Kiedy Alex upadł na kolana złapał się w miejsce gdzie został zraniony i powiedział:
-To nic takiego. Zaraz mi się polepszy- powiedział Alex wstając.
-No dobrze- odpowiedziała mu Asphyxia.
Chłopak spojrzał na martwe już ciało demona po czym powiedział:
-Robiłaś już to kiedyś?
-Zależy o czym mówisz- zapytała zawstydzona dziewczyna.
-Opercja a o czym mogę w tej chwili mówić.
-Nie.
-Tak się składa, że ja też. Gotowa na swój pierwszy raz?
-J-jasne- powiedziała Asphyxia zająkując sie.
-Przygotuj pacjenta.
-Się robi ordynatorze.
Dziewczyna podeszła do lekko spalonych zwłok po czym kopnęła je nogą w taki sposób, że ciało leżało na plecach.
Alex podszedł do ciała i jednym zamachem rozciął kartą brzuch lekko spalonemu demonowi.
-Teraz twoja kolej moja kochana pielęgniarko- powiedział usatysfakcjonowany Alex.
-Nie mogę się doczekać- odpowiedziała dziewczyna po czym podeszła do trupa i bez wahania wsadziła mu rękę w wnętrzności szukając swojej karty, którą połknął demon gdy był jeszcze żywy. Krew zaczęła bryzgać i ubrudziła dziewczynie maskę ale to nie było dla niej przeszkodą a raczej na odwrót. Krew dla Asphyxi był rozkoszą. Po chwili wyciągnęła kartę z wnętrzności trupa i wykrzyczała:
-ZNALAZŁAM NASZĄ ZGUBĘ!! OPERACJA UDANA!! DOKTORZE ALEXIE OPERACJA ZAKOŃCZYŁA SIĘ SUKCESEM!- powiedziała wymachując kartą.
Alex podszedł do dziewczyny ale zanim kucnął przy niej pozbierał cztery karty z ziemi, którymi dziewczyna posłużyła się nimi do odcięcia demonowi macek, które wyrastały mu z pleców. Po czym podszedł do dziewczyny i kucnął do niej podając jej karty po czym odezwał się do Asphyxi:
-To chyba twoje- powiedział Alex podając dziewczynie kartę.
-Dziękuję- powiedziała Aspyhxia biorąc cztery karty z ręki Alexa po czym schowała je do reszty kart.
-Muszę przyznać, że nasz pacjent ma bardzo śliczne wnętrzności. Urzekło mnie jego jelito grube- powiedział Alex cicho chichrając się pod nosem.
-Mnie się podoba jego nerka, aż zostawię po sobie ślad na niej- powiedziała dziewczyna po czym zwinnym ruchem ręką wycięła mu literę "A" na nerce.
-A widziałaś jego śledzionę?- zapytał podekscytowany Alex.
-Tak, je swojej st również niczego sobie warta- odpowiedziała śmiejąc się w głos dziewczyna.
-Dobra, pośmialiśmy się. Robota wykonana. Mamy to czego szukaliśmy i zaczyna się już powoli robić ciemno. Wracajmy już do domu i umyjmy się bo jesteśmy lekko ubrudzeni krwią. A szczególnie ty Asphyxia.
-Masz rację i wiem. Wracajmy już do domu Alexie.
-Dobrze- odpowiedział Alex po czym oboje wstali i wyszli z terenu ruin zamykając za sobą bramę.
Zrobili 5 kroków i ni stąd ni z owąd Alex zemdlał i upadł na ziemię.
-ALEX!!- wykrzyczała dziewczyna padając na kolana przy chłopaku.
-Alex!! Ocknij się!! Nie rób mi tego!- wykrzyczała przez płacz dziewczyna trzymając rękę Alexa w swojej delikatnej ręce.
-Alex proszę cię!! Nie zostawiaj mnie z tym samej po tym co przeszliśmy razem!! Nie!- powiedziała dziewczyna płacząc.
-Dobra, nie mogę być ciapowatą pizdą. Muszę działać- powiedziała dziewczyna po czym otarła łzy spod maski i wzięła nieprzytomnego Alexa na plecy.
-Dobrze, że chodziłam na siłkę czasami. Inaczej bez tego nie dala bym rady go udźwignąć. I na moje szczęście jest zadziwiająco lekki.
Po pół godziny niesienia nieprzytomnego Alexa przez Asphyxie byli już w domku na drzewie w lesie.
Dziewczyna położyła nieprzytomnego Alexa na łózko po czym podeszła do znaku na podłodze i powiedziała do siebie:
-Robię to tylko dla Alexa.
Po czym Asphyxia wyciągnęła kartę z kieszeni i rozcięła kartą rękę. Krew poleciała na linie znaku. Ta sama sytuacja co wcześniej. Gdy już z żółtego dymu wyłonił się z rykiem wilkołak Asphyxia rzuciła mu się w płaczem w ramiona i powiedziała przez płacz:
-Koru!! Musisz mi pomóc!! Twój brat!
-O co chodzi Asphyx'io- powiedział zdziwiony Koru.
-Alex!! Demon go czymś opluł!! Zresztą chodź pokażę ci.
-Dobrze- powiedział niepewnie wilkołak.
Dziewczyna złapała go za rękę i pociągnęła go w kierunku pokoju, gdzie lezał na łóżku nieprzytomny Alex.
Wilkołak podszedł do brata i zobaczył miejsce, w które został zraniony chłopak.
-Demoniczny kwas. Nie jest dobrze- powiedział zmartwiony wilkołak.
Asphyxia upadła na kolana z płaczem po czym powiedziała przez płacz:
-To moja wina. Nie upilnowałam demona. To przeze mnie.
-Nie czas na płacz- powiedział Koru.
-Ale to przeze mnie!! To przeze mnie Alex jest w stanie jakim jest!! Przepraszam cię Koru za to najmocniej!- powiedziała Asphyxia płacząc
-Da się go jeszcze uratować- powiedział niepewnie Koru.
-Jak?- zapytała poruszona Asphyxia.