𝐨𝐧𝐞-𝐬𝐡𝐨𝐭𝐬 |𝐇𝐢𝐜𝐜𝐬...

By BarbHaddock

55.2K 1.5K 1K

Niezwiązane ze sobą historyjki umieszczone w świecie z "Jak wytresować smoka". W opowiadaniach biorą udział t... More

Nowe Berk
Po ślubie, część I
Po ślubie, część II
Za Kratami
Obrączki
O Włos
Koniec Biadolenia!
Niepewność
Resztkami Sił
To Tylko Zabawa! (One-Shot Challenge)
Bezgranicznie
Musze Ci coś powiedzieć...
Bransoletka
Piękna jak Bóg (One - Shots Challenge)
Śniadanie do Łóżka
Matczyne sprawy
‼️ Informacja ‼️
(nie) Valka
Together We Map the World
50 Shades of Hiccup Haddock
Zaufaj
"Żyję tylko dzięki Wam" |część I|
"Żyję tylko dzięki Wam" |część II|
Niechciane Zaręczyny
"Żyję tylko dzięki Wam" |część III|
"Żyję tylko dzięki Wam" |część IV|
Na ślepo
Bo Ona, jest po prostu zawsze
"Żyję tylko dzięki wam" Liv Astrid |część V|
Koszmary
You feel like home
It's the only gift I need [1/2]
Great Hall suprise [2/2]
s o n
d a u g h t e r

Nadzieja i miłość

1.5K 48 42
By BarbHaddock

Na Berk nastała ciemna i zimna noc. Pogrążeni w żałobie Wandale krzątali się po wiosce, próbując zająć się sprzątaniem po bitwie. Nie było to łatwe zadanie, szczególnie po tak tragicznym dniu jak ten - śmierć Stoicka wstrząsnęła wszystkimi. Jednak wikingowie musieli się zebrać w sobie i uporządkować oraz odbudować zniszczone chaty.

Całe Berk musiało pogodzić się z tą ogromną stratą, jednego z najlepszych i najbardziej sprawiedliwych władców ich wyspy. Na szczęście mieszkańcy byli spokojni o swój los, w końcu ich przywódcą od teraz jest Czkawka Haddock III - jedyny syn Stoicka i najznakomitszy jeździec smoków oraz logistyczny geniusz.

Nikt jednak nie zdawał sobie do końca sprawy z tego w jakim stanie jest dwudziestoletni wódz Wandali.

Nikt oprócz jego dopiero co odnalezionej matki oraz Astrid Hofferson - najlepszej przyjaciółki i narzeczonej.

Czkawka siedział pogrążony w ciszy w swojej chacie. Nie docierał do niego żaden gest, żaden obraz ani dźwięk. Szczerbatek siedział na swoim kamiennym posłaniu i próbował odpocząć. Jednak samemu smokowi łamało się serce na widok zrozpaczonego ludzkiego przyjaciela. Próbował on odgonić złe myśli, ale na wyrzuty sumienia nie mógł nic poradzić, w końcu to on był odpowiedzialny za śmiertelny cios. Szczerbatek zamruczał cicho w rozpaczy i zakrył mordkę łapkami, próbując ukryć się przed światem. Jego jeździec dostrzegł ten gest i podszedł do przyjaciela. Pogłaskał go po czarnych gorących łuskach i spojrzał w zielone smutne oczy.

- Szczerbek. - chłopak miał zachrypnięty głos, przełknął gulę w gardle. - Jestem przy tobie, przyjacielu. Nigdy cie nie zostawię. - poczuł jak samotna łza spływa mu po policzku. Nie kontrolował emocji w tej chwili. - To nie była twoja wina, nie ty jesteś za to odpowiedzialny. Kochałeś go, zrobiłbyś dla niego wszystko. Wszystko.

Czkawka rozpłakał się na dobre, puściły mu wszystkie hamulce. Był wyczerpany i zrozpaczony. Pogodzenie się z tą stratą i nową sytuacją wydawało się dla niego niemożliwe.

