Pamiętaj o śmierci

By Riisny

57.7K 7K 4.7K

Demony są wśród nas, chowają się w naszych cieniach, czerpią siłę z naszego strachu. Lecz są też ludzie, k... More

Prolog
Rozdział 1 | Kac, złamane serca i demony - po prostu liceum
Rozdział 2 | To ty pojawiłeś się na tym świecie przez przypadek, nie demon
Rozdział 3 | Koniec świata? Już nie mogę się doczekać
Rozdział 4 | Wolałabym szukać mordercy niż kraść zwłoki
Rozdział 5 | Alea iacta est*
Rozdział 6 | Dobry wygląd jest bardzo ważny, gdy się kogoś zabija
Rozdział 7 | To kawiarnia, nie pub
Rozdział 8 | Szykuje nam się wojna
Rozdział 9 |Jeśli chce kogoś zabić niech zrobi to na własną rękę
Rozdział 10 | W piekle jest o wiele goręcej
Rozdział 11 | Czyżby ktoś próbował mnie zabić?
Rozdział 12 | Nie. Jestem. Gejem
Rozdział 13 | Pięć trupów i mroczne zaklęcie
Rozdział 14 | Ktoś musi pilnować naszego demonicznego gościa
Rozdział 15 | Jedna śmierć to tragedia, milion - to statystyka
Rozdział 16 | Zatańczymy?
Rozdział 17 | Złego diabli nie biorą
Rozdział 18 | Poznaj imię diabła, a ci się pokłoni
Rozdział 19 | Napić się?! O dziesiątej rano?!
Rozdział 20 | Nie będziesz diabłem palącym zielsko
Rozdział 21 | Elfy z Wall Street
Rozdział 22 | Sit tibi terra levis***
Rozdział 23 | Kawy, herbaty? Czy może wolisz trochę mojej krwi?
dodatek
Rozdział 24 | Oko za oko, ząb za ząb... potęga za śmierć*
Rozdział 25 | Wiosna jest królową samobójców*
Rozdział 26 | Kocham ludzi!
Rozdział 27 | Tak w środku rozmowy próbować pozbawić głowy swojego rozmówcę?
Rozdział 28 | Umówisz się ze mną, panie Matthew?
Rozdział 29 | Masz jakiś problem?
Rozdział 30 | Fiat iustitia, et pereat mundus**
Rozdział 32 | Że ty nie wstydzisz się oddychać
Rozdział 33 | Pytasz mnie, kto mnie zabił?
Świąteczny maraton!
Rozdział 34 | To będzie śmierć idealna
Rozdział 35 | Piekło nie różni się za bardzo od Ziemi
Rozdział 36 | Wróć żywy
Q&A
Rozdział 37 | Ktoś nasłał na mnie demona
Rozdział 38 | Wiem kto jest mordercą
Rozdział 39 | Wszystko będzie dobrze
Rozdział 40 | Elfy nigdy nie niszczą świata, to zadanie ludzi
!!!
Rozdział 41 | Memento mori!

Rozdział 31 | Najpierw alkohol, potem demony

797 107 79
By Riisny

Jakim cudem Peter Sprenger został demonem? – pytanie Caitlyn odbiło się echem w głowie Izzy. Niestety kobieta nie znała nikogo o tym nazwisku, więc nie potrafiła jej odpowiedzieć.

W przeciwieństwie do Shikiego.

– Masz na myśli tego Petera Sprenger'a, którego dziesięć lat temu ktoś poświęcił w rytuale mojego przyzwania? – Upewnił się Shiki, a gdy Cait kiwnęła przytakująco głową, kontynuował: – To proste, nikt nie zbawił jego duszy – odparł. – I nie patrz tak na mnie, to nie jest moja wina – dodał, gdy blondynka zaczęła mordować go wzrokiem.

– Mówisz o rytuale zbawienia? – Izzy uniosła pytająco brwi. – Czekaj, dziesięć lat temu też ktoś próbował cię przywołać?!

– Tak. – Mężczyzna westchnął. – Jednak za tamtym razem nie udało mu się skończyć szatańskiego zaklęcia. Zabił tylko cztery osoby, nie wiem, kto lub co pokrzyżowało mu plany.

