london callιng | тoм нιddleѕт...

By _Choupette

75.8K 4.7K 1.7K

Kiedy Tom kończy swój kolejny nieudany związek w wieku 35 lat, zaczyna wątpić w to, czy kiedykolwiek uda mu s... More

• Bohaterowie •
1. La vie en rose
2. Start of something new?
3. What should I do?
4. Loving you is a losing game
5. Don't stop until you're proud of yourself girl.
6. You need to calm down
8. Let your heart hold fast
9. I'm filled with fears
10. My life is a failure
11. Wool coats, English tea
12. Now I have to prepare my own grave
13. Please don't fuck it up
14. It's a pleasure to meet you Mr.H
15. Tom's just polite
16. You're an idiot
17. He's coming there Lou...
18. Cold November rain
19. Maybe you want to go out with me?
20. I get so lost inside your eyes. Would you believe it?
21. Lonely days
22. Tom there's no turning back...
23. Well, you two really fucked up
24. I am truly sorry about last night
25. Date night
26. I can't sleep until I feel your touch
27. She was my woman, I loved her so, but it's too late now, I've let her go
28. And there's no one to blame but the drink and my wandering hands
29. Sometimes I wake up in a different bedroom
30. But I've got high hopes, it takes me back to when we started
31. Every moment led to this one
32. Have I known you 20 seconds, or 20 years?
33. Our time is right
34. Somewhere in the Southern Italy
35. In the heat of the morning
36. If that ain't love then I don't know what love is

7. My mama always told me that I'd make it, so I made it

2.1K 149 67
By _Choupette

Australia, 2015

Siedziała w ich wspólnym domu, próbując odnaleźć się gdzieś pomiędzy jednym a drugim pudłem. Nie potrafiła się skupić i usłyszeć nawet własnych myśli. Awantura wciąż dudniła w jej uszach, niczym okrutny grzmot, a żal w sercu tlił się straszliwym płomieniem. Nie potrafiła,zrozumieć dlaczego, ktoś kto ją kocha, nie chce dla niej szczęścia. Dlaczego nie chce pozwolić jej na rozwój i cieszyć się osiągnięciami wraz z nią? Jedno słowo bezustannie krzyczało w jej głowie: dlaczego.

Spojrzała na zegarek, który wskazywał czwartą nad ranem. Jej myśli skupiły się tym razem na tym, czy Tony jest bezpieczny i kiedy w końcu postanowi wrócić do domu. Kłótnia, przez którą przeszli była jak dotąd najgorszą ze wszystkich. Smutek, żal, złość i strach były głównymi emocjami, które zapanowały w pomieszczeniu i nie potrafiły go opuścić. Blondynka znów poczuła na swoich policzkach palące ją już słone łzy, które zdawały się być resztkami wody w jej organizmie. Ból rozprzestrzeniał się w niej niczym jak nowotwór, który okazał się w dodatku złośliwy i nieuleczalny. W tym momencie miała wrażenie, jakby nie było już dla niej ratunku. Nie przyjmowała żadnego racjonalnego wyjaśnienia, które podejmował jej mózg. Złe emocje przejęły już wszystko i zaprowadziły zbyt wielki chaos. Teraz oczekiwała tylko na najgorsze. Koniec.
Zacisnęła mocno powieki i starała się powstrzymać kolejną falę płaczu, która znów przypomniałaby jej o okrutnych słowach ukochanego.

„Nie będę dla Twojej pracy poświęcał naszego życia."

„Nie będziesz poświęcać n a s z e g o życia dla głupiego awansu i paru gorszy więcej."

„Nie będę znosić tego, że wszystko zawsze kręci się wokół twojego i wyłącznie twojego cholernego szczęścia."

„Nigdy, ale to nigdy nie zależało Ci na mnie, bo gdyby było inaczej, to nie zraniłabyś mnie w taki sposób jak teraz, tu w naszym nowym domu, o którym m a r z y ł e m."

W tym momencie w jej umyśle tliło się milion ripost na jego okrutne słowa przepełnione szantażem i groźbami, ale nie potrafiłaby ich nawet wymówić. Wymyślała masę scenariuszy, jak mogło się to wszystko potoczyć. Bała się, choć tak naprawdę nie miała czego. Gdyby tylko potrafiła się odezwać, zrobić cokolwiek w odpowiednim momencie, to może byłaby teraz w zupełnie innej sytuacji.

