Strażnicy Smoków

By JustDevilOn

94K 6.8K 1.8K

"Zanim wybuchła wojna, świat magii był bezpieczną przystanią dla każdego, jednak gdy świat podzielił się, na... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 21 cd
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Wigilijna opowieść Enyi
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
NIE ROZDZIAŁ!
Rozdział 30
Epilog
Już jest!

Rozdział 23

2.1K 164 57
By JustDevilOn

Wystraszony od razu wyskoczyłem z łóżka, moi współlokatorzy od razu zerwali się za mną.

- Jak to się pali?- pytam wystraszony.

- Zaczęło się palić od naszego skrzydła. - mówi Lynn i wybiega na korytarz, cała nasza piątka rusza za nią.

- Ale jak?- woła Andy, trzymając w swoich ramionach kota.

- Po prostu! - piszczy Lynn przez łzy - Ktoś zaczął krzyczeć!

Zbiegamy całą piątką po schodach, jednak zatrzymujemy się gwałtownie, na parterze już szaleje ogień. Szybko wracamy się na piętro.

- Czemu starsze roczniki tego nie ogarną? Profesor Jeremy?- pyta Victor.

- Niby próbowali! Ale kazali się ewakuować. - dziewczyna zatrzymuje się gwałtownie. Wszyscy na na siebie wpadamy, w dalszej części korytarza sypialnego szaleje już ogień. - Jak my...- mruczy Lynn.

Kot Andiego wydobywa z siebie długie miauknięcie, wszyscy na niego spoglądamy, najeżony kot zeskakuje z ramiona chłopaka i rusza przez korytarz. Blondyn marszczy brwi.

- Fibris?- woła chłopak, kot spogląda na nas i ponownie głośno miauczy. - Pokaże nam wyjście.- mówi Andy i rusza za zwierzęciem.

Nie zastanawiamy się długo i ruszamy za kotem. Już po chwili towarzysz chłopaka wbiega do jednej z otwartych sypialni i wskakuje na parapet, drapiąc łapkami w okno.

- No tak.- mówię i ruszam do okna.

- Mamy połamać nogi?- pyta Lynn.

- Wole łamać nogi, niż spalić się żywcem.- mówię, a chłopcy przytakują.

Zerkam na wystraszoną dziewczynę, nie bała się wbiec w ogień, aby obudzić naszą stronę domu, ale boi się wyskoczyć przez okno. Wzdycham cicho i przeczesuje włosy, ogień powoli dociera do sypialni w której się ukrywamy.

- Pomogę ci Lynn.- uśmiecham się lekko i łapię za rękę dziewczynę - To nic strasznego.

Dziewczyna wpatruje się we mnie i po chwili przytakuje niechętnie. Otwieram na całą szerokość okno, zimne nocne powietrze wdziera się do środka z dużą siłą, przechodzą mnie ciarki. Kot Andiego nie waha się ani chwilę i zeskakuje z parapetu na zewnątrz. Później po kolei skaczą moi współlokatorzy. Uśmiecham się delikatnie do Lynn.

- Damy radę.- mówię spokojnie, srebrnowłosa niepewnie przytakuje, pomagam wejść jej na parapet. - Will! Łap ją!- mówię, a dziewczyna z cichym piskiem zeskakuje, prosto w ramiona Will'a.

Śmieje się cicho i wskakuje na parapet, jednak kątem oka dostrzegam przebiegającą czarną postać, obracam się do drzwi, jednak nikogo nie jestem w stanie zauważyć, przez coraz gęściejszy dym.

- Co ty robisz Cole?! Skacz!- woła Andy.

- Zaraz, ktoś chyba jest w środku.- wołam.

- Nie baw się w bohatera! Skacz!- woła chłopak.

Otwieram już usta, aby mu się odgryźć, ale zanim zareaguje, przelatuje koło mnie Ashera i łapie w zęby moją koszulkę. Krzyczę krótko zaskoczony tym nagłym ratunkiem.

- Ostrzegaj!- wołam zły.

Ashera tylko chichocze cicho, z góry widzę ile osób próbuje ugasić pożar, ale ogień jak na złość dalej trawi stary budynek. Widzę grupę której przewodzi wystraszony Pan Jeremy, z daleka widzę, że nadchodzą osoby z innych domów. Rozglądam się i zauważam Enyę która leci w naszym kierunku, uśmiecham się szeroko.

- Enya! Pomóż nam!- wołam.

Smoczyca mruczy tylko cicho i zmienia kierunek lotu, już po chwili jest przy domu. Smoczyca ląduje przy Panu Jeremy'm, bierze duży wdech i już po chwili, jej mroźny oddech ogarnia cały dom, pokrywając go lodem. Ashera ląduje niedaleko grupy moich przyjaciół i stawia mnie na nogi, klepie go po nosie i obserwuje rosnącą ulgę na twarzy profesora. Smoczyca powoli gasi ogień, tym samym pokrywając nasz dom dużą warstwą lodu, gdy w końcu kończy, z domu wydobywa się tylko ciemnoszary dym.

- Wszyscy cali?- woła profesor rozglądając się po wszystkich uczniach domu ognia.

