Pamiętaj o śmierci

By Riisny

57.7K 7K 4.7K

Demony są wśród nas, chowają się w naszych cieniach, czerpią siłę z naszego strachu. Lecz są też ludzie, k... More

Prolog
Rozdział 1 | Kac, złamane serca i demony - po prostu liceum
Rozdział 2 | To ty pojawiłeś się na tym świecie przez przypadek, nie demon
Rozdział 3 | Koniec świata? Już nie mogę się doczekać
Rozdział 4 | Wolałabym szukać mordercy niż kraść zwłoki
Rozdział 5 | Alea iacta est*
Rozdział 6 | Dobry wygląd jest bardzo ważny, gdy się kogoś zabija
Rozdział 7 | To kawiarnia, nie pub
Rozdział 8 | Szykuje nam się wojna
Rozdział 9 |Jeśli chce kogoś zabić niech zrobi to na własną rękę
Rozdział 10 | W piekle jest o wiele goręcej
Rozdział 11 | Czyżby ktoś próbował mnie zabić?
Rozdział 13 | Pięć trupów i mroczne zaklęcie
Rozdział 14 | Ktoś musi pilnować naszego demonicznego gościa
Rozdział 15 | Jedna śmierć to tragedia, milion - to statystyka
Rozdział 16 | Zatańczymy?
Rozdział 17 | Złego diabli nie biorą
Rozdział 18 | Poznaj imię diabła, a ci się pokłoni
Rozdział 19 | Napić się?! O dziesiątej rano?!
Rozdział 20 | Nie będziesz diabłem palącym zielsko
Rozdział 21 | Elfy z Wall Street
Rozdział 22 | Sit tibi terra levis***
Rozdział 23 | Kawy, herbaty? Czy może wolisz trochę mojej krwi?
dodatek
Rozdział 24 | Oko za oko, ząb za ząb... potęga za śmierć*
Rozdział 25 | Wiosna jest królową samobójców*
Rozdział 26 | Kocham ludzi!
Rozdział 27 | Tak w środku rozmowy próbować pozbawić głowy swojego rozmówcę?
Rozdział 28 | Umówisz się ze mną, panie Matthew?
Rozdział 29 | Masz jakiś problem?
Rozdział 30 | Fiat iustitia, et pereat mundus**
Rozdział 31 | Najpierw alkohol, potem demony
Rozdział 32 | Że ty nie wstydzisz się oddychać
Rozdział 33 | Pytasz mnie, kto mnie zabił?
Świąteczny maraton!
Rozdział 34 | To będzie śmierć idealna
Rozdział 35 | Piekło nie różni się za bardzo od Ziemi
Rozdział 36 | Wróć żywy
Q&A
Rozdział 37 | Ktoś nasłał na mnie demona
Rozdział 38 | Wiem kto jest mordercą
Rozdział 39 | Wszystko będzie dobrze
Rozdział 40 | Elfy nigdy nie niszczą świata, to zadanie ludzi
!!!
Rozdział 41 | Memento mori!

Rozdział 12 | Nie. Jestem. Gejem

1.3K 189 113
By Riisny

Caitlyn opróżniła barek Anthony'emu. Nie zrobiła tego jednak od razu, gdyż lubiła się delektować trunkiem, czuć jak whisky wypala jej przełyk, jak alkohol dostaje się do krwiobiegu i sprawia, że kobieta powoli traci kontrolę nad swoim ciałem, przyspiesza oddech.

Kiedy łowczyni demonów była pod wpływem zapominała o swoich dotychczasowych troskach. O żałobie, którą nosiła już od trzech lat w swoim sercu. Słyszała już od wielu osób, że powinna podzielić się z kimś swoim bólem, lecz ona nigdy tego nie robiła.

Nigdy nie wspominała o ponurych myślach przebiegających przez jej głowę. Nigdy. Nikomu.

W momencie, gdy chciała zacząć dobierać się do ostatniego kieliszka wódki, drzwi do, opustoszałej już, kawiarni otworzyły się. Anthony uniósł brew, zaciekawiony kogo niosło o tej porze. Było już późne popołudnie, prawie wieczór, większość okolicznych mieszkańców była w podeszłym wieku, dlatego o tej godzinie szli do domów, ta ulica należała do najspokojniejszych w całym Nowym Jorku, temu też przez niedawne znalezienie zwłok mieszkańcy byli poddenerwowani.

