skaza!taekook

By elysianme

51.4K 3.3K 523

❝Dla Taehyunga, blizna na jego ciele była największą skazą. Dla Jungkooka blizna na ciele Taehyunga, była zna... More

pain
trap
they
hell
ownership
enemy
gift for you, baby
pearl
sweets and tears
the beauty of death
from forbidden love
casino
daddy?
Rose
banquet
autumn trees
sweet lips
you're like angel
welcome in Japan, honey
i am powerless
i'm a mess

daddy, it hurts

2.4K 156 18
By elysianme


Podczas jazdy powrotnej do posiadłości Jeona, Taehyung jasno dał mu do zrozumienia, by ten nic do niego nie mówił, a tym bardziej go nie dotykał. Jeongguk próbował podejść do sprawy delikatnie, jednak jego starania nie przynosiły żadnych efektów. Być może lepiej, że kładli się do łóżek w ciszy, gdyż obydwoje nie mieli siły na kłótnie.

Mężczyzna zrobił sobie dzisiaj wolne, co postanowił wykorzystać i poświęcić dużo czasu Taehyungowi. Wstał wcześnie, po to by zrobić śniadanie, a przy nim porozmawiać z chłopcem o wczorajszym wydarzeniu. Zaś na południe zaplanował wziąć blondyna w miejsce, które chciałby zobaczyć lub zwiedzić w Seulu. Miał nadzieję, że to go uspokoi.

Z tacą, a na niej dwiema porcjami hobokjuku, czyli kleiku ryżowego z dynią i kuleczkami ryżowymi, ciasteczkami ryżowymi(które Taehyung pokochał) oraz dwiema szklankami świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego, Jeongguk zmierzał po schodach do pokoju młodszego.

Ostrożnie uchylił drzwi i zobaczył odwrócone do niego plecami, otulone kołdrą ciało i rozsypane po kremowej poduszce włosy. Popchnął drzwi, po czym wszedł do środka. Postawił tackę na szafce nocnej i usiadł na skraju łóżka. Wyciągnął rękę, by delikatnie przeczesywać między swoimi palcami blond kosmyki.

– Zostaw mnie.

Usłyszał cichy, słaby głos.

– Przygotowałem śniadanie, skarbie.

– Mówiłem, żebyś mnie zostawił. – Taehyung gwałtownie podniósł się do siadu, obrócił w stronę drugiego i zrzucił jego dłoń ze swojej głowy. – I nie nazywaj mnie skarbem. – jego twarz była lekko zarumieniona oraz napuchnięta, tak samo jak oczy, których białka były zaczerwienione. Płakał pół nocy.

– Więc jak?Kochanie, maluchu?

– Przestań! – warknął. Dobrze wiedział, że Jeon się z nim teraz droczy.

– Aniołku?

– Zamknij się!

Jungkook widząc jednocześnie wściekłość i rozpacz w blondynie, nie miał serca bawić się jego uczuciami. Miał go uspokoić.

– Przepraszam, Taehyungie. – powiedział delikatnym głosem. – Zjedzmy śniadanie –

– Nie chcę jeść. – przerwał mu stanowczo. – Chcę do Kanady!Chcę do mamy!Mam dość ciebie i tego wszystkiego!Podpisałem ci ten głupi papierek, czego ty jeszcze chcesz?!

Mężczyzna uniósł kącik ust.

– Dalej nie zrozumiałeś? – spytał z rozbawieniem. – Twoi rodzice podpisali umowę. A umów się nie zrywa, zwłaszcza z Jeon. Jesteś moją własnością.

– Ludzie nie należą do innych ludzi!Nie są rzeczą!

– Jesteś taki niewinny. Nie wiesz jakie zło nosi ten świat.

– Zadzwonię na policję i powiem, że mnie porwałeś i przetrzymujesz! – szybko zeszedł z łóżka z zamiarem wybiegnięcia z pokoju w poszukiwaniu komórki lub ucieczce z tego domu, lecz poczuł uścisk na biodrach, a w następnej chwili pociągnięcie do tyłu i wylądowanie brzuchem na udach Jeongguka, zaś resztą ciała na materacu łóżka.

– Co ty – ach! – zaczął się szamotać w przerażeniu, ale nagły mocny klaps w prawy pośladek, spowodował zaprzestanie jakichkolwiek ruchów i jęk bólu.

– Tatuś chciał spędzić z tobą miły poranek, ale nic z tego. – włożył dłoń pod koszulkę chłopaka, zjeżdżając nią do gumki od spodenek piżamy.

– Zostaw...

– Nie ruszaj się. – powiedział ostrym tonem, układając drugą rękę na jego plecach, próbując go unieruchomić.

