Czerwona nić

By Nagarwa

11.5K 746 520

Nie można uciec, przed swoim przeznaczeniem. More

O przeznaczeniu, słów kilka
Po nitce, do kłębka
Prawdę ci powie...
waiting for a train
Ty nie jesteś Marinette!
Dzień, w którym umarłam
Gdzie zbłądziło, moje serce?
Twoim spojrzeniem
Głupia koza
Just so you know

Czarny rycerz

893 55 43
By Nagarwa


"Dawno, dawno temu w odległym świecie, żyła sobie młoda księżniczka. Podczas wojny została sierotą. Musiała dowodzić armiami królestwa, bo została tylko ona. Była najodważniejsza, niepowstrzymana, a lud ją uwielbiał. Każdego dnia ratowała poddanych w niezliczonych bitwach. Jednak po każdej takiej bitwie, zostawała sama. Aż spotkała wiejskiego chłopca, który chciał wstąpić do armii. Był tak pełen gniewu i samotny jak ona. Pierwszy raz wyruszyła w bój, by ratować innych, wiedząc, że jest przy niej ktoś, kto uratuje i ją. Nadeszła najmroczniejsza z bitew. Księżniczka i chłopiec walczyli ramię w ramię. Przysięgli sobie, że tylko śmierć ich rozłączy. Dosięgnął ją miecz wroga i zmarła na oczach towarzysza. Ci, którzy słyszeli tę historię, opłakiwali śmierć miłości..."

Zbudził go odgłos wyjącej syreny. Adrien ostrożnie się poruszył, boleśnie uświadamiając sobie, iż nie znajduje się w swoim pokoju. Wciąż mrużąc oczy przetarł twarz dłońmi, nie mogąc dość do siebie. Czuł się jakby właśnie przed chwilą dostał solidne lanie i choć za nic nie mógł sobie przypomnieć jak się tu znalazł, to przynajmniej by wyjaśniało co robił w środku nocy, w ciemnym zaułku. Na domiar złego był przemoczony niemal do suchej nitki.

 - Adrien dzieciaku! Żyjesz?! - zaskrzeczał tuż nad jego uchem, dobrze mu znany głos.

- Obawiam się Plagg.. - zaczął zaskoczony lekką chrypką w głosie - ...że jeszcze przez jakiś czas się ze mną pomęczysz.

 - Bardzo nieśmieszne chłystku - skwitowało wyraźnie urażone kwami, zakładając obie czarne łapki na pierś.

 - A tak właściwie...

 - To nie mam bladego pojęcia - odparł szybko Plagg, doskonale wiedząc co drugi chciał powiedzieć.

Adrien postanowił zachować dalszą część uwag dla siebie. Ostrożnie wstając uczepił się jednego z kubłów na śmieci, powodując, iż jego klapa niebezpiecznie zaskrzypiała. Nawet ta niewielka czynność wyraźnie go osłabiła. Czuł się jak 100letni starzec, a nie 18letni młody chłopak, który dopiero zaczyna się dowiadywać, czym jest dorosłość.  Jego serce biło jak oszalałe, a świat przed oczami zaczął się niebezpiecznie kręcić, gdy przyłożywszy dłoń do czoła, odkrył w końcu liczne bruzdy na prawym nadgarstku. Zupełnie tak jakby niewidzialna siła, zacisnęła się wokół jego przegubu, odciskając na nim wyraźne ślady.

Chłopak badawczo przysunął dłoń bliżej oczu, by móc lepiej się jej przyjrzeć, jednak nieważne jak bardzo by się starał i pod jakim kątem spojrzał, powstałe ślady jednoznacznie kojarzyły mu się z tymi, jakie pozostawia zbyt mocno zaciśnięta nić. I za nic nie chciały zejść...

 - Adrien.. - podjął niepewnie Plagg, a cichy głos w jego głowie, zaczął coś do niego mówić. Nie posłuchał - Adrien! - dosłownie wypiszczał w jego prawe ucho, chowając się w gęstej burzy włosów, które opadały na ramiona blondyna. Dopiero teraz zaalarmowany uniósł głowę - Nie jesteśmy sami - dokończył tajemniczo Plagg, po czym zamilkł.