Beznamiętny ton głosu Shikiego, gdy mówił o czterech morderstwach sprzed dziesięciu laty pewnie niejednemu zjerzyłby na karku włosy, ale ani Caitlyn, ani Izzy nie poczuły z tego powodu strachu. Obie doskonale wiedziały, że na świecie dzieją się o wiele gorsze rzeczy niż zabójstwa w celu przywołania diabłów.

– Wiem, że Peter był ostatni. Możliwe, że to on zatrzymał zabójcę. Ale nie mogę ci nic zagwarantować. – Wzruszył ramionami. – A skoro twierdzisz, że został demonem, to najwidoczniej nikt nie zbawił jego duszy.

Rytuał zbawienia – spalenie zwłok i rozpylenie prochów nad rzeką, na czerwonym moście w niesławnym Lesie Wisielców. Coś, co Izzy i Anthony zrobili na początku września, by uratować tych, którzy niedawno zostali poświęceni.

Ceremonia ta jednak nie odbyła się dziesięć lat temu, dlatego też Peter Sprenger, starszy brat Caitlyn Sprenger, stał się demonem.

– Ach. – Blondynka zaniemówiła, lecz nie poczuła się jakoś szczególnie źle po usłyszeniu tej informacji, w końcu ze śmiercią swojego starszego brata pogodziła się już lata temu, mimo że myślała, że skoro spalili zwłoki jej brata – tego się dowiedziała, gdy przyszedł dokument zawiadamiający o jego śmierci*, to najprawdopodobniej zbawili jego duszę.

Lecz tego nie zrobili.

Czyżby Rada Łowców umyślnie skazała Petera na przekleństwo? Czy może on sam tego chciał?

Cait nie potrafiła znaleźć na to odpowiedzi.

***

– Wiesz, że nie jestem kobietą i nie musisz się o mnie martwić? – powiedział Matthew, spoglądając kątem oka na Anthony'ego, któremu na dźwięk tych słów pojawił się na policzkach ogromny rumieniec.

– Wiem, ale sądzę, że nie tylko kobiety potrzebują ochrony – odburknął, drapiąc się po karku. – To seksistowskie zakładać, że płeć żeńska jest słabsza od męskiej i ta druga nie potrzebuje niczyjej pomocy.

Detektyw prychnął.

– Jesteś feministą? – rzekł pół żartem, pół serio Matthew.

– Kim? – Anthony nie zrozumiał dowcipu, na co detektyw zareagował zdziwionym uniesieniem brwi. – Zresztą nieważne, przejdę od razu do rzeczy. – Czarodziej wziął głęboki wdech, a następnie z pełną powagą, którą doszczętnie zniszczyły jego czerwone rumieńce, powiedział: – Nie zdążyłem ci czegoś powiedzieć w kawiarni, dlatego za tobą wyszedłem.

– Tak? O co chodzi? – Mężczyzna dotknął czubkiem palca nosa, aby powstrzymać kichnięcie.

– Czy miałbyś jutro albo pojutrze czas, oczywiście jeśli się nie rozchorujesz, na wyjście ze mną na drinka? – Anthony powoli i ostrożnie wypowiedział te słowa. – Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie musisz, ale ja... – Czarodziej chciał jeszcze dodać „muszę cię o coś zapytać", ale nie zdążył, gdyż policjant mu przerwał:

– Jasne.

Uśmiechnął się.

***

– Więc, co teraz zrobisz, pani łowczyni? – Zadrwił Shiki, przyglądając się Caitlyn, która zasiadła za ladą i wyciągnęła spod niej szklankę i dziwny, jasnobrązowy płyn we wzorzystej butelce.

– Napiję się dobrego whisky – odparła tonem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

– Żartujesz... – Shiki zaniemówił, nie przypuszczał, że na Ziemi znajdzie się ktoś, poza Natalie, kto sprawi, że demon zgłupieje. A tu proszę, łowczyni demonów pijąca przed trzynastą.

– Najpierw alkohol, potem demony. – Caitlyn odkręciła butelkę i chwilę zastanawiała się, czy nalać do szklanki, lecz zdecydowała pić bezpośrednio z niej. – Też chcesz, panie diable? Bo ja na trzeźwo nie dam chyba sobie rady.

– Caitlyn, ty chyba masz malutki problem z alkoholem – mruknęła Izzy, która zawsze, gdy blondynka odwiedzała Anthony'ego, widziała ją z jakimś napojem wyskokowym, który bardzo często przynosiła sama. – Potrzebujesz jakiejś pomocy? – zapytała, ale to nie tak, że ją oferowała. Była przecież demonicą, w jej interesie leżało ściąganie ludzi na samo dno.