Nowy Jork, 2016

Usiadła przy stole i z obrzydzeniem wpatrywała się w stronę z mieszkaniami, do wynajęcia w Londynie. Łzy spływały po jej policzkach, a nos palił żywym ogniem. Jej westchnięcie praktycznie od razu zakłócił głośny szloch, który odbił się echem po całej kuchni, budząc tym zapewne sąsiada obok. W końcu trzecia nad ranem to godzina, o której praktycznie każdy normalny człowiek śpi, no, chyba że czeka na swojego pijanego narzeczonego, który Bóg wie gdzie się podziewa. Wtedy raczej sen staje się dużą wątpliwością. Czuła jak złość i smutek mieszają się w jej wnętrzu, tworząc istną mieszankę wybuchową, która nie pozwalała jej racjonalnie myśleć.
Marzyła, aby w tym momencie uciec od tego wszystkiego, jednak w swoim mniemaniu była już za stara na tego typu wybryki i raczej wolałaby się ustatkować. Choć przez myśl przebiegł ją cień wątpliwości, czy to aby nie przypadkiem marzenie Tony'ego. Czuła się, jakby ktoś zamknął ją w klatce wypełnionej poczuciem winy, żalem i bólem, który wypalał swoją obecność w każdej komórce jej ciała. Bo cóż na Boga takiego złego znowu zrobiła? Spełnia marzenia? Czy to nie jest najważniejsze?
Blondynka z frustracją zamknęła laptopa i udała się do sypialni, po to, aby spróbować, choć na chwilę zasnąć. Czuła, że rano i tak weźmie dzień wolny, by móc w spokoju wszystko to przemyśleć, jednak na razie marzyła o minucie upragnionego snu, który ukoiłby jej zszargane nerwy.

Przebudziły ją delikatne promienie słońca, sygnalizujące ranek. Otworzyła szerzej oczy, gdy zrozumiała, że Tony'ego nie ma ani obok niej, a tym bardziej nigdzie w mieszkaniu. Zerwała się na równe nogi i zaczęła wybierać kolejno jego numer oraz ich paru wspólnych znajomych.
Zero jakiejkolwiek wiadomości. Blondynka poczuła jak temperatura jej ciała wzrosła co najmniej do czterdziestu stopni, a przerażenie nie pozwalało jej na logiczne myślenie. Wpadła w histerię, czując jakby to wszystko, stało się przez nią, głos w jej głowie wyzywał ją od najgorszych, oskarżając przy tym o właściwie wszystkie najmroczniejsze scenariusze. Kobieta udała się do kuchni, by sprawdzić, czy Tony nie zostawił jakiejś krótkiej notatki, jednak gdy nie natknęła się na nic takiego, zaniosła się głośnym szlochem. Miała dosyć tej sytuacji, swojego życia i tego, że za każdym razem to ona jest tą najgorszą. To zawsze ona musi mieć poczucie winy i przepraszać za całe zło tego świata. Zrobiła parę głębszych oddechów, próbując się uspokoić, po czym postanowiła zaparzyć sobie filiżankę melisy. Spojrzała na telefon i wybrała praktycznie bez wahania dobrze znany jej numer.

- Mamo?

- Lou? Skarbie coś się stało?

- Mamo... - blondynka wybuchła okrutnym szlochem, który aż wstrząsnął jej ciałem. - Pokłóciłam się z Tonym i on wyszedł i dalej nie wrócił... Nie mogę się do niego dodzwonić! Co jak on...

- Zaczekaj Lauren, zaraz oddzwonię. - usłyszała dosyć suchy ton matki, który mógł, zwiastował tylko i wyłącznie kłopoty.

Kobieta spojrzała na telefon ze zdziwieniem i wytarła spływające łzy. Wpatrywała się w ekran co najmniej z dziesięć minut, dopóki jej matka nie oddzwoniła.

- Tak? - spytała niepewnie.

- Jest w pracy, spał u jakiegoś kolegi. - odparła z narastającą złością.

- Odebrał od ciebie? Boże ja spałam może godzinę przez niego! Tak bardzo się martwiłam, że coś się stało...

- Lou musisz mi powiedzieć, o co się pokłóciliście. Przecież to jest niepoważne. - pokręciła głową z niedowierzaniem i zaczęła jeszcze ostrzej - Jesteście dojrzałymi ludźmi, a nie licealistami!

- No bo... - blondynka westchnęła głęboko. - To moja wina...

- Co takiego mu zrobiłaś? - kobieta po drugiej stronie zdawała się być w lekkim szoku.

- Bo... - Lauren zaczęła. - Dostałam ofertę kolejnego awansu.

- Naprawdę? O mój boże to cudownie słońce! No dobrze, a teraz, o co poszło? - po drugiej stronie zapadła kompletna cisza, którą jej matka zinterpretowała jednoznacznie. - Nie Lauren, tylko mi nie mów, że...

- Mamo to jest oferta pracy w Anglii! W Europie! Jesteśmy w Stanach Zjednoczonych na tyle, krótko, że dwa tygodnie temu rozpakowałam ostatnie pudło z przeprowadzki... Ja nie mogę od niego wymagać tak wielu rzeczy... Ja po prostu jestem zbyt bardzo samolubna i rozumiem, że...