Chłopak poczuł jak ślina zasycha mu w ustach, gdy zaskoczony wodził wzrokiem wzdłuż wilgotnych od deszczu ścianek zaułka. Nie był jednak w stanie niczego dostrzec, w każdym razie niczego co odbiegałoby od normy rozrzuconych wokół śmieci i przepełnionych nimi kubłów. To był naprawdę dziwny wieczór, jeszcze nigdy dotąd nie zdarzyło mu się, obudzić w miejscu, którego nie pamiętał i do tego w niejasnych okolicznościach. Może wybrał się na nocny spacer i uderzywszy w głowę stracił przytomność, a potem osunął? A gdy już niemal uwierzył w tę myśl oraz stwierdził, iż Plagg'a również poniosły emocje związane z dzisiejszą nocą ten wyszeptał w jego ucho - To nie jest człowiek.

Serce blondyna zamarło, by po chwili od nowa rozpocząć swój szalony taniec. I gdy Adrienowi już niemal udało wycofać się w głąb zaułka, tak by móc niepostrzeżenie dokonać przemiany, stało się coś, czego młody Agreste najmniej się spodziewał.

Tuż nad jego głową, od strony budynków zamajaczył niewyraźny kształt. Na tyle drobny by umknąć niewprawnemu oku, na tle nocnego nieba. Jednak oko Adriena, widziało ten obraz setki, jeśli nie tysiące razy. Czas na krótką chwilę, przestał dla niego istnieć.

 - Akuma - wyszeptał do siebie i nim pomyślał, rzucił się pędem, podążając w ślad za motylem.

Kto wie, gdyby nie zbieżność czasu i miejsca, co? bądź też kogo? ujrzałby Adrien w jednej z przyciemnionych uliczek Paryża?

Jedno jest natomiast pewne i musicie pamiętać tutaj, o słowach, które wypowiedział Plagg. W ślad za chłopakiem, przez krótki moment ruszyło drobne, ciemniejsze od nocy piórko. Chwilę zawirowało, porwane podmuchem wiatru by w końcu zniknąć za ceglanym murem uliczki. Nie wiem jednak czy w końcu dokądś dotarło, czy też od razu po tym jak zniknęło, osiadło na krawężniku, a następnego dnia znalazła je mała dziewczynka, która zauroczona jego urodą, osuszyła je i wplotła w koraliki, które po dziś dzień stanowią ozdobę jej pokoju. Tego nie wiem, lecz jednego możemy być pewni, iż opuściwszy poprzedniego właściciela, zniknęło równie nagle co on, kończąc tym samym swoją rolę, w tej opowieści.

***

Ocknęła się nagle, nie do końca będąc jeszcze w stanie odróżnić sen od rzeczywistości. Marinette powoli usiadła na łóżku, a jej dłoń bezwiednie powędrowała w stronę wilgotnego policzka. Dziewczyna westchnęła. Nie mogła już zliczyć, który to raz, budzi się dokładnie w ten sam sposób.

 - Marinette, wszystko dobrze? - spytało maleńkie, czerwone stworzonko, które teraz zawisło opodal jej twarzy.

 - Wszystko ok, Tik - skłamała z wprawą, która ją zaskoczyła. Od ponad dwóch tygodni, odkąd wróciła z wyjazdu z Alyą każda jej pobudka wyglądała tak samo. Zapłakana i przerażona, wstawała z niejasnym wrażeniem straty. Czuła, że coś jej odebrano, była tego niemal tak pewna, jak faktu, iż powinna odszukać tę rzecz. A może osobę? Cokolwiek to było, dopóki nie pozna prawdy nie może nic z tym zrobić. Nie można przecież szukać wiatru w polu, prawda? A pragnienie odnalezienia tej rzeczy towarzyszyło jej bez przerwy.

