cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
three ◦ what about plants?
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
seven ◦ types of pain
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fourteen ◦ right from wrong
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
nineteen ◦ there's no place like home
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-one ◦ ties that bind
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

fifteen ◦ talk to me babe

5.7K 597 118
By joyssli

Odkąd Jeongguk zaczął w swojej głowie nazywać mieszkanie Taehyunga domem, obcy w apartamencie drażnili go jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Z zasady skreślał ludzi już na starcie, nieważne czy był to nowy kumpel Jaehyuna, ekspedientka w sklepie czy goście Kima. Przez długie lata Jeon sam sobie był jedną prawdziwą, bezpieczną przestrzenią. Nie dopuszczał do siebie nikogo, kto mógłby nią zachwiać, nie wdawał się również w głębsze relacje czy układy, nie pozwalał na zbyt bliski kontakt emocjonalny oraz fizyczny. Po poznaniu blondyna wszystko zaczęło powoli ulegać zmianie i pod wieloma względami bardzo ciężko było mu sobie z tym poradzić. W całym swoim osiemnastoletnim życiu dzieciak nie zaznał bezpieczeństwa w żadnym fizycznie istniejącym miejscu. Bał się leżeć w swoim łóżku i bał się leżeć pod nim, kiedy chował się przed nieobliczalnym ojcem. Bał się swojego pokoju, potwora w szafie i kształtów za oknem, bał się mieszkania, w którym dorastał. Potem na krótką chwilę strach minął, ale ulica prędko przypomniała mu, że nie zdoła przed nim uciec. Bał się ludzi zaczepiających go w ciemnych zaułkach i podejrzanych typów, rozmawiających z jego znajomymi. Bał się głodu, pragnienia, zimna i bólu. Bał się swojej bezsilności, cierpienia i słabości tak bardzo, że w pewnym momencie zaczął bać się samego strachu i całkowicie usunął go ze swojego życia. Stał się inną osobą, tragicznie skrzywdzonym i do cna wypranym przez okrutny los dzieckiem. Przez cały ten czas sypiał z uchylonymi powiekami, z otwartym scyzorykiem ukrytym w kieszeni bluzy. Zawsze oglądał się za siebie i we własnym cieniu dostrzegał zagrożenie, tylko czekające aż na krótką chwilę spuści z niego wzrok. Nie ufał nikomu i niczemu, bo wszystko, co nie było nim, było złe. Najgorsze jednak nadeszło kilka lat później, kiedy młody chłopak zdał sobie sprawę, że nie zna siebie, nie wie, kim tak naprawdę jest i czy w ogóle istnieje. Wtedy nie mógł ufać już nawet sobie, a pojęcie bezpieczeństwa zniknęło z jego życia. Było mu wszystko jedno.

Jakiś czas później pojawił się Kim Taehyung, jego mieszkanie w zadbanej dzielnicy, ogromna łazienka i miękki, różowy kocyk.

Jeongguk czuł się dobrze za zamkniętymi drzwiami apartamentu. Najbardziej lubił wannę z bąbelkami i duży prysznic, ale przesiadywał też w kuchni i salonie. Sypialnie traktował jak swój pokój, przez co starszy mężczyzna nie raz i nie dwa zmuszony był spać na kanapie bez dostępu do swojej garderoby i najpotrzebniejszych przedmiotów. Ogólnie rzecz biorąc wszystko to było dla fioletowowłosego dobre i bezpieczne, ale działało na dokładnie takich samych zasadach. Bezpieczną przestrzenią nie był już tylko on sam, ale również Taehyung, jego dom, w szczególności łazienka oraz ulubiony kocyk i dokładnie tak, jak kilka lat temu, Jeongguk zastrzegał sobie pełne prawo do podmiotów swojego bezpieczeństwa. O ile kwestia blondyna była jak na razie całkiem ruchoma, tak nieznajoma kobieta, zachowująca się w jego domu jakby co najmniej była u siebie, wywoływała w chłopaku niezdrowe poczucie niepokoju.

