cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
three ◦ what about plants?
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
seven ◦ types of pain
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fourteen ◦ right from wrong
fifteen ◦ talk to me babe
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-one ◦ ties that bind
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

nineteen ◦ there's no place like home

5.8K 588 190
By joyssli

Po wyjeździe Taehyunga Jeongguk poczuł się odrobinę nieswojo. Wszystko, co się stało i dopiero miało się stać, było dla niego nowe i bardzo trudne. Wtedy, kiedy Kim trzymał go w ramionach, dociskając jego spocone ciało do tafli lustra i szeptał rzeczy, które chciał usłyszeć, nie myślał o tym. Nie myślał przez większość czasu, aż nadchodziły chwile jak ta. Siedział w apartamencie zupełnie sam, grał w nudne gry, gotował posiłki dla jednej osoby lub spał w pustym łóżku przy zapalonej lampce. Wtedy myślał zdecydowanie za dużo. Zastanawiał się nad swoją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, próbował je do siebie porównać, wyciągnąć jakieś wnioski. Nie rozumiał swoich uczuć, nie wiedział jak je sprawdzić i do czego się odnieść, nie wiedział czy w ogóle coś znaczą, ale w tej samotności i ciężkiej refleksji zdawał sobie sprawę, że niektóre rzeczy są o wiele ważniejsze od innych.

Zauważył ziarno logiki i prawidłowości w części zasad. Nie we wszystkich, większości nadal nie lubił, ale zrozumiał, że były pewne priorytety. Każde jego działanie niosło za sobą konsekwencje i musiał się z tym liczyć. Trudno było uczyć się na własnych błędach komuś, kto powielał niewłaściwe zachowania przez cały okres dorastania. Wyłączywszy serce i umysł, chłopak kierował się jedynie instynktem. Powrócenie do pełnej sprawności w tej kwestii nie mogło być proste, jednak robił postępy. 

Przesiadując w domu często obserwował, jak funkcjonowało społeczeństwo. Stawał przy oszklonej ścianie, owinięty w ulubiony koc i czekał, aż pod piekarnie po drugiej stronie ulicy przyjedzie furgonetka z towarem. Dwaj młodzi mężczyźni żwawo opróżnią pakę i zaniosą wszystkie produkty do magazynu. Kiedy dzieciak myślał sobie, jak zostały zrobione, kto je stworzył i kto dostarczył surowca, w piekarni powstawały najróżniejsze smakołyki z każdego rodzaju mąki i ziarna. Potem pod sklep podjeżdżała druga furgonetka z logo pobliskiej kawiarni i chłopak wiedział, że wszystkie bułki już niebawem zmienią się w świeże kanapki, które kupi mieszkająca obok salonu urody kobieta. Już przed blokiem wręczy jedną synowi do szkoły i dwie mężowi do pracy, a sama usiądzie ze swoją w parku i wypije kubek zielonej herbaty z automatu. Następnie mężczyzna wsiądzie do swojej taksówki i podjedzie pod stałego najwyraźniej klienta, by zawieźć go na lotnisko, gdzie pewnie pracował. Jedząc swoje własne śniadanie fioletowowłosy zastanawiał się, co gdyby któregoś dnia furgonetka z towarem nie podjechała pod piekarnię. Pracownicy nie upiekliby bułek dla kawiarni, gdzie nie powstałyby kanapki dla starszej kobiety, jej synka i męża. Głodny mężczyzna mógłby nie pojawić się na czas pod kolejnym blokiem, a steward nie zdążyłby na samolot. Być może by na niego czekali, być może nie. Istotne w tym wszystkim było tylko to, że Jeongguk zaczął zauważać rzeczy, których wcześniej nie dostrzegał.

Życie toczyło się tuż przed jego oczami, a on tego nie widział. 

