Poznam cię lepiej| Sope

By Mooramo

84.3K 8.9K 4K

|Zakończone| Hoseok trafia do szkoły specjalnej jako student psychologii i ma odbyć tam swoją praktykę. Niby... More

Bohaterowie
1.
2.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.
35.
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
54.
55. (18+)

3.

1.9K 228 57
By Mooramo

Hoseok pov. 

- Nie miało być was troje? - zapytał  mężczyzna, przegrzebując sterty papierów na małym biurku - przepraszam za bałagan, ale każdy ma tu swoją kartotekę, a odwiedziła nas dzisiaj policja i musiałem przeszukiwać całe archiwum. Jeszcze nie ma mojej koleżanki i wszystko spadło mi na głowę.

- Rozumiemy - odpowiedziała Jihon.

Odgórnie obrała rolę przedstawicielki zarówno mnie, jak i Jihyuna. Nie miałem nic przeciwko. Pan Kim wydawał się zbyt roztrzepanym człowiekiem jak na moje standardy.
Wystarczył mi wszechobecny Jungkook - miał być z nami jeszcze jeden chłopak, ale nie zjawił się o czasie. Nie wiemy co z nim.

- Trudno, zaczniemy bez niego. Najwyżej ominie go wprowadzenie. Już stracił okazję na obejrzenie sceny pod tytułem "pan Min odstawia szopkę" - uniósł brwi, prawdopodobnie zirytowany, tym co się przed chwilą stało i swoim bałaganem. Resztę teczek dopchał w szafce z przysłowiowego "kopa". Aż zawiasy zatrzeszczały.

Mnie tam scena z "panem Minem", jak najprawdopodobniej nazywał się jegomość, który rozjebał mi nos, nie rozbawiła i też niekoniecznie chciałem być jej integralną częścią. Nos bolał jak jasny chuj. Nawet Jihon spoglądała na mnie czy w ogóle wiem gdzie jestem, a to co wydarzyło się zaledwie minuty temu to prawda.

Zziajany pan psycholog usiadł na obrotowym krześle wzdychając, jakby przebiegł maraton. Wypił łyk kawy z różowego kubka ze zdjęciem dwóch małych stworzonek, przypominających połączenie wiewiórki i chomika. Zmierzył nas badawczym spojrzeniem. Zatrzymał się na mnie.

- Boli?

- Już mniej - starałem się pokazać swoją najmilszą i najsilniejszą wersję.

- Trzeba być przygotowanym na takie sytuacje, nikt tu nie przejmuje się kulturą i społecznymi normami. Nasi wychowankowie są trochę - zamyślił się - egocentryczni.

- Jak dzieci? - wtrąciła się Jihon.

- To są dzieci, moja droga - uśmiechnął się dobrotliwie, jakby wątpliwe przejawy błyskotliwości Jihon były dla niego pociechą - nie zapominajcie o tym, kiedy was zdenerwują. Nieważne jakich słów użyją i bardzo wyda wam się to niestosowne, to tylko dzieci. Jedynie bardzo doświadczone przez życie. Zaburzenia zachowania nie biorą się znikąd. Najczęściej to przez patologiczne środowisko. Nasze dzieciaki dużo przeszły.

- To straszne - smutek na twarzy dziewczyny, przynajmniej z mojej perspektywy, wydawał się fałszywy.

- Współczucia też nie radzę im okazywać, zwłaszcza fałszywego - spojrzał na nią znacząco, potwierdzając moje przypuszczenia.

Przez dosłownie ułamek sekundy poczułem coś na wzór dumy. Właściwie nie wiedzieć czemu, bo przecież Jihon nie była żadnym wyzwaniem, jeśli chodzi o "rozgryzanie" ludzi.

Dziewczyna zaczerwieniła się aż po czubki uszu i opuściła z pokorą głowę.