– Dobry wieczór, czy jest jeszcze otwarte? – zapytał Matthew, przekraczając próg kawiarnii.

Caitlyn, widząc go podejrzanie się uśmiechnęła, czego zapatrzony w policjanta czarodziej nie zauważył, przez co nie był świadom mrocznego planu, który wykiełkował w głowie pijanej blondynki.

– Tak... jasne... – wymamrotał Anthony, spuszczając z zażenowania wzrok.

– Cieszę się, niby na drzwiach wisi kartka, z napisem otwarte, ale nie byłem pewien, czy kogoś zastanę. – Detektyw podszedł do lady, za którą zasiadała Caitlyn i z pewną dozą niepewności usiadł obok niej. – Straszne tutaj pustki wieczorem.

– Ma pan rację. – Przytaknął Anthony, odwracając się. Dotychczas stał lub siedział na przeciwko Cait, ponieważ była jedyną "klientką" w jego kawiarnii, teraz musiał się przemieścić by dojść do półki, na której w szklanych słoikach znajdowały się ziarna kawy. – Co podać? – zapytał.

– Poproszę... – zaczął, uważnie przyglądając się długiej, ciągnącej się praktycznie nad całą ladą półce. – podwójne espresso.

– Kawę doppio, tak? – Upewnił się Anthony, ściągając z półki specjalną mieszankę trzech różnych ziaren kawy, którą przygotował jakiś czas temu w swoim gabinecie. Czarodziej nie mielił kawy na oczach klientów, ponieważ używał do tego szczypty swojej magii. Nie chciał, aby przypadkowi ludzie poznali jego sekret. – Za dziesięć minut będzie gotowa, musi pan poczekać, ponieważ wyłączyłem jakiś czas temu ekspres, przez co teraz muszę go na nowo uruchomić.

Matthew machnął ręką, uśmiechając się życzliwie.

– Nie ma problemu. Mam czas.

Caitlyn, która dotychczas przysłuchiwała się ich rozmowie z boku, spojrzała teraz z zaciekawieniem na Roosevelta. Kobieta niczym nie dawała po sobie poznać, że jest pijana. Siedziała dumnie wyprostowana, nie chwiała się, ani nie mamrotała pod nosem.

– Już tutaj pana raz widziałam, czyżby wrócił pan licząc, że znów dostąpi zaszczytu przebywania w blasku mojej chwały? – Jednak ona była pijana. Okazywała to tylko w dziwny, narcystyczny sposób.

Anthony słysząc ją, wywrócił oczami.

– Cait sprawdź na górze, czy cię tam nie ma – warknął, chociaż był prawie pewien, że to nie zadziała.

Zadziałało.

Caitlyn wstała i wykonała krok w stronę drzwi prowadzących na zaplecze.

– Jak chciałeś zostać sam na sam z tym przystojniaczkiem, to wystarczyło poprosić – prychnęła, ale nie była zła. Jej "nikczemny" plan zadziałał. – Do widzenia, panie ładny~

Wyszła.

– Przepraszam za nią, ona jest... – zaczął Anthony.

– Pijana? – Dokończył Matthew, śmiejąc się. – Zauważyłem.

Na bladej twarzy Anthony'ego pojawił się ledwie dostrzegalny rumieniec.

– To nie tak, że sprzedaję tutaj alkohol, ja...

– Spokojnie – mruknął Matt. – Przecież cię nie zapuszkuję, bo masz pijaną koleżankę. Właśnie, dokąd ona poszła? Lepiej nie zostawiać kobiety samej po zmroku. Zwłaszcza nie teraz.

Czarodziej oparł się o blat, krzyżując ręce na piersi.

– Mieszkam na górze. – Palcem wskazał sufit. – Nic jej nie będzie, poza tym jakby usłyszała te słowa, mógłby pan oberwać – powiedział Widower. I to tak porządnie, znając ją z wielką chęcią sprawdziłaby na nim ostrość tego jej mieczyka albo jak szybko jest w stanie wystrzelić serię z pistoletu – dodał w myślach.

