the truth always comes out ||...

By shia542

43.2K 5.9K 1.6K

Od zawsze mieszkający w domu dziecka Jaemin wielkimi krokami zbliża się do zakończenia szkoły i tym samym roz... More

🔱 Prolog 🔱
🔱 1 🔱
🔱 2 🔱
🔱 3 🔱
🔱 4 🔱
🔱 5 🔱
🔱 6 🔱
🔱 7 🔱
🔱 8 🔱
🔱 9 🔱
🔱 10 🔱
🔱 11 🔱
🔱 12 🔱
🔱 13 🔱
🔱 14 🔱
🔱 15 🔱
🔱 16 🔱
🔱 17 🔱
🔱 18 🔱
🔱 19 🔱
🔱 20 🔱
🔱 22 🔱
🔱 23 🔱
🔱 24 🔱
🔱 25 🔱
🔱 26 🔱
🔱 27 🔱
🔱 28 🔱
🔱 29 🔱
🔱 30 🔱
🔱 31 🔱
🔱 32 🔱
🔱 33 🔱
🔱 34 🔱
🔱 35 🔱
🔱 36 🔱
🔱 37 🔱
🔱 38 🔱
🔱 39 🔱
🔱 40 🔱
🔱 41 🔱
🔱 42 🔱
🔱 43 🔱
🔱 44 🔱
🔱 45 🔱
🔱 46 🔱
🔱 47 🔱
🔱 48 🔱
🔱 49 🔱
🔱 50 🔱
🔱 51 🔱
🔱 52 🔱
🔱 53 🔱
🔱 54 🔱
🔱 55 🔱
🔱 56 🔱
🔱 57 🔱
🔱 58 🔱
🔱 59 🔱
🔱 60 🔱
🔱 61 🔱
🔱 62 🔱
🔱 63 🔱
🔱 64 🔱
🔱 65 🔱
🔱 66 🔱
🔱 67 🔱
🔱 68 🔱
🔱 69 🔱
🔱 70 🔱
🔱 71 🔱
🔱 72 🔱
🔱 73 🔱
🔱 74 🔱
🔱 75 🔱
🔱 76 🔱
🔱 77 🔱
🔱 78 🔱
🔱 79 🔱
🔱 80 🔱
🔱 81 🔱
🔱 82 🔱
🔱 83 🔱
🔱 84 🔱
🔱 85 🔱
🔱 86 🔱
🔱 87 🔱
🔱 88 🔱
🔱 89 🔱
🔱 90 🔱
🔱 91 🔱
🔱 92 🔱
🔱 93 🔱
🔱 94 🔱
🔱 95 🔱
🔱 96 🔱
🔱 97 🔱
🔱 98 🔱
🔱 99 🔱
🔱 100 🔱
🔱 Część druga 🔱

🔱 21 🔱

527 81 19
By shia542

Jeno wpatrywał się w Jaemina, nie dowierzając w to, co usłyszał, nie chcąc w to wierzyć, ponieważ miał nadzieję, że ta propozycja nigdy nie padnie z ust szatyna. To nie tak, że białowłosy nie chciał, by Jaemina z nim zamieszkał - nie zamierzał ukrywać tego, że naprawdę byłby szczęśliwy, gdyby tak się stało. Jednak nie mogło. Jaemin nie mógł z nim zamieszkać, Jaemin nie mógł zamieszkać w Perłowym dla własnego dobra i właśnie też dlatego Jeno nigdy nie wspominał o odległości, jaka go dzieliła od brzegu - by uniknąć tego, co się przed chwilą wydarzyło.

Doyoung ostrzegał go przed tym, że pewnego dnia Jaemin zacznie o tym myśleć, jednak Jeno nie spodziewał się, że nadejdzie on tak szybko. Nie wiedział, jak mógłby wytłumaczyć przyjacielowi, że ten nie może się do niego przeprowadzić, nie raniąc przy tym jego uczuć, czy nie wspominając o tym, o czym nie chciał. Jeno zamknął oczy i cicho westchnął, nie będąc w stanie już patrzeć na szczęśliwą twarz Jaemina, który najwyraźniej myślał o tym na poważnie i o niczym innym w tamtym momencie nie marzył.