Dziewczyna leniwie przeciągnęła się na łóżku, nim na dobre zdecydowała się rozruszać ospałe mięśnie. Celowo unikała wyświetlacza komórki i tarczy zegara zawieszonego na przeciwległym końcu jej pokoju. Wiedziała, iż jej "drzemka" trwała zdecydowanie dłużej niż powinna, w czym dodatkowo uświadamiała ją grobowa cisza, która panowała w całym domu. Rodzice dziewczyny, którzy na co dzień prowadzili piekarnię i należeli do rannych ptaszków, musieli już dawno zasnąć, jednak samej Marinette nieprędko było do łóżka.

Zamiast tego zdecydowała się na kubek gorącej herbaty. Ciemna z plasterkiem cytryny i nutą soku z lipy. Marinette z rozkoszą przymknęła powieki, gdy dotarłszy w końcu na taras skosztowała ciepłego trunku. Paryż nocą był naprawdę piękny. Cichy i spokojny, tonął w morzu świateł, które o tej wyjątkowej porze dodawały mu uroku. Wyglądało to tak, jakby część gwiazd zdecydowała się zejść na Ziemię i teraz kpiąc z swoich mniej odważnych kuzynów, radośnie przechadzała się wśród uśpionych uliczek. Rozmarzona owinęła dłonie wokół ciepłego naczynia i wtedy to poczuła. Delikatne drżenie, na tyle subtelne by nie zbudzić śpiących mieszkańców, lecz wyraźnie zdołało wprawić w ruch zawartość kubka, tworząc drobne kręgi.

 - Tikki?

 - Ja też to poczułam - odparła natychmiast kwami, zjawiając się tuż przy niej.

 - Tego się obawiałam - powiedziała z wyraźnym westchnięciem, odkładając kubek na podłogę - Jak widać, wakacje się skończyły - rzuciła dziarsko w stronę przyjaciółki, po czym wypowiedziawszy słowa zaklęcia, zniknęła w morzu świateł.

***

Nazwał ją Złotoustą, a jej mocą było kłamstwo. Stojąc tuż przed nią, Adrien mimowolnie drgnął. Wprost nie znosił, gdy pod wpływem akumy znajdywały się dzieci, a dodatkowo w złotej, pozbawionej emocji twarzyczce Złotoustej było coś upiornego. Niczym w słynnej horrorowej laleczce z lat 80tych.

 - Wiesz.. - zaczął niepewnie, kładąc nieco zbyt teatralnie akcent na ostatnie głoski - ...czy o tej porze, grzeczne dzieci nie powinny już spać? - tak właściwie to on sam miał ochotę się położyć i w końcu zapomnieć o tym dziwnym dniu. Cisza, która zapadła wraz z wypowiedzianym przez niego, ostatnim słowem nie wróżyła nic dobrego. Przypominała spokój przed burzą i w istocie, tak się stało.

 - Kocie! - usłyszał błagalny głos, który dobiegał zza jego pleców - Pomóż mi! - poznałby ją niemal wszędzie. Z bijącym sercem odwrócił się na dźwięk słów kobiety, by móc teraz stanąć z nią twarzą w twarz.

Biedronka znajdywała się na wyciągnięcie ręki. Wystarczył jeden krok, jeden ruch dłoni by móc ją dotknąć. Gdyby to była ona.

Tuż przed nim stała nędzna, wymizerniała karykatura dziewczyny, którą kochał. Sprawiała wrażenie jakby miał ją pokonać, byle podmuch wiatru, gdy zgięła się szukając oczami wsparcia w jego spojrzeniu. Adrien głośno przełknął ślinę, mimo wszystko nie mogąc pozbyć się współczucia dla stworzenia.

 - Fiołkowe - odparł zachrypniętym głosem - Biedronka ma fiołkowe oczy - wyznał nawet na moment, nie odwracając spojrzenia od klona dziewczyny i jego ciemnych oczu. Złotousta nie odpowiedziała, lecz zamiast tego jej stwór, obdarzył go teraz szerokim uśmiechem. Zbyt szerokim i nienaturalnym, ukazując rząd śnieżnobiałych i ostrych jak brzytwa zębów.

