truth untold | monsta x

By DETAILHUN

37.1K 6.1K 2.2K

↳ ❝everyone cares, when it's too late❞↲ ▪gdy myśleli, że wszystko zaczęło się powoli układać, w drugą roczn... More

꒰ ♡°◌̊꒱
¹ ↺ ɪ'ᴍ ɴᴏᴛ ʀᴇᴀᴅy ᴛᴏ ʟᴇᴛ yᴏᴜ ɢᴏ
² ↺ ɪ'ᴍ ʟᴏꜱᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ. ᴩʟᴇᴀꜱᴇ, ᴄᴀɴ yᴏᴜ ꜰɪɴᴅ ᴍᴇ?
³ ↺ ᴛʜᴇ ꜱᴛᴀʀꜱ ᴡɪʟʟ ᴋɴᴏᴡ ᴇᴠᴇʀyᴛʜɪɴɢ
⁴ ↺ ᴀɴᴅ ᴏɴ ᴛʜɪꜱ ɴɪɢʜᴛ ɪ ᴛʜɪɴᴋ ɪ ꜰᴀʟʟ
⁵ ↺ ʙᴇʟɪᴇᴠᴇ ɪɴ ᴍᴇ ᴀɴᴅ ᴄᴏᴍᴇ ᴛᴏ ᴍᴇ
⁶ ↺ yᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ꜱᴏᴍᴇᴏɴᴇ ɪ ᴜꜱᴇᴅ ᴛᴏ ᴋɴᴏᴡ
⁷ ↺ ᴀɴᴅ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴇɴᴅ ᴡᴇ ᴡᴇʀᴇ ᴀʟʟ ᴊᴜꜱᴛ ʜᴜᴍᴀɴ
⁸ ↺ ɪꜱ ᴛʜɪꜱ ᴛʜᴇ ᴇɴᴅ ᴏꜰ ᴜꜱ?
⁹ ↺ ᴡʜy ᴀʀᴇ yᴏᴜ ꜱᴏ ᴀꜰʀᴀɪᴅ ᴏꜰ ᴍᴇ?
¹⁰ ↺ ᴛʜɪꜱ ᴡᴀy ᴏʀ ɴᴏ ᴡᴀy
¹¹ ↺ ᴀᴄᴄᴇᴩᴛ ᴏʀ ᴅᴇᴄʟɪɴᴇ
¹² ↺ ᴀɴᴅ ɪꜰ ɪ ᴅɪᴇ ᴛᴏɴɪɢʜᴛ, ᴅᴏɴ'ᴛ ᴄʀy, ᴊᴜꜱᴛ ʟᴏᴏᴋ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ꜱᴛᴀʀꜱ ᴀɴᴅ ꜱᴀy ɢᴏᴏᴅʙyᴇ
¹³ ↺ ᴇᴠᴇʀy ʙʀᴇᴀᴛʜ yᴏᴜ ᴛᴀᴋᴇ, ɪ'ᴠᴇ ʙᴇᴇɴ ᴡᴀᴛᴄʜɪɴɢ yᴏᴜ
