cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
three ◦ what about plants?
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
seven ◦ types of pain
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fourteen ◦ right from wrong
fifteen ◦ talk to me babe
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
nineteen ◦ there's no place like home
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

twenty-one ◦ ties that bind

6K 603 201
By joyssli

- Nie powinieneś po niego iść? - Zapytała niepewnie brunetka.

- Jeszcze za wcześnie, może piętnaście minut otworzy mi drzwi - Odparł z uśmiechem Kim, stawiając na stole dwie filiżanki kawy. - Jesteście głodni? Dopiero wróciłem, nie zdążyłem zrobić zbyt dużych zakupów. - Przyznał, odruchowo zerkając w stronę umytych warzyw.

Jeongguk nadal nic nie zjadł.

- Nic nie szkodzi, wstąpiliśmy po drodze do cukierni. Kupiliśmy tort czekoladowy! - Mówiąc to kobieta sięgnęła pod stół, gdzie wcześniej postawiła wszystkie torby.

- Nie mogła zdecydować się żadne ciasto. - Mruknął znacząco jej partner.

- Ponieważ torty są o wiele lepsze, mój drogi - Odparła z uśmiechem. - Poza tym, to przecież nie dla mnie, tylko dla dzieci. W naszym wieku o linię trzeba nieustannie dbać. Nie patrz na ten tort, bo znowu się roztyjesz.

Obaj mężczyźni zaśmiali się cicho w ten sam, ciepły, łagodny sposób, czekając aż Elena rozpakuje wszystkie słodkości. Prócz wspomnianego wcześniej tortu na stole znalazły się również kolorowe makaroniki, eleganckie, kokosowe praliny oraz deser tiramisu, który wylądował tuż przed Taehyungiem. Nie będąc szczególnym miłośnikiem słodyczy, podczas pobytu we Włoszech zakochał się w tym smaku i po dziś dzień stawiał go na pierwszym miejscu.

- Dziękuję, mamo - Westchnął tęsknie, w odpowiedzi otrzymując lekki pocałunek w czubek głowy.

Przed swoim mężem natomiast położyła trzy sztuki bardzo zdrowo wyglądających, dyniowych ciasteczek, z lekkim uśmiechem dociskając czerwone usta do jego policzka.

- No dobrze, gdzie trzymasz noże? Kiedyś wisiały tutaj - Brunetka zmarszczyła brwi, przyglądając się aneksowi kuchennemu.

- Tak, przełożyłem je do szuflady - Skinął, samemu podchodząc do blatu. - Tak było... Bezpieczniej.

- Rozumiem - Odparła z lekkim rozbawieniem. - A zastawa?

- Tutaj.

- Benissimo. Siadaj do stołu, poradzę sobie - Mówiąc to delikatnie trzepnęła syna w ramię i popędziła go gestem dłoni.

- Nie wypędzaj go z własnej kuchni, kochana.

- Własnej, własnej, przez lata za nią płaciłam, więc chyba mogę dotknąć własnej zastawy? Gdzie ona jest...

Pierre nawet nie musiał otwierać ust, żeby blondyn wyczytał z jego wzroku całą pobłażliwość, cierpliwość, czułość i dobroduszną wyrozumiałość. Tak było chyba od zawsze. Mężczyzna nadal pamiętał przebieg tych wszystkich rozmów i kłótni, kiedy nie mogli dość do porozumienia odnośnie wychowywania nastolatka. Elena była pełna życia, pasji, żywiołowa oraz spontaniczna, a jednocześnie bardzo stanowcza, wojownicza, elegancka i wdzięczna. Często nie przywiązywała wagi do ważnych spraw i podejmowała nieprzemyślane decyzje, niekoniecznie nadawała się na pełnoetatową matkę i wtedy do głosu dochodził Pierre - spokojny i wyważony, najcierpliwszy i najmilszy człowiek, jakiego znał. Wszystkiemu i wszystkim oddawał się w pełni, był dobrze zorganizowany, pewny swego, łagodny oraz niesamowicie inteligenty. Uzupełniali się i tworzyli jedną z dziwniejszych par, jakie Kim kiedykolwiek spotkał, ale mimo to podziwiał ich i kochał nad życie.

- Och, znalazłam! - Wykrzyknęła uradowana, po chwili wracając do salonu z kilkoma serwetkami, sztućcami i nożem do ciasta.

