london callιng | тoм нιddleѕт...

By _Choupette

75.8K 4.7K 1.7K

Kiedy Tom kończy swój kolejny nieudany związek w wieku 35 lat, zaczyna wątpić w to, czy kiedykolwiek uda mu s... More

• Bohaterowie •
1. La vie en rose
2. Start of something new?
3. What should I do?
4. Loving you is a losing game
5. Don't stop until you're proud of yourself girl.
6. You need to calm down
7. My mama always told me that I'd make it, so I made it
8. Let your heart hold fast
9. I'm filled with fears
10. My life is a failure
12. Now I have to prepare my own grave
13. Please don't fuck it up
14. It's a pleasure to meet you Mr.H
15. Tom's just polite
16. You're an idiot
17. He's coming there Lou...
18. Cold November rain
19. Maybe you want to go out with me?
20. I get so lost inside your eyes. Would you believe it?
21. Lonely days
22. Tom there's no turning back...
23. Well, you two really fucked up
24. I am truly sorry about last night
25. Date night
26. I can't sleep until I feel your touch
27. She was my woman, I loved her so, but it's too late now, I've let her go
28. And there's no one to blame but the drink and my wandering hands
29. Sometimes I wake up in a different bedroom
30. But I've got high hopes, it takes me back to when we started
31. Every moment led to this one
32. Have I known you 20 seconds, or 20 years?
33. Our time is right
34. Somewhere in the Southern Italy
35. In the heat of the morning
36. If that ain't love then I don't know what love is

11. Wool coats, English tea

1.8K 129 13
By _Choupette

Lauren z zaciekawieniem zerkała na swoją nową znajomą z pracy, o której niestety nie wiedziała kompletnie nic. W głowie cały czas zadawała sobie pytanie, dlaczego nie spytała o jej imię, kiedy była na to idealna pora. Teraz siedziała obok niej w taksówce, czując się jak największa idiotka na całej planecie. Tak po prostu ma ją spytać: Hej jak masz na imię? W sumie to całkiem normalne Lauren. Nad czym ty się kurwa zastanawiasz i od kiedy masz problem ze spytaniem się o czyjeś imię? Dlaczego ja w ogóle mówię do siebie w trzeciej formie? Blondynka potrząsnęła delikatnie głową i wyjęła telefon, by udawać, że także jest czymś ważnym zajęta. Otworzyła jakąkolwiek pierwszą lepszą aplikację ze swoimi social media i zaczęła ją przeglądać.

- Pan jednak skręci tu w lewo. - szatynka wychyliła się i oznajmiła zupełnie nieoczekiwanie. Niestety, ale Lauren znała Londyn gorzej, niż zawartość swojej największej torebki, dlatego nie chciała nawet zbytnio dyskutować. Spojrzała na szatynkę, która kompletnie niewzruszona spoglądała w ekran swojego telefonu i zdawała się być całkiem rozbawiona i zainteresowana konwersacją, którą prowadziła.

-W lewo? Jak pani prosi. - mężczyzna odburknął i tak jak sobie zażyczyła, wykonał odpowiedni manewr.

-I tu w prawo i niech pan się zatrzyma przy tej kawiarni. - szatynka posłała zawadiacki uśmiech w stronę Lauren i wróciła do wykonywania poprzedniej czynności.

-Kawiarni? - blondynka szepnęła w jej stronę, po czym zaczęła się wiercić i obserwować dokładnie jazdę.

- Nie chcesz chyba iść na spotkanie, gdzie team, w którym Cię wtedy nie było, dostaje opierdol od drugiego zarządu. - burknęła z niewzruszonym wyrazem twarzy, tak jakby to kompletnie nic nie znaczyło.

-A Ty nie powinnaś tam być? - Lauren uniosła jedną brew i spojrzała na nią ze zmartwioną miną.

-Kochana długo pracujesz już w tej firmie? - szatynka uśmiechnęła się ciepło, zupełnie tak jakby miała przed sobą niewinną, malutką dziewczynkę.

-Tak, praktycznie od skończenia studiów. - odparła całkowicie poważnie.

-I dalej się nie nauczyłaś, że bezsensowne, nerwowe spotkanie, jest trochę gorszym wyborem od zajebistego śniadania?

-No... - zawahała się, gdyż poczuła jakby znów na przerwie, w liceum koleżanki próbowały ją namówić na ucieczkę z lekcji. - No niby tak.

- Tutaj kończymy? - mężczyzna odwrócił się i spojrzał na kobiety z lekkim zdenerwowaniem.

- Tak, dokładnie tu.

Kobiety wysiadły z taksówki i skierowały się w stronę baru lunchowego, który o tej godzinie świecił jeszcze pustkami. Skierowały się w stronę miejsca przy oknie i zajęły się wyborem śniadania. Lauren zdawała się być lekko zmieszana przez aktualną sytuację. Z pewną dozą niepewności spoglądała na Brytyjkę, która wyjątkowo nie pasowała do jej dotychczasowych znajomych. Była niezwykle głośna, śmiała, sarkastyczna i co lepsze nie dawała sobie wejść na głowę.

- Oddam Ci połowę za przejazd. - blondynka oznajmiła i zaczęła szukać swojego portfela w torebce.