- Ale nie jestem tu żeby was straszyć - zaśmiał się i trącił niechcący kubek, prawie zrzucając go na podłogę. Wstrzymał oddech przytrzymując przedmiot, by w następnej kolejności przytulić go do piersi.

Od początku podejrzewałem, że coś z nim nie tak. Wyglądał na marzyciela i bałaganiarza. Mówił dużo, śmiał się z byle powodu, ale nie można było mu odmówić, że budził jakiś rodzaj zaufania. Był typem osoby, której można powierzyć swoje sekrety, bez obawy o ocenianie czy rozniesienie tego w świat. Takie wywierał wrażenie, ale czy coś z tego okaże się prawdą, o tym pewnie się jeszcze przekonam.

Moje ogólne odczucia względem niego zatrzymały się na pozytywnych, w przeciwieństwie do dzieciaków na korytarzu, zwłaszcza tego mitycznego "pana Mina".

Zaczęliśmy tradycyjnie - od teorii. Krótka historia szkoły, troszkę dłuższa zasług kadry i jeszcze bardziej obszerna sukcesów edukacyjnych - czyli jak nauczyć mnożyć stado szympansów. Oczywiście mówię to z własnej perspektywy, bo pan Kim wypowiadał się o dzieciakach jak o najzwyklejszych uczniach, które mają drobne problemy wychowawcze. Zajebanie nieznajomemu drzwiami w nos, to tylko "nieszkodliwy wybryk".

Trochę ciężko mi się oddychało, nos musiał spuchnąć, dlatego chętnie przyjąłem propozycję kostek lodu, które pan Kim wyciągnął z małej, przenośnej lodówki. Jakby się tak dokładniej rozejrzeć, to Kim miał naprawdę wiele przydatnych rzeczy.  Byłem ciekaw co takiego musiało się tu wydarzyć, że na szafce stał zestaw narzędzi hydraulicznych.

Pukanie do pokoju przerwało jego opowieść o testach, jakie przeprowadzają z dziećmi opóźnionymi intelektualnie. Ciągle ktoś zakłócał nasz prywatny wykład. Dzieciaki zlatywały się do pokoju psychologów jak komary do światła. Chcieli o coś zapytać, przeczekać kłótnię na korytarzu, albo po prostu posiedzieć w ciszy i miałem wrażenie, że tylko tutaj czuły się bezpiecznie. Nie ukrywam też, że zaskoczyły mnie swoją normalnością. Nie różniły się niczym nadzwyczajnym od dzieciaków z mojej starej szkoły. Na ich głowach nie wyrastały czułki, tak jak podejrzewał Jungkook. Może wstydziły się pokazać swoją prawdziwą naturę, a może wobec obcych miały odrobinę ogłady. Nie czułem w ich obecności żadnego skrępowania czy strachu. Czego nie można powiedzieć o Jihon. Siedziała jak na szpilkach, spięta i wyprostowana niczym posąg. Nie odpowiadała na powitanie, nie reagowała na zaczepki czy szturchania w bok. Właściwie to mogła równie dobrze posadzić swój kartonowy zamiennik, a nikomu nie zrobiłoby to specjalnej różnicy.

- Ona w ogóle żyje? - zapytał mnie około 10 - letni chłopiec. Usiadł u moich stóp i sklejał model małej łódki, albo raczej swoje palce klejem do papieru. Dobrze, że nie wpadł na to, żeby go wąchać, bo byłem na to gotowy.

- Chyba tak - odparłem i wróciłem do przeglądania danych nam przez pana Kima testów na inteligencję.

- Mogę ją kopnąć? Obudzi się wtedy?

- Nie kopie się obcych, dajmy jej spokój.

Jihon siedziała cicho i udawała, że nie słyszy i wcale nie jest jej przykro.

- No chyba ty - powiedział i kopnął mnie lekko w kolano, prawie przewracając się w tył.

- Co ja mówiłem o biciu, Minho? - upomniał go Seokjin.

- To było bicie? Ledwo go dotknąłem.