Biała smoczyca podchodzi do mnie powolnym krokiem.

- "Ktoś ładnie was urządził."- mówi spokojnie.

- Ktoś?- pytam.

Smoki spoglądają po sobie a później na mnie.

-"Z daleka już czuć, że ten pożar był przez kogoś kontrolowany."- mówi.

*

Przez pożar który wybuchł, nasz dom prawie w pięćdziesięciu procentach nie jest zdatny do użytku, nawet nie wiadomo czy będzie jeszcze sens go odbudowywać, więc jedynym wyjściem która wybrała dyrektorka, było udostępnienie nam sypialni w szkole. Za nic nie chciała łączyć nas z innym domem, prawdopodobnie przez to, że boi się kolejnego pożaru. Sypialnie w szkole były tylko dwuosobowe.

- Proszę.- mówi Pani Constantine i otwiera przede mną drzwi do pokoju.

- Będę w nim sam?- pytam powoli, rudowłosa wzrusza ramionami.

- Na razie tak, idziesz czy wolisz spać na kanapie u swoich kolegów w pokoju?- pyta i unosi brew rozbawiona.

- Kanapie?- pytam marszcząc brwi, wchodzę do pokoju i od razu wszystko się wyjaśnia.

Znajdowałem się w pokoju który był salonem, miał wyłożone ciemnobrązowe panele na których leżał bordowy dywan, ściany były koloru beżowego, dwa ogromne okna zajmujące całą ścianę, pokazywały widok na las, ogromne bordowe firany były związane i przypięte przy ścianie. Salon umeblowany był dwoma kanapami, fotelem i stolikiem do kawy, znajdował się w nim też kominek i regały zapełnione księgami.

- Jest pani pewna, że nikt tu nie mieszka?- pytam patrząc na regały.

Rudowłosa chichocze.

- Oj Cole, głuptasie.- mówi i kładzie mi dłoń na ramieniu.- Kiedyś na pewno ktoś tu mieszkał, zanim postanowiliśmy was dzielić na domy i wzbudzać niepotrzebną rywalizację.- mówi rozbawiona. Marszczę brwi.

- Wcześniej nie było podziału?- pytam.

- Oh, to jeszcze za życia Jonathana Hall'a.- mówi rozbawiona.- Nie zawracaj sobie tym głowy, tam jest łazienka.- mówi pokazując dwie pary drzwi z ciemnego drewna, wskazuje na lewę, później na prawe.- A tam twoja sypialnia. Na razie zostajesz tutaj sam.

Kiwam głową, kobieta zabiera dłoń z mojego ramienia, rękaw jej płaszcza zawija się a ja dostrzegam podłużne świeże poparzenie.

- Co się pani stało?- pytam wskazując na jej przedramię, kobieta od razu poprawia płaszcz.

- Pomagałam gasić ogień.- mówi i uśmiecha się krzywo.- Lekkie poparzenie.- mówi i macha dłonią. Obserwuje przez chwilę kobietę.

- Wie Pani, Enya myśli, że ktoś zrobił to specjalnie.- mówię. Kobieta śmieje się krótko i przerzuca swoje ogniste kosmyki na ramię.

- To był tylko wypadek.- mówi uśmiechając się i kręci głową. - Śpij dobrze Cole. - mówi i rusza do drzwi.

Obserwuje kobietę póki nie wychodzi zza drzwi, zamyka je z cichym kliknięciem. Marszczę brwi.

- Jak mogła pomóc przy gaszeniu ognia, jak pojawiła się już po pożarze?- mruczę cicho do siebie.

Wzdycham cicho i roztrzepuje swoje włosy, kieruje się prosto do sypialni, czując się coraz bardziej zmęczony. Wchodzę do pokoju, panele i ściany mają ten sam kolor, okna za to już wychodzą na dziedziniec szkoły, w pokoju stoją dwa łózka, dwa biurka i dwie szafy, wzdycham cicho i kładę się na bliższym łóżku, zawijam się w kołdrę i praktycznie od razu usypiam.

*

Otwieram oczy i przecieram je, rozglądam się po ciemnym korytarzu który jest wyłożony brązowym kamieniem. marszczę brwi, zdając sobie sprawę, że jest coś w tym znajomego. Powolnym krokiem ruszam przez korytarz, co parę metrów jest rozświetlany pochodnią na ścianie, w końcu korytarz rozgałęzia się. Przystaje nie widząc w którą stronę iść. W końcu wybieram prawy korytarz, idę dalej za pochodniami, kolejne rozgałęzienia pokazują się co chwilę, już nie zastanawiam się gdzie idę, skręcam w byle jakie korytarze, aby tylko się nie zatrzymywać. W końcu z daleka widzę światło, przyspieszam kroku, już po chwili zaczynam biec i wbiegam do dużego okrągłego pomieszczenia, wejścia do niego są umieszczane co pięć metrów od siebie, na środku pomieszczenia stoi podest. Na środku podestu stoi postument, na którym leży czerwona poduszka, a na poduszce znajduje się jajo. Mrugam zaskoczony i powoli kieruje się do jaja, wtedy ktoś łapie mnie za ramie, jest to Summer, za nią stoją moi współlokatorzy marszczę brwi, ale dziewczyna przyciąga mnie do siebie. Już po chwili z innych wyjść wychodzą zakapturzeni ludzie, przyodziani w czarne peleryny, na ich plecach, wygrawerowana jest srebrną nicią łeb smoka, tak jak na ramionach dowódców łowców. Spoglądam zaskoczony na moich przyjaciół którzy wzruszają ramionami. Zakapturzeni ludzie wyciągają różczki i celują w jajo, zaczynają mamrotać jakieś zaklęcia, a biała poświata obwija jajo, które zaczyna się ruszać i rozświetlać, przez co zza skorupki widać dopiero rozwijającego się smoka. Im dłużej przysłuchuje się zaklęciom, tym mocniej zaczyna boleć mnie głowa. Spoglądam na moich przyjaciół którzy masują skronie, otwieram usta aby coś powiedzieć, ale do pomieszczenia wchodzi kolejna osoba, spod czarnego kaptura, wydostają się rude kosmyki.