– Potrzebuję nauczyciela, który przywróci mi wzrok, słuch i mowę. Kogoś, kto raz jeszcze nazwie rzeczy i pojęcia. – Westchnęła, biorąc kolejny łyk whisky. – Kogoś, kto oddzieli światło od ciemności. **

– Huh? – Shiki chciał zapytać, co kobieta ma przez to na myśli, lecz niespodziewanie do środka wpadł Anthony, któremu trzęsły się ręce, a twarz, zwykle delikatnie blada, teraz przybrała kolor ciemnej purpury. – Cait, polej mi.

– Co kurwa? – wypluła te słowa kobieta, jednak zanim zdążyła zareagować, mężczyzna wyrwał jej z ręki butelkę i wypił z niej resztkę alkoholu. – Dobra, gadaj, kim jesteś i co zrobiłeś z tą miękką kluchą, zwaną Anthonym.

– Ta, sam nie mogę uwierzyć w to, co przed chwilą powiedziałem – mruknął, siadając ciężko przy blacie.

– Dajesz detale. – Caitlyn uśmiechnęła się.

W tym czasie Shiki podszedł do drzwi.

– Idziesz już? – zapytała Izzy, która cały czas stała za ladą.

– Nic tu po mnie. Wracam do mojej panienki – powiedział, naciskając delikatnie na klamkę. – Mam nadzieję, że nie złamiesz danego słowa i pozbędziesz się Agathy. – Spojrzał raz jeszcze na łowczyni demonów dziwnym, martwym wzrokiem, a następnie wyszedł.

– Właśnie, Agatha... Z tego wszystkiego kompletnie o niej zapomniałem. – Anthony otworzył szeroko oczy.

– Ta, ta. Groźny, bezpański demon, szalejący po ulicach Nowego Jorku. Normalka. A teraz dajesz szczegóły. – Błękitne oczy Cait zabłysły podejrzaną iskierką podniecenia.

– Wiesz... Chciałem zapytać o tego Jake'a dla ciebie. – Anthony odchylił głowę do tyłu. – A chyba właśnie umówiłem się na randkę.

– That's my boy!***

***

Parę godzin później, w innej części Brooklynu, również trwało spotkanie, jednak o wiele mniej przyjemne i miłe. A osoby w nim uczęszczające trudno byłoby nazwać przyjaciółmi, chociaż łączyła je o wiele dłuższa i mocniejsza więź niż Caitlyn oraz Anthony'ego.

– Nie spodziewałaś się, prawda, Agatho? – rzekł morderca, bawiąc się kosmykiem jej długich, czarnych włosów. – Nie spodziewałaś się, że to ja pierwszy cię znajdę, prawda? – Uśmiechnął się, lecz jego uśmiech, chociaż powinien być straszny, powinien napawać ją mrocznym, niepokojącym uczuciem, to tego nie uczynił. Wręcz przeciwnie, im dłużej Agatha patrzyła na jego kojący wyraz twarzy, tym bardziej czuła, jak ponownie w jej sercu budzi się dawno zapomniane uczucie.

Miłość.

– Widzę, jak na mnie patrzysz, moje kochanie. Widzę, że wciąż mnie kochasz. – Morderca powoli wypowiadał te słowa, nadając im wagę i poważne brzmienie.

Agatha spojrzała głęboko w jego piwne, ponure oczy. Zgubiła się w nich, nie mogła się na nie napatrzeć, tak, jakby po raz pierwszy w życiu je ujrzała.

– Dlaczego, dlaczego mój ukochany? – wymamrotała w końcu, gdy wybudziła się z letargu. – Dlaczego zabijasz?

Można by mieć wrażenie, że na to pytanie mężczyzna mógłby długo szukać odpowiedzi, lecz ten odparł jej od razu, ani chwili się nie zastanawiając nad słowami, które powinien wypowiedzieć:

– Dla naszej miłości.

Agatha słysząc te słowa, wyszarpnęła kosmyk swoich włosów z dłoni mordercy, a następnie ponuro spuściła głowę.