- Nie obchodzi mnie czy było lekko, czy nie. Jeszcze raz i wylatujesz stąd.

Chyba na tym polegał problem wychowawczy Seokjina. Dawał za dużo szans, bo miał zbyt miękkie serce dla tych dzieciaków. I ta niekonsekwencją zaskarbił sobie ich sympatię, ale i utkwił w wychowawczym dołku, ujawniającym się w braku rezultatów polepszania się zachowania swoich podopiecznych.

Minho zrobił obrażona minę, jakby zabrano mu zabawkę i wrócił do udawania, że robi coś kreatywnego, a pan Kim zajął się swoimi papierami. Było ich tak dużo, że tonął ukryty za białymi wieżami.

Nienawidziłem biurokracji. Właściwie na początku semestru założył sobie zeszyt i podpisałem go "Jung Hoseok - zeszyt do studiów". Robienie notatek, przepisywanie slajdów i pisanie czegokolwiek było dla mnie udręką. Gdybym tylko mógł, nigdy więcej nie wziąłbym długopisu do ręki, ale niestety nie można mieć w życiu wszystkiego. Zeszyt do studiów miał zapełnione tylko sześć stron, a i tak wymęczyłem je katorgą i bólem. Zdążyłem się znudzić, kiedy na ratunek przybył posłaniec z niespodzianką - aferą.

Drzwi gabinetu otworzyły się z rozmachem i do środka weszła kobieta, chuda jak tyczka z włosami zaczesanymi w niechlujny kucyk. Dyszała, a po jej skroni spływała stróżka potu.

- Coś ty mu powiedział, Jin?!

- Komu?

- No komu?! Minowi.

- Że zastanawiam się nad wysłaniem go do ośrodka zamkniętego.

- Więc to zrób, bo ja już dłużej z nim nie wytrzymam!

- Nie krzycz... - odchrząknął kiwając na nas, żeby uświadomić jej, że nie są sami.

- Patrzcie i uczcie się z jakimi ludźmi przyjdzie wam pracować. Zapraszam na pokaz.

- Zaraz, zaraz - zatrzymał nas Kim - Co zrobił?

- Chodź, to się przekonasz. To wszystko twoja wina.

Byłem ciekaw co takiego zrobił ten farbowany łamacz nosów, którego minąłem w drzwiach. O ile mówiła o tym samym Minie, a wszystko na to wskazywało. Nie wiem dlaczego, ale w pierwszej chwili myślałem, że to dziewczyna. Wypowiadali się o nim jednak w osobie męskiej. Z drugiej stronie przywalił mi drzwiami tak mocno i szybko, że nie w głowie mi było przyglądanie się jego wyglądowi. Raczej skupiałem się na tym, żeby nie zemdleć, kiedy poczułem krew w nozdrzach.

Przeszliśmy gęsiego wypełnionym uczniami korytarzem, akurat mieli przerwę. Wszechobecne krzyki odbierałem tylko jako zbieraninę wszystkich znanych i nieznanych mi przekleństw i narzekania na wszelkie możliwe sytuacje szkolnego życia. Od nauczycieli, po dłużące się lekcje, aż do wygrażania sobie nawzajem i wyśmiewania. Milutkie miejsce, prawie jak na rodzinnym obiedzie.

Kobieta wyprowadziła nas przed budynek, gdzie stała grupka ludzi i dwie nauczycielki. Jedna paliła papierosa, druga rozmawiała przez telefon. Obejrzałem się w tył, tam, gdzie skupiony był wzrok wszystkich osób. Dwa z pięciu okien na przedniej ścianie na parterze zostały wybite, porozrzucane kawałki szkła pokrywały cały chodnik. Pod ścianą siedział jeden z uczniów. Jego pocięty policzek opatrywał pielęgniarz, a obok leżały kawałki szkła barwione na czerwień.