Taehyung był wtedy zajęty rozmową z ojcem, więc nie zauważył, jak kobieta rozgląda się uważnie po mieszkaniu, skanując wzrokiem najdrobniejsze szczegóły. Zebrawszy odpowiednie informacje przesunęła nóż nieco w prawo, ostatecznie krojąc kawałek tortu niemal dwukrotnie większy, niż planowała na początku. Ostrożnie przełożyła go na ozdobny talerzyk i westchnęła pod nosem.

- Sypialnia nie zmieniła położenia?

- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł - Przyznał cicho, gotowy do zerwania się na równe nogi. - Jeongguk nadal nie-

- Poradziłam sobie z tobą, poradzę sobie i z Jeonem Jeonggukiem - Zapewniła, posyłając synowi znaczące spojrzenie.

Następnie postawiła na tacy dwa talerzyki, jeden z ukrojonym przed chwilą, ogromnym kawałkiem tortu, drugi z dwoma ciastkami i nie zważając na protesty Taehyunga ruszyła w stronę sypialni.

◦ ◦ ◦

Jeongguk był zagubiony. Już nawet pomijając fakt, że niekoniecznie dawał sobie radę w stosunkach międzyludzkich i nie przepadał za obcymi, to byli rodzice Taehyunga. Z jakiegoś powodu nigdy wyobrażał sobie, że blondyn też może mieć rodziców, jak kuriozalnie by to nie brzmiało. Nie minęło wiele czasu, od kiedy zaczął przyzwyczajać się do obecności kochanka i się przed nim otwierać, a teraz miał tak po prostu zaakceptować obecność jego rodziny w kuchni, w której czekało na niego jego jedzenie? Co więcej, nie mógł po prostu tam wejść, nie mógł być niemiły, nie mógł nawet ich zignorować, bo co powiedziałby Taehyung? Mógłby się zdenerwować albo, co gorsza, zasmucić. Najbardziej przerażało go i denerwowało to, że ci ludzie mieli pełne prawo tu być, zajmować jego przestrzeń i dotykać jego rzeczy oraz znali Taehyunga dużo lepiej i dłużej. Nastolatek ponownie poczuł się zagrożony. Zamierzał zostać w sypialni aż do ich wyjścia, puścić głośną muzykę, może uciąć sobie małą drzemkę, ale gdy tylko odrobinę poluźnił uścisk na różowym kocyku, usłyszał pukanie do drzwi. Na początku nie odpowiedział, odruchowo mocniej naciągnął na siebie puchaty materiał i zacisnął zęby. Wtedy do pukania dołączył mocny, acz melodyjny głos. 

- Witaj, Jeongguk - Odezwała się kobieta. - Nazywam się Elena. Mów mi po imieniu, zanim przejdziemy na "mamo", bo "pani" brzmi koszmarnie, nie sądzisz? Tak staro i zbyt oficjalnie. - Mruknęła, korzystając z chwili samotności wpychając do ust całe ciastko. - Mmm... Jeonggukie, nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam coś tak pysznego. Mój trener personalny by mi zabił, ale czego oczy nie widzą i tak dalej, prawda? Co powiesz na Jeonggukie, twoje imię na pewno ma jakieś ładne zdrobnienia. Które lubisz najbardziej?

Fioletowowłosy milczał, kiedy kobieta zadawała kolejne pytania, ale nie wydawała się tym przejmować. Co jakiś czas wzdychała z zachwytu nad wyrobami cukierniczymi i mówiła dalej. 

- Jestem matką Taehyunga, ale to już wiesz. Kocham go, mimo że jest dziwnym człowiekiem, pewnie zauważyłeś. To przez wpływ jego ojca, są siebie warci. Ja preferuje żywsze nastroje i och, uwielbiam konie. Lubisz konie, Jeonggukie? Może wolisz psy? Taehyung uwielbia psy, kiedyś nawet miał jednego, chociaż moim zdaniem wyglądał bardziej jak porażony prądem szczur. Szkaradne stworzenie, ale przeżył moją teściową. 

Jeongguk parsknął cicho, bezwiednie rozluźniając mięśnie. 

- Już wolę koty, są takie... Pełne gracji, prawda? Moje ubrania niestety nie przeżyłyby sierści. Kiedyś miałam rybki, ale zapomniałam je nakarmić i pozjadały się nawzajem. Zwierzęta nie są dla mnie - Westchnęła, opierając się o ścianę tuż przy drzwiach. - Dlatego zainwestowaliśmy w syna. A ty? Masz jakieś ulubione zwierzęta? 

- Węże - Odszepnął po dłużej chwili.

