cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
three ◦ what about plants?
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
seven ◦ types of pain
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fifteen ◦ talk to me babe
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
nineteen ◦ there's no place like home
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-one ◦ ties that bind
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

fourteen ◦ right from wrong

5.2K 577 110
By joyssli

- ... o kurwa, miałeś w bebechu robala?!

- Wyrostek robaczkowy to fragment jelita, Minsik - Westchnął ciężko Min, nie siląc się nawet na otworzenie oczu.

- Czyli miałeś wyrostek na jelicie, a w tym wyrostku były robaki i trzeba było je wyciąć? - Jaehyun wydawał się niezdrowo podekscytowany tą wizją.

- Co? Nie, debilu. Nie było żadnych robaków, to się tylko tak nazywa - Parsknął fioletowowłosy. - Wycięli ten wyrostek, bo pojawił się stan zapalny. Jak zapalenie...

- Gardła, ucha, płuc... - Wtrącił ponownie starszy.

- Płuca też się wycina?!

- Tobie chyba mózg wycięli - Yugyeom zaśmiał się z kumpla i machnął ręką na całą tę dyskusję. - Nieważne, gadaj co robiłeś przez cały ten czas. Zamknęli cię w szpitalu?

- Nie - Mruknął wymijająco. - Byłem u Taehyunga.

- Tatuś się tobą zaopiekował? - Zakpił jak zawsze Minsik.

- Twój ryj też potrzebuje chyba trochę czułości? - Mówiąc to nastolatek znacząco poruszył zaciśniętą pięścią. - Zresztą chuj ci do tego, mogę teraz wpaść pod samochód i dostanę za to kasę.

- Twój sponsor załatwił ci ubezpieczenie? - Zdziwił się Jae, a Yoongi z zaciekawienia uchylił jedno oko.

- No - Skinął głową, wypuszczając spomiędzy spierzchniętych warg kolejne kłęby dymu.

- Ustawiłeś się - Odezwał się Jaebeom, wywołując tym samym grymas na twarzy dzieciaka. - Lepiej wyglądasz.

- Ta - Burknął, obserwując jak mężczyzna podnosi się z miejsca i podchodzi do niego.

Jeongguk nie czuł się ani trochę komfortowo, kiedy brunet zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów przed nim. Siedząc na niskim murku miał idealny widok na jego krocze, więc prędko spuścił wzrok na swoje buty. Taehyung kupił mu je tylko dlatego, że nie przełączał ich reklam oglądając telewizję. Były naprawdę świetne.

- Masz gładszą cerę - Kontynuował, sunąc dwoma palcami po policzku chłopaka.

Wydawał się nie zauważać jego mocno zaciśniętej szczęki i spiętych ramion.

- Może - Jeon odchrząknął cicho, po dłuższej chwili odwracając głowę jak najdalej od niechcianego dotyku.

- Moja oferta wciąż jest aktualna.

- Moja odpowiedź wciąż brzmi spierdalaj.

Park zaśmiał się nisko i uniósł dłonie w geście kapitulacji. Reszta zgromadzonych kompletnie nie zwracała uwagi na całe zajście, w końcu to było coś normalnego. Tak właściwie w ich świecie kiedy ktoś proponuje ci dobrą cenę za sprzedanie swoje ciała, nikt się nie zastanawia, nikt nie wybrzydza.

Jaebeom był kimś ważnym, tylko dlatego się z nim trzymali. Nie było przyjaźni czy przywiązania, jedynie korzyści i fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo jeśli ktoś chciałby zadźgać cię we śnie, wcześniej jeden z paczki zdążyłby się obudzić. Nie miałeś jednak żadnej pewności, że go powstrzyma. Zawsze to jedna świnia przy korycie mniej.

A jednak ludzie lgnęli do niego, bo miał kontakty. Załatwiał młodzikom klientów, dawał namiary i pouczał, wyciągając z tego spory procent. Miał też układy z dilerami i dostęp do taniego towaru, który polecał towarzystwu w zawyżonej cenie. Wszyscy byli mu wdzięczni, szanowali go i co głupsi nawet lubili. Jeongguk wiedział tylko, że Park nie był dobrym człowiekiem. Liczył się samolubny zysk, nawet jeśli w grę wchodziło sprzedanie kumpla napalonemu starcowi.

- Mój ostatni klient był ostro popierdolony, założył mi krawat i kazał...

Jeongguk nie słuchał. Wciąż wbijał tępy wzrok w czubki czarnych butów, czując na sobie wzrok Jaebeoma. Wiedział, że wygląda inaczej. Wiedział, że się wyróżnia. Jego włosy nie były już wiecznie przetłuszczone, pod paznokciami nie znajdował się brud, skóra z szarej i szorstkiej stała się karmelowa i przyjemna w dotyku. Taehyung bardzo o to dbał. Oprócz wprowadzenia zdrowej żywności inwestował w coraz to nowe kuracje, smarował go przeróżnymi maściami, balsamami. Pilnował, żeby każdego ranka i wieczora mył twarz oraz zęby, żeby nie dotykał buzi brudnymi rękami i żeby nie pił słodkich napojów przed snem. Często smarował mu usta pomadką nawilżającą, a czasem nawet robił pilingi i maseczki do stóp czy dłoni. Chłopak nigdy sam nie wyszedł z inicjatywą, nie przyznałby się również na głos, ale być może troszeczkę polubił miękkość swojej skóry i zdrowy wygląd włosów. Czuł się dobrze.