Po pożegnaniu ojca na statku zmobilizował się do odzyskania wyspy i smoków. Było to dla niego trudne, jednak emocje i adrenalina robiły swoje - mógł działać i pokonać wroga. Trzymał nerwy na wodzy nawet wtedy, gdy Szczerbatek pokonał Alfę, a on sam został mianowany na wodza Berk. Trzymał się, musiał być silny dla swojego ludu, za który teraz jest odpowiedzialny.

Niestety, gdy tylko przekroczył próg swojego domu zatracił się w bólu i rozpaczy. Wszystkich zapewniał, że da sobie radę. Poprosił swoich najbliższych o spokój, wytchnienie. Potrzebował sam to wszystko przemyśleć.

Szczerbatek polizał policzek swojego jeźdźca i okrył go skrzydłem, tuląc do siebie. Chciał chociaż trochę wesprzeć go w tym wyjątkowo trudnym momencie. Czkawka opadł z sił i przytulił się łusek przyjaciela. Trząsł się w cichym płaczu i pozwalał na wyrzucenie z siebie wszystkich uczuć. Nie potrafił dłużej utrzymać maski.

- Czkawka?

Chłopak ucichł na moment, a czujny smok podniósł uszy. Z dołu doszedł do nich spokojny kobiecy głos. Oboje spojrzeli w kierunku słabego światła pojawiającego się przy schodach. Czkawka zmrużył oczy, by lepiej widzieć sylwetkę dziewczyny.

To była Astrid, która okryła się kocem i trzymała w ręku palącą się pochodnię. Nawet w tak niezbyt dobrze oświetlonym pokoju, chłopak dostrzegł u swojej narzeczonej zmęczone błękitne oczy i blade usta.

Haddock otarł łzy i wstał powoli. Szczerbatek mając pewność, że są bezpieczni, ułożył się w ponownej próbie zaśnięcia.

- Przepraszam, że przychodzę w środku nocy. Ludzie jeszcze pracują, a moja chata jest wyjątkowo blisko tego zgiełku. Czy nie będę wam przeszkadzać, jeżeli tu zostanę do czasu, aż się uspokoją? - Astrid stała z dwa metry od narzeczonego. Wpatrywała się w jego smutne zielone jak las oczy. Sama była bliska płaczu i rozklejenia się. Gdy on cierpiał i ona pogrążała się w rozpaczy.

Czkawka zrobił dwa kroki w stronę dziewczyny. Nawet nie wiedział kiedy i jak to się stało, ale po prostu rozłożył ramiona i przytulił ją do siebie. Trzymał ją mocno, nie chcąc puścić. Oddychał ciężko i szybko, płakał w jej warkocz, zanosił się i wył.

Był w opłakanym stanie.

Astrid tylko stała i tuliła go mocno. Nic nie mówiła, dała mu się wypłakać. Wiedziała jak wiele kosztuje go udawanie, że jest dobrze. Emocje wzięły górę nad jej wojowniczą naturą i sama uroniła kilka gorzkich łez. To co widziała, jej narzeczony w rozpaczy i śmierć wodza - nawet najbardziej pozbawiony uczuć wiking złamałby się.

Czkawka zaczął opadać z sił, kolana się pod nim ugięły. Astrid przytrzymała go i upadli razem na drewnianą podłogę. Chłopak ciągle głośno łkał w szyję dziewczyny. Trudno mu był złapać równy oddech, serce szalało w jego piersi, a myśli krążyły tylko wokół jednego pytania: dlaczego?

- Ciii, Czkawka. Spokojnie, jestem tutaj. - blondynka próbowała go uspokoić. Sama cicho szlochała, a jej głos łamał się przy każdym wypowiedzianym słowie.

Klęczeli i obejmowali się mocno rozpaczając nad stratą ojca i wodza. Nad śmiercią człowieka, który poświęcił własne życie dla syna. Nad odejściem wspaniałego przyjaciela i rodzica.