Kobieta uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona, że jej działania przyniosły oczekiwane efekty. To nie tak, że była typem gadatliwej cioteczki, po prostu nie pierwszy raz miała do czynienia z zamkniętym w sobie nastolatkiem. Wiedziała, jak się zachować.

- Węże? Nie mają sierści i jedzą szczury. Myślę, że też mogłabym je polubić. - Powiedziawszy to zaśmiała się dźwięcznie i postawiła tacę na ozdobnym, wysokim stoliku, tuż obok wazonu z kwiatami. - Mmm... Kochany, jeśli tortu czekoladowego nie tworzył sam Bóg, to zrobił to diabeł. Piekielne kalorie i niebiański smak. Mam dla ciebie kawałek - Uśmiechnęła się, wbijając wzrok w drzwi do sypialni.

Fioletowowłosy cudem zagłuszył głośne burczenie swojego brzucha i cofnął się w głąb łóżka, przeklinając się za stracenie czujności. Miałby opuścić bezpieczne schronienie dla byle tortu?

- Nadal nie chcesz do mnie wyjść? W porządku, zrobimy tak - Klasnęła głośno, przyglądając się swojemu odbiciu w szklanym wazonie. - Zostawię tutaj tacę z przekąskami i wrócę do salonu, gdzie będziemy we trójkę cudownie spędzać czas całe dzisiejsze popołudnie, a ty wyjdziesz, weźmiesz jedzenie i będziesz siedział zamknięty w tym pokoju, aż mąż upomni mnie, że jeszcze chwila i spóźnimy się na samolot. Baw się dobrze, Jeonggukie.

Jeongguk nasłuchiwał. Nie sądził, żeby kobieta miała jakiś interes w czekaniu na niego pod drzwiami, ale nie mógł być pewien. Z drugiej strony, jeśli jej wierzyć, zostawiła mu jedzenie. Czy mogła mieć złe zamiary? Chłopak nie zwykł zastanawiać się nad takimi sprawami w nieskończoność. Podejmował szybkie, nieprzemyślane decyzje, które były jeszcze szybsze i jeszcze bardziej nie przemyślane, kiedy miał pusty żołądek. Powoli zsunął się z łóżka i wciąż owinięty w różowy koc zbliżył się do drzwi. Z korytarza nie dobiegały żadne hałasy. Dopiero po dłużej chwili zdołał usłyszeć przytłumione śmiechy i rozmowy, dochodzące, jak zakładał, z salonu. Taehyung brzmiał na szczęśliwego, dawno nie śmiał się tak głośno. Nie, żeby Jeongguk zwracał uwagę na takie błahostki. 

Zawahał się po raz kolejny, zaciskając dłoń na klamce. Albo to wyobraźnia zaczęła płatać mu figle, albo tort czekoladowy naprawdę pachniał tak intensywnie. I czekał na niego tuż za rogiem, wystarczyłoby, żeby odrobinę uchylił drzwi i niepostrzeżenie wymknął się z sypialni, a wtedy...

... Zastałby na stoliku tacę, na której stałby pusty talerzyk, pełen kolorowych okruszków.

- Infine! - Wykrzyknął ktoś zza jego pleców. 

Próbował uciec, oczywiście, że próbował, ale kobieta prędko zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie plecami. Pośpiesznie dokończyła poprawiać makijaż, a następnie schowała czerwoną pomadkę oraz lusterko do torebki i spojrzała ostro na dzieciaka.

- Długo kazałeś na siebie czekać, kochanie. Mam zdrowe nogi i anielską cierpliwość nawet w dwunastocentymetrowych szpilkach, ale mam też dosyć sterczenia pod sypialnią własnego z dziecka z kawałkiem ciasta w ręku. Zdajesz sobie sprawę, ile wyrzeczenia kosztuje mnie taka figura? Spójrz no tylko, a jednak stoję tu z twoim tortem i zastanawiam się, kiedy łaskawie zaszczycisz mnie swoją obecnością. Zjesz to tylko i wyłącznie siedząc przy stole, więc ruszże się, dziecko. Chyba wiesz, jak dojść do salonu? Lepiej nie każ mi się powtarzać. 

Jeongguk wyglądał jak spłoszone zwierze, zamknięte w potrzasku. Bez drogi ucieczki i niczego, co pomogłoby mu wybrnąć z sytuacji był bezradny i przerażony. Jego dolna warga zadrżała nieznacznie, a knykcie pobielały od zbyt mocnego zaciskania pięści. Od wybuchu dzieliły go sekundy. 