- Ojebałbym coś - Powiedział Minsik, podnosząc się z miejsca.

- Ja też, ssie mnie w chuj - Jaehyung zawtórował mu i postawił do pionu siedzących po obu jego stronach kumpli. - Idziemy na szamę.

- Mijałem dzisiaj nową budę za starą halą, pewnie nie stoją na targu bo nie stać ich na placowe.

- Łatwe żarcie - Zanucił Yugyeom, wsuwając do kieszeni scyzoryk.

- Yoongi?

- Nie jestem głodny.

Przez krótki moment Jeongguk chciał powiedzieć to samo. Chciał zostać z Minem, nie brać udziału w całej akcji. Ostatecznie jednak podążył za chłopakami, jak zawsze spychając niewygodne myśli na samo dno umysłu.

Na miejsce dotarli niespełna pół godziny później, bez żadnego planu i strategii wchodząc do niedużego pawilonu. Handlowy namiot był stary i poniszczony, jednak właściciele z całą pewnością starali się utrzymać go w jak najlepszym stanie. Każdą dziurę załatano materiałem innego koloru, stelaże były zardzewiałe, ale przetarte z ewentualnego brudu czy pajęczyn, owoce i warzywa poukładane w drewnianych skrzyniach wyglądały na świeże, zaś leżące na składanych stołach suche produkty były starannie poukładane.

- W czym możemy służyć? - Odezwała się starsza kobieta, niespokojnie ściskając dłoń męża.

Jeongguk patrzył na nich przez chwilę i zupełnie niepotrzebnie zastanawiał się, czy mieli jakiekolwiek wyjście. Sami nie daliby rady stawić oporu kilku młodym mężczyznom, wołanie o pomoc mogłoby skończyć się dla nich tragicznie i doskonale o tym wiedzieli. Nie mieli kamer, alarmu, nie mogli wezwać policji czy w jakikolwiek bezpieczny sposób zaalarmować o swoim nieszczęściu. Prawdopodobnie nie byli nawet ubezpieczeni, być może handlowali tu bez żadnego pozwolenia. Pozostawało im stać cicho i modlić się, by opryszkom chodziło tylko o jedzenie.

- Przyszliśmy po coś na ząb - Uśmiechnął się szeroko Minisk, obejmując kobietę ramieniem. - Jesteśmy bardzo głodni.

- B-błagam, to wszystko co mamy, zlit-

- Shhh - Uciszył brunetkę, przystawiając jej do ust ostrze scyzoryka. - Spokojnie, babciu.

Siwy mężczyzna stał nieruchomo, przyglądając się przerażonej żonie. Nóż z twarzy kobiety powędrował na jej kark, będąc niewidocznym dla ewentualnych przechodniów. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak niewinny uścisk babki i wnuczka.

- Proszę, weźcie wszystko, tylko nie krzywdź jej, nie krzywdź mojej żony - Lamentował, zaciskając drżące dłonie na materiale swojego swetra.

- O czym ty mówisz, dziadku? Przyszedłem was odwiedzić! - Zaśmiał się głośno, przyciągając starca bliżej. - Zabrałem kumpli, razem pomożemy wam w interesie, czy to nie cudowny obrazek?

- Ja odkurzę tę szafkę - Parsknął Jaehyun, płynnym ruchem zrzucając wszystkie produkty do ogromnej torby.

- Mogę pomóc przy napojach, pewnie nie ma dziadek siły tego dźwigać.

- Ja chciałbym trochę forsy na rower - Mruknął Yugyeom, podchodząc do kasy. - Poratujecie wnuczka?

Kobieta zapłakała głucho, kiedy Kwon mocniej docisnął ostrze do jej skóry. Posłusznie podeszła z nim do maszyny i zaczęła prędko wyciągać pieniądze.

- Tylko tyle? - Prychnął, unosząc brwi. - Nie starczy mi nawet na koło.

- T-to utarg z d-dwóch dni, n-nie mamy w-więcej, b-błag-

- Och zamknij się, suko - Warknął Minsik, sadzając kobietę na krześle. - Powiedziałem zamknij się i przestać ryczeć!

Jeongguk nie odezwał się ani razu. W ciszy pakował do worka suche przekąski i gotowe do spożycia, paczkowane jedzenie. Możliwie mocno naciągnął na głowę kaptur bluzy, bo jako jedyny nie miał na twarzy jednorazowej maseczki. Nigdy nie zwracał  na to większej uwagi, a jednak teraz nie chciał zostać zauważonym.

