Misconception ¦¦ Peter Parker

By Miami_Blue

128K 6.8K 2.7K

- Nienawidzę go. - skwitowała zaplątując ręce na piersi. - Zauroczyłaś się w nim. - przyznała obserwując rea... More

1
2
3
4
5
6
7
8
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41

9

4.3K 230 87
By Miami_Blue

- Chcecie mi powiedzieć, że ludzie pozbierali pozostałości po Chitauri i łącząc technologie pozaziemską z naszą tworzą broń? - spytała nie dowierzając w to co usłyszała od swoich jedynych przyjaciół.

- Tak, i sprzedają ją innym przestępcom. Dlatego, też zostałem prawie rozpuszcony przez zwykłych złodziei podczas napadu na bank - wyznał, a dziewczyna pokreciła głową z niedowierzaniem.

- Mówiłeś mojemu ojcu? - spytała lekko zmartwiona.

- Tak, nawet raz mnie uratował, kiedy ich szef przebrany za demona wrzucił mnie do jeziora. - powiedział lekko niezadowolony. - Stwierdził, wtedy, że nie powinienem się tym przejmować i dać się tym zająć innym.

- I czemu go nie posłuchałeś? - spytała siadając obok chłopaka na łóżku, a ten delikatnie spiął mięśnie.

- Bo nikt się tym nie zajął, a jak tak dalej pójdzie to coś komuś może się stać. - wyznał lekko zdenerwowany, a dziewczyna uważnie mu się przyjżała.

- Pogadam z nim, a ty narazie nic nie rób. - nakazała chłopakowi i wyjęła telefon w sprawie powiadomienia Happy'ego, gdzie ma po nią przyjechać.

- Nie Morgan, to nic nie da. - zatrzymał ją kiedy ta wstała z zamiarem wyjścia - On mnie traktuje jak dziecko i nie daje mi się popisać. - westchnął niezadowolony, a dziewczyna posłała mu pokrzepiający uśmiech.

- Peter - westchnęła i wróciła na miejsce na łóżku - Ty jesteś dzieckiem i na siłę nie próbuj dorosnąć. Jeszcze zdążysz się napracować jako bohater, a narazie korzystaj z niewinnego nastoletniego życia. - powiedziała wpatrując się w jego delikatne brązowe oczy, które teraz uważnie obserwowały jej twarz.

- Okey - westchnął i pośpiesznie wstał, gdyż poczuł się lekko nieswojo.

- A propos, to dlatego tak uciekałeś z lekcji? - spytała podnosząc jedną brew do góry, a chłopak przytaknął ruchem głowy.

- Już więcej tego nie rób, bo ojciec sobie nie wybaczy jak coś Ci się stanie - upomniała go i chwyciła do ręki instrukcje budowy gwiazdy śmierci, z którą nieudolnie walczył Ned od jakiegoś czasu. - A teraz siadaj i zamij się działkiem strzelniczym. - powiedziała pokazując miejsce na podłodze pomiędzy nią i chłopakiem, co z uśmiechem na twarzy uczynił.

*****

- Gdzie byłaś tyle czasu? - spytał mężczyzna siedząc na kanapie i popijając swój ulubiony trunek jakim było Whiskey.

- U Petera- odpowiedziała zdejmując swoje Adidasy i zmieniła je na kapcie. Zanim zdążyła wejść do salonu i udać się do pokoju, zauważyła jak matka posyła jej znaczące spojrzenie, a wyraz twarzy ojca momentalnie się zmienia, na widok jej dość szerokiego uśmiechu. - No co? - spytała nie rozumiejąc zachowania rodziców.

- Mam się zacząć martwić? - spytał jej tatulek podnosząc jedną brew do góry, na co ta przeciągle jęknęła.

- Tak - odpowiedziała z wyrzutem i oparła się o kuchenny stół przy którym miała widok na cały salon - Jak możesz narażać Petera na takie niebezpieczeństwo. Masz świadomość, że znika on cały czas z lekcji i wraca poobijany, bo jak głupi lata za bandytami, którzy parę razy prawie go zabili? - wyrzuciła z siebie stając nad ojcem z założonymi rękami, a ten spojrzał na nią lekko zdezorientowany.

- Od kiedy ty się o niego tak martwisz? - spytał odkładając na stolik szklankę i podszedł do swojej córki i stanął na przeciwko niej.

- Ja się o niego nie martwię - oburzyła się dziewczyna starając się wydawać na bardziej obojętną - Po prostu zrób coś z tym, bo jeżeli to wszystko prawda, to będą z tego niezłe kłopoty, a myślę, że jako szef nowej organizacji bezpieczeństwa nie powinieneś sobie pozwalać na takie wybryki. - powiedziała dumnie prostując szyję.

- Jasne - rzucił jej ojczulek i zadzwonił do Happy'ego, aby zbadał sprawę. W tym samym czasie Morgan wraz z Pepper zabrały się z przygotowywanie wspólnej kolacji, której nie jedli od tygodnia, gdyż cały ten czas spędzili oni w Indiach, zostawiając Morgan pod opieką Hogana.

- Mam rozumieć, że pogodziłaś się z Peterem? - spytała kobieta posyłając dziewczynie ciepły uśmiech, który odwzajemniła.