- Jaemin, jeśli chcesz się przenieść tylko dlatego, bym nie musiał do ciebie przypływać, to... - zaczął Jeno, jednak chłopak szybko mu przerwał, machając gwałtownie rękami.

- Nie, nie, nie - powiedział od razu Jaemin, przenosząc jedną rękę na kark, drapiąc się po nim w zawstydzeniu przez swoją reakcję. - Ja... ja już od dłuższego czasu o tym myślałem, tylko nie miałem okazji, by ci o tym powiedzieć.

- Dlaczego o tym myślałeś? - zainteresował się Jeno, zaczynając płynąc w stronę najbliższej rafy koralowej, już wypatrzywszy sobie gąbkę, na której będzie mógł wygodnie usiąść z szatynem.

- Zbliża się koniec szkoły - westchnął Jaemin, podążając za syrenem, uświadomiwszy sobie, że mu jeszcze nic o tym nie mówił. - Zostały nam niecałe dwa tygodnie nauki i każdy z nas się martwi, co dalej. Yangyang ponownie wyprowadzi się za granicę, by tam rozpocząć studia, zaś Donghyuck ma już dokładnie zaplanowaną przyszłość z Markiem - wymieniał, swobodnie używając imion, ponieważ wiedział, że białowłosy już zapamiętał jego przyjaciół.

- A ty i Renjun? Nie macie żadnych wspólnych planów? - spytał z nadzieją Jeno, jednak ku jego nieszczęściu pół-syren niepewnie pokręcił głową, jakby sam nie był pewny tego, co ustalili.

- Planowaliśmy również pójść razem na studia, jednak w ostatnim czasie Renjun ciągle zmienia zdanie odnośnie uczelni - zaczął wyjaśniać Jaemin. - Początkowo nie było problemu, ponieważ wybrał tą, na której był kierunek, który mnie interesował, jednak po jego pierwszej zmianie, zrozumiałem, że albo pójdę za przyjacielem, albo za wymarzonymi studiami. To było jeszcze zanim poznałem ciebie. I niestety właśnie ten świat dodał mi kolejnych zmartwień odnośnie mojej przyszłości.

- Co masz na myśli? - dopytywał Jeno, nie mogąc ukryć, że współczuł szatynowi, dopiero teraz rozumiejąc, jak bardzo ciężko mu się żyło przez ostatnie kilka tygodni, podczas których dwoił się i troił, byle tylko móc być wszędzie, gdzie chciał oraz z osobami, z którymi chciał.

- Jeśli wyprowadzę się stąd, nieważne gdzie, czy za Renjunem, czy za uczelnią, stracę ciebie i ten świat - westchnął Jaemin, gestem ręki zataczając koło, wskazując przy tym na otaczające ich wody oceanu oraz zwierzęta przysłuchujące się rozmowie. - Będę kilometry od morza, a na studiach już nie będę mógł się tak często wymykać z domu, nawet wspomagając się zaklęciami.

- Ale przeprowadzając się tutaj, poświęcisz zbyt wiele - zaznaczył Jeno, mając nadzieję, że ten argument odwiedzie szatyna od jego pomysłu.

- Jedyne, co mnie trzyma tak naprawdę w tamtym świecie, to moi przyjaciele - odparł Jaemin, wzruszając ramionami. -  Z Donghyuckiem, Markiem i Yangyangiem niestety i tak się rozdzielę, nieważne, co zrobię. Z młodszymi również, ponieważ niestety nie mogę zostać całe swoje życie w domu dziecka i każdy z nas musi pójść naprzód. A Renjun... Renjun jest moim najbliższym przyjacielem, moim bratem.