- Mały, skończyłeś tam? - Zawołał Jaebeom, kontrolując całą akcję z bezpiecznej odległości.

- Ta, więcej się nie zmieści. - Chciał już odejść, ale drogę zagrodził mu przewrócony regał.

Potem runął kolejny i jeszcze jeden, skrzynie z warzywami lądowały na ziemi, a pojedyncze pomidory turlały się między jego nogami. Mężczyźni czerpali niebywałą satysfakcję z niszczenia wszystkiego, co znalazło się w zasięgu ich wzroku. Śmiali się i żartowali, a okrzyki ich radości zagłuszały łamiący serce płacz starszego małżeństwa.

Nastolatek zarzucił wór na plecy i ostrożnie przemknął między porozrzucanym towarem.

- Dziękujemy za serdeczne przyjęcie, na pewno jeszcze skorzystamy z waszych usług - Zawołał Kwon na odchodne i zniknęli z pawilonu jeszcze szybciej, niż się w nim pojawili.

Chociaż całe zajście nie mogło trwać dłużej niż pięć minut, Jeongguk poczuł się ogromnie zmęczony. Miał wrażenie, że całymi godzinami wysłuchiwał płaczu i błagań właścicieli sklepu, a przed oczami nadal majaczyły mu wykrzywione w grymasie bólu, pomarszczone twarze.

- Nie musieliście rozpierdalać im namiotu - Mruknął po jakimś czasie, wrzucając worek na starą furgonetkę.

- Zluzuj, to tylko zabawa - Prychnął Kim, szturchając go w ramię. - Też mógłbyś się wyżyć, od rana łazisz nabuzowany.

- Nie musielibyśmy tego robić, gdybyś nie był samolubnym chujem - Prychnął Minsik, odpalając papierosa.

- Co ty pieprzysz?

- Żyjesz sobie jak książę z tym pojebanym typem i jeszcze nic nam nie skapnęło, mógłbyś czymś rzucić.

- Sam się ustawił, chcesz, to szukaj własnego sponsora. - Jaehyun odepchnął go od paki, żeby podać fioletowowłosemu kolejną torbę.

- Mówię tylko, że mógłby dać namiary. Nie chcielibyście wysrać się do diamentowego kibla?

- Nie dam ci adresu Taehyunga - Odmruknął ostro bez chwili zastanowienia.

- Kretyn robi sobie jaja, wyjmij kij z dupy, młody.

- Tatuś za słabo cię przepchał?

Jeongguk był dosyć nerwowy i emocjonalny, nie umiał nad sobą panować, wybuchał nagle i niespodziewanie, jednak wydawało się, że zdążył już przywyknąć od głupich zaczepek Minsika. Nie raz się odszczekiwał, groził, a nawet odpowiadał siłą, czasami też puszczał jego gadki mimo uszu, ale to wszystko zamykało się umownej strefie kumpelskich przekomarzanek.

Teraz było inaczej.

Chłopak zeskoczył z furgonu prosto na ciało starszego i zaczął okładać go pięściami. Celował w twarz, oczami wyobraźni uciekając do chwili, w której jebany Kwon ze złamaną szczęką i wybitymi zębami nie byłby w stanie się odezwać.

- Jeongguk, popierdoliło cię?! - Wrzasnął Jae i razem z Kimem zaczęli od razu odciągać go od zdezorientowanego Minsika.

- Ty mała dziwko - Mężczyzna splunął krwią, przez zawroty głowy nie będąc w stanie podnieść się o własnych siłach.

- Co ci odjebało, stary? - Zapytał już dużo łagodniej blondyn.

- Chciałem... - Sapnął, ocierając wilgotny policzek. - Chciałem, żeby w końcu się zamknął.

- Wszystkich nas czasem wkurwia, ale nie wbijamy mu łba w chodnik - Mruknął, klepiąc dzieciaka w ramię. - Wyluzuj.

- Młody musiał się wyładować, a tobie gęba nie zamyka się ani na chwilę - Wtrącił Yugyeom, pomagając Kwonowi doprowadzić się do porządku. - Sam się prosiłeś, też bym ci wpierdolił.

- Jebie to, dzieciak kiedyś dostanie za swoje - Warknął, ponownie spluwając, tym razem tuż przed buty Jeona. - Nie daruję ci tego, mały.

- To twój ząb?

Znów się wyłączył. Minsik coś krzyczał, ktoś zarzucił mu ramię na barki, ale nie kontaktował. Szumiało mu w głowie, oddech miał płytki i niespokojny. Wyrwał się, a zanim odszedł zauważył tylko nikły, tajemniczy uśmiech na twarzy Jaebeoma. Ten obraz wywołał w nim jeszcze większy niepokój.

Całe godziny tułał się po obrzeżach miasta i walił pięściami w mury starych budynków. Nie wiedział co się z nim działo. Żył tak latami, zdobywał ubrania i pożywienie w dokładnie ten sam sposób - kradł. Wiele razy pobił i został pobity, wiele razy robił rzeczy niezgodne z prawem i moralnością, wiele razy