Trwali tak jakiś czas. Astrid narzuciła koc na jego wątłe ramiona i pocałowała go w skroń. Pociągnęła nosem i ujęła jego umęczona twarz w dłonie. Chłopak zamknął oczy mokre od łez.

- Czkawka. Spójrz na mnie. - rozkazała mu zachrypniętym głosem.

Chłopak jednak pokiwał w rozpaczy głowa i ukrył twarz w dłoniach. Ogarnęły go emocje, ogromne i porażające emocje. Zżerały go od środka i utrudniały racjonalne myślenie. Nie pozwalały mu by jakiekolwiek słowa do niego docierały. Nie pozwalały mu na spojrzenia na ukochaną, którą ciągle mocno go trzymała.

Astrid była naprawdę przerażona. Próbowała go pozbierać w całość, jego poszarpane serce i zranioną duszę. Jednak czuła, że on się na nią zamyka, blokuje jakikolwiek dostęp do własnej głowy. Dziewczyna szarpnęła nim mocno i ponownie uchwyciła jego twarz.

- Haddock! Spójrz na mnie do cholery! - blondynka krzyknęła. Czkawka zacisnął pięści i zęby. Oddychał szybko przez nos.

Dziewczyna zaskomlała i oparła swoje czoło o jego. Chłopak westchnął i chwycił jej dłonie.

- Proszę cię, człowieku. Spójrz na mnie w końcu. - powiedziała ledwo szeptem. Tylko Czkawka mógł ją usłyszeć. - Nie zamykaj się na mnie, błagam.

Nagle Astrid rozpłakała się głośno i na dobre. Bała się, że straciła z nim kontakt w tym momencie. Zawsze była przy nim, gdy było źle. Jednak teraz nie było tylko źle - było tragicznie.

Coś w nim pękło. Czkawka zebrał resztki sił i objął płaczącą narzeczoną. Położył jej dłoń na miękkich włosach i zatopił w nich palce. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten gest i głośno przełknęła ślinę. Haddock próbował zebrać myśli i się uspokoić. Klęczał na podłodze z Astrid Hofferson, która płacze w rozpaczy i bezsilności. Pociągnął nosem i otarł ostatnie łzy z opuchniętych oczu.

- Astrid, wstańmy. - nie poznawał swojego głosu. Był jakiś obcy - zachrypnięty, szorstki i cichy. Czkawka chrząknął.

Dziewczyna pokiwała głową na znak zgody. Poczuła jak narzeczony ciągnie ją ku górze za dłonie, aż sama stanęła na nogach. Astrid spojrzała na jego piegowatą twarz.

Ich wzrok się spotkał, a razem z nim cały ból, cierpienie i zmęczenie. Oboje mieli policzki mokre od łez i oczy czerwone od płaczu. Hofferson nie wyglądała już na taką groźną i poważną wojowniczkę, tylko na kruchą i przerażoną dziewczynę. Chłopak miał ochotę wziąć ją w ramiona i schować przed światem. Jednak sam był w tym świecie pokrzywdzony.

- Czkawka... - zaczęła nieśmiało. - Przyszłam do ciebie, bo się martwię i boję. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co musisz przeżywać i jak bardzo to boli.

Chłopak zamknął oczy, próbując powstrzymać kolejny wodospad łez. Miała rację - nikt nie był w stanie sobie wyobrazić tego cierpienia.

Chwyciła go za dłonie i poprowadziła do łóżka. Chciała by tam razem usiedli i porozmawiali. Musiała mu wszystko powiedzieć, zapewnić go, że jest przy nim. Czkawka opadł na futra ze spuszczoną głową. Był spokojny, nie płakał, ale nadal wydawał się nieobecny. Astrid kucnęła przed nim, ciągle ściskając jego palce. Była zestresowana.

Blondynka bardzo chciała by na nią spojrzał, by przyglądał się jej, gdy do niego mówi. Jednak nie mogła wymagać za dużo. Musiała przebić się przez ten mur. Musiała mówić do swojego narzeczonego.

