Czerwona nić

By Nagarwa

11.5K 746 520

Nie można uciec, przed swoim przeznaczeniem. More

O przeznaczeniu, słów kilka
Po nitce, do kłębka
waiting for a train
Ty nie jesteś Marinette!
Dzień, w którym umarłam
Gdzie zbłądziło, moje serce?
Twoim spojrzeniem
Głupia koza
Just so you know
Czarny rycerz

Prawdę ci powie...

1.2K 75 34
By Nagarwa


„Bo marzycielem jest ten, kto odnajduje drogę

Jedynie przy świetle księżyca,

A jego karą jest to, że widzi brzask dnia,

Zanim reszta świata go dostrzeże."

Oscar Wilde



- Co za kanał - rzuciła oschle Alya, a jej twarz niebezpiecznie zbliżyła się do chłodnej tafli okna kawiarni - To wygląda jak jakieś cholerne fatum! Ledwo przyjechałyśmy i już zaczęło lać! Nici z dzisiejszych planów!

 - Czy ty czasem, aby nie przesadzasz? Plany zawsze mogą się zmieniać, możemy na przykład kupić butelkę dobrego wina, parę tabliczek czekolady, a dzisiejsze wyjście skomasować w naszym rozkładzie jazdy, na jutro. Co ty na to? - odparła celując w stronę przyjaciółki widelczykiem z ciasta, Marinette.

 - W sumie... dawno tego nie robiłyśmy - rzekła mulatka i udając, że ciągle jeszcze się zastanawia sięgnęła po filiżankę z kawą - Po za tym, od kiedy to ty jesteś tą rozsądną Dupain-Cheng?

 - Od kiedy się z nich wyleczyłam?

 - Z nich? - pyta wyraźnie zbita z tropu Alya.

 - No z nich - odparła ciemnowłosa wykonując przy tym nieporadny ruch rąk, jakby chciała za ich pomocą omieść wszystkich i wszystko dookoła - No z chłopców, no!

Widząc szczerą determinację i zacięcie w fiołkowych oczach Alya nie mogła już dłużej się powstrzymywać. Parsknęła śmiechem.

 - Ja widzę, że bez tego wina to się jednak nie obejdzie - wydusiła z siebie dziewczyna, łapiąc się przy tym za brzuch. Widząc jednak kwaśną minę przyjaciółki, natychmiast przywołała się do porządku i zmieszana położyła dłoń na jej ramieniu.

 - Widzę, że mocno zalazł ci za skórę - bardziej stwierdza niż pyta Alya.

 - Nie mówmy już o tym - dziewczyna wymijająco wzrusza ramionami - Przepraszam, miało być wesoło, a ja znowu wszystko psuję.

 - Ejj nie bądź dla siebie taka surowa - mówi mulatka i ostatecznie sprzedaje Marinette pstryczka w nos - Wiesz, mam chyba pewien pomysł - wyjaśnia, a gdy kończy w jej oczach pojawiają się wesołe iskierki - Chodź! - odparła entuzjastycznie i chwyciła ją za rękę.

Marinette nie zdążyła się nawet dobrze połapać w sytuacji, kiedy wolną dłonią próbowała równocześnie złapać torebkę, swetr oraz zapłacić za ciastko i kawę. Gdzieś w biegu, wzrokiem wyłowiła jeszcze postać zdezorientowanego kelnera, któremu zdążyła posłać przepraszające spojrzenie.

W chwilę później obie już przemierzały mokre uliczki miasta, a dźwięk ich obcasów wesoło dudnił z każdym następnym, stawianym przez nie krokiem.

 - Dokąd idziemy? - spytała w końcu ciemnowłosa, gdy minęły kolejne skrzyżowanie z rzędu, a ona już dawno temu straciła orientację.

 - Wiesz, to niedorzeczne, ale zawsze kusiło mnie by to zrobić - przyznała dziewczyna  przygryzając przy tym dolną wargę. Marinette pytająco uniosła obie brwi, jednak postanowiła nie zadawać dodatkowych pytań. Dobrze wiedziała, że kiedy Alya wbiła sobie coś do głowy, nie było siły, która by ją od tego odwiodła. Po za tym doskonale zdawała sobie sprawę, z tego, iż zaręczyny przyjaciółki były jedynie dobrą wymówką dla ich wspólnego wyjazdu. W rzeczywistości mulatka martwiła się o nią tak, jak może martwić się jedynie prawdziwy przyjaciel i za wszelką cenę chciała pomóc wyjść dziewczynie, z otaczającego ją przygnębienia.

Tak, bez wątpienia choć tyle, Marinette mogła dla niej zrobić.

 - Tada! - wesoły dźwięk głosu dziewczyny, kazał powrócić jej do rzeczywistości. Wciąż mocno zdezorientowana podążyła wzrokiem, za jej spojrzeniem. Jej oczom ukazały się wąskie jaskrawoniebieskie drzwi. Mocno sfatygowany szyld nad nimi głosił "V & A usługi wróżbiarskie". A przynajmniej tak wydedukowała Marinette. W napisie brakowało kilku liter, a z kolei "V" wisiało mocno przekrzywione, grożąc w każdej chwili upadkiem.