- Właśnie dlatego nie powinieneś go zostawiać i pójść z nim na studia - powiedział pewnie Jeno, jednak szatyn jedynie pokręcił głową, cicho się przy tym śmiejąc.

- Nie, właśnie dlatego nasze ścieżki na pewien czas mogą się rozdzielić - poprawił go Jaemin, na co syren uniósł w górę brew, gestem ręki nakazując mu rozwinąć myśl. - Kiedy zacząłem oszukiwać Renjuna, wymykać się w nocy, obawiałem się, że jeśli ten kiedykolwiek się o tym dowie, nie wybaczy mi. Jednak dzięki Taeyangowi, mojemu młodszemu bratu, zrozumiałem, że nieważne, co by się stało, zawsze będziemy braćmi. Ja wybaczę wszystko mu, a on mi. Dlatego nawet jeśli się rozdzielimy, na rok, na dwa lata, na jeszcze dłużej, gdy ponownie się spotkamy...

- Wciąż będziecie braćmi - dokończył za niego Jeno, zdążywszy się domyślić, do czego dąży szatyn, który pokiwał głową, potwierdzając jego przypuszczenia.

Białowłosy westchnął, doskonale rozumiejąc, co czuje w tym momencie chłopak. On sam nie miał brata, jednak był pewny, że Doyoung, będący osobą, z którą był najbliżej, pozostanie jego kuzynem i przyjacielem do końca życia,a jego przyszłe wybory w żaden sposób nie wpłyną na ich relację. Nie wiedział, jak inaczej mógłby odwieść Jaemina od pomysłu przeprowadzki, nie mówiąc mu, że nie chce, by ten się przeprowadził do Perłowego.  Zostało jedno, ostatnie pytanie, na które odpowiedź mogłaby pomóc Jeno lub wręcz przeciwnie - sprawić, że czułby jeszcze większe wyrzuty sumienia, wybijając ten pomysł Jaeminowi z głowy.

- Powiedz mi, czy chcesz tu zamieszkać, ponieważ to jedyna opcja, która ci pozostaje, czy dlatego, że naprawdę tego chcesz, że naprawdę chcesz wieść życie swej syreniej połówki? - zapytał Jeno, nawet nie wiedząc, jakiej odpowiedzi się spodziewać.

- Naprawdę chcę - zapewnił go Jaemin, a białowłosy na darmo szukał jakiegokolwiek śladu niepewności w jego głosie. - Czuje się tu naprawdę szczęśliwy. Mimo iż niektóre zaklęcia są trudne, chcę się uczyć. Pomimo zawiłej historii syren, chce poznać ją całą. Od chwili przemiany czuję, że naprawdę tu przynależę i gdybym się przeniósł na stałe, czułbym się wspaniale. I poza tym...

- Tak? - zapytał Jeno, kiedy chłopak zawahał się i spuścił wzrok na swoje dłonie, po chwili z nieśmiałym uśmiechem ponownie podniósł głowę, spoglądając na syrena.

- Poza tym miałbym tu już jednego przyjaciela - dokończył swoją myśl Jaemin, na którą białowłosy mimowolnie się uśmiechnął, ciesząc się, że chłopak traktuje go tak samo, jak on go.

Co jednak nie zmieniało faktu, że Jeno nie miał pojęcia co zrobić z tym, że najwyraźniej nic nie zmieni podjętej przez Jaemina decyzji. Westchnąwszy, odwrócił swój wzrok, wbijając go w jedną z rosnących nieopodal roślinek, próbując zebrać myśli, próbując znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie swojego problem. Jednak jedyne, co przychodziło mu do głowy, to możliwość odwleczenia chwili, w której musiałby się zgodzić na propozycję Jaemina, dzięki czemu zyskałby trochę czasu. Nie widział innego wyjścia z tej sytuacji.