- Czkawka, zniosę wszystko. Rozumiesz? Wszystko. Ale nie przetrwam straty ciebie. Dlatego spójrz na mnie i mów. Proszę cię. Nie zamykaj się na mnie. Kochanie... Błagam. - dziewczyna jęknęła i błagała cicho.

Była cierpliwa i głaskała mokry policzek swojego ukochanego. Wpatrywała się w jego twarz jak w obrazek. Marzyła o jego uśmiechu i błysku o oczach.

- To wszystko moja wina, As. - jego głos przeciął ciszę jak najostrzejszy topór. Te słowa zszokowały dziewczynę, tak bardzo że przez dłuższą chwilę nie wiedziała co powiedzieć.

Astrid uklękła i ujęła jego twarz. Spojrzał na nią wzrokiem bez emocji i uczuć. Szaleńczo zielone oczy przygasły.

- Czkawka, co ty wygadujesz!? Jaka twoja wina? Na bogów... - potrząsnęła nim lekko. Mówiła wyraźnie i stanowczo.

- Gdybym posłuchał ojca i nie wtrącał się w nie swoje sprawy to może teraz by żył. - powiedział jednym tchem i znowu załkał.

Szczerbatek wybudził się i podszedł do swojego pana. Ułożył na jego kolanach łebek i mruknął w rozpaczy.

- To nie wina Szczerbatka, mamy, czy kogokolwiek innego. Tylko moja! - był wściekły. Sam na siebie.

Astrid usiadła obok niego i objęła ramieniem. Czkawka schował twarz w dłoniach, po których skapywały łzy.

- Jedyną osobą, która jest za to odpowiedzialna, jest Drago. To przez niego smoki oszalały i przez niego Stoick... Nie żyje. - dla niej ciągle te słowa wydawały się dziwne. Bo jak to tak... Przecież ich wódz niedawno jeszcze z nią rozmawiał. - To nie jest twoja wina, Czkawka. Nie wmawiaj sobie tego, błagam cię.

- Astrid. - chłopak wypuścił nerwowo powietrze przez zęby. - Gdybym okazał szacunek, posłuchał go i został na Berk, nic takiego by się nie stało. Kto wie, może teraz by żył, a wyspa nie byłaby w większości zniszczona? - gdybał i nie wymagał odpowiedzi. Bo wiedział, że nigdy jej nie dostanie.

Czkawka spojrzał na swoją narzeczoną. Jego łagodna twarz przybrała surowy wyraz, wręcz pusty. Zielone oczy błyszczały się od długiego i silnego płaczu. Był umęczony i przesiąknięty goryczą.

Astrid pękło serce. Nienawidziła, gdy jej ukochany cierpiał. Bolało ją, że nie może cofnąć czasu i ostrzec ich wszystkich przed niebezpieczeństwem. Jednak skąd ona mogła wiedzieć? Była bezsilna. Uniosła dłoń i pogłaskała jego policzek. Przełknęła ślinę i zaczęła mówić.

- Czkawka. Nikt nie przypuszczał, że do tego dojdzie... Poza tym, gdybyś został na Berk nie odnalazłbyś swojej matki, nie sprowadziłbyś jej do domu. Bez ciebie tysiące smoków zginęłoby z ręki Drago. Gdybyś wtedy został na wyspie, duża część twojego życia ciągle byłaby nieznana. A właśnie tego chciałeś! Poznać kim jest twoja matka, zobaczyć ją, porozmawiać. Czkawka, nic nie dzieje się bez powodu. Wszystko ma jakiś cel....

Nie dokończyła, bo chłopak zerwał się z miejsca i odepchnął ją. Nie ukrywała - zabolało, jednak wiedziała, że nie jest teraz sobą. W końcu przeżywał koszmar, kompletnie sam. Przynajmniej on tak sądził.