Zbyt wiele rzeczy go ominęło, by mógł nadrobić wszystko w tak krótkim czasie, dlatego wciąż często się zamykał. Odcinał się od przerażającego świata i miał wszystko gdzieś. To było takie proste i bezpieczne, ciężko było się odzwyczaić. Kiedy jednak otworzył oczy odrobinę szerzej, znów stawał się tylko dzieckiem poznającym wielki świat. Czasem zagłuszał to stopniowo, nie do końca. Zasuwał rolety i skupiał się na sobie. Ostatnie słowa Taehyunga wywarły na nim szczególne wrażenie i postanowił dać sobie więcej swobody. Próbował wielu rzeczy, wielu makijaży, strojów i perfum. Przebierał w stylach, zapachach, kolorach, szukając tego właściwego. Nie wstydził się swojego ciała, nie zwracał uwagi na opinię ludzi i po prostu wybierał to, w czym czuł się dobrze. Wcześniej nie sądził, że tak się da.

Jeongguk powoli uczył się żyć, szukając w tym nowym świecie samego siebie.

Dzisiejszy dziań miał nie różnić się niczym od poprzednich. Jeongguk wstał wcześnie, wziął długi, gorący prysznic, zjadł obfite śniadanie i poszedł dalej spać. Zamierzał drzemać tak aż do południa, kiedy to w telewizji emitowali kolejny odcinek nowego serialu kryminalnego, ale po niespełna godzinie chłopaka obudził dzwoniący telefon. Jeszcze kilka miesięcy temu zignorowałby to albo zwyzywał Kima za wyrwanie go ze snu, ale teraz przetarł sklejone powieki i balansując na granicy świadomości odebrał połączenie. 

- Mmm? - Wymruczał sennie, mocniej naciągając na siebie różowy koc.

- Dzień dobry, maleńki - Przywitał go głęboki, łagodny głos. - Obudziłem cię?

- Mmm.

- Przepraszam, ale później mógłbym nie znaleźć czasu na rozmowę. Mamy masę pracy - Blondyn westchnął cicho i prawdopodobnie opadł na fotel lub kanapę. - Jak sobie radzisz? Bardzo za tobą tęsknię. 

- Mhm...

- Cieszę się, że mogłem usłyszeć twój głos - Zaśmiał się miękko. - W porządku, wracaj spać, kochanie. 

- Sera nie ma - Sapnął w końcu, tłumiąc ziewnięcie. 

- Słucham?

- Ser się skończył i nie ma go - Dzieciak mlasnął kilkukrotnie, rozglądając się po sypialni. - I palma zdechła.

- Nie podlałeś roślin w zeszłym tygodniu? - Zapytał Kim, wyraźnie zawiedziony. 

- Podlałem, psikałem ją nawet i wlałem ten tamten - Zapewnił oburzony. - To nie moja wina. 

- Może problem leży głębiej. - Blondyn zacmokał kilkukrotnie. - Zajmę się tym kiedy wrócę. Ach, za moment zrobię zakupy z dostawą do domu, napisz mi listę rzeczy, których potrzebujesz. 

- Jasne - Mimo że kochanek nie mógł tego widzieć, Jeon skinął energicznie. - Keczup też?

- Tak, byle byś nie jadł go łyżkami.

- I lody. 

- Dopisz do listy, wszystko zamówię.

- A banany?

- Po prostu wyślij mi listę, maleńki. 

- Zjadłbym kurczaka. 

Mężczyzna sapnął ciężko, przez moment nie odpowiadając. Jeongguk w tym czasie zamknął jedno oko i oparł policzek na dłoni, niecierpliwie czekając.

- Może przeszedłbyś się do sklepu? - Zaproponował nieoczekiwanie Kim. - Dostałbyś wszystko na już i mógłbyś sam wybrać produkty, hm?

Chłopak spiął się nieco i zmienił pozycję, odsuwając telefon od ucha. Przełączył rozmowę na trym głośno mówiący, by swobodnie ukryć się pod puszystym materiałem. 

- Nie chcę - Odparł stanowczo. 

- Musisz kiedyś wyjść z domu, maleńki - Powiedział starszy, a w jego głosie wyraźnie przebijały się niepokój i zmartwienie. - Minęły już dwa tygodnie. 

- I chuj. 

- Jeongguk-

- Nie. 