¹⁴ ↺ ɪ'ᴍ ɢᴏᴏᴅ, ʙᴜᴛ ɪ'ᴍ ɴᴏᴛ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ. ɪ ᴅᴏ ꜱɪɴ, ʙᴜᴛ ɪ'ᴍ ɴᴏᴛ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ
¹⁵ ↺ ꜱᴏ ᴡʜᴀᴛ ᴇʟꜱᴇ ᴅᴏ yᴏᴜ ᴋɴᴏᴡ?
¹⁶ ↺ ʀᴇᴍᴇᴍʙᴇʀ ᴛᴏ ᴀʟᴡᴀyꜱ ᴛʜɪɴᴋ ᴛᴡɪᴄᴇ ᴏꜰ ᴡʜᴏ yᴏᴜ ᴛʀᴜꜱᴛ ᴀɴᴅ ᴡʜy
¹⁷ ↺ - ᴛʜᴇʀᴇ'ꜱ ɴᴏ ᴡᴀy ᴏᴜᴛ ᴍʀ. yᴏᴏ
¹⁸ ↺ ɪ'ᴍ ꜱᴏ ꜱᴏʀʀy ɪ ᴄᴏᴜʟᴅɴ'ᴛ ᴛʀy ʜᴀʀᴅ ᴇɴᴏᴜɢʜ ᴛᴏ ꜰɪɴᴅ ᴏᴜʀ ʜᴀᴩᴩɪɴᴇꜱꜱ
¹⁹ ↺ ꜱᴛᴇᴩ ᴏɴᴇ: ᴩᴀʀᴀɴᴏɪᴀ
²⁰ ↺ - ꜱᴛɪʟʟ ʀᴇᴍᴇᴍʙᴇʀ ᴛʜᴇ ꜱᴏᴜɴᴅ ᴏꜰ ʜɪꜱ ᴠᴏɪᴄᴇ ᴛʜᴀᴛ ɴɪɢʜᴛ
²¹ ↺ ᴡʜy ᴅᴏ yᴏᴜ ᴄᴀʀᴇ ꜰᴏʀ ᴍᴇ? ɪ ᴊᴜꜱᴛ ᴡᴀɴɴᴀ ᴇɴᴅ ᴍᴇ
²² ↺ ᴏɴ ᴛʜᴀᴛ ᴅᴀy ʜᴇ ᴡᴀꜱ ᴏɴ ᴛʜᴇ ɴᴇᴡꜱ... ᴀɢᴀɪɴ
²³ ↺ yᴏᴜ ʟᴏᴏᴋ ʟɪᴋᴇ ᴀɴ ᴀɴɢᴇʟ ʙᴜᴛ yᴏᴜ'ʀᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴᴇ ᴏꜰ ᴛʜᴇᴍ
²⁴ ↺ ᴛɪᴍᴇ ᴡᴀɪᴛꜱ ꜰᴏʀ ɴᴏ ᴏɴᴇ
²⁵ ↺ ᴡʜᴀᴛ ɪ ʟᴇᴀʀɴᴇᴅ ᴛᴏᴅᴀy ɪꜱ ᴛʜᴀᴛ ɴᴏʙᴏᴅy ɪꜱ ᴀɴ ᴇxᴄᴇᴩᴛɪᴏɴ
²⁶ ↺ ɪ ᴡɪʟʟ ꜱʜᴏᴡ yᴏᴜ ᴛʜᴇ ᴍᴇ ɪ'ᴠᴇ ʙᴇᴇɴ ʜɪᴅɪɴɢ
²⁷ ↺ ʙᴜᴛ ᴅᴏ yᴏᴜ ꜱᴛɪʟʟ ᴡᴀɴᴛ ᴛᴏ ᴅɪᴇ?