- Czy ty w ogóle słyszysz co mówisz?! Przez moje nieposłuszeństwo zginął człowiek. Ty straciłaś wodza, a ja ojca. Zginął przeze mnie. Nie ma to usprawiedliwienia. - Haddock chodził po pokoju nerwowo i krzyczał wniebogłosy.

Blondynka przestraszyła się go lekko, jednak wstała nieugięta i ruszyła w jego stronę. Chwyciła chłopaka za ramiona i odwróciła do siebie.

- Twój ojciec nie zginął na marne! Nie zmarł na nieznaną chorobę czy ze starości. Zginął w walce, podczas bitwy. Zginął, bo chciał chronić swoje jedyne dziecko! Swojego syna! - Astrid mówiła stanowczo i głośno. Słowo po słowie, powoli, tak by do niego docierało. Czkawka odwrócił wzrok i spojrzał w podłogę. Pod jego powiekami znowu zgromadziły się łzy. - Co miał zrobić? Patrzeć jak umierasz? Jakim ojcem by był? Zrobił to co do niego należało. I jestem mu za to cholernie wdzięczna. Czkawka! Ty żyjesz na bogów. Jesteś smoczym jeźdźcem, wodzem i nadzieją Berk. Stoick doskonale o tym wiedział. Był świadom, że musisz żyć. Nie myślał wtedy o sobie i o swoim życiu. Tylko o tobie. Bo cię bardzo mocno kochał i byłeś dla niego najważniejszy.

Astrid oddychała szybko i nierówno. Czekała cierpliwie na jego reakcję, chciała by coś jej odpowiedział. Dziewczyna opuściła głowę i ponownie rozpłakała się.

- Nie przeżyłabym straty ciebie, Czkawka. Gdybym była na miejscu twojego ojca, zrobiłabym to samo. Bez zawahania ochroniłabym cię przed śmiercią. Bo tak się robi jak się kogoś kocha.

Astrid ucichła, słychać było jedynie jej szloch.

Czkawka stał, wbity w ziemię jej monologiem. Każde słowo kłuło go w serce niczym drzazga. Znosił w spokoju jak dziewczyna na niego krzyczy, płacze i rozpacza. Wyczuł w jej mowie prawdę, która powoli przebijała się ścianę poczucia winy. Stopniowo bariera topniała, złość opadała, a jego serce miękło.

- Astrid, ale dlaczego on? Czemu musiał zginąć tak dobry człowiek? - spojrzał na nią ze smutkiem i odezwał się spokojnie. Łzy ciągle skapywały z jego brody.

Dziewczyna podniosła na niego oczy, ucieszona, że się odezwał i trochę uspokoił.

- Nie wiem, Czkawka. Jednak wiem, że tak musiało być. - otarła jego mokre policzki delikatnym ruchem dłoni. - Nie cofniemy czasu, nie wrócimy życia. Jednak ty żyjesz, my żyjemy - musimy to docenić. Będziesz wspaniałym wodzem, już jesteś. Jestem pewna, że twój ojciec jest spokojny o ludzi i wioskę. Nie mogliśmy lepiej trafić. On zawsze przy tobie będzie. - dotknęła jego klatki piersiowej na wysokości serca.

Haddock sprawnym ruchem przytulił ją do siebie, tuląc jej drobne ramiona i miękkie włosy. Cieszył się kojącą bliskością ukochanej, starał się oddychać spokojnie i równo. Rzadko kiedy na kogoś krzyczał, a tym bardziej na Astrid. Było mu wstyd, że tak potraktował dziewczynę, którą tak bardzo kocha. Nie był jednak sobą, emocje i ogromne cierpienie nad nim zawładnęły.

- Przepraszam, Astrid. Naprawdę, tak bardzo cię przepraszam. - szepnął i pocałował ją za uchem.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Wtuliła się w niego mocniej. Powstrzymała łzy wzruszenia i przełknęła ślinę.