– Proszę, Jeongguk...

– Zapomniałeś jak miałeś mnie nazywać? – chwycił jednocześnie za jego gumkę spodenek i gumkę bokserek.

– Tatusiu. Będę już grzeczny. – spojrzał na Jeona dużymi, szczenięcymi oczami.

– Wiem. – uciął, po czym szarpnął za materiały i odsłonił kształtne pośladki.

Młodszy zarumienił się, czując się bardzo zawstydzonym. Wiedział co ma nadejść. W książce, którą dostał od Jungkooka już na wstępie dowiedział się jaka jest częsta kara za złe zachowanie – klapsy.

– Na ile uderzeń zasłużyłeś?

– Dziesięć? – powiedział kierując się książką.

– Hmmm... – mruknął, przesuwając subtelnie palcami po jednym z pośladków. – Dam ci wybór. Dziesięć mocnych lub piętnaście średnio mocnych. Jaka jest twoja decyzja?

– Tatusiu a może być –

– Nie. – przerwał. – Który wariant wybierasz?

– D – drugi.

Po usłyszeniu odpowiedzi, mężczyzna bez zawahania wymierzył pięć klapsów w lewy pośladek. Był zadowolony, słysząc szybki oddech malucha poprzedzony krzykami. Wiedział, że Kim boi się bólu, że jest na niego zbyt delikatny. Ale jego zgrabna, okrągła pupcia oraz purpurowe policzki i piękne jęki, wywoływały pożar w jego ciele. Nie mógł się powstrzymać.

Kolejne pięć uderzeń, tym razem w prawy pośladek. Klapsy nie były tak mocne, ale na tyle silne, by zabarwić skórę na ciemny róż i roznosić po tyłku blondyna mrowienia z każdym kolejnym ciosem.

Ostatnie pięć klapsów, wywołało u nastolatka szloch, który starał się wstrzymywać. Jego ciało trzęsło się, jego oddech był urywany, pośladki piekły.

Jeongguk uśmiechnął się pod nosem, widząc efekt swoich czynów. Postanowił dopełnić tę sytuację czymś, co przypomni i uświadomi Taehyungowi ważną rzecz.

Nachylił się nad tyłkiem chłopca i gwałtownie przywarł swoimi ustami do blizny na lewym pośladku. Ucałował to miejsce, następnie kolejny raz, lecz zahaczając o skórę zębami. Zassał się na skazie, śliniąc ją i tworząc na niej oraz wokół niej krwiste malinki.

Taehyung należał do niego.


Taehyung moczył dłonie w wodzie fontanny, szczęśliwy i zafascynowany niczym dziecko, gdy patrzył na krystaliczną ciecz. Woda była zimna, lecz jemu zdawało się to nie przeszkadzać. Usta rozwarły się w podziwie, gdy z fontanny o kształcie bukietu kwiatów, wytryskały strumienie wody.

Blondyn spojrzał w bok, widząc kolejną atrakcję, do której bez zastanowienia ruszył. Jego oczy błyszczały, gdy wszedł na drewniany mostek, pod którym płynęła wąska rzeczka. Białe kamyczki wokół strumyka lśniły w promieniach słonecznych. A kiedy chłopiec uniósł głowę, patrząc przed siebie, zaparło mu dech w piersiach.

Przed jego oczyma, w oddali rozciągały się góry, zaś przed nimi żółto – zielone pola i lasy kolorowych, jesiennych drzew. Od ciemnozielonych po czerwone.

– Podoba ci się tutaj? – usłyszał głos Jeongguka, który właśnie wchodził na drewniane szczebelki.

– Bardzo, jest – jest przepięknie. – rozejrzał się jeszcze raz po terenie hotelu oraz budynku, w którym odbywały się wesela czy inne przyjęcia. Plac był ogromny. Zawierał: dwa place zabaw dla dzieci, dwie fontanny, mostek, dróżkę spacerową wykraczającą poza teren ogrodzenia do pól, stoliki z krzesłami pod baldachimami, drewnianą altankę, ogrody kwiatów, widok na góry. I to wszystko należało do Jeon Jeongguka.

Jungkook uśmiechnął się czule, widząc jak młodszy jest zatracony w podziwianiu posiadłości. Przyprowadzał tu wiele osób, głównie w sprawach biznesowych, również znajomych i kochanek. Jednak nikt z nich nie był tak szczerze zachwycony tym, co on sam zaprojektował. A Taehyung wyglądał jakby postawiono przed nim sztabki złota.

Mężczyzna objął jedną ręką talię drugiego i złożył długiego całusa na rumianym policzku.

– Chodźmy do stolika.