²⁸ - yᴏᴜ ᴄᴀɴ'ᴛ ᴋᴇᴇᴩ ᴅᴀɴᴄɪɴɢ ᴡɪᴛʜ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴠɪʟ
²⁹ - ᴅᴏɴ'ᴛ ʀᴇᴩᴇᴀᴛ yᴏᴜʀ ʟᴏᴠᴇʀ ᴍɪꜱᴛᴀᴋᴇ
³⁰ - yᴏᴜ ᴄᴀɴ ᴄᴀʟʟ ᴍᴇ ᴍᴏɴꜱᴛᴇʀ ɴᴏᴡ
³¹ - ɪᴛ'ꜱ ɴᴏ ʙɪɢ ꜱᴜᴩʀɪꜱᴇ yᴏᴜ ᴛᴜʀɴᴇᴅ ᴏᴜᴛ ᴛʜɪꜱ ᴡᴀy
³² ↺ ꜱᴏʀʀy! yᴏᴜ ᴄᴀɴ'ᴛ ᴛʀᴜꜱᴛ ᴇᴠᴇʀy ᴀɴɢᴇʟ
³³ ↺ yᴏᴜ ᴄᴏᴜʟᴅ ᴄᴀʟʟ ᴛʜɪꜱ ᴛʜᴇ ꜰᴜɴᴇʀᴀʟ
³⁴ ↺ ɪ ʙᴇᴄᴀᴍᴇ qᴜɪᴛᴇ ᴜɴꜱᴜʀᴇ ᴡʜᴏ ɪ ᴡᴀꜱ ᴀᴛ ᴛʜɪꜱ ᴍᴏᴍᴇɴᴛ
³⁵ ↺ ᴀʀᴇ yᴏᴜ ᴜɴʜᴀᴩᴩy ᴍy ᴅᴇᴀʀ?
³⁶ ↺ ɪ ꜱᴛɪʟʟ ᴛᴀꜱᴛᴇ ᴛʜᴇ ᴩᴀꜱᴛ
³⁷ ↺ ʟᴏᴠᴇ ᴍᴇ ᴏʀ ʟᴇᴀᴠᴇ ᴍᴇ
³⁸ ↺ ᴛʜᴇ ᴇɴᴅ ɪꜱ ꜱᴏ ᴏʙᴠɪᴏᴜꜱ
³⁹ ↺ ᴇᴠᴇɴ ᴛʜᴇ ꜱᴜɴ ᴡɪʟʟ ᴅɪᴇ ꜱᴏᴍᴇᴅᴀy
⁴⁰ ↺ ᴡʜy ᴅɪᴅ ɪ ɴᴏᴛ ʀᴇᴀʟɪᴢᴇ ᴡʜᴀᴛ ᴀ ᴍᴏɴꜱᴛᴇʀ yᴏᴜ ᴀʀᴇ?
⁴¹ ↺ ᴡʜᴀᴛ ᴅᴏᴇꜱ yᴏᴜʀ ꜱᴏᴜʟ ʟᴏᴏᴋꜱ ʟɪᴋᴇ?
⁴² ↺ yᴏᴜ'ʀᴇ ᴜɴᴅᴇʀ ᴄᴏɴᴛʀᴏʟ, ʙᴀʙy ᴅᴏʟʟ
⁴³ ↺ ʙᴇ ᴄᴀʀᴇꜰᴜʟ ᴡʜᴀᴛ yᴏᴜ ᴡɪꜱʜ ꜰᴏʀ
⁴⁴ ↺ ᴛʜᴇy'ʀᴇ ᴩʟᴀyɪɴɢ ᴡɪᴛʜ ꜰɪʀᴇ
⁴⁵ ↺ ᴛʜᴇy'ʀᴇ ᴅᴇᴀᴅ. ʙᴇᴄᴀᴜꜱᴇ ᴏꜰ yᴏᴜ
⁴⁶ ↺ ɪ'ᴍ ɴᴏᴛ ᴀ ᴍᴏɴꜱᴛᴇʀ ʙᴜᴛ ɪ ꜰᴇᴇʟ ʟɪᴋᴇ ᴏɴᴇ
⁴⁷ ↺ ꜰᴏᴄᴜꜱ ᴏɴ ᴍᴇ
⁴⁸ ↺ ɪ ᴀᴍ ᴀ ᴍᴏɴꜱᴛᴇʀ yᴏᴜ ᴄʀᴇᴀᴛᴇᴅ
⁴⁹ ↺ ᴀɴᴅ ɴᴏᴡ yᴏᴜ'ʀᴇ ᴊᴜꜱᴛ ꜱᴏᴍᴇʙᴏᴅy ᴛʜᴀᴛ ɪ ᴜꜱᴇᴅ ᴛᴏ ʟᴏᴠᴇ