- Nie mogę niczego obiecać, ale porozmawiam o tym z Doyoungiem i... - zaczął Jeno, jednak nie dane było mu skończyć, ponieważ chłopak rzucił się na niego ze swoimi ramionami, zarzucając mu je na szyję, mocno go przytulając.

- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - wykrzyczał radośnie Jaemin, dla którego ta mała iskierka nadziei była wystarczająca, natomiast Jeno przez to poczuł się jeszcze gorzej, ponieważ wiedział, że mimo wszystko w końcu będzie musiał powiedzieć "Nie" na przeprowadzkę Jaemina, nawet jeśli tego nie chciał.

∵∵∵

- Hyuckie, proszę, chodź się z nami pobaw! - jęknął po raz dziesiąty Chani, jednak chłopak jedynie spojrzał na niego i wyrwał z uścisku swoje ramię, którym młodszy potrząsał.

- Po pierwsze, nie mów do mnie "Hyuckie" - odezwał się po kilku minutach cierpliwego znoszenie chłopczyka Donghyuck i umieściwszy swoje dłonie na biodrach, spojrzał na niego z góry. - Po drugie, idź do kogoś innego, brzdącu. Ja jestem zajęty.

- A czym ty niby, Hyuck, możesz być zajęty? - spytał Renjun, podnosząc głową znad swojej pracy domowej, najprawdopodobniej ostatniej w tym roku szkolnym. - Leżeniem i kontemplowaniem nad swoim życiem?

- Takie słowa to zachowaj na swoją rozprawkę, Renjun - upomniał do Donghyuck, widząc, że Chani marszczy brwi, nie rozumiejąc, o czym mówi jego starszy brat. - I uwierz lub nie, ale jestem zajęty uczeniem się na biologię. Na ostatni przedmiot, który został mi do zaliczenia.

- Raczej ostatni przedmiot, na który zrobisz w tym roku ściągi - wymruczał Renjun, co jednak rudowłosy usłyszał, przez co chłopak oberwał po głowie.

Chłopcy zmierzyli się wściekłymi spojrzeniami, zupełnie zapominając o Chanim stojącym w drzwiach, który teraz nerwowo zassał swój kciuk, drugą ręką miętoląc swoją koszulkę, ponieważ nie wiedział, co zrobić w związku z narastającym napięciem w pomieszczeniem. Kiedy Taeyang i Hwiyoung wysłali go do biblioteki, wiedząc, że tam na pewno znajdzie któregoś ze swych starszych braci, miał nadzieję, że to jednak będzie Jaemin, jako iż to go lubił najbardziej. Lecz nigdy nie chciał, by przez niego Donghyuck i Renjun się kłócili, a właśnie tak myślał Chani - że to wszystko jego wina, choć tak naprawdę nią nie była.

- Proszę, nie kłóćcie się - wyszeptał cicho wystraszony Chani i dopiero wtedy zauważył, że na twarzy Donghyucka pojawia się niewielki uśmiech, a po chwili również usta Renjuna rozciągnęły się w uśmiechu. - Dlaczego się uśmiechacie? Przecież byliście źli na siebie...

- Oni nie byli źli na siebie. To jest ich sposób na okazywanie sobie miłości, wiesz? - powiedział Jaemin, który pojawiwszy się za chłopczykiem, szybko zorientował się w sytuacji i chcąc pocieszyć małego, wziął go na ręce. - Nie przejmuj się nimi.

- Proszę, proszę, proszę - odezwał się melodyjnie Donghyuck, zakładając ręce na piersi, usłyszawszy głos przyjaciela. - Kto tu w końcu wrócił do domu?

- Twój najlepszy przyjaciel, który przyniósł wam ciasto z kawiarni Marka? - odparł z uśmiechem Jaemin, stopą pokazując pudełko, które wcześniej położył na ziemi, by móc podnieść Chaniego. - Dla ciebie też kupiłem kawałek, mały - dodał, pukając w nos chłopczyka.