Nagle zapikał ekspres, oznajmiając, że jest gotowy do użytku. Anthony od razu do niego podszedł, by wsypać mieszankę i nalać do niego wody. Przygotował też w kieliszku czystą mineralną wodę, którą zamierzał podać detektywowi przed kawą, by mógł przepłukać kubki smakowe i dobrze poczuć smak napoju.

– Martwi się pan o nią? Wpadła panu w oko? – zapytał, mimowolnie czując jak te pytania kłują go w serce. Był zazdrosny, ale nie chciał sam się do tego przyznać.

– Nie... Po prostu Nowy Jork bywa ostatnimi czasy niebezpieczny – stwierdził Matt, wzdychając. Przez chwilę wspominał dzisiejsze miejsce zbrodni, dwa pozostałe ciała oraz niedawną kradzież zwłok. – Poza tym szykuje mi się rozwód. Aktualnie nie jestem zainteresowany kobietami.

Anthony odwrócił się w jego stronę.

– Ach tak?

***

Shiki usiadł na łóżku, wydając z siebie bliżej niezidentyfikowane odgłosy.

Był wkurzony, zirytowany i smutny.

Brakowało mu atencji.

– No wiesz?! – krzyknął, kładąc się z impetem na łóżku. – Nie jesteś ani trochę zainteresowana?!

– A czym miałabym się interesować? Przymknij się, przeszkadzasz mi – warknęła Natalie, rzucając w niego książką.

– Jestem diabłem! Nie masz żadnych pytań? – prychnął Shiki, zanim dostał podręcznikiem w twarz.

– Nie.

Po tym jak policjanci się zwinęli, Natalie w towarzystwie demona przeszła dalej. Stróże prawa nie mogli jej przecież zabronić chodzić po ulicach Nowego Jorku, ale ostrzegli ją, by uważała i żeby szła do domu głównymi drogami. Nie powiedzieli jej jednak dlaczego, używając ogólnego, bo "jest niebezpiecznie". Shiki, chociaż Natalie o to nie pytała, wyjaśnił, że to pewnie dlatego, że ludzie znaleźli ciała, które zostały mu ofiarowane. Tę informację dziewczyna skwitowała krótkim "okej" i poszła dalej.

Około godziny czwartej po południu wrócili do, wciąż pustego, domu. Darkwood miała szczęście, że rodzice wracają dopiero za trzy dni z delegacji i nie będzie musiała ukrywać przed nimi specyficznego gościa, gdyż nie może być niewidzialny przez cały czas.

Przynajmniej na razie.

– Naprawdę nie chcesz wiedzieć nic o piekle? – Shiki nie dawał za wygraną.

Natalie, która odkąd przyszła, siedziała i grała w lola, nawet nie zareagowała. Demon na początku siedział cicho, lecz po paru godzinach ta cisza zaczęła mu doskwierać, uwierać. Przypominała mu o jednym z niższych kręgów piekła, w których nie lubił przebywać.

Dlatego zaczynając rozmowę liczył na to, że zyska odrobinę uwagi Natalie, lecz przeliczył się. Nastolatka miała go w nosie, a na każdą jego długą wypowiedź reagowała lakonicznymi odpowiedziami. W końcu zaczął temat piekła.

W końcu jaki człowiek nie chciałby się dowiedzieć o ukrytym świecie?

– Nie. Skończ już nawijać. Zaraz mecz mi się zacznie.

Shikiemu drgnęła brew.

– Piekło to przerażające miejsce...

– Super, mimo moich odmów i tak mi powiesz. – Rzuciła w niego, tym razem, piórnikiem.

– W końcu jestem diabłem, nie? – Zaśmiał się.

Natalie założyła słuchawki i podgłośniła muzykę, całkowicie zagłuszając słowa demona. Czemu ja tego nie zrobiłam wcześniej? – pomyślała, a po chwili całą swoją uwagę skupiła na grze.

***

Matthew po napiciu się kawy i krótkiej rozmowie z Anthonym, o niczym konkretnym, poszedł do domu, po jego wyjściu czarodziej zamknął kawiarnię i udał się schodami na górę, sprawdzić, czy z Caitlyn wszystko w porządku.

Mimo że często się sprzeczali, a zabójcy demonów i czarodzieje zazwyczaj nie przepadają za sobą, to kobieta była dla niego cenną przyjaciółką.