- Nawet nie znasz mojego imienia, a chcesz mi oddawać pieniądze. - uśmiechnęła się, żeby odrobinę rozluźnić widocznie zestresowaną koleżankę.

- Ach, tak... - spojrzała na nią i wyciągnęła dłoń w jej kierunku - Lauren.

- Esther, miło mi. - kobieta odwzajemniła uścisk i spojrzała za swoje ramię, w stronę lodówki z kanapkami. - A zamiast grzebać w torebce, możesz mi kupić tamtego bajgla.

- Jecie tutaj bajgle? - blondynka uśmiechnęła się niepewnie.

- Jasne, że tak. - odparła niemal od razu. - Obrzydza mnie typowe angielskie tłustsze od mojego poprzedniego szefa śniadanie.

Lauren zaśmiała się i podeszła w stronę kasy, by zamówić dwa napoje i upragnionego przez Esther bajgla.

- Proszę. - podała jej talerzyk i szklankę z wodą, a sama zajęła się parzeniem malinowej herbaty.

- Mmm, tego potrzebowałam... - Esther z pasją wgryzła się w swojego ukochanego bajgla z szynką parmeńską i kozim serem, po czym spojrzała na marnie wyglądająca herbatę swojej koleżanki.

- Coś nie tak? - Lauren zauważyła jej pełen dezaprobaty wzrok i delikatnie się zdziwiła.

- Masz zamiar to coś pić?

- To... znaczy? - uśmiechnęła się nerwowo, po czym wyjęła kolorową torebkę herbaty i położyła na talerzyku obok.

- Przecież to jest najtańsze aromatyzowane za przeproszeniem gówno, a nie herbata.

- Znaczy... - dziewczyna zastygła w ruchu, nie będąc pewna, czy Esther żartuje, czy naprawdę w tym momencie łamie jedno z przykazań Brytyjczyków, trzymając w swojej dłoni filiżankę z owocową herbatką Tetley.

- Wybacz, nie znam się tak dobrze na herbatach. - odparła zawstydzonym głosem. - Jeszcze trochę mi brakuje wiedzy.

- Królowa by Ci tego nie przebaczyła, ale ja mogę Cię nauczyć dobrego smaku. - posłała jej oczko.

- W takim razie kiedy zaczynam pierwszy wykład? - Lauren delikatnie zachichotała.

- Hola, hola edukacja w Anglii jest płatna.

- To znaczy, ile bajgli wynosi semestr? - uśmiechnęła się zawadiacko, czując, że łapią kontakt.

- Hmm... Zależy od mojego humoru i ilości poświęconych godzin. - również się uśmiechnęła, biorąc łyk wody.

- Nie widziałam Cię wcześniej w pracy, jesteś w moim oddziale tak?

- Tak, tak. Pracuje jako asystentka dyrektora oddziału, którego zapewne już poznałaś... - przerwała na moment. - Uprzedzając Twoje pytanie, to mnie nie miałaś szansy poznać, bo dopiero dzisiaj wróciłam do pracy z mojego miesiąca miodowego.

- Och, gratuluję w takim razie.

- Dzięki, a Ty Lauren, jak mniemam, nie jesteś stąd? Zazwyczaj plotki w biurze rozchodzą się szybciej niż prędkość światła, ale wiadomość o Twoim transferze dotarła do nas dosłownie w ostatnim dniu.

- Naprawdę? Jestem z Australii, zaczęłam tam pracę w firmie i...

- Widzę, że nieźle Cię wessało, hm?

- To znaczy?

- Nie wiem, czy dałabym radę tyle przepracować dla tej firmy. - mruknęła z pogardą i dopiła ostatni łyk wody. Lauren lekko się zdziwiła i wolała na razie nie wspominać, że jej historia z tą firmą jest troszkę dłuższa.

- Wiesz, lubię to robić, zwłaszcza że teraz będąc tutaj, mogę podziwiać moje ulubione style.

- Widzę, że jesteś jedną z tych, które kochają europejski przepych?

- Nie wiem, czy bym to tak nazwała, ale coś w tym rodzaju.

- Hmm, rany zazdroszczę Ci... Gdybym mieszkała w cieplej Australii, w życiu nie zapuściłabym się tu w Londynie.

- Serio? Od zawsze mi się wydawało, że Brytyjczycy wcale nie kochają aż tak Australii.

- Proszę cię. - Esther spojrzała na nią z powagą. - Dałabym chyba wszystko za święta Bożego narodzenia na plaży.

- Ja jednak bardziej przepadam za typową angielską pogodą i tym, że mogę tu ubierać przeróżnej maści płaszcze.

- Ooo proszę, a jednak jest coś w Tobie z Brytyjki.

- Mój ojciec jest Brytyjczykiem - oznajmiła z lekkim przekąsem.

- Ale herbaty nie nauczył cię już pić. - sarknęła.

- Cóż bywa... - wzruszyła ramionami i z bólem serca dokończyła picie swojego napoju.

Continue Reading

You'll Also Like

1.4M 67.3K 38
Melody Grant to studentka trzeciego roku zarządzania. Kiedy traci swoją ukochaną pracę, jest zmuszona poszukać nowej. Dostaje posadę asystentki jedne...
71K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
53.3K 2K 44
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
3.7K 202 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...