- Masz szczęście, Jaemin, że ja sobie ciasta nie odmówię nigdy - stwierdził Donghyuck, lecz nim zdążył chociażby wyciągnąć rękę po pudełko, na drodze do niego stanął mu szatyn. - Żebym ci wybaczył, musisz mi dać kawałek, wiesz o tym?

- Wiem - odpowiedział Jaemin, stawiając na podłogę już uśmiechającego się Chaniego, po czym wręczył mu do rączek słodkości. - Słyszałem, że chcesz się pobawić, prawda? W takim razie leć szybko zanieść ciasto reszcie rodzeństwa, a jak wrócisz, pobawimy się w co tylko chcesz - powiedział, gdy chłopiec pokiwał głową.

Chani energicznie potrząsnął głową i z uśmiechem ruszył biegiem w stronę pierwszego pokoju, ignorując ostrzeżenie Jaemina mówiącego mu, by szedł powoli, nawet jeśli wiedział, że chłopiec mimo wszystko go nie posłucha. Szatyn lekko się uśmiechnął, nie potrafiąc powstrzymać swojej radości związanej z nocną rozmową z Jeno dotyczącej jego przeprowadzki i również właśnie dzięki jego dobremu nastrojowi, podopieczni domu dziecka otrzymali ciasto, na które chłopak wydał swoje kieszonkowe z tego miesiąca, co jednak ani trochę mu nie przeszkadzało, a wręcz radowało. Już niedługo nie będzie miał jak kupować podarków dzieciom, więc wolał się nacieszyć tą możliwością.

- Jaemin, oni nam pewnie nic nie zostawią, bo Taeyang weźmie po dwa kawałki dla siebie i Hwiyounga - westchnął Renjun, który już zdążył się ucieszyć na wieść o słodkościach.

- Spokojnie, przewidziałem to - zaśmiał się Jaemin i cofnąwszy się parę kroków, podniósł z ziemi mniejszą paczkę, do której na wszelki wypadek spakował ciasto dla siebie i swych przyjaciół. - Proszę bardzo. Chociaż szczerze nie wiem, czy na nie zasługujecie.

- O czym ty mówisz? - spytał Donghyuck, prychnąwszy, po czym odebrał paczuszkę od przyjaciel, nim zdążyłby ją odsunąć.

- Nie możecie się tak zachowywać przy dzieciach - westchnął Jaemin, na co rudowłosy przewrócił oczami. - Chani myślał, że to przez niego się kłóciliście. On nie rozumie, że wy się jedynie tak ze sobą droczycie.

- To wina Hyucka - od razu powiedział Renjun, wskazując palcem na przyjaciela, który zdążył się już dorwać do zawartości pudełka. - To on nie chciał się zgodzić pójść się pobawić z Chanim.

- Ponieważ, jak już mówiłem, byłem zajęty - wymamrotał z pełną buzią Donghyuck, rozkładając bezradnie ręce. - Nie jestem na każde słowo dzieciarni. Jak one będą starsze, zrozumieją, jak się czułem, gdy zmuszały mnie do zabaw w chowanego.

- Nigdy się z nimi nie bawiłeś, więc ty sam tego nie rozumiesz - przypomniał mu Renjun, mierząc spojrzeniem przyjaciela, który uśmiechnął się promiennie, zupełnie jakby usłyszał najpiękniejszy komplement w całym swoim życiu.

Widząc miny swoich przyjaciół, Jaemin jedyne, co mógł zrobić, to się zaśmiać, nie mogąc uwierzyć, że już niedługo nie będzie mu dane słuchać takich rozmów, co będzie jedną z rzeczy, za którą zdecydowanie będzie tęsknił. Przekomarzanie się Renjuna i Donghyuck leżało na porządku dziennym w ich domu, lecz najmłodsi podopieczni wciąż nie rozumieli, że ci jedynie żartują, tak naprawdę się kochając. Niestety dwójka często o tym zapominała i nie był to pierwszy raz, kiedy Jaemin był świadkiem ich kłótni w pobliżu jednego z dzieci.