Nastolatek słyszał jak Taehyung znowu wzdycha pod nosem, a potem klika coś na klawiaturze swojego laptopa. 

- Dobrze, złożę zamówienie, ale tak czy siak dostawa szacowana jest na szóstą wieczorem. Być może mają dziś pracowity dzień. Wyślij mi listę i pamiętaj, że zawsze możesz wyjść do sklepu, pieniądze są w szufladzie.

- Taa, spoko - Przewrócił oczami, puszczając tę informację mimo uszu. - Musisz już iść?

- Niestety - Odmruknął ze smutkiem. - Chętnie porozmawiałbym z tobą dłużej, ale-

- Luz - Przerwał mu i złapał telefon oburącz, wpatrując się w niego z iskierką nadziei. - Zadzwonisz jeszcze?

- Postaram się - Obiecał na pożegnanie. - Dbaj o siebie, maleńki. 

- Narka - Zdążył powiedzieć, zanim zdjęcie Kima z ikony kontaktów zniknęło z ekranu.

Jeszcze przez chwilę patrzył na czarny ekran, przygryzając wnętrze policzka i udając, że wyjazdy Taehyunga były absolutnie w porządku. Potem niechętnie wstał z łóżka i raz jeszcze rozejrzał się po sypialni. Było za wcześnie, by mówić o w pełni świadomej tęsknocie, ale chłopak odczuwał coś bardzo podobnego. Obecność, troska i opieka Kima były jego wyznacznikami stabilizacji, bez nich zaczynał się gubić. Potrzebował poczucia bezpieczeństwa, które mu dawał, potrzebował głębokiego, kojącego głosu i ciepła jego ciała. Po ostatnim razie nawet seks wydawał się czymś więcej niż wcześniej. Chciał Taehyunga obok, bo tylko wtedy mógł dalej robić postępy, tylko wtedy czuł się dobrze.

Podszedł do drzwi garderoby i oparł o nie czoło, wzdychając cicho. To miejsce stało się bardzo ważne i dodatkowo zyskiwało na wartości szczególnie wtedy, kiedy blondyna nie było obok. Uniósł dłoń i delikatnie, niemal z namaszczeniem przesunął palcami po drewnianej powierzchni. Obawiał się, że wchodzenie tam tak często uczyni go słabym, ale nie mógł się powstrzymać. Dzięki temu wytrzymywał samotność. 

Po upływie kilku minut ostrożnie nacisnął klamkę i wsunął się do środka. Wąskie, energooszczędne żarówki rzucały bladą poświatę na poszczególne wieszaki i szafki. Na ślepo stąpał po miękkim dywanie, starając się ominąć wszystkie przeszkody. Zdążył narobić małego bałaganu, ale po ciemku przejmowanie się tym było bezsensowne. 

- Kurwa - Sapnął, o mały włos nie potykając się o jedną z koszul.

Nigdy jej nie lubił. 

Przemierzał niewielkie pomieszczenie, szukając odpowiedniego miejsca i ostatecznie zatrzymał się przed rzędem koszul noszących miano tych bardziej codziennych, mniej eleganckich. Taehyung miał ich naprawdę wiele, w każdym kolorze, wzorze i kroju. Musiał naprawdę za nimi przepadać. 

Na początku, kiedy obawiał się, że oszalał, był bardzo nieśmiały. Po prostu siedział na podłodze i patrzył na ubrania albo przymierzał nawet te rzeczy, które kompletnie mu się nie podobały. Potem zdecydował się na nieco odważniejszy krok i niby przypadkiem wcisnął się między grube, zimowe płaszcze, nieświadomie poruszając nozdrzami. Teraz, po upływie prawie dwóch tygodni, Jeongguk nie wstydził się swoich działań aż tak bardzo. Ze swoistym zadowoleniem ściągnął z wieszaka beżową koszulę z akcentami biało-czarnej kratki i od razu przysunął ją do twarzy. Przymknął powieki i wtulił policzek z miękki materiał, jednocześnie zaciągając się znajomym zapachem.

To prawie tak, jakby był tuż obok. 