Mocniej naciągnął na siebie świeżo wyprany koc i prychnął, widząc jak brunetka swobodnie przeszukuje kuchenne szafki.

- Coś się stało, maleńki?

Chłopak jedynie zerknął na kochanka znad swojego szkicownika i ponownie burknął pod nosem.

Taehyung kupił ten szkicownik na ostatnim wyjeździe, a dzieciak ostatecznie postanowił go zatrzymać. Z zewnątrz wyglądał jak wyjątkowo cienki karton po małej pizzy, a wszystko za sprawą okładki i tekturowych kartek. Nastolatek kompletnie nie znał się na gramaturze papieru i jego rodzajach, ale szczerze wątpił, by tego typu zeszyt można było znaleźć w pierwszym lepszym sklepie. Poza tym naprawdę lubił ryzować na tekturze.

- W porządku, znalazłam coś na samym końcu szafki. Chyba nieczęsto używacie tych herbat, połowa opakowań stoi nietknięta - Zaśmiała się, wracając do salonu z dwoma parującymi kubkami.

- Jeongguk nie przepada za herbatami, a ja ostatnio częściej sięgam po kawę - Wyjaśnił, z wdzięcznością przyjmując gorący napój. - Trzymamy je dla gości.

- Dla karaluchów - Wtrącił gburowato dzieciak.

- Nie mamy karaluchów, kochanie.

- Dobra, jak dzisiaj robimy? - Zapytała, całkowicie ignorując kolejną zaczepkę Jeona. - Mocniejszy kontur?

- Zdaję się na ciebie, tylko błagam, odpuść mi brokat - Mężczyzna sapnął ciężko, przypominając sobie ostatni pokaz. - I nic nie doklejaj.

- Bredzisz, wyglądałeś zjawiskowo. Coś przecież musi się świecić.

Zważywszy na to, że ostatnim gościem Taehyunga był Nicola ze zgrają dziwnych ludzi, wieszaków, pudeł i manekinów, młoda kobieta z jednym kuferkiem nie wydawała się nastolatkowi aż taka zła. Kiedy jednak zaczęła rozmawiać z Kimem tak lekko i swobodnie, jakby znali się od lat, natychmiast zmienił zdanie. Była absolutnie najgorsza. Od samego początku nie zwracała najmniejszej uwagi na niego i jego docinki. Mówiła o rzeczach, których nie rozumiał i poruszała kwestie, w które nie był wtajemniczony, a blondyn zamiast zwrócić uwagę na jego niezadowolenie śmiał się z nią i popijał herbatkę. Co za porażka.

- ... mam na myśli tę kwiecistą, jest po prostu cu-dow-na, jeśli ją dzisiaj założysz, zrobię ci kreski pod kolor.

- Brałem ją pod uwagę, ale te szafirowe spinki kompletnie nie pasowały koloru kwiatów na mankietach, a te z białego złota są zbyt minimalistyczne - Westchnął ciężko i zamknął oczy, umożliwiając kobiecie swobodne rozprowadzenie podkładu po jego twarzy.

- To co założysz? - Dopytała, uważnie stemplując gąbeczką po policzku blondyna.

- Tę ecru z wyszywanym kołnierzem, czarny płaszcz na drogę, nową marynarkę Suji do studia. Jeśli chodzi o spodnie waham się pomiędzy klasycznymi w kant, a tymi ze złotymi szwami, Yukhei ciężko nad nimi pracował.

- Zmieścisz się w nie? - Parsknęła cicho, przechodząc do malowania czoła. - Nie mam pojęcia, dla kogo on szyje te spodnie. Musiałabym usunąć sobie dwie pary żeber, żeby zapiąć się w tamte perłowe cudeńka.

- A jednak ludzie kochają jego projekty - Mruknął, uśmiechając się pod nosem. - Jestem w stanie znaleźć mu modela z talią osy anorektyczki, ma niesamowity talent.

- Wszystkie twoje dzieciaki są zdolne - Przyznała, na co mężczyzna uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Wiem o tym.