- Lauren! - kobieta natychmiast jej przerwała i fuknęła na nią ze złością- Jesteś dorosłą, mądrą i wartościową dziewczyną, która zasługuje na wszystko, co najlepsze! Ile razy Cię uczyłam, że Twoje marzenia i rozwój mają być dla Ciebie najważniejsze! Ile razy?

- Mamo! Tony jest moim narzeczonym! W związku nie tylko ja mam być najważniejsza!

- Aha, czyli Tony?

- Co? Nie! My mamy być najważniejsi, jako duet.

- Mhm, mi się wydaje, że zawsze jest Tony to, Tony tamto.

- Co? Nieprawda, teraz przesadzasz mamo.

- Och tak? A czy to przypadkiem Tony nie chciał ślubu rok po zaręczynach i poszedł po awanturze upić się w klubie ze striptizem ze swoimi głupszymi od papugi twojej siostry kolegami?

- To nie tak...

- Kiedy poszedł się upić i Bóg wie gdzie się podziewał po tym, jak musiał sprzedawać nowy dom?

- Mamo...

- Kiedy wyżywał się na Tobie, bo zaczęłaś zarabiać więcej niż on?

- Po prostu był zazdrosny, to normalne...

- Lauren! - jej matka złapała się za głowę - Co się z Tobą stało? Czego innego cię uczyłam dziewczyno...

- Mamo, przestań w końcu! Nie po to do ciebie zadzwoniłam!

- A po co? Żeby poużalać się nad tym, jakim Tony jest zaborczym i nieodpowiedzialnym mężczyzną? Żeby potem usłyszeć, że wybraliście już salę na ślub, jednak dwa miesiące później dowiedzieć się, że dla Tony'ego to jest za wcześnie? - kobieta wylała na nią swoje wszystkie frustracje, po czym momentalnie się uspokoiła, gdy usłyszała cichy szloch swojej córki. - Przepraszam Lou... Po prostu...

- Wiem mamo... Wiem, że nie chcesz dla mnie źle. - odparła łamiącym się głosem.

- Lou jesteś silną, mądrą i niezależną kobietą! Zobacz, jak daleko zaszłaś, dlaczego masz podporządkować całe swoje życie mężczyźnie, który jest zazdrosny o to, że zarabiasz więcej i zawsze stara się wzbudzić w Tobie poczucie winy?

- Ale on potrafi być kochany i opiekować się mną...

- Okej posłuchaj mnie teraz uważnie. - Kobieta wypuściła głośno powietrze z płuc i przetarła twarz dłonią. - Mówiłam Ci to zawsze, ale może teraz to do Ciebie dotrze - Na świecie jest milion mężczyzn, którzy będą się o Ciebie troszczyć, opiekować się Tobą i traktować Cię jak porcelanową laleczkę, ale tylko część z nich będzie Cię traktować jak równy sobie.

Po drugiej stronie zapadła kompletna cisza. Nie było słychać nawet grama płaczu, czy westchnięcia.

- Dziękuję. - blondynka uśmiechnęła się przez łzy i zaśmiała delikatnie. - Nawet nie wiesz, jakie mam szczęście, że Cię mam.

- Oj tak to prawda - kobieta zaśmiała się szczerze i kontynuowała o wiele już cieplejszym tonem. - Jesteś już starym dzieckiem, a dalej muszę Ci przypominać tak podstawowe wartości... Oj Lauren, Lauren...

- No właśnie dlatego dobrze, że Cię mam. Ktoś musi czuwać nad moim poczuciem równości. - blondynka wzięła ostatniego łyka melisy, po czym uśmiechnęła się do samej siebie. - Myślisz, że Anglia to dobry wybór?

- A czy to nie przypadkiem mała Lauren zawsze mówiła, że jej największym marzeniem jest podróżować?

- No tak, winna - zaśmiała się do słuchawki i wywróciła oczami. -Ale wiesz Europa to drugi koniec świata.

- Oj to ta sama królowa przecież. Przyjmą Cię jak swoją. - Ava uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na młodszą siostrę Lauren, która zaintrygowana rozmową, wparowała do salonu. - Masz w nas zawsze wsparcie Lou, daj mi znać jaką decyzję podejmiesz.

- Chyba już ją podjęłam.

To dla mnie dosyć ważny rozdział 😀 No i cóż w miarę długi!

Continue Reading

You'll Also Like

71.1K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
181K 10.3K 131
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
8.7K 224 27
E-Eliza S-santia Bb-boberka G-gracjan M-gawronek(Marcel) Z-zabor B-borys
45.2K 1.9K 38
Szybko możemy kogoś znielubić, ale ... równie szybko możemy kogoś polubić, prawda?