Czarna Krew - TOM III

By DarkEmka

379 49 55

Wojna wydaje się być już przeszłością. Dziewczyna zostaje rzucona w wir nowego świata, który świadomie wybrał... More

Prolog
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20

Rozdział 1

28 2 6
By DarkEmka

- Mam dla Ciebie złe wieści - powiedział Kenay stojąc w progu.

Popatrzyłam na niego pytająco.

- Dobra jest taka, że z Arianą wiemy jak otworzyć portal do twojego wymiaru, a zła... - przestał mówić.

- A zła?! - prawie krzyknęłam.

- Że jak przejdziesz przez niego nigdy już nie wrócisz tu, a ni do żadnego innego wymiaru - powiedział ze stalową miną.

Popatrzyłam się na Dagur'a, który wzrok miał utkwiony w podłogę jakby go to wcale nie obchodziło. Następnie na wszystkich po kolei. Nie chciałam się z nikim rozstawać na dobre. Każdy z nich był kawałeczkiem mojego życia.

- Rozumiemy - Ariana przyszła i się do mnie przytuliła.

- Ale ja nie mogę was zostawić, co jeśli on wróci?! - zaczęłam nerwowo chodzić w kółko.

- Wszyscy widzieliśmy jak go wepchnęłaś do otchłani - powiedział Kenay.

- Nie znasz go, on jest nieobliczalny - wymachiwałam rękami.

- Dziękujemy za wszystko - powiedziała Ariana i przytuliła się z całej siły.

- Chodźmy portal już czeka - powiedział niewzruszony Dagur i bawiąc się sztyletem wyszedł z pomieszczenia.

Znaleźliśmy się w Wielkiej Sali, a na jej środku był otwarty biały portal.

- Jak cię nie było to przez lata studiowaliśmy kryształy i znaleźliśmy tylko taki jeden - dziewczyna wskazała na biały, lśniący kryształ, który leżał pod otwartym portalem, a wokół niego na ziemi były narysowane dziwne symbole. Ostatni raz przytuliłam się do Ariany, Kenay'a no i wreszcie podeszłam do Dagur'a. Ten niewzruszony podał mi rękę, którą przyjęłam i popatrzyłam w jego zielone oczy.

- Jesteś pewna swojego wyboru? Już nigdy nie wrócisz do tego świata - szepnął po chwili Finstock.

Skinęłam głową i porozumiewawczo pokazałam Ithan'owi by szedł pierwszy. Chłopak szybko wskoczył do portalu. Złapałam za rękę Finstock'a, który o dziwo jej nie zabrał.

- Eris stój - usłyszałam głos Dagur'a.

- Weź to - podszedł i wręczył mi moją starą broń.

- Skąd ty...!? - wzięłam ją szybko do rąk i obejrzałam.

- Służyłem w armi Księcia to się miało tu i tam wtyki - uśmiechnął się lekko.

Rzuciłam mu się na szyję, na co chłopak odwzajemnił uścisk.

Usłyszałam z tyłu prychnięcie Finstock'a.

- Chodź, bo się portal zamknie - usłyszałam zza pleców.

- Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwa - powiedział cicho do mojego ucha.

Posłałam mu ciepłe spojrzenie i chwytając jedną ręką dłoń Finstock'a, a drugą moją ukochaną broń przekroczyliśmy portal. W obydwu dłoniach miałam coś co kocham.

Wylądowaliśmy po pas w śniegu na jakiejś dzikiej polanie w lesie. Zaczęłam wciągać powietrze nosem.

- Wiem gdzie jesteśmy - Finstock był szybszy, chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy iść. Wilkołaki jednak tak szybko nie marzną, czego w tym momencie nie było widać po nim. Idąc przez śnieg boso i w połowie nago, widziałam jak cały się trząsł.

- Gdzie Ithan? - rozglądałam się dookoła, ale widziałam tylko las i ani żywej duszy.

- Oby go wyrzuciło jak najdalej stąd - prychnął do chwili.

- Nie martw się, portal powinien pojawiać się blisko miejsca gdzie pierwszy raz do niego weszliśmy - dodał szybko widząc moją zmartwioną minę.

 Wreszcie dotarliśmy do domu. Mojego domu. Z racji tego, że był bliżej niż jego, szybko weszliśmy i rozpaliliśmy ognisko w kominku. Położyłam broń na blacie w kuchni i zaczęłam robić ciepłą herbatę. Gdy Finstock siłował się z rozpałką, ja szybko wślizgnęłam się na piętro do mojego pokoju i wzięłam moją dużą ukochaną bluzę, w której kochałam spędzać zimowe wieczory. Wzięłam koc z łóżka i zeszłam na dół, gdzie zadowolony z siebie siedział na sofie i rozkoszował się ciepłem.