- Nie rozumiesz, co do ciebie mówię? Taehyung za bardzo cię rozpuścił, jak słowo daję. Gdybym tylko-

- Mamo, wystarczy - Odezwał się nagle blondyn, wpadając na korytarz z niemal takim samym przerażeniem, jakie malowało się na twarzy nastolatka. 

Zaraz za nim kroczył spokojnie Pierre, zapewne mając w planach uspokoić małżonkę, ale wtedy kobieta odsunęła się od niego i głośno uderzyła dłonią w ścianę. 

- Co wy sobie wyobrażacie, niewdzięcznicy?! Jadę tu przed pół świata, żeby odwiedzić dziecko i zobaczyć nowego członka rodziny, którego syn zabrania mi poznać od przeszło roku, przywożę ze sobą smakołyki z najlepszej cukierni i od czternastu godzin nie zmieniałam butów, a zamian otrzymuje rozwydrzonego dzieciaka, faceta, który zagłaskałby na śmierć nawet roślinkę i zdradzieckiego męża! Jeśli za pięć sekund nie będziecie wszyscy trzej siedzieć przy stole i dobrze się bawić, pokaże wam, co znaczy zmęczona, zirytowana, zawiedziona i cholernie wkurzona kobieta. 

- Najdroż-

- PIĘĆ. SEKUND. 

Trzy pary szeroko otwartych, wylęknionych oczu spojrzały po sobie, a potem mężczyźni wężykiem opuścili korytarz w zorganizowanym pośpiechu. Brunetka westchnęła ciężko, ponownie wyciągając z torebki podręczne lusterko i ulubioną, czerwoną pomadkę. 

- Ach, ci chłopcy. 

◦ ◦ ◦

Jeśli Taehyung miałby streścić dzisiejsze popołudnie w kilku słowach, opisałby je jako dziwne, przerażające, zabawne i absolutnie wyjątkowe. Zdecydowanie nie chciałby powtórzyć go w najbliższym czasie, ale jednocześnie cieszył, że miało miejsce. Zachowanie swojej matki i ojca przyjął stosunkowo dobrze, poza tym wiedział, czego się spodziewać. Byli mili, oboje na swój własny, niepowtarzalny sposób i niedociekliwi, za co był wdzięczny. Ograniczyli się do opowiadania o sobie i niedalekiej przeszłości, a także planach na najbliższy miesiąc. Pierre łagodnie wyjaśnił Jeonggukowi zachowanie żony, dostając za to po nosie oraz zapewnił go, że może czuć się przy nich całkowicie swobodnie i komfortowo. Elena natomiast nieustannie odwracała jego uwagę od nieodpowiednich myśli i zajmowała go opowiastkami, rozbawiała czy też pozwalała odpocząć, kiedy chłopach wydawał się przytłoczony. Taehyung nie miał zbyt wiele do powiedzenia, ani też dużo do roboty. Cały czas pod stołem gładził delikatnie udo nastolatka i posyłał mu uspokajające spojrzenia, w najgorszych momentach pozwalając mu ściskać swoją dłoń. Ostatecznie sytuację i tak uratował ogromny, czekoladowy tort. 

Teraz, kiedy siedzieli razem w aucie, wracając z lotniska, Kim nadal gładził kciukiem jego nogę. Wiedział, że ostatnie trzy godziny były dla fioletowowłosego wyczerpujące i naprawdę ciężkie, mimo że teraz wydawał się rozluźniony. Elena potrafiła każdego sobie podporządkować i zmusić do pewnych działań. 

- Wszystko w porządku? - Zapytał szeptem, zatrzymując się na czerwonym świetle. 

Chłopak nie odpowiedział, cały czas wbijając wzrok w świat za oknem samochodu. Mętlik w jego głowie przeraziłby największych myślicieli. Taehyung o tym wiedział, dlatego nie odważył się nawet podnieść głosu. 

- Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę. Miałem to zrobić z rodzicami, ale woleli zostać dłużej z tobą. Odwiozę cię pod kamienicę i wrócę za godzinę, dobrze?

- Pojadę z tobą. - Odmruknął cicho, na potwierdzenie swoich słów wygodnie układając się w fotelu. 