- Czkawka, nie przepraszaj mnie. - odsunęła się od niego na kilka centymetrów. Ich oczy się spotkały i po raz pierwszy oprócz bólu zobaczyła w nich ulgę i spokój. - Ale nigdy mnie nie odtrącaj, nie zamykaj się w sobie. Dobrze?

Chłopak przytaknął i przytulił ją ponownie do swojej piersi. Myślał nad tym, co powiedziała mu jego narzeczona. Gdyby jemu samemu przyszło uratować przed śmiercią ojca, zrobiłby to bez wahania. Jednak nie mógł, miał za mało czasu. Nie był też w stanie cofnąć czasu. Jedynie co mógł zrobić w tej chwili to docenić życie i zająć się wioską tak jak na to zasługuje.

- Zawsze przy tobie będę Czkawka, bez względu na to co się stanie i co będzie się dziać. Zawsze jestem dla ciebie.Nie jesteś w tym sam. Masz przyjaciół, rodzinę, mnie. Poradzimy sobie z tym wszystkim. Wierzę, że ty sobie poradzisz. Jesteś najsilniejszym człowiekiem jakiego znam. - Astrid rzekła cicho.

Haddock kołysał ją w ramionach. Był wdzięczny bogom, że ma przy sobie tę kobietę. Najwspanialszą na świecie, idealną kompankę i narzeczoną.

Chciał jej jakoś podziękować i przeprosić za to jaki zimny i oschły był. Nachylił się nad jej twarzą i złączył ich mokre od łez usta. Całowali się powoli, spokojnie, smakowali nawzajem swoich słonych warg. Czkawka ujął jej policzki i westchnął, gdy dziewczyna przejechała językiem po jego ustach. To był intensywny pocałunek, który całkowicie przełamał rozpacz u młodego wodza. Ten pocałunek to była nadzieja.

- Astrid, zostaniesz u mnie na noc? - chłopak oderwał się od niej i spojrzał głęboko w błękitne oczy ukochanej.

- Nigdzie się nie wybieram. - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i chwyciła go za dłonie. - Oczywiście, że zostanę głuptasie. U ciebie jest przynajmniej spokój.

Oboje zaśmiali się cicho. Czkawka do końca otarł łzy i poprowadził dziewczynę do łóżka. Zauważyli po drodze Szczerbatka, który spał w najlepsze.

Czkawka westchnął.

- Bardzo się przejmuje tym co się stało. Przykro mi, że musiał w tym uczestniczyć. - spojrzał na smoczego przyjaciela, który spokojnie oddychał.

- Na szczęście ma ciebie. - Astrid położyła mu dłoń na ramieniu. Chłopak uśmiechnął się do niej i pogłaskał jej drobną dłoń.

***

Stoick stał u progu Walhalli z dumą patrząc na swojego syna. Nie żałował tego co zrobił. Był szczęśliwy, że oddał życie za swoje jedyne dziecko. Nie mógł zrobić inaczej.

Teraz spoglądał z góry na wyspę Berk i cały jej lud. Widział jak rozpaczają, jemu samemu serce krajało się na myśl o smutku Valki i cierpieniu Czkawki.

Wiking westchnął i obrócił się do grających Walkirii. Boginie witały go i prowadziły do wrót niebios. Jeszcze na jeden moment odwrócił się do syna.

- Jesteś nadzieją Berk, synu. A razem z Astrid jesteście miłością i życiem. Nie zmarnuj tego. Ja czuwam, zawsze będę czuwać przy tobie, Czkawka. Zawsze.

Wrota Walhalli zamknęły się, a na Berk rozpoczęła się nowa era.

Era nadziei i miłości.

***

Witajcie ponownie!
Przyznam szczerze, że się popłakałam podczas pisania tego rozdziału... Po raz pierwszy w życiu.
Jeżeli jesteś ze mną daj o sobie znać ❤️
Życzę Wam miłego czytania i dobrej nocy! 🥰
Do następnego!






Continue Reading

You'll Also Like

24.7K 1.3K 45
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
135K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
61.5K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
14.7K 1K 35
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...