się wysilić by wygrać? - powiedziałem ironicznie chcąc nacisnąć na klamkę, jednak srebrnowłosy dalej ją przytrzymał.

- Tego nie powiedziałem - powiedział schylając się nade mną i złączając wspólnie czoła by spojrzeć na mnie z góry - Chcesz czegoś więcej? - zapytał a ja poczułem jak robię się cały czerwony.

- Sam mówiłeś że nie chcesz głębszych relacji więc po co pytasz? - odpowiedziałem przerzucając wzrok na podłogę by nie skonfrontować się z chłopakiem.

- Powiedziałem specjalnie byś nie robił sobie większych nadziei, a i tak sobie zrobiłeś - stwierdził Source i chwycił mnie za drugi nadgarstek przybijając do ściany - Ale mogę dać ci szansę - dodał unosząc kąciki ust w górę i złączając razem nasze usta.

Zarumieniony deklaracją chłopaka uśmiechnęłam się w trakcie pocałunku i rozszerzyłem usta by mężczyzna wgłębił pocałunek i złączył swój język wraz z moim. Walkę o dominację przegrałem na samym starcie i nic nie wskazywało na to bym jednak się postawił ale nie obchodziło mnie to. Cieszyłem się że dostałem od srebrnowłosego szansę, i na pewno jej nie zmarnuję.


***

⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄


Continue Reading

You'll Also Like

34.4K 1.4K 20
Jest rok 2020, na świecie istnieją różne stwory takie jak np. wilkołaki czy wampiry, które toczą ze sobą odwieczną walkę. Co się stanie gdy przedstaw...
13.7K 1.2K 38
Piotrek to siedemnastoletni chłopak, ma on blond włosy i czarne oczy. Przez swój wygląd, oraz orientację seksualną jest wyśmiewany, zarówno przez mło...
1.7K 125 18
Historia o dorosłych ludziach, którzy pomimo wszystko nadal zachowują się jak 18-latkowie. druga cześć książki You need jesus start: 11.04.21 koniec...
56.8K 5.1K 9
Bo potrzebujemy dobrej bajki na dobranoc :3 Słynna bajka w Malec'owym wydaniu. Cytat: "Jego życie z bajki zamieniło się w walkę o przetrwanie pozosta...