⁵⁰ ↺ ᴡɪᴛᴄʜᴇꜱ ᴀʟᴡᴀyꜱ ꜱᴜᴩᴩᴏʀᴛ ᴛʜᴇ ɪɴɴᴏᴄᴇɴᴛ ᴏɴᴇ
⁵¹↺ ꜱᴛᴇᴩ ᴛᴡᴏ: ɪɴꜱᴏᴍɴɪᴀ
⁵² ↺ - ʜᴇ ʟᴏᴏᴋꜱ ɴᴀɪᴠᴇ ʙᴜᴛ ʜᴇ'ꜱ ᴀ ᴍᴏɴꜱᴛᴇʀ
⁵⁴ ↺ ɪ ᴡɪʟʟ ɴᴏᴛ ᴇɴᴅ yᴏᴜʀ ɴɪɢʜᴛᴍᴀʀᴇ
⁵⁵ ↺ ᴛʜᴇy ᴡɪʟʟ ꜰɪɴᴅ ᴜꜱ. ꜱᴏᴏɴᴇʀ ᴏʀ ʟᴀᴛᴇʀ
⁵⁶ ↺ ꜱᴜꜱᴩᴇᴄᴛ yᴏᴜʀ ʟᴏᴠᴇʀꜱ
⁵⁷ ↺ ᴛʜᴇ ꜱᴇᴄʀᴇᴛꜱ ᴋɪʟʟ ᴩᴇᴏᴩʟᴇ
⁵⁸ ↺ ᴀʀᴇ yᴏᴜ ʀᴇᴀᴅy ᴛᴏ ꜰᴏʟʟᴏᴡ?
⁵⁹ ↺ yᴏᴜ ꜱᴀy yᴏᴜ ᴋɴᴏᴡ ᴍᴇ? ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴛʜɪɴᴋ ꜱᴏ
⁶⁰ ↺ ᴍyꜱᴛᴇʀy ᴀᴄᴄɪᴅᴇɴᴛ ᴄᴀᴜꜱᴇꜱ ᴛᴇᴇɴ ꜰᴀᴛᴀʟɪᴛy
⁶¹ ↺ ɪᴛ'ꜱ ʜᴀʀᴅ ᴛᴏ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ᴀ ᴡɪᴛᴄʜ'ꜱ ʜᴇᴀʀᴛ
⁶² ↺ yᴏᴜ ꜱᴀɪᴅ ᴛʜᴀᴛ yᴏᴜ ᴡᴀꜱ ʀᴇᴀᴅy ᴛᴏ ꜰᴏʟʟᴏᴡ
⁶³ ↺ ᴛᴇʟʟ ᴍᴇ - ᴡᴏᴜʟᴅ yᴏᴜ ᴋɪʟʟ ᴛᴏ ꜱᴀᴠᴇ ᴀ ʟɪꜰᴇ?
⁶⁴ ↺ yᴏᴜ ʜᴀᴠᴇɴ'ᴛ ᴇᴠᴇɴ ꜱᴇᴇɴ ᴍy ʙᴀᴅ ꜱɪᴅᴇ yᴇᴛ
⁶⁵ ↺ ɪ ᴡᴏᴜʟᴅ ᴄᴏᴍᴍɪᴛ ᴍᴜʀᴅᴇʀ ꜰᴏʀ ʜɪᴍ
⁶⁶ - ᴡʜᴀᴛ ɪ ᴅɪᴅ, ɪ ᴅɪᴅ ꜰᴏʀ ᴜꜱ
⁶⁷ - ᴡᴇʟᴄᴏᴍᴇ ᴛᴏ ᴛʜᴇ ᴅᴇᴀᴅ ʙᴏyꜱ ᴄʟᴜʙ
⁶⁸ - ᴛʜᴇ ᴇᴍᴩᴛɪɴᴇꜱꜱ ɪ ꜱᴇᴇ ɪɴ yᴏᴜʀ ᴇyᴇꜱ, ɪᴛ ꜱᴄᴀʀᴇꜱ ᴍᴇ ꜱᴏᴍᴇᴛɪᴍᴇꜱ
⁶⁹ - ʙᴇᴡᴀʀᴇ, ᴀ ꜱᴛʀᴀɴɢᴇʀ ɪꜱ ᴡᴀᴛᴄʜɪɴɢ yᴏᴜ!
⁷⁰ - ɪ ᴄᴀɴ'ᴛ ꜱᴛᴀy ᴀᴡᴀy ꜰʀᴏᴍ yᴏᴜ