- Przebierz się - rzuciłam mu bluzę i koc.

- Chyba sobie ze mnie żartujesz - wziął delikatnie różową bluzę do ręki i ją oglądnął.

- Jak woli pan dostać hipotermii to droga wolna - podeszłam wyłączyć czajnik i w międzyczasie napisałam do Ithan'a kilka sms'ów.

- Proszę - wręczyłam mu herbatę do ręki i usiadłam z nim pod kocem patrząc na trzaskające drewno w kominku - Do twarzy panu w różowym.

- Zapamiętam sobie to, Graper - syknął, po czym wziął duży łyk ciepłej herbaty. 

Zrobiłam to samo i położyłam mu głowę na ramieniu.

- Chyba chcesz mnie zatruć tą herbatą - zakrztusił się gdy oplotłam jego brzuch rękami.

Spojrzałam na datę w komórce. Mamy jeszcze cały tydzień wolnego, cieszyłam się bardzo na ten fakt.

- Co pan będzie robić przez całe wolne? - zapytałam po chwili.

- Poprawiał testy tych durnych idiotów - wzdrygnął się na tę myśl.

- A może gdzieś pojedziemy? - wypaliłam znienacka.

Spojrzał na mnie jak na idiotkę.

- Nie ma żadnych nas, gdyby dyrektor się o tym dowiedział to bym już dawno nie uczył w tej szkole - powiedział odstawiając pusty kubek na stół przed kominkiem.

- Ale...! - przerwał mi.

- Żadnych ale! I tak już dużo ryzykuję siedząc tu z Tobą - prychnął.

- Może się spytam Ithan'a czy gdzieś się nie wybiera - posłałam mu zamyślone spojrzenie, po czym napisałam do niego sms.

Finstock udawał, że nic nie widzi i ciągle siedział obejmując mnie jedną ręką pod kocem.

- Jutro mnie zabierze na narty! - uradowałam się, że aż podskoczyłam.

- Tak i połamiesz sobie te swoje krzywe nogi, a ja nie dość, że i tak mam dużo na głowie to mi jeszcze dojdzie niańczenie cię na wózku inwalidzkim - powiedział zdenerwowany.

- Nie jesteś już moim Alfą więc nie musisz się o to martwić - napomknęłam z triumfalnym uśmieszkiem.

- To że jesteś Alfą nie znaczy, że nie popełnisz jakiegoś błędu, który i tak w końcu spadnie na mnie - powiedział śmiejąc się szyderczo.

- Dwie Alfy mogą tworzyć stado? - zapytałam paląc buraka gdy poczułam jego zimną dłoń na moim brzuchu.

- Teoretycznie nie, ale w praktyce chyba nam się udaje - uśmiechnął się do mnie, jeżdżąc mi zimnymi palcami po brzuchu.

- Zimne są! Weź je - pisnęłam i zaczęłam uciekać spod koca.

- A gdzie to się wybierasz? - spytał uwodzicielsko, na co zrezygnowałam z dalszej ucieczki.

Zaczęłam jedną ręką łaskotać go po brzuchu, na co ten ani drgnął.

- Co się tak gapisz, Graper? Nie każdy ma łaskotki - powiedział, po czym dodał z uśmieszkiem - Ale skoro tak bardzo chcesz macać mój tors to pozwalam.

Natychmiast wysunęłam rękę spod bluzy i się lekko zmieszałam.

- Zaraz wracam - chwycił mnie za rękę - Przyjdę - dodałam z uśmiechem.

Poszłam do toalety się załatwić, po umyciu rąk po cichu wychyliłam się zza ściany i obserwowałam co robi. Gdy dokładnie się przyjrzałam, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. On WĄCHAŁ moją bluzę! Brał głęboki wdech i rozkoszował się nim na sofie.

- Nie przeszkadzaj sobie w wąchaniu mojej bluzy - wybuchnęłam śmiechem, na co ten zmieszany szybko zaprzestał tej czynności.

- Znowu masz urojenia, może czas zapisać się do psychiatry, Graper? - powiedział kąśliwie, ale widać że trochę się zarumienił.