 - Serio Alya? Serio?

 - Zauważyłam ten szyld, gdy przejeżdżałyśmy obok samochodem - wyjaśniła nie zrażając się reakcją przyjaciółki. Marinette przewróciła oczami.

 - W sumie to nawet chętnie się dowiem, że o wschodzie, bądź zachodzie słońca, spotkam czarującego blondyno-bruneta o powalającym uśmiechu. Będziemy mieć trójkę dzieci, chomika, a na koniec założymy rodzinny boysband - powiedziała czarnowłosa. Doskonale wiedziała, że Alya w końcu i tak postawi na swoim.

 - Uuu komuś się tutaj żart wyostrzył.

 - Nie, to raczej desperacka próba, wyjścia z tej sytuacji z twarzą.

 - To znaczy?

 - Znaczy się, nie wierzę w wróżby - ledwo wypowiedziała te słowa, od razu dopadła ją dygresja. W zasadzie, dlaczego by im nie wierzyć? Skoro w jej torebce, może właśnie spać małe, czerwone kwami, to może i w takich wróżbach tkwił sens?

 - Jak dla mnie, masz złe nastawienie - odpowiedziała po chwili zastanowienia mulatka, co u Marinette z kolei wywołało lekki uśmiech. Domyśliła się, iż przyjaciółka podobnie jak ona, myślała w tamtej chwili o kwami lisa, Trixx - Po za tym nie chodzi o to w co wierzę, bądź też nie. Po prostu... Skoro deszcz i tak pokrzyżował nam plany, możemy się zabawić i zrobić to, czxego byśmy pewnie nigdy nie zrobiły.

 - I pomyślałaś o stawianiu tarota?

 - Tak! Znaczy się nie, znaczy się pewnie też - Alya po raz kolejny tego wieczora wzruszyła ramionami, a Marinette w geście desperacji przejechała dłonią po twarzy.

 - Długo jeszcze będziecie się zastanawiać, czy pozwolicie mi wejść? - na dźwięk tego głosu, stanowczego i zimnego, obie aż podskoczyły w miejscu.

Tuż za ich plecami, z mocno konfundowaną miną i ciężkimi torbami, stała postać młodej, ciemnowłosej kobiety. Nienaturalnie jasne, zielone oczy przyglądały im się z wyraźnym zniecierpliwieniem. Nie ulegało wątpliwości, iż słyszała każde, wypowiedziane wcześniej słowo.

 - No więc?

 - Prze...

 - Masz i chodź - odparła w końcu zniecierpliwiona kobieta, wręczając każdej z nich po jednej z toreb. Alya i Marinette zdążyły jeszcze wymienić się zdezorientowanym spojrzeniem, po chwili stały już jednak po środku czegoś, co prawdopodobnie służyło za salon i miejsce przyjmowania klientów. W powietrzu unosił się dławiący zapach kadzideł i sosu bolognese.

 - Muszę zaznaczyć, że choć moje wróżby nigdy się nie mylą, mogą być pozbawione większych szczegółów - odparła kobieta, rozsiadając się na wiklinowym krześle - Która pierwsza?

Marinette i Alya po raz kolejny, w przeciągu ostatnich trzech minut rzuciły sobie porozumiewawcze spojrzenie. W końcu wygrała ciekawość ostatniej z dziewczyn.

 - Ja - powiedziała Alya, siadając na przeciw ciemnowłosej kobiety.

 - Dobrze, w takim razie...

 - Przepraszam - wtrąciła nagle Marinette, równie zaskoczona swoją śmiałością jak pozostała dwójka - Czy... No wie pani...

 - No właśnie nie wiem - wtrąciła szybko, wyraźnie rozdrażniona kobieta - Wyduś to w końcu z siebie.

 - Nooo cóż... Czy to wszystko nie powinno aby dziać się o odpowiedniej porze? W sensie, zawsze myślałam, że najlepsza do tego jest noc. Godzina duchów... Krwawa Mary...

 - Krwawa Mary? - spytała kobieta, a odwrócona do niej plecami Alya, wykorzystała moment by wyszeptać "odpuść". Marinette jednak za nic nie mogła odszyfrować intencji przyjaciółki - Nie, jeśli rzeczywiście istnieje dobry ku temu moment, to ten jest najodpowiedniejszy - podjęła w końcu nieznajoma - W czasie zmierzchu zaciera się różnica pomiędzy naszym światem, a tym duchowym. To moment starcia jasności z ciemnością, świata ludzi i zmarłych. To zdecydowanie najlepszy czas, do zadawania pytań i otrzymywania na nie odpowiedzi. Tak więc podsumowując, czas jest odpowiedni, miejsce chyba też. 

Cisza jaka nastąpiła po tych słowach, zdawała się między nimi opadać, niczym mgła w parny, letni poranek. Speszona Marinette wbiła wzrok w czubki swoich butów, uświadamiając sobie zarazem, że jest jedyną osobą, która wciąż stoi.