⁵³ ↺ ꜱᴛᴇᴩ ᴛʜʀᴇᴇ : ᴍᴀᴅɴᴇꜱꜱ

380 69 7
By DETAILHUN

↷ 양도 논법

(❁)

changkyun's chapter


Droga do domu Kihyuna minęła im w ciszy.

Żadne z nich się nie odzywało.

Nie jest nawet pewny, czy którykolwiek z nich chciałby powiedzieć sobie coś więcej.

Czy mógł powiedzieć głośno, że bał
się ostatnich wydarzeń?

Czy mógł głośno powiedzieć, że potrzebuje bliskości Jooheona oraz jego pokrzepiających słów?

Nie, nie mógł.

Powinien go nienawidzić za to, że go zdradził.

Dostał swoją zemstę, która powinna mu wystarczyć, więc dlaczego czuje się pusto?

Dlaczego nie może ruszyć do przodu, nabierając kolejnych chęci do dalszego życia?

Karty przepowiedziały mu przyszłość, ale on chce to zmienić.

Chce grać boga, zmieniając kolej rzeczy, chociaż tak nie można.

To wbrew zasadom, których złamanie poprowadzi do przykrych konsekwencji.

— Ja pójdę do Kihyuna i wrócę za pięć minut, dobrze? Ty możesz posiedzieć na ogrodzie i na mnie poczekać, jeśli chcesz — Zakomunikował mu, wlepiając swój wzrok w buty.

Patrzenie na niego go bolało.

Jego oczy go przerażały.

Wypominały mu o grzechu, który popełnił.

O tym, jak go porzucił.

— Cokolwiek — Burknął, idąc przed siebie.

Chciał odwrócić się i poprosić go o zostanie, ale stchórzył.

Był w beznadziejnym położeniu.

I dodatkowo zaczął się nudzić.

Chłopaka nie było dobre dziesięć minut, które zaczęło ciągnąć się niemiłosiernie.

Jego telefon nie mógł połączyć się z internetem, co zdziwiło go lekko.

Kihyun zawsze miał świetnie działające wifi, które sygnał złapało by nawet w kosmosie.

Nie rozumiał więc, dlaczego sieć cały czas pozostawała niedostępna.

Pogoda pozostawała również bardzo dużo do życzenia.

Kto by pomyślał, że cienka kurtka będzie dobrym pomysłem?

— Changkyun... — Prawie podskoczył, słysząc szept, który nieprzerwanie wolał jego imię.

Powtarzał je jak zaklęcie, za każdym razem coraz mocniej i mocniej.

Głos był znajomy, aż za bardzo.

Skomentował całą swoją uwagę, starając się zlokalizować skąd dobiega to wołanie i kto za tym stoi.

Zmarszczył nos, robiąc kilka kroków do przodu.

Zablokowany telefon ściągnął mocniej w dłoni, będąc gotowym, by w każdej chwili użyć go jako  broni do samoobrony.

— Kim jesteś? — Nie liczył na odpowiedź, jednak ludził się, że może to zadziałać.

— Nie poznajesz mnie? — Zapytał głos, śmiejąc się płynnie — Chyba muszę się obrazić za takie znieważenie

— Czy muszę znać każdego świra?

— Niby nie, ale mnie powinieneś

— Kim ty jesteś do cholery? — Zapytał, zirytowanym, nieco podniesionym głosem.

Podświadomość kazała mu zawrócić, gdyż wydawało by się, że ta sytuacja nie należy do najbezpieczniejszych.

Zaś jego duma kazała mu bacznie stać, nie ruszając się chociażby o centymetr.

— Tylko jakbyś mógł, to nie krzycz zbyt głośno, dobrze?

W chwili, w której zobaczył twarz swojego rozmówcy, oniemiał.

Stał przed nim Hyungwon, jak żywy.

Dokładnie taki, jakim zapamiętał go tamtego dnia.

Ostatniego dnia.

Czas zatrzymał się dla niego, nie postarzając go nawet o jeden dzień.