Dumny z tak dobrego wyboru dobrał do koszuli czarne jeansy z wyższym niż zazwyczaj stanem i srebrnym łańcuchem przypiętym do szlufki oraz tego samego koloru, o dwa rozmiary za dużą bluzkę. Strój uzupełnił skórzanym paskiem kochanka, odrobiną biżuterii i starymi glanami. Długo przeglądał się w lustrze, poprawiając delikatny makijaż i niesforne włosy. To nie było nic wielkiego, ale widząc swoje odbicie czuł o się niebo lepiej. Czuł, może więcej i jak się okazało, mógł.

Nie sądził jednak, że przypływ pozytywnej energii i pewności siebie powiedzie go do sklepu. Naprawdę nie zamierzał tam iść i nie miał zielonego pojęcia, kiedy znalazł się przed regałem ze słodkimi przekąskami. Być może to po prostu było silniejsze od niego. Zacmokawszy cicho wrzucił go koszyka osiem tabliczek czekolady z orzechami, ale im dłużej patrzył, tym większe poczucie winy go ogarniało. Ostatecznie odłożył na półkę aż trzy i zamiast tego sięgnął po krem orzechowy z zielonym znaczkiem i paczkę chrupek kukurydzianych dla dzieci. Później tak właściwie nie zastanawiał się nawet, co wkłada do koszyka. Skoro miało zielony znaczek, było właściwe. Mięso, mrożonki, makarony, słoiki i paczkowane warzywa. Jeongguk nie miał pojęcia, co znaczył zielony znaczek, ale cena była znacznie wyższa, a opakowania ładniejsze i często papierowe. Popierał to, ponieważ papier mniej szeleścił, kiedy obżerał się oglądając dwunasty odcinek serialu. Finalnie jedynymi rzeczami nieoznaczonymi obrazkiem roślinki, były słodycze, gazowane napoje i puszysty breloczek z królikiem. Bawił się nim przez pół dnia, spacerując po okolicy i wdychając świeże powietrze. Lato dopiero się zaczęło, a temperatura już zdążyła przysporzyć mieszkańcom niemałych problemów. Połowa kwiatów przy wejściu do parku była prawie uschnięta, trawa wymagała zraszania, a do fontann ustawiały się kolejki młodszych i starszych członków społeczeństwa. Ta dzielnica mocno odstawała od jego miejsca zamieszkania, ale wciąż była dosyć zadbana i spokojna, dlatego też dzieciak prawie upuścił wszystkie reklamówki, zauważając pod jednym z drzew drzemiącego Mina. Skoro był on, musiała być też reszta, prawda? Jeongguk nie chciał ich spotkać. Przyspieszył znacząco i kiedy brama wyjściowa była już w zasięgu jego wzroku, ktoś skoczył mu na plecy, niemal go przy tym nie wywracając.

- Jeon, stary! Pięć lat cię nie widziałem! - Wykrzyknął Jae, mocno obejmując fioletowowłosego wokół szyi. - Prawie cię nie poznałem w tych łaszkach!

- Spierdalaj - Odwarknął niezadowolony, próbując go z siebie zrzucić. 

Ten jedynie zaśmiał się głośno i dopiero po kilku minutach wrócił na ziemię.

- Chłopaki, zobaczcie co znalazłem!

- Jeongguk? - Zdziwił się Yugyeom. - Co ty taki odjebany?

- Jak szczur na otwarcie kanałów. 

- Zamknij ryj.

- To błyszczyk?

- O chuj, ile masz żarcia. 

- Szmaty jak u francuskiej dziwki. 

- Daj coś, nie jadłem od wczoraj!

- Zamknąć mordy - Cichy, ponury głos przywołał chłopaków do porządku. - Dawno cię nie widziałem, Jeongguk.

Nastolatek mruknął coś pod nosem, zerkając na Mina. Był jedynym, którego szczerze szanował, poza tym wiele mu zawdzięczał, więc bez oporów wyciągnął do niego rękę z jedną z toreb. 

- Nauczyłeś mnie tabliczki mnożenia - Przypomniał, bo w ich świecie nie było nic za darmo. 