Przedsiębiorstwo Taehyunga nie skupiało się jedynie na prowadzeniu domu mody. Założył firmę z nadzieją, że uda mu się skupić w niej utalentowanych, przepełnionych pasją i charyzmą młodych ludzi, a następnie stworzyć z nich zespół. Chciał pomagać im się rozwijać, udostępnić środki finansowe, miejsce do pracy, zapewnić opiekę i wsparcie. W skład projektantów VV wchodzili chłopcy i dziewczęta z całego świata. Siedziby w Korei, Chinach i Japonii oraz Anglii, Francji i we Włoszech cieszyły się największym zainteresowaniem, ale firma wciąż się rozwijała. Dopiero zaczynali, a już udało im się osiągnąć tak wiele. Mężczyzna był niesamowicie dumny z siebie, swojej marki i najcudowniejszej kadry, jaką mógł sobie wymarzyć. Co pół roku do grona pracowników dołączał ktoś nowy, ktoś inny na koszt Kima przenosił się do placówki w innym kraju, jeszcze inni byli wysyłani na warsztaty i tak kręciło się koło VV. Koszty były ogromne, ale zysk, jaki przynosili mu uzdolnieni projektanci był nieporównywalnie większy. Poza tym nie potrzebował do szczęścia więcej niż miał, chciał zainwestować swoje pieniądze w coś większego - w ludzi.

- Podkreślimy kości policzkowe? - Zapytała, z wydętymi wargami szukając czegoś w kuferku. - Och, spójrz tylko na ten rozświetlacz.

- Nie chcę się błyszczeć, Fei.

- Musisz się błyszczeć! Spójrz, co powiesz na...

Nieoczekiwanie słowa kobiety zostały niemal całkowicie zagłuszone przez głośne chrupanie. Taehyung uśmiechnął się pod nosem, kątem oka obserwując jak fioletowowłosy rozsiada się wygodnie na pufie, a między nogami stawa tubę z kolorowymi chrupkami kukurydzianymi dla dzieci. Opakowanie z całą pewnością nie powinno szeleścić aż tak bardzo, ale przecież wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, o co tak naprawdę chodziło. Jeongguk włączył telewizor, podgłośnił dźwięk, wepchnął do ust sporą garść chrupek i począł przeżuwać je z otwartymi ustami.

Przynajmniej jadł chrupki kukurydziane zamiast chipsów, małe rzeczy liczyły się najbardziej.

- W takim razie robimy klasycznie...

Przez następne czterdzieści minut makijażystka śmiała się, opowiadała o nowej kolekcji człowieka z trudnym do wymówienia nazwiskiem i robiła różne dziwne rzeczy z twarzą blondyna. Kiedy skończyła uderzać jego skórę gąbeczką, zaczęła robić to puszkiem, potem pędzlem, a potem znowu puszkiem, tylko jakoś inaczej. Miała kilka różnych pudrów, z czego jeden był beżowy, drugi biały, trzeci różowy, czwarty brązowy, a z tyłu leżały świecące. Jeongguk nie miał pojęcia, dlaczego zrobiła mężczyźnie różnokolorowe plamy na policzkach, skoro mogła wybrać jeden odcień i pokryć nim całą twarz. Wyczesywanie brwi było śmieszne, ale całkiem zrozumiałe, bo przecież jakoś musiała pozbyć się tych wszystkich pyłków spomiędzy włosków. Mówiła coś o matowieniu, a potem pokryła nos Taehyunga jednym z tych świecących pudów, więc Jeon uznał ją za partaczkę, ale nic nie powiedział. Siedział cicho aż do chwili, w której kobieta po raz pierwszy dotknęła ust blondyna.

- Przestań!

Nie był pewien, kiedy i jakim cudem te słowa wydostały się z jego ust, ale czując na sobie dwa natarczywa spojrzenia wiedział, że zrobił coś źle. Nie powinien był krzyczeć? Tak, prawdopodobnie. Chciał mocniej wcisnąć się w ogromną pufę, ale, ku własnemu zaskoczeniu, stał. Nie zanotował nawet chwili, w której poderwał się na równe nogi. Zacisnął pięści i omiótł pomieszczenie rozbieganym wzrokiem. Nie czuł się dobrze. Cichy śmiech brunetki ostatecznie pchnął go w kierunku łazienki, gdzie zatrzasnął za sobą drzwi i osunął się po ścianie. Docisnął plecy do zimnych kafelków, szukając ukojenia. Jego oddech był ciężki i niespokojny, oczy szkliste, wargi mocno przygryzione. Wyglądał na przerażonego.