- Tak, i błagam nie dopisujcie do tego, żadnych nieprawdziwych teorii. On mi się nie podoba i tego się trzymajmy. - wyjaśniła rozkładając talerze i sztućce na stole.

- A jest tam ktoś kto ci się podoba? - spytała kładąc pięknie pachnącą tarte na środku stołu i nalała gorącej herbaty do kubków, z wcześniej zaparzonego dzbanka.

- No jest taki jeden, kapitan drużyny Footballowej. Ale rzadko gadamy i nie wiem czy coś z tego będzie. - wyznała swojej mamie, zanim głowa rodziny dołączyła spowrotem do rozmowy.

- Jest coś o czym jeszcze powinienem wiedzieć, a nie wiem? - spytał mężczyzna zasiadając naprzeciwko swojej żony posyłając jej i Morgan ciepły uśmiech. - Wszystko załatwione Meg. I powiedz temu dzieciakowi, że ma się uspokoić, bo mam go na oku. - powiedział grożąc palcem, a dziewczyna lekko zachichotała.

- Już to zrobiłam - powiedziała chwytając kęs pięknie pachnącej tarty ze szparagami, którą uwielbiała. - A właśnie, dostałam się dzisiaj do drużyny reprezentującej szkołę na konkursie z fizyki w Waszyngtonie. - powiedziała dumnie się prostując, a jej rodzice posłali jej zdziwone spojrzenia.

- Gratulacje, moja krew. - powiedział mężczyzna klepiąc ją po plecach.

- A co z drużyną cherlederską? - spytała rudowłosa wymachując widelcem - Zawsze tak uwielbiałaś tańczyć.

- Em, jakoś do mnie nie przemawia - odpowiedziała, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę smutku - Niby się dostałam, ale nie było tak jak sobie to wyobrażałam.

- Jak to? - dopytał mężczyzna, a Morgan lekko się skrzywiła.

- Kapitanem drużyny jest moja koleżanka z którą na początku roku siedziałam. Więc przyjęła mnie odrazu, nawet nie musiałam pokazać swoich umiejętności. - wytłumaczyła dłubiąc widelcem w jedzeniu.

- I co w tym złego? Jesteś w końcu Stark, my jesteśmy najlepsi we wszystkim. - powiedział dumnie jej ojciec, a Pepper posłała mu upominające spojrzenie.

- I właśnie w tym rzecz. Przez moje nazwisko, wszyscy twierdzą, że jestem idealna we wszystkim. A wcale tak nie jest. Chciałabym o coś kiedyś zawalczyć, porywalizować. Dlatego, też jestem wdzięczna Michelle, że mnie namówiła do tego konkursu. - na samą myśl o przyjaciółce, poprawił się jej humor.

- Czekaj, czy ja dobrze rozumiem, że wyjeżdżacie na niego do Waszyngtonu? - spytał wyrywając się z zamyślenia, a dziewczyna odrazu się spieła, gdyż podejrzewała, że będzie z tym problem.

- Yhym, i nie musisz się martwić, w drużynie jest też Peter, więc będę bezpieczna. - dodała mając nadzieję, że to uspokoi rodziców i pozwolą jej jechać na pierwszą w życiu szkolną wycieczkę.

- No nie wiem, Morgan - westchnął wycierając usta w serwetkę.

- Proszę cię, to jest Waszyngton. Najbardziej strzeżone miasto w Stanach. A poza tym jakby co są tam ludzie Steve'a, a może nawet on sam. Nic mi nie będzie - prosiła dziewczyna, lecz mina jej ojca nie wskazywała na, że ma się zgodzić, co bardzo ją rozczarowało.

- Niby tak, ale to nie jest takie proste Meg. - westchnął, a dziewczyna pośpiesznie wstała i ze łzami w oczach pobiegła do pokoju. Mogłoby wydawać się, że nie było to nic wielkiego, lecz dla niej, ten konkurs miał duże znaczenie, gdyż pierwszy raz w życiu chciała udowodnić przed samą sobą, że może coś osiągnąć bez pomocy ojca.

Continue Reading

You'll Also Like

80.4K 3.7K 23
NIE CZYTAJCIE TEGO Marinette jako nowy strażnik Miraculum musi być bardzo uważna, aby móc chronić Paryż, szkatułki i jeszcze żyć jako normalna nasto...
55.8K 9.5K 106
Talksy z opowiadania odrzucona/zapomniana ślizgońska miłość. Dużo inspirowanych talksami z Harrego pottera.
8.7K 216 15
Jesteś Nicole Potter. Masz 15 lat i masz brata bliźniaka ma na imię Harry. Po śmierci rodziców zamieszkaliście u waszej ciotki Eleny, siostry Jamesa...
7.7K 564 22
„𝑬𝒗𝒆𝒏 𝒕𝒉𝒆 𝒅𝒂𝒓𝒌𝒆𝒔𝒕 𝒏𝒊𝒈𝒉𝒕 𝒘𝒊𝒍𝒍 𝒆𝒏𝒅 𝒂𝒏𝒅 𝒕𝒉𝒆 𝒔𝒖𝒏 𝒘𝒊𝒍𝒍 𝒓𝒊𝒔𝒆" Steve Rogers zdecydowanie nie był osobą, która kie...