To samo puste spojrzenie patrzyło na niego z lekkim uśmieszkiem na twarzy, napawając się jego strachem.

Tak, Changkyun się bał.

Nie chciał go oglądać, nie w takim stanie.

— Ty żyjesz? — Wyszeptał, robiąc krok do tyłu.

Musi uważać, by nie przewrócić się o schodki prowadzące do środka domu przyjaciela, gdy będzie miał okazję, by uciec.

— No raczej tak, ale na pewno nie dzięki tobie, stary — Odpowiedział wesołym tonem, co zbiło go kompletnie z tropu.

Czy to działo się naprawdę, czy to tylko jego halucynacje?

Nie był chory, z jego głową było wszytko w porządku.

Tak mu się wydawało.

— Ale... ale... ale...

— Pewnie chcesz wiedzieć, jakim cudem, tak?

Pokiwał głową, nie mogąc zebrać sił na jakąś porządną odpowiedź.

— Nasz dobry przyjaciel Shownu znalazł zegarek, który ukradłem dwa lata temu i przestawił go tak, bym mógł na chwilę 'ożyć'  — Zaczął wyjaśniać, wkładając dłonie do kieszeni swoich ulubionych jeansów — Bo niestety tak się stało, że ktoś odebrał mi tą przyjemność

— Ty nie żyjesz, hyungwon nie żyje, już dwa lata nie żyje — Mamrotał, zdając się go kompletnie nie słyszeć, będąc w swoim własnym świecie.

— Nie będą mówił, kto się do tego przyczynił 

— Wonho.... ty....

— Tak, próbowałem rozmawiać z nim dwa razy — Przytaknął, przerywając na kilka sekund, by nabrać oddechu — Ale niestety mogłem się lekko zdenerwować tym, że chciał mnie otruć i powiedziałem mu co nieco...

— A on zobaczył cię w samochodzie i skoczył wtedy z tego mostu — Dokończył za niego, nie dowierzając, że to się działo naprawdę.

Martwi nie mówią.

Nie mogą.

— No niestety — Hyungwon wzruszył ramionami, nie będąc szczególnie tym wzruszonym — Dlatego dałem mu różę z napisem 'obietnica'. Nie życz komuś śmierci, jeśli sam nie chcesz umrzeć

— No i co ty chcesz ode mnie?

— Ah tak — Zaklaskał ochoczo, zbliżając się do niego coraz bardziej i bardziej — Musisz znaleźć ten zegarek i nie dopuścić do morderstwa... bez znaczenia którego

— Mam się cofnąć w czasie i samego siebie przekonać, by utrzymać cię przy życiu?

— Dokładnie — Jakby miał mu się przyjrzeć odrobinę dłużej, to nie widział żadnej różnicy między tym 'nowym' Chae, a jego starszą wersją sprzed kilku lat — Powiedziałbym to Shownu, ale leży w szpitalu, biedaczek

— Ty go postrzeliłeś?

— Chciałem trafić w ciebie, ale coś mi się spudłowało — Odpowiedział lekceważącym tonem, jakby dla niego śmierć była czymś normalnym i naturalnym.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, przekonać się, czy nie jest to może jakaś fatamorgana.

Czy to działo się naprawdę?

Przeszkodził mu w tym Jooheon, który szukał go od kilku minut.

Słysząc jego głos odwrócił głowę, szukając go wzrokiem.

Gdy zobaczył znajome, potargane włosy, zniszczone przez farbowanie, jego serce zaczęło się  kruszyć.

Zrozumiał, że musi komuś to powiedzieć, chociaż i tak nikt mu nie uwierzy.

Nigdy mu nie wierzyli, nie ważne, co miał do powiedzenia.

I tak uważali go za kłamce.

Jeszcze raz przejrzał wzrokiem cały ogród od początku  do końca, jednak śladu po Wonie jak nie było, tak nie ma.

Rozpłynął się w powietrzu.

Continue Reading

You'll Also Like

69.1K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
4.1K 338 17
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
63.1K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
6.1K 660 35
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...