Niedługo potem jak zasiedli przy stoliku, kelner przyniósł im deser zamówiony przez Jeona. Składał się on z dużego kawałka szarlotki, dwóch gałek lodów waniliowych obsypanych startą, świeżą wanilią oraz dwoma plasterkami pomarańczy.

– Spróbuj najpierw lodów. Są oceniane jako najlepsze przez klientów.

Tae skinął głową i nabrał na małą łyżeczkę trochę lodów. Smak był niebiański. Nim się obejrzał pochłonął już jedną gałkę.

– Jedz wolniej, bo będzie cię boleć gardło.

Zwolnił tak jak polecił mu Jeongguk i ukroił kawałek szarlotki. Aż przymknął na moment powieki, czując rozkoszny smak ciasta, które rozpływało mu się w ustach. Przecież on nigdy nie jadł żadnego placka. Nawet zapomniał o bólu, który mu towarzyszył, gdy siadał. Piekące pośladki po solidnych klapsach, nagle zniknęły.

Zniknęło właściwie wszystko. Był tylko Taehyung, szarlotka i piękna posiadłość. Jego umysł jak i ciało ogarnęła euforia. Jego humor diametralnie się zmienił. Jeszcze jadąc do tego miejsca, patrzył smętnie przez szybę, nic się nie odzywając, zaś teraz czuł się przepełniony radością, siłami. Nie dziw, że był tak rozemocjonowany. W końcu dla niego to miejsce było nierealne. Nigdy nie widział czegoś takiego na żywo. Boże, on nigdy nie chlapał się w fontannie. On nigdy nie jadł szarlotki.

– Jeżeli chcesz możemy przyjeżdżać tutaj częściej.

– Tak. – ich spojrzenia skrzyżowały się. – Dziękuję.

– Daj mi rękę. – Jungkook wyciągnął swoją, kładąc ją na stole i czekając na tę młodszego. Niefortunnie, gdy Taehyung podawał swoją dłoń Jeonowi, jego rękaw od bluzy podsunął się, ukazując czerwone szramy na nadgarstku. Nim zdążył je zakryć, jego przegub był już w dłoniach czarnowłosego.

– Co to jest?Kto ci to zrobił?

– To – to ja. – powiedział pierwsze, co przyszło mu na myśl. Zapomniał o ranie, więc także zapomniał wymyślić dobrą wymówkę.

– Ty? – zmarszczył brwi. – Okaleczasz się? – jego serce zabiło mocniej w zmartwieniu. Cholera, czyżby ten aniołek krzywdził swoje ciało przez niego?

– Czasami...

– Czym to zrobiłeś, kochanie? – Jeongguk przejechał opuszkami palców po jednej z lin.

– Paznokciami.

– Nie masz długich paznokci. – przyjrzał się zadbanym paznokciom Taehyunga. Ich długość nie wykraczała poza opuszki.

Chłopiec zmieszał się i zestresował, przez co nie wiedział co ma mówić. Powinien brnąć w to kłamstwo?

– Taehyung, bądź ze mną szczery, dobrze?Powiedz prawdę.

Tae zagryzł dolną wargę i spuścił wzrok na talerz.

– Ktoś cię wczoraj dotykał?

– Nie.

– Ale ktoś cię tak okropnie zadrapał. – Jungkook przypominał sobie czy wczorajszego wieczoru mieli do czynienia z jakąś dziewczyną. – Nayeon?

– Nie.

Starszy westchnął.

– Czy to Yoongi?Nie bój się, nikt ci nic nie zrobi. To był Yoongi?

– Nie.

– Więc kto? – dopytywał, powoli tracąc cierpliwość.

Odpowiedziała mu cisza, dlatego powtórzył:

– Taehyung, pytam kto to zrobił.

– Solar. – wydusił z siebie, czując ciarki przechodzące przez kręgosłup. Bał się, że Jeongguk stanie po jej stronie, że znowu dostanie klapsy za karę.

Kiedy Taehyung uniósł głowę, zobaczył jak mężczyzna zaciska szczękę. Miał już cofnąć rękę i zacząć przepraszać, tłumaczyć się, lecz wtedy Jeongguk docisnął swoje usta do jego zranionego nadgarstka, składając na nim kilka motylich pocałunków.



szkoła mnie wykańcza, i życie też,

tylko słodycze dają mi sens życia

dobranoc 💞✨

Continue Reading

You'll Also Like

41.3K 2.5K 42
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
24K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
10.2K 756 26
Modern AU Edgar po długim pobycie w psychiatryku po próbie samobójczej wraca do codziennego życia. Idzie do nowej szkoły gdzie nie zna nikogo. Jak ży...
4.3K 358 18
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...