- Rubin, w końcu przybyłaś.- odzywa się męska postać, która dalej stoi w kręgu...

Otwieram oczy i od razu je zamykam, gdy promienie słońca mnie rażą, jęczę zirytowany i siadam na łóżku.

- Co za durny sen.- jęczę budząc się i rozglądam po pokoju.

Przecieram zmęczony twarz, nic innego mi nie zostaje, jak tylko wstać, ogarnąć się i ruszyć na śniadanie.

*

Opadam na krzesło koło Dominicki, dziewczyna spogląda na mnie niewyspana i mruczy cicho przywitanie. Spoglądam na wszystkich zgromadzonych z domu ognia przy stole, każdy jest niewyspany i prawie wcale nie jedzą.

- Mamy wszyscy odwołane zajęcia.- mruczy dziewczyna koło mnie, przytakuje.

- O! Cole.- ziewa Summer dopiero zauważając mnie.- Śniłeś mi się.- mruczy dziewczyna, marszczę brwi.

- Ty mi też.- mruczę.

- A mi wasza dwójka.- ziewa Victor.

Spoglądamy po sobie zdziwieni, Dominica wzdycha głośno i zaczyna bawić się swoim warkoczem.

- Może tak, komu śnił się podziemny tunel?- pyta czarnowłosa, cały stół ognia zamilkł i spojrzał na dziewczynę, która zarumieniła się mocno.

- Wszystkim śniło się to durne podziemie? - pyta zaskoczony David z drugiego końca stołu. Każdy z domu ognia powoli zaczyna przytakiwać. - Cholera.

- A komu śnili się zakapturzeni?- pytam cicho, czwórka moich współlokatorów i Summer spoglądają na mnie.- Tylko wam?- pytam i zerkam na resztę ludzi.

- Ja wyszłam z tunelu.- odzywa się powoli Lynn.- Był bal zimowy.- mówi powoli.

Wszyscy spoglądamy po sobie, jak to możliwe, że każdy miał z nas ten sam sen? Do stołówki szybkim krokiem wchodzi Pani Marina.

- Kochani!- woła stając na środku pomieszczenia.- Mimo nieprzyjemnych zdarzeń ostatnich dni, mam przyjemność ogłosić wam, że po konsultacjach z wicedyrektor, postanawiamy że i w tym roku odbędzie się coroczny zimowy bal!- woła wesoło kobieta.

I mimo że reszta szkoły za wiwatowała wesoło, mi jakoś nie było do śmiechu.

***




Cóż pierwszy raz mi się zdarzyło, że byłam pewna, iż dodałam rozdział wczoraj i mam więcej czasu na pisanie, a tu niespodzianka, jednak nie xD

Więc enjoy i widzimy się za trzy dni ^^

Continue Reading

You'll Also Like

907 178 153
randomowe zdjęcia które robię i randomowe rysunki które zrobilam ❤️🥀🍷🖤🔪📝🤍🩶🩷😈💅📗🔫💚🩵💧🪻🌷🌷🌼🌼🌻🌻🌻🌹🌹🌺🪷🌸 ZABRANIAM UZYWAC MOICH ZD...
307K 22.3K 33
Siedemnastoletnia Ellen trafia do nieznanego jej miejsca, gdzie odnajduję ją tajemniczy chłopak. Młodzieniec okazuje się być zuchwałym wampirem, któr...
3.2K 285 27
Po dwóch miesiącach od wydarzeń z pierwszej części, sprawa wciąż nie została zamknięta. Judy i Nick pracują nad schwytaniem tych, którzy zdołali ucie...
5.2K 946 11
[ z a k o ń c z o n e ] [ w t r a k c i e p o p r a w y ] ━━━━━━━━━━━━━━━━━━ ❝ ɪ ғᴇᴇʟ sᴏᴍᴇᴛʜɪɴɢ sᴏ ʀɪɢʜᴛ ᴅᴏɪɴɢ ᴛʜᴇ ᴡʀᴏɴɢ ᴛʜɪɴɢ ɪ ғᴇᴇʟ sᴏᴍᴇᴛʜɪɴɢ sᴏ...