– Nigdy nie chciałam, byś dla mnie zabijał – powiedziała, wpatrując się w czubki swoich eleganckich, czerwonych szpilek, jej ulubionych butów. Czuła, jak budzące się na nowo uczucie ponownie zgasło. – Niestety, nie jesteś już tym samym mężczyzną, któremu ofiarowałam serce. – Westchnęła, pewnie unosząc głowę. Spojrzała na niego pustym wzrokiem, wykrzywiła swoje pełne, czerwone usta w ponurym grymasie, a następnie zza pasa wyjęła sztylet i ugodziła nim mężczyznę w prawy bok. Cios był zbyt szybki i precyzyjny, by morderca był w stanie się przed nim uchronić.

Krew tego, który przelał krew innych, polała się na bruk.

***

Natalie wyjątkowo nie poszła po lekcjach od razu do domu, tylko wraz z Elizabeth, która nie mogła się powstrzymać przed plotkowaniem o chłopakach, udała się na miasto. Nastolatka mocno żałowała swojej decyzji, gdyż im więcej czasu spędzała z Beth, tym była bardziej świadoma tego, że nie łączy jej kompletnie nic z jej „przyjaciółką".

Jednocześnie wiedziała, że poza nią nie ma kompletnie nikogo, więc wypadałoby, aby ta chociaż udawała zainteresowanie, by nie zniszczyć tej ostatniej relacji. Chociaż Natalie za nic w świecie nie chciała się do tego przyznać, najbardziej bała się samotności.

Dlatego też tak kurczywie trzymała się wszystkich relacji, jakie posiadała, zbyt bardzo bała się stworzenia jakichkolwiek nowych.

– Ty mnie nie słuchasz, nie? – Westchnęła Elizabeth. Jej ciemna skóra w promieniach zachodzącego słońca zdawała się płonąć, przez co wyglądała na jeszcze bardziej wściekłą niż była. – Mogłabyś chociaż udawać.

– No przecież udaję – odparła jej Nat, uśmiechając się złośliwie.

– Rany. Ty jesteś niemożliwa. N-i-e-m-o-ż-l-i-wa! – Zaśmiała się Beth, układając usta w dziubek. Mimo wszystko nie była zła na nastolatkę. – Dobra, to gdzie teraz idziemy?

– Wszystko, tylko nie Century 21**** – powiedziała Natalie, przeczesując ręką włosy. – Nie zniosę takiego tłumu ludzi. Już ten chodnik jest wystarczająco zatłoczony.

Elizabeth rozejrzała się wokół.

– Tylko my nim idziemy.

– No właśnie!

Beth wywróciła oczami.

– Jesteś niemożliwa – powtórzyła. – Ale i tak cię kocham. – Uśmiechnęła się.

Nagle jakiś mężczyzna w eleganckim garniturze pojawił się na ich drodze. Elizabeth dałaby sobie rękę uciąć, że jeszcze minutę temu nikogo w pobliżu nie było, że ten jegomość pojawił się dosłownie znikąd.

Dziewczyna chciała dać znać przyjaciółce, że lepiej będzie, jak szybko opuszczą tę boczną uliczkę i wrócą na główną trasę, lecz dziwne spojrzenie Natalie, skierowane wprost na tego mężczyznę, sprawiło, że Beth nie była w stanie wydusić z siebie nawet słowa.

– A więc tutaj jesteś, panienko. – Shiki odetchnął z ulgą. – Nie, żebym cię długo szukał, ale łatwo można się zgubić w tym mieście.

Elizabeth zamrugała.

– Hm? Znasz go? – zapytała.

– Nie, to pewnie jakiś zbok. – Nat pokręciła głową w odpowiedzi. – Chodź, idziemy stąd. – Chwyciła koleżankę za rękę, a następnie zaciągnęła w inną uliczkę, prowadzącą w stronę wyjścia na główną ulicę.

Shiki uniósł ze zdziwienia brwi.

– Co, ej! Panienko?!

***

Peter dotarł do mieszkania Madeline przed szesnastą. Szedł pieszo, więc trochę czasu mu to zajęło. Z daleka nie wyczuł magicznych barier otaczających dom, więc zaczął nabierać podejrzeń. Wiedźma zawsze była ostrożna, czyżby pierwszy raz w życiu spuściła gardę?

Peter musiał to sprawdzić, więc przyspieszył kroku. Jednocześnie z tyłu głowy miał wspomnienie ostatniego spotkania. Mężczyzna liczył, że ono nigdy nie dojdzie do skutku, a tu proszę... Źle się czuł z powodu tego, że okłamywał swojego chłopaka, nawet jeśli teoretycznie byli po rozstaniu.