Dla potencjalnych obserwatorów, takich jak Fei, cała sytuacja mogła wydawać się dziwna, zabawna albo nawet urocza. Chwila refleksji nadeszła dopiero z szybkimi krokami Kima, który odprowadzając wizażystkę do drzwi starał się pokrótce wyjaśnić całą sytuację. Niektóre kwestie było zrozumieć zdecydowanie trudniej niż inne, niektóre zdawały się zbyt nierealne, a niektórych w ogóle nie braliśmy pod uwagę, próbując dojść do logicznego rozwiązania. Nie wszystko też było logiczne, szczególnie jeśli twój świat nie miał nic wspólnego z uznawanymi przez społeczeństwo normami i Taehyung uświadomił to sobie już kilka miesięcy temu. Zachowania Jeongguka w większości przypadków nie były tym, na co wyglądały. Przez długi czas musiał zagadywać, czy tym razem był to mechanizm obronny, drobna złośliwość, czy może nastolatek chciał w ten sposób coś uzyskać, o coś prosił, czegoś potrzebował. Możliwy był praktycznie każdy ukryty przekaz i do dziś mężczyźnie nie udało się rozszyfrować wszystkich reakcji młodszego. Zdawał się na przeczucie, instynkt, podchodził do tego łagodnie i szybko wyciągał wnioski. Uczył się Jeongguka, jednocześnie przekazując mu swoją wiedzę, schematy i wartości. Obserwował go wystarczająco długo by wiedzieć, że właśnie stało się coś poważnego.

Wiele spraw utrudniał fakt, że Jeon sam nie rozumiał. Często nie potrafił określić co czuje i dlaczego, ale nie tylko. Nawet gdyby znał pojęcie zazdrości o człowieka, do którego jest się przywiązanym, nie dopasowałby go do swoich odczuć. Jeongguka nie obchodziło to, że jakaś kobieta rozprowadziła balsam na ustach Kima. Miał to gdzieś, nie byli jeszcze na tym etapie. Chodziło o naruszenie jego bezpiecznej przestrzeni, nieważne jak kuriozalnie by to nie brzmiało. Jeongguk po prostu reagował, nigdy nie pozwalał myślom wygrać. Tak właściwie wolał nie wiedzieć, jeszcze nie teraz. Gdyby jednak się nad tym zastanowił, być może zrozumiałby, że to całkowicie normalne. Większość ludzi ma swoją przystań, własny kąt, do którego uciekają przed ludźmi, pędem, stresem i zmartwieniami. Zamykają się w domu, pokoju lub idą do parku czy ulubionej kawiarni, bo czują się tam dobrze i bezpiecznie. Odcinają się i tworzą swoją bezpieczną strefę. Jeongguk uciekał przed wszystkim, zamykał się w sobie i odcinał od świata, który go przerażał. Własny cień, ekspedientka w sklepie czy goście Taehyunga - to wszystko znajdowało się poza jego bezpieczną strefą i było tym, czego z własnej woli nigdy by do niej nie wpuścił. W momencie, w którym mężczyzna zapraszał kogoś do mieszkania, do jego własnej ostoi, czuł się zagrożony. Zupełnie niepotrzebnie i irracjonalnie zagrożony, bo w jego bezpiecznej strefie znalazł się potencjalny wróg. Kiedy kobieta dotknęła Kima w ten konkretny sposób, to było po prostu zbyt wiele.

Otworzenie się nigdy nie jest proste, ale fioletowowłosy miał pod górkę całe osiemnaście lat. Niczyja psychika nie pozostałaby po tym wszystkim nietknięta, przeszłość odcisnęła na nim ogromne piętno.

- Jeongguk? - Szepnął mężczyzna, pukając cicho w drewno.