– I jak było? Zdążył cię puknąć w toalecie? – prychnęła z rozbawienia Caitlyn, gdy tylko ujrzała w salonie mężczyznę. – Poznałeś tajemną moc kutasa?

Anthony westchnął, powoli zamykając za sobą drzwi, a następnie podszedł do niej. Leżała plackiem na kanapie, wzmożona przez nadmiar alkoholu, który dzisiaj w siebie wlała. Po chwili mężczyzna usiadł obok niej.

– Cait jesteś pijana, weź prysznic i do łóżka.

– Nie jestem! – krzycząc to, przypadkowo kopnęła czarodzieja, na co on zareagował wkurzonym westchnieniem.

– Ech... W każdym razie do niczego między nami nie doszło – powiedział, opierając się o kanapę. – Poza tym do czego mogło w ogóle dojść? Dwóch mężczyzn, razem? Daj spokój Cait, to obrzydliwe.

Blondynka podniosła się do siadu i spojrzała na przyjaciela spod przymrużonych powiek.

– Serio, Ant, serio? – Uniosła pogardliwie brew.

– Co serio? – Odwzajemnił spojrzenie.

– Nie mów, że po tylu latach nadal wypierasz swoją orientację. Stary, mamy XXI wiek, It's okay to be gay!* – zawołała, uśmiechając się.

– Nie. Jestem. Gejem – warknął, szybko wstając z kanapy. – Homoseksualiści są obrzydliwym wynaturzeniem. Czymś, co nie powinno istnieć. Czymś, co przeczy naturze.

– I mówi to czarodziej? – Zaśmiała się. – Magia też nie powinna istnieć, a jednak jest. Otacza nas, tak samo jak diabły, które kryją się w naszych cieniach. Chyba nie zaprzeczysz, prawda?

– To coś innego... Nie widzę związku – powiedział, kierując się do części kuchennej. Nie chciał dłużej przeprowadzać tej rozmowy.

– Anthony powiedz mi – krzyknęła, by mógł ją usłyszeć. – Czy to co przedstawiasz to jest twoja opinia? Czy twojej matki?

***

Izzy, gdy przyszła Caitlyn, udała się na spacer. Nie lubiła przebywać w towarzystwie łowców demonów, głównie dlatego, że cóż, sama była demonem. Jednak Caitlyn jakoś mniej irytowała ją od reszty, można powiedzieć, że demonica zaczęła się do niej przyzwyczajać, lecz i tak starała się unikać jej towarzystwa.

Postanowiła, że wykorzysta ten czas, by złożyć wizytę swojemu bratu.

///

*It's okay to be gay! (tłum.) - bycie gejem(homo) jest w porządku; hasło reklamowe pomagające w pogodzeniu się ze swoją orientacją, a także mające na celu szerzenie tolerancji; 

///

Wiem, że wielu z was zdziwiło to, że w moim opowiadaniu zaczynam poruszać coraz trudniejszą tematykę, taką jak brak akceptacji samego siebie, problem z własną orientacją. Chcę to zrobić, chcę by wiele ludzi, zwłaszcza tych, którzy nie rozumieją takich osób to przeczytali. Poza tym w planie mam wiele innych wątków, które wpasowują się w tematy tabu i... chcę je złamać. Ale nie bójcie się, nie tylko o tym będzie moja historia. To w końcu opowiadanie o demonach i wiedźmach, prawda? Tego też będzie pod dostatkiem. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca :D

BTW dzisiaj na Netlfixie ukazał się 4 sezon Lucka, rany ile ja na to czekałam! 

Już nie smęcę i lecę oglądać, buźki!

Riisny

Continue Reading

You'll Also Like

33.9K 2K 166
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
12.7K 1.4K 59
Przygotuj się na niezwykłą przygodę przez magiczne zakamarki Seattle, gdzie świat rzeczywistości splata się z nadprzyrodzonymi mocami Utalentowanych...
152K 14.8K 139
Chyba nie muszę dawać opisu Penelopka sezon drugi~ Zapraszam ❤️ Tylko tłumacze drogi wattpadzie
55.9K 3K 63
Pierwszy tom. Lily myślała, że jej dotychczasowe życie na Ziemi jest trudne... Lecz gdy zostaje porwana do Krainy Gniewu rządzonej przez okrutnego Am...