- Zjesz coś, czy mój zapach Ci wystarczy? - myślałam, że padnę ze śmiechu jak zobaczyłam jego wyraz twarzy.

Powiedziałam odwracając się do lodówki w poszukiwaniu jakiegoś kąska.

- Twój zapach mi wystarczy - bezszelestnie zakradł się do mnie od tyłu i wciągnął nosem zapach moich włosów.

- Zaczynam się bać - odwróciłam się i zdziwiona wysłałam mu lekki uśmiech.

- Zatrzymaj sobie tą bluzę - powiedziałam wskazując palcem na jego tors.

- Na pewno zamierzam chodzić w twojej różowej, dziewczyńskiej bluzie - prychnął ze śmiechem - Może powinnaś ją dać Linker'owi, nie dość że zachowuje się jak baba to teraz miałby jeszcze odpowiednie ubranie.

- No wie pan co?! - ryknęłam na cały dom.

- Niestety Graper, trzeba spojrzeć rzeczywistości w twarz - wysłał mi jadowity uśmiech.

Gdy miałam wybuchnąć i powiedzieć mu parę niemiłych słów co do jego osoby natychmiast mi przerwał.

- Bądź jutro o 8:00 przed domem gotowa i spakowana - wypalił nagle i zaczął iść w kierunku wyjścia.

Szczęka mi opadła i drętwo patrzyłam jak naciska klamkę i wychodzi. Jedziemy? Ale przed chwilą mówił... Eh no z nim tak zawsze, nieprzewidywalny.

Napisałam sms do Ithan'a, że jednak nie mogę jutro jechać, bo jadę z Finstock'iem na warsztaty panowania nad złością na kilka dni. Odpowiedział mi smutną buźką i wysłał gifa z machającym kotkiem. Uśmiechnęłam się do ekranu. Poszłam na górę wyjęłam torbę z szafy i zaczęłam się do niej pakować. No właśnie tylko co? Nie miałam, aż zbyt wiele ubrań na takie okazje. Przede wszystkim ciepłych, bo sypało jak cholera. Postanowiłam pójść na szybkie zakupy, wzięłam z walizki mamy parę banknotów, schowałam je do portfela i poszłam do galerii. Szybko obleciałam sklepy i kupiłam parę ubrań w tym bluzy, swetry, nową pidżamę, bieliznę, kapcie po domu w kształcie wilków, ciepłe czarne spodnie i co najważniejsze nowe ciepłe buty i szare nauszniki. Byłam z siebie dumna, że wyrobiłam się w niecałe cztery godziny. Uśmiechnięta zaniosłam to wszystko do domu, zapakowałam i stwierdziłam, że w sumie nie wiem na ile i gdzie jedziemy, ale się bardzo cieszę, że w końcu spędzimy czas tylko we dwoje. Czułam się jak normalna dziewczyna, wcale nie brakowało mi strzelania laserem z palców, czy lewitowania przedmiotów. Wystarczało mi to co miałam Ithan'a, Nat'a i Lydie. Postanowiłam, że zrobię również zakupy w sklepie na rogu. Jedzenia nigdy za wiele. Wróciłam do domu z kolejnymi 3 torbami, no może trochę się rozszalałam, ale chciałam mu pokazać, że mi zależy. Zgasiłam ogień w kominku, zamknęłam drzwi i wszystkie okna na dole, po czym poszłam wziąć szybki prysznic i wskoczyłam pod kołderkę. Widziałam jak płatki śniegu wirują za oknem, nie powiem czułam się trochę samotnie w takim wielkim, pustym domu. Odkąd mama odeszła - zacisnęłam zęby - czuję się źle w tym domu. Spojrzałam na księżyc.

- O cholera! - wstałam jak poparzona - Pełnia.


~~~~~~~~~~~~~~~

Proszę o opinie :3



Continue Reading

You'll Also Like

2.8M 73.6K 49
Book 1 On a werewolfs sixteenth birthday, they finally are granted the senses to seek out their mate. Alyssa and Amy have been friends all their life...
396K 14.5K 45
I'm a monster, but in her arms, I'm a man... Aurora doesn't know what the future holds except for the fact that her mother's going to die soon and sh...
37.3M 1.4M 144
"My dad sold me to a pack of werewolves to settle his gambling debt." ❀ "I'm going to count to three," Logan growls. He doesn't have to say the rest...
46K 2.6K 86
Seraphina Allen has been struggling through life, trying to make ends meet. But the more she lives, the more she wants to die. Everything seems to pu...