Nie oczekiwał odpowiedzi, ale wolał uprzedzić, że ma zamiar wejść. Powoli uchylił łazienkowe drzwi i wsunął się do środka, natychmiast je za sobą zamykając. Jeongguk siedział na ziemi niedaleko wanny, z kolanami dociśniętymi do klatki piersiowej i czołem opartym o kolana. Obejmował swoje nogi tak mocno, że ręce drżały mu z wysiłku, a oddech wcale nie zwalniał.

- Jeongguk - Powtórzył miękko, ostrożnie podchodząc do chłopaka.

Kucnął tuż przed nim i przed moment nie robił zupełnie nic. Dał mu chwilę na przyzwyczajenie się do jego obecności i ewentualną reakcję. Kiedy ta nie nadchodziła, najdelikatniej jak potrafił złapał za dygoczące dłonie i spróbował odciągnąć je od łydek dzieciaka.

- Spierdalaj - Usłyszał wtedy, ale nie odpuścił.

Najpierw zajął się jego rękami. Trzymał je mocno, dopóki młodszy zaniechał prób ponownego oplecenia ich wokół swoich nóg. Potem oparł dłonie na jego kolanach i potarł je kilkukrotnie.

- Mógłbyś na mnie spojrzeć?

- Pierdol się.

- Jeongguk, chcę z tobą porozmawiać, nie zachowuj się tak  - Poprosił wciąż łagodnym, ale bardziej stanowczym tonem. - Masz osiemnaście lat, nie osiem, dorośli rozmawiają o swoich zmartwieniach. Jeśli wolisz zostać sam, wystarczy że teraz podniesiesz głowę i powiesz mi, że mam wyjść, ale to nie jest sposób, w jaki mieliśmy rozwiązywać nasze problemy, pamiętasz? - Zapytał szeptem, przez cały ten czas zataczając małe półksiężyce na jego kolanach. - Zaczekam teraz minutę, a ty się zastanów.

Chłopak wciąż milczał, ale jego oddech zaczął powoli zwalniać, a mięśnie wyraźnie się rozluźniły. Obecność Kima go uspokajała, głęboki, spokojny głos koił nerwy.

- Chcesz, żeby sobie poszedł? - Zapytał mężczyzna po upływie ustalonego czasu.

W odpowiedzi fioletowowłosy pokręcił głową.

- Chcesz ze mną porozmawiać?

Ponownie zaprzeczył.

- Mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć?

Dzieciak odetchnął głęboko, w końcu unosząc brodę. Początkowo patrzył w bok, na wannę, potem na moment spuścił wzrok, by ostatecznie zaszczycić Kima krótkim, wyjątkowo niepewnym spojrzeniem.

- Dziękuję - Szepnął mężczyzna. - Czy wysłuchasz tego, co mam ci do powiedzenia?

Jeongguk przełknął ciężko ślinę, a następnie pokiwał głową.

- W porządku - Blondyn uśmiechnął się delikatnie, zaczesując lawendowy kosmyk za ucho dzieciaka. - Nie denerwuj się, nie zrobiłeś nic złego - Zapewnił, wciąż błądząc palcami w okolicy jego policzka. - Chcę żebyś wiedział, że obecność kogokolwiek w tym domu nie powinna w tak znaczący sposób wpływać na twoje samopoczucie. Ze względu na moją pracę wielokrotnie będą odwiedzać nas obcy ludzie, często głośni i nietuzinkowi. Być może zaczną kręcić się po mieszkaniu z manekinami i pudłami, rozstawią je w salonie, w korytarzu, pojawią się nawet w łazience i w kuchni, ale będą tu tylko gośćmi. Jeśli coś ci się nie spodoba, poczujesz się źle przez to co zrobią, możesz zwrócić im uwagę lub podejść do mnie, nieważne co będę akurat robił. Możesz też pójść do sypialni i zaczekać aż wyjdą, bo obiecuję, że tam nie miał, nie ma i nigdy nie będzie miał wstępu absolutnie nikt oprócz nas, chyba że za wyraźnym pozwoleniem. Najważniejsze jest to, żebyś nie czuł się nieswojo, bo jesteś w domu, to twoje miejsce, maleńki, a oni prędzej czy później znikną. Nie mają tu żadnych praw, nie mogą zrobić nic bez mojej lub twojej zgody i nie skrzywdzą cię, rozumiesz? Gdybyś tylko chciał, mógłbyś wygonić ich za drzwi. Osobiście wolałbym, żebyś tego nie robił, ale to nasz dom, Jeongguk, tak samo mój i tak samo twój. Jesteś w nim kochany i bezpieczny, niezależnie od sytuacji. Pamiętaj o tym, dobrze?