Uskoczył niemal natychmiast. Jeszcze zanim ramię ramię stwora, nabrało nienaturalnych rozmiarów, a kości paliczków zamieniły się w długie, ostre szpony. W miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał, teraz zionęła pustka.

 - Groza - skomentował przysiadając na dachu najbliższego budynku, gdy zorientował się, że niewzruszone spojrzenie Złotoustej powędrowała w ślad za nim.

 - Trochę groteska - odparł kobiecy głos, który nagle odezwał się za jego plecami. Podskoczył jak oparzony, stając po raz kolejny twarzą, w twarz z ciemnowłosą dziewczyną, lecz tym razem jego serce aż podskoczyło, gdy niemal stykając się czubkami nosów, stanęli na przeciw siebie.

Stali tak przez chwilę, niczym zahipnotyzowani nie mogąc pojąć co właśnie dzieje się w ich głowach i sercach. W końcu pierwszy zareagował Kot, który najczulej jak tylko potrafił otarł z jej policzka łzę.

Dopiero teraz uświadomiła sobie, że płakała.

 - Hey - odparł ciepło zamykając jej twarz w swoich dłoniach. Choć miał bolesną świadomość tego, iż zaraz będzie musiał ją puścić nie mógł się oprzeć pokusie dotknięcia dziewczyny. To dziwne, lecz chyba po raz pierwszy, odkąd ją zna Biedronka również sprawiała wrażenie, jakby właśnie i ona, tego chciała.

 - Hey - wyszeptała w ślad z nim, a łzy puściły się ciurkiem wzdłuż jej drobnej twarzy.  Nie wiedząc czego do tej pory szuka, Marinette po raz pierwszy od tygodni, w końcu miała wrażenie, że go znalazła.



"...po śmierci księżniczki, jej towarzysz wędrował po świecie, pogrążony w rozpaczy. Aż pewnego dnia spotkał nieśmiertelnego, który powiedział mu, że jego księżniczkę uprowadzono i uwięziono zaklęciem. Teraz przemierza światy w poszukiwaniu ukochanej. Wie, że leży gdzieś za ścianą lodu i gęstwiną cierni, pogrążona we śnie. Czeka, aż ją obudzi. Kiedyś na pewno ją odnajdzie."

Altered Carbon


Bardzo, bardzo chciałam to skończyć i bardzo, bardzo dużego mam teraz kaca moralnego. Cieszę się, że zdołałam doprowadzić tę historię do końca, ale przede wszystkim dziękuję wszystkim, którzy komentowali i głosowali na tę książkę. Gdyby nie Wy, pewnie rzuciłabym to w cholerę. Liczył się dla mnie każdy komentarz, każda jedna gwiazda, która pokazywała, ze ktoś jednak to czyta. Bardzo chciałabym też podziękować za ponad 1000 wyświetleń. Jesteście wielcy! Niech moc będzie z wami, a przyszły tydzień przyniesie same korzyści :) Niestety, w tej opowieści przyszło nam się już pożegnać, jednak nie mówię do widzenia. Myślę, że niebawem ruszę z kolejnym projektem, jak tylko też skombinuję jakąś okładkę, bo okazuje się to diablo trudne ;')

Pozdrawiam i do zobaczenia!

Wasza Nagarwa


Edith: Uprzejmie donoszę, jeśli ktoś z Was ma ochotę towarzyszyć mi podczas kolejnego projektu, to zapraszam do "Tylko patrz". Fanfiction mojego autorstwa, osadzone w świecie miraculum. Mam nadzieję, że się spodoba i do zobaczenia :)

Continue Reading

You'll Also Like

1M 40.5K 93
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...
1.1M 36.1K 62
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...
303K 7.9K 31
-Dlaczego ty nigdy nie płaczesz ? -zapytał z mordem w oczach - nie wiem ,krzycz , zwyzywaj mnie , uderz , powiedz coś do cholery! -nie jesteś tego wa...
24.2K 200 14
Hi, my name is Ari, my boy bestfriend is named Blake, and I lowkey am in love with him but I don't know how to tell him.. We have been bestfriends fo...