Mężczyzna wymusił lekki uśmiech i skinął głową, niepewnie ruszając w stronę miejsca, które w tajemnicy przed kochankiem odwiedzał przynajmniej raz w miesiącu, niezmiennie od kilku lat. Tak właściwie nigdy nie próbował tego ukrywać. Nie było sensu w mówieniu na głos gdzie był i w jakim celu, skoro Jeongguk nie wykazywał zainteresowania. Co więcej, duża część swojej historii, którą już przekazał młodszemu, nie pozostawiała złudzeń. A jednak prawdziwa konfrontacja, szczególnie gdy dzieciak był takim stanie, nie była najlepszym pomysłem. Mimo to niespełna pół godziny później zaparkował auto przed starym budynkiem. Mury, choć wyraźnie zniszczone, zostały niedawno odmalowane na przyjemny, kremowy kolor. Okna i drzwi również zostały wymienione, a niewielkie podwórko było zadbane i wypełnione ogrodowymi zabawkami. Całość prezentowała się smutno, ale najlepiej, jak tylko mogła.

- Dlaczego tu jesteśmy? - Mruknął dzieciak, wychodząc z auta. - Przysięgam, jeśli przywiozłeś mnie tu, żeby prawić dziś kazania o rodzinie i-

- Nie, Jeongguk. - Przerwał mu i okrążył samochód, by dostać się do bagażnika. 

Z nieodgadnionym wyrazem twarzy wyciągnął z niego dwa duże kartony i kilka papierowych toreb oraz teczkę z dokumentami. 

- Co to?

- Sprawy, których nie zdążyli załatwić rodzice. Bardzo im zależało, żebyśmy przyjechali tu wspólnie. Rzadko bywają w mieście, kraju, a to miejsce ma szczególne znaczenie - Wyjaśnił, stawiając opakowania na ziemi.  

- Dlaczego? - Zapytał niepewnie, wpatrując się w ogromny napis na czele budynku.

- Ponieważ tu się wychowałem. 

Jeongguk zamarł na moment, a potem przeniósł wzrok na profil mężczyzny. Jego twarz była spokojna, a na ustach błąkał się lekki uśmiech, jednak w zazwyczaj łagodnych i tajemniczych oczach pojawiły się emocje, robiące z nastolatkiem te wszystkie bolesne rzeczy, których nadal nie rozumiał. Suchość w jego gardle paliła nieprzyjemnie, uniemożliwiając mu wydanie z siebie pojedynczego dźwięku. Chociaż nawet gdyby mógł się odezwać, nie wiedziałby co powiedzieć. Stał więc w ciszy, z lekko uchylonymi wargami i niespokojnym sercem obserwując, jak blondyn ustawia kartony jeden na drugim, na samym szczycie układając teczkę, a potem podnosi je, w dłoń chwyta papierowe torby i z szerokim, szczerym uśmiechem zmierza w stronę wejścia. Zanim chłopak do niego dołączył, w ostatniej sekundzie przeciskając się przez zamykające się drzwi, raz jeszcze spojrzał na ciemne litery, przytwierdzone do starych murów. 

"SIEROCINIEC"

◦ ◦ ◦

Znowu zniknęłam Wam na dłuższą chwilę, ale zapomniałam wspomnieć, że jestem teraz w trakcie przeprowadzki i po powrocie z działki czekało na mnie naprawdę sporo roboty, co więcej, mój stan zdrowia znów odrobinę podupadł. Postaram się w tym okresie nie zaniedbać Was tak ponownie, ale spodziewajcie się małych i większych obsuw. Sama również nie jestem zadowolona, że co jakiś czas pojawiają się takie zawieszenia, ale, jak już mówiłam, nie wszystko jestem w stanie przewidzieć i nie na wszystko mam wpływ. Pisanie traktuje luźno, ale naprawdę z sercem, więc wolę w końcu znaleźć czas i z radością napisać Wam coś przyjemnego, niż wrzucać szybki, wymuszony shit co kilka dni. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe, babes. Co ważniejsze, jak minął Wam pierwszy dzień w szkole? Wróciliście do starej klasy, czy startujecie w nowej? Opowiadajcie co i jak, a ja od siebie życzę Wam tylko powodzenia, wytrwałości, pewności siebie i swoich umiejętności, otwartych głów oraz odpowiednio dużo chilloutu w tym roku szkolnym, buziole dla Was xx

Continue Reading

You'll Also Like

45.8K 3.1K 71
Gdzie ona zostaje mu podarowana jako prezent
13.4K 2.4K 16
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
18.2K 582 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
13.7K 873 26
O Natalie Horner krążyła jedna plotka - dziewczyna nie istnieje. Córka szefa zespołu Formuły 1 po raz pierwszy w swoim życiu została pokazana publicz...