- Śmiała się.

- Słucham?

- Śmiała się ze mnie - Powtórzył ledwo słyszalnie nastolatek. - Dlaczego?

- Fei uznała, że zezłościłeś się na nią przez jej zachowanie. Myślała, że jesteś zazdrosny - Wyjaśnił, delikatnie przeczesując fioletowe pasma.

- Nie byłem.

- Wiem o tym - Mężczyzna westchnął cicho, chwytając twarz Jeona w obie dłonie. - Nie mogła wiedzieć, że chodziło o coś całkowicie innego. Nie wymagaj od ludzi, że zawsze rozumieją, Jeongguk, bo tak nie będzie, ale to nie ich wina. To niczyja wina, bo wystarczy krótka rozmowa, żeby wszystko sobie wyjaśnić. Dlatego rozmowa jest ważna, tak? Wyjaśniłem Fei, dlaczego zachowałeś się w taki sposób, teraz wyjaśniłem tobie, z jakiego powodu Fei zaśmiała się, kiedy do niej krzyknąłeś. Teraz oboje wiecie o co chodziło i nikt nie ma do nikogo żalu, to było proste, nie sądzisz?

- Skąd ty zawsze wiesz - Prychnął dzieciak. - Jesteś medium czy co?

Kim zaśmiał się cicho na te słowa i pokręcił głową.

- Nie zawsze wiem, maleńki. Dlatego proszę cię, żebyś ze mną rozmawiał. Nie możesz wymagać ode mnie, żebym rozumiał, o co ci chodzi, nic mi nie mówiąc. W codziennych sytuacjach panują pewne schematy i nauczyłem się prawidłowo definiować niektóre twoje zachowania, ale to nie zadziała w innej sytuacji. Wtedy będziesz musiał mi powiedzieć, bo właśnie w ten sposób...

-... rozwiązujemy problemy - Dokończył, przewracając oczami. - Wiem.

- Cieszę się - Na koniec złożył długi, czuły pocałunek na jego czole i odsunął się nieznacznie. - Za dwie godziny mam ważny wywiad i niedokończony makijaż, będziesz musiał się tym zająć.

- Z jakiej paki? - Prychnął, wycierając resztki balsamu ze swojej skóry.

- Musiałem przeprosić na moment swoją wizażystkę, ale spędziłem prawie pół godziny w tej łazience, więc pewnie jest już w drodze do domu i nie przyjedzie do mnie ponownie. - Mówiąc to uśmiechnął się znacząco. - Poza tym jestem pewien, że potrafisz zrobić to dużo lepiej. Jak myślisz?

Jeongguk nie byłby sobą, gdyby nie podjął wyzwania, a świadomość, że tym razem to on będzie rozprowadzał błyszczyk na ustach kochanka, napawała go dziwnym spokojem i satysfakcją.

◦ ◦ ◦

Hello guys!! W zeszłym tygodniu zaliczyłam ostatni egzamin, przeszłam badania i odbębniłam godziny w robocie, więc zgodnie z obietnicą wracam z chapterkami. Będę teraz wrzucać Wam party minimum raz w tygodniu i może niedługo ogarnę jakiś mały maratonik ; ) Miłego wieczorku, luv y'all, patka cute ♡

Continue Reading

You'll Also Like

293K 6.1K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
9.1K 1K 12
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
113K 8.5K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
69.2K 2.6K 34
Połówka złamanego serca nie uleczy drugiej złamanej połówki.