Nim jednak któreś z trójki przyjaciół zdążyło coś dodać, w drzwiach pojawił się Chani z pustym pudełkiem w rączkach, zgodnie z przewidywaniami Donghyucka i Jaemina, którzy wiedzieli, że tak się to się skończy. Wyczekujący uśmiech Chaniego sprawił, że Jaemin nie mógł już dłużej kazać mu czekać i wyrzuciwszy pudełko do śmietnika, chwycił jego rączkę, dając mu się poprowadzić w stronę jego pokoju, gdzie chłopczyk przygotował już wszystkie gry, w jakie chciałby zagrać z szatynem oraz Taeyangiem i Hwiyoungiem, których zawołał chwilę potem. W bibliotece zostali ponownie jedynie Renjun i Donghyuck, z których ten pierwszy powrócił do swojej pracy domowej, zaś drugi zajadał się ciastem, zastanawiając się.

- Hyuck, nie byłeś jeszcze przypadkiem czymś bardzo zajęty? - spytał ironicznie Renjun, spoglądając na przyjaciela, który podszedł do niego i przysiadł na stoliku, przy którym ten siedział.

- Według ciebie byłem zajęty kontemplowaniem, co w tym momencie w sumie nie jest dalekie od prawdy - odparł Donghyuck, a blondyn gestem ręki pokazał mu, by mówił trochę jaśniej. - Widziałeś ten uśmiech Jaemina?

- Jaemin zawsze się uśmiecha, więc powinieneś już być przyzwyczajony - zaśmiał się Renjun, jednak przyjaciel machnął na niego rękę, prychając przy tym.

- Ale ten uśmiech był inny, nawet ja to wiem, a ja nie jestem dobry w takich rzeczach - stwierdził Donghyuck, czym zainteresował drugiego chłopaka, który pytająco podniósł jedną brew. - Pamiętasz, jak Jaemin wymykał się w nocy? Albo jak nie chciał nam czegoś powiedzieć, mimo iż jasno było widać, że to nic złego? A do tego jeszcze teraz te uśmiechy, które pojawiają się od kilku dni?

Renjun zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, co ma na myśli jego przyjaciel. Doskonale pamiętał, jak martwił się o Jaemina, jednak już od dawna nie miał takiej potrzeby, ponieważ ten był zawsze wyspany, co znaczyło, że przesypiał całe noce i nie wymykał się z domu w tym czasie. Jednak jeśliby spojrzeć na to z innej strony... Renjun zasłonił buzię w szoku, uświadomiwszy sobie, o czym myślał jego przyjaciel, który widząc to, posłał mu porozumiewawcze spojrzenie.

- Myślisz, że... że Jaemin się w kimś zakochał? - spytał Renjun, wciąż nie dowierzając, na co Donghyuck pokiwał powoli głową.

/author's note/

To, co się dzieje na koncertach Dreamków - Hyuck wspominający o Marku, płaczący Jisung niemogący uwierzyć, że w końcu mają swój koncert, nawet obecność innych członków NCT na ich koncercie - jest niesamowite i jeszcze bardziej pokazuje, iż oni nie mogą zostać rozdzieleni 😓😓 NCT DREAM musi zostać razem i trzymajmy kciuki za tym, by SM to zrozumiało ❤️ Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał ❤️❤️

Do zobaczenia xxx

Continue Reading

You'll Also Like

6.1K 645 51
Jeongin wychodzi ze szpitala, wydaje się, że wreszcie jego życie wraca do normy. Jednak jak się okazuje, czekają go nowe problemy.
206K 6.4K 32
Wojna została wygrana, a Hermiona Granger powraca do Hogwartu na "Ósmy rok" nauki. Jest zdeterminowana, aby raz na zawsze zmienić swoją łatkę mola ks...
15.6K 1.1K 35
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
62.3K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...