Pierwszy dzień i mamy - dewastacja publicznych okien i atak na ucznia z ostrym narzędziem. Z minuty na minutę robiło się coraz ciekawiej i cholernie niepokojąco. Jihon przycupnęła za szerokimi ramionami pana Kima, chociaż nie było już żadnego zagrożenia. 

Seokjin nie wyglądał na zdziwionego.

- Wezwałaś policję?

- A jak myślisz? Dzwoniłam trzy razy. Powiedzieli, że nie maja czasu na takie pierdoły i przyjadą najszybciej za pół godziny.

- Gdzie on jest?

- A bo ja wiem!? Uciekł i dobrze, bo chyba bym go zabiła.

Stanąłem obok całej widowni, która zebrała się nad sensacyjną sceną. Rozbite okna to chyba nie jeszcze jakaś tragedia. Widać, że chłopak bardzo chciał zwrócić na siebie uwagę, co skutecznie mu się udawało. Ale zaatakowanie ucznia, zapewne bez powodu, to już dużo gorsza sprawa. Obejrzałem się w stronę niedalekiej galerii sztuki.

Za rogiem budynku z czerwonej cegły stała mała postać. Spod narzuconego na głowę czarnego kaptura wystawały kosmyki blond włosów. Stał na tyle daleko, że nie widziałem jego twarzy, nie mogłem być pewny, że to on. Kiedy dostałem w nos mignęło mi coś w kolorze zgniłej zieleni, a on miał na sobie kurtkę moro, więc możliwe, że uciekinier stał właśnie kawałek dalej i oglądał własne dzieło, albo raczej sztuczną sensację, żeby zwrócić na siebie uwagę. Trochę to żałosne. Ale czego można spodziewać się po dziecku.

W pierwszym odruchu chciałem zgłosić to panu Kim i czekać na rozwój wydarzeń, ale po chwili namysłu odpuściłem. I tak go złapią, a ja nie będę robił sobie wrogów pierwszego dnia. Nie chodziło o niego, ale mnóstwo uczniów przyglądających się tej scenie. Tacy jak oni najbardziej w świecie nie szanują konfidentów.

Tylko tego zaatakowanego chłopaka trochę szkoda. Rana co prawda była mała, ale jednak. Ciekawe czy miał jakiś powód, żeby tak go urządzić, czy może to tylko wypadek. Chłopak nie chciał nic mówić. Zastraszony, albo wierny swoim, nawet kiedy robią krzywdę. Nie rozumiałem jeszcze tego środowiska, musiałem się w nie wdrożyć, poznać je i przetestować, a może nie uznam tego czasu za zupełnie zmarnowany.

Z daleka zauważyliśmy radiowóz. Jednak znaleźli czas wcześniej. Kiedy spojrzałem w stronę galerii, chłopak zniknął. Miałem nadzieję, że nie będą nas wszystkich przesłuchiwać.

- Idźcie do domu, na dzisiaj koniec - powiedział na odchodne do mnie i Jihon, pan Kim. Wyglądał na tak wypompowanego z sił, że zrobiło mi się go szkoda. Kolejne procedury, kłopoty i szukanie winnego. Praca psychologa w takim miejscu to przekleństwo, wiedziałem to już teraz.

Zobaczymy co przyniosą kolejne dni.

. . .

Continue Reading

You'll Also Like

124K 9.3K 55
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
100K 8.4K 37
!Druga część "Mochi D"! Studio, sala taneczna i dwaj przyjaciele, wspierający się nawzajem. Czyli Mochi i Agust D stają się po prostu Yoongim i Jimi...
3.2K 539 31
Trzy lata po wojnie, która dotknęła cały świat, Seul ponownie pogrąża się w mroku. Do miasta powraca grupa przestępcza Red Five, siejąc zniszczenie i...
21.1K 864 20
[ZAKOŃCZONE] Min Yoongi zostaje zmuszony do przeprowadzki w wieku 16 lat. Rozpoczyna naukę w jednym z busańskich liceów. Zamieszkuje w internacie, g...