- Żebyś umiał samemu zapłacić za swoje żarcie - Uśmiechnął się ledwo widocznie i cofnął się odrobinę, nie przyjmując podarku. - Korzystasz z pogody?

- Wyszedłem tylko do sklepu, nie zamierzałem iść nigdzie indziej.

- Nie naskakuje na ciebie, młody - Mruknął łagodnie. - Gdybym mógł też bym od nich spierdolił. 

- Jesteś takim dupkiem, Yoongi - Stęknął Jaehyun, próbując ukradkiem wsunąć dłoń do reklamówki z przekąskami. 

- Kogo widzą moje oczy, czy to nasz ulubiony szczeniaczek tatusia?!

Jeongguk zacisnął pięści, pozwalając kumplowi odebrać sobie płatki śniadaniowe, a potem zaczął możliwie szybko iść w stronę bramy. Był daleko od domu, nie czuł się dobrze.

- Oooch zaczekaj, mały! Ostatnim razem niepotrzebnie zacząłeś pyszczyć, teraz możemy to naprawić! - Minsik złapał go za ramię i szarpnął tak mocno, że wszystkie siatki wypadły mu z rąk.

Głodni nastolatkowie od razu podbiegli do nich i zerkając przepraszająco na Jeona zgarnęli tyle, ile mieściło im się w dłoniach. Nic nie było ważniejsze od żądzy przetrwania.

- Odpierdol się, Kwon - Warknął, zaciskając rękę na nadgarstku starszego. - Odpierdol się ode mnie.

- Byliśmy ze sobą całkiem blisko, jak możesz być taki nieczuły? - Zarechotał kpiąco i przyciągnął go bliżej. - Może obciągniesz mi na zgodę?

Atmosfera zagęszczała się z każdą sekundą i tylko cudem chłopak nie wykonał jeszcze żadnego ruchu. Tak bardzo się starał. 

- Puść mnie, kurwo. 

- Załapałeś w pracy nowe słownictwo, czy tatuś pieszczotliwie cię tak nazywa? - Parsknął, łapiąc dzieciaka za włosy. - Bogaty zjeb ze swędzącą pałą, pewnie go to podnieca. Obrzydliwy skurwiel, pasujecie do siebie, huh?

Jeongguk nie był pewien, czy to jego cierpliwość się skończyła, czy może przestał nad sobą panować kiedy Kwon obraził Taehyunga, ale nie mógł na to pozwolić. Wyrwał się z jego uścisku i wymierzył pierwszy cios. Potem kolejny i jeszcze jeden, samemu również będąc okładanym ze wszystkich stron. 

- Miękniesz, mały - Zaśmiał się głośno brunet. - Głęboko w środku zawsze była z ciebie mała pizda, ale teraz? Żałosna dziwka - Splunął na ziemię i szarpnął młodszego za kołnierz koszuli. - Myślisz że możesz się tak po prostu wypisać i nas olać? Nie jesteś nam czegoś winien?

- Nie jest ci nic winien - Mruknął Min, od samego początku stojąc w tym samym miejscu. - Jesteś śmieciem, znęcającym się nad nim odkąd się pojawił. Daj mu w końcu spokój i pogódź się z tym, że jest lepszy.

- Lepszy?! - Wrzasnął, rzucając fioletowowłosego na ziemię i kilkukrotnie kopnął go w brzuch. - Widzisz?! Jest tylko dziwką! Jestem nikim,  jest-

- Kurwa, to chyba patrol - Sapnął Yugyeom, pomagając najmłodszemu podnieść się z ziemi. - Chodź, stary, spadamy.

- Zostaw mnie - Szepnął, nie zamierzając się podnieść. 

- Sory za to żarcie, ale przecież oddamy. Musimy się zbierać, wstawaj!

- Jeon, do cholery!

Wraz z Jaehyunem próbowali postawić go do pionu przez kolejne pięć minut, ale dzieciak za każdym razem odtrącał ich ręce i kopał nogi. Zaciągnęli go do bramy i posadzili na ławce, po drodze grożąc kilku gapiom.