 - Siadaj - mruknęła kobieta, jakby czytając w jej myślach. Marinette posłusznie wykonała polecenie, wciąż czując na sobie baczne spojrzenie, nienaturalnych oczu - I weź kartę.

Zdębiała zamrugała kilka razy, wpatrując się w wystawioną w jej stronę talię. Kiedy do cholery, ona ją wyciągnęła? Usta Alyi w tej chwili wypowiadały bezdźwięczne "wow".

Marinette przez chwilę przyglądała się w skupieniu kartą, nie mogąc się zdecydować na żadną z nich. W końcu postanowiła, iż niech zdecyduje los i z zamkniętymi oczami wybrała.

 - Dwa miecze - niemal natychmiast usłyszała dźwięczny głos - Unikasz trudnego wyboru, chodź od dawna znasz odpowiedź - oczy Marinette rozszerzyły się w szczerym zdziwieniu. Nie miała pojęcia przed jakim wyborem, właśnie stanęła, lecz po chwili chłodna powaga z powrotem wypłynęła na jej twarz. Niemal pozwoliła sobie uwierzyć, w prawdziwość tej i tak mocno ogólnikowej wróżby. Tymczasem nieznajoma z wyraźnym zniecierpliwieniem, machnęła w jej stronę wystawioną talią kart.

 - Jeszcze dwie - zawyrokowała. Dziewczyna podobnie jak za pierwszym razem zamknęła oczy - Diabeł. 

Marinette usłyszała świst, wypuszczanego z płuc Alyi powietrza.

 - Wypierasz część siebie, której z jakiegoś powodu nie chcesz widzieć. Nie dopuszczasz jej do głosu, choć uparcie podąża za tobą - kobieta wbiła w nią, świdrujące spojrzenie.

Jak trucizna przebiegło jej przez myśl, gdy tylko spróbowała przyrównać do czegoś, kolor jej oczu.

 - Ostatnia karta - tym razem Marinette przyjrzała się każdej z nich. Były identyczne, lecz jedna delikatnie wystawała po za szereg, to właśnie ją wybrała.

Wróżka ostrożnie odebrała ją z ręki dziewczyny, po czym kilkakrotnie przewróciła ją w dłoniach. Jedynie jej dobrzy znajomi, których nie miała zbyt wielu, powiedzieliby wówczas, iż targały nią silne emocje, a w oczach, przez ledwie zauważalny moment zagościł strach.

Alya i Marinette jednak poznały ją tego samego dnia, tak więc nic dziwnego, iż na dźwięk pozornie spokojnego "Wynoście się stąd" spojrzały na siebie, wyraźnie zaskoczone.

 - Ale... - zaczęła niepewnie mulatka, niemal natychmiast została jednak zagłuszona przez odgłos, uderzającej o blat pięści.

 - Czy ja mówię niewyraźnie? Wynoście się stąd, ale już!

 - Co takiego jest na tej karcie, że nie chce mi pani powiedzieć?! - uniosła się Marinett, nie będąc do końca przekonaną, czy jest bardziej zła, przerażona czy też ciekawa. Z całą pewnością jednak chciała wiedzieć, co też tak bardzo, wtrąciło ich rozmówczynię z równowagi.

 - J U Ż - wysyczała powoli kobieta spoglądając jej w oczy. Bardzo, bardzo głęboko.

 - Marinette, nic tu po nas - wyszeptała Alya, kładąc obie ręce na jej ramionach. Dziewczyna nie protestowała, czując niepokój Tikki, która wyraźnie poruszyła się w jej torbie, pozwoliła się odprowadzić do wyjścia.

Pod czujnym okiem kobiety, drzwi za nimi zatrzasnęły się z głuchym łoskotem. Nawet nie zauważyły kiedy przestało padać. Obie pogrążyły się w półmroku, zapadającego zmierzchu.





















Continue Reading

You'll Also Like

244K 7.1K 81
Daphne Bridgerton might have been the 1813 debutant diamond, but she wasn't the only miss to stand out that season. Behind her was a close second, he...
1M 40.5K 93
𝗟𝗼𝘃𝗶𝗻𝗴 𝗵𝗲𝗿 𝘄𝗮𝘀 𝗹𝗶𝗸𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 𝗳𝗶𝗿𝗲, 𝗹𝘂𝗰𝗸𝗶𝗹𝘆 𝗳𝗼𝗿 𝗵𝗲𝗿, 𝗔𝗻𝘁𝗮𝗿𝗲𝘀 𝗹𝗼𝘃𝗲 𝗽𝗹𝗮𝘆𝗶𝗻𝗴 𝘄𝗶𝘁𝗵 �...
1M 64.7K 119
Kira Kokoa was a completely normal girl... At least that's what she wants you to believe. A brilliant mind-reader that's been masquerading as quirkle...
547K 8.4K 85
A text story set place in the golden trio era! You are the it girl of Slytherin, the glue holding your deranged friend group together, the girl no...