W końcu wszystkie związki trwają, póki śmierć ich nie rozdzieli.

Sprenger liczył, że Alexander nigdy nie pozna prawdy, jednak przeliczył się.

– Muszę się skupić na tym, co dzieje się teraz. – Westchnął, porządkując myśli. Nie mógł pozwolić na dłuższe trwanie w letargu. – Nie mogę zadręczać się tym, co było, przez co zapominam o tym, co dopiero nadejdzie.

Muszę upewnić się, że z Madeline jest wszystko w porządku. Ona stanowi moje jedyne źródło bezpieczeństwa. Jest jedyną wiedźmą, której mogę zaufać w tej sprawie...

Niestety Peter nie wiedział, że Rossa już od kilkunastu godzin nie żyła. Nie wiedział, że będzie musiał szukać kogoś innego, kto wykona dla niego pośmiertny rytuał zbawienia.

***

– Co to jest? – zapytała się Jasmine Jake'a, który na stole, w swoim biurze, rozłożył szachownicę, a na niej w specyficznym, nienormalnym układzie postawił pionki – czarne stały ramię w ramię z białymi, na środku planszy. Na mapie nie było królów, a królowe stały w najdalej położonych od siebie pozycjach. Gońce i wieże stały po bokach. Jasmine nic nie rozumiała z tego układu.

– Szachy – odpowiedział jej z rozbrajającą szczerością Lawrence.

– Tyle widzę – syknęła. – Lecz nie rozumiem tego układu. Co ty, pięciolatek bawiący się klockami? – Zaśmiała się, pochylając głowę nad planszą.

– Nie, moja kochana. Ja przesuwam tylko czarne pionki, białymi steruje ktoś inny. Pewna kurwa, której rzuciłem wyzwanie.

– Nie sądzę, żeby i ona miała w domu planszę i bawiła się w jakąś dziwną odmianę szachów – prychnęła Jasmine. – Tylko ty jesteś na tyle zjebany.

Lawrence odpowiedział jej niewzruszonym uśmiechem, a następnie przesunął jednego, białego gońca o dwa pola w lewo. Cokolwiek miało to znaczyć.

///

* więcej szczegółów dotyczących tej sytuacji znajdziecie w dodatku "Tamte noce"
** nawiązanie do wiersza "Ocalony" Tadeusza Różewicza
*** That's my boy! (tłum. "Zuch chłopak!") - nawiązanie do Pewdiepie'a i jego serii Minecraft (no kocham Svena, no)
**** Century 21 - sieć sklepów, bardzo zatłoczona, charakterystyczna dla Nowego Jorku

///

Taaa rozdział miał być na Halloween, ale no nie wyszło, bo zamiast iść o 22 na imprezę byłam już tam o 18 (wszyscy się skończyli przed 24 xD), później Wszystkich Świętych, po grobingu ciotki wyciągnęły winiacze i sami wiecie...

Ale no, napisałam! I wyszedł mi jeden z najdłuższych rozdziałów ;p znaczy te rozdziały od początku mogły być, ale wtedy wychodziłyby w trybie dwumiesięcznym xd no sorry, moja wena już dawno ode mnie spierdoliła xD Mam nadzieję, że nie gubicie się w tych kilku historiach, które dzieją się równocześnie albo których przedział czasowy się zmienia. Ja jestem taka a jebać chronologię, może się połapią xD

Ogólnie zachęcam do obserwowania mnie na twitterze, @Riisny się wabię ;p

See you

Riisny

Continue Reading

You'll Also Like

921K 41.4K 58
Książę Wilków i zwykła córka rolników... On wybiera ją ze wszystkich kobiet w Królestwie na swoją żonę. Ona dowiaduję się, że przebywanie w miejscu n...
52.3K 3.7K 106
__To nie moja manhwa...ja tylko tłumaczę__ Zapraszam na dalsze losy naszych bohaterów. ~~Sezon 1 również na moim kanale :)~~
152K 12.2K 51
2 część serii "Pogrzebany świat" Życie na Powierzchni i w Podziemiu toczy się dalej. Souline szybko wdraża się w stary tryb i nadrabia zaległości po...
2.7K 331 14
Powieść jest w trakcie tworzenia, publikowana jest na brudno. Kiedy napisze całość do końca, każdy rozdział będzie poprawiony i z pewnością poszerzon...