- Daj spokój, przecież się przyjaźnimy - Spróbował ponownie blondyn, ale dzieciak tylko prychnął żałośnie i pokręcił głową. 

Nie przyjaźnili się. Być może nawet się nie lubili, na pewno nie szanowali, nie ufali sobie, nie znali swoich sekretów. Nie liczyli się ze sobą, nie rozmawiali, nie płakali i nie śmiali się razem. Byli dla siebie obcy albo gorzej, ponieważ wyczuwali jego słabości. Byli możliwie najgorszymi wrogami. 

- Zawołam psy - Odpowiedział cicho, wbijając tępy wzrok w uschnięte kwiaty. - Spierdalajcie, bo zawołam psy. 

Chłopcy spojrzeli po sobie i po ostatniej, nieudanej próbie zniknęli między drzewami. 

Ludzie, z którymi się wychował, traktowali go jak najgorsze gówno. Jeongguk wiedział, że to nigdy nie miało prawa być niczym więcej niż fałszywym układem, ale wchodząc w to był tylko dzieckiem. To w pewnym stopniu bolało. 

Pociągnął nosem, unosząc wzrok na wieczorne niebo. 

Taehyung był jedynym prawdziwym człowiekiem w jego życiu. Był pierwszą osobą, która potraktowała go lepiej, niż na to zasługiwał. Zawsze mówił, że każdy zasługuje na szacunek. Nauczył go tak wiele, mimo że chłopak nie rozumiał kompletnie nic, dalej był tu dla niego. 

Jeongguk czknął cicho, nie mając pojęcia, dokąd powinny zaprowadzić go te wnioski, wszystko stało się chaosem i pomyślał tylko, że był naprawdę wdzięczny za Kim Taehyunga.

- Chłopcze? Wszystko w porządku? - Usłyszał po dłużej chwili. 

Leniwie odwrócił głowę w prawo i dopiero wtedy połączył warkot starego furgonu i obecnością ludzi. Nie był pewien, ale to mogło być to samo małżeństwo, które własnoręcznie zrabował kilka tygodni temu. Co za ironia. 

- Nie poznajesz mnie, mój drogi? - Zapytała starsza kobieta, wychodząc z auta. - Chyba nie co dzień zostawiasz ludziom takie sumy pieniędzy. Nie wyglądasz zbyt dobrze, potrzebujesz pomocy? - Zmartwiła się i wyciągnęła rękę w jego stronę, ale chłopak natychmiast uciekł w bok.

- Może cię gdzieś podrzucić? - Zawołał z furgonu mężczyzna. - Nie powinieneś tak tu siedzieć, niedługo zacznie się ściemniać. 

- Mieszkasz w okolicy? Gdzie chcesz jechać?

Ostatni raz pociągnął nosem, ściskając w dłoni zakrwawiony breloczek z białym króliczkiem. 

- Do domu - Powiedział po chwili i przetarł wierzchem dłoni wilgotny policzek. - Chcę wrócić do domu.

◦ ◦ ◦

Hello!! Jak już pisałam na twitterze i swoim profilu tutaj, pobyt w Birmingham nieco odbiegł od moich oczekiwań i nie byłam w stanie wrzucić Wam pozostałych chapterów, natomiast po powrocie z Amsterdamu byłam w dosyć ciężkim stanie fizycznym. Pisałam o tym niejednokrotnie, ale jest ze mną zapewne masa nowych osób, więc pragnę napomknąć, że jestem przewlekle chora i moje samopoczucie zmienia się jak w kalejdoskopie, stąd częste luki i niedotrzymane obietnice. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą nieobecność i w tym tygodniu będziecie cieszyć się z dodatkowych rozdziałów tak samo jak wcześniej. Późno już i rozdzialik niesprawdzony, więc przymknijcie oko na błędy, dobrej nocy i miłego dnia, kisses xx

Continue Reading

You'll Also Like

5.3K 95 14
Co gdyby było 8 osób w projekcie, dodatko dziewczyna?
12.8K 2.3K 15
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
202K 5.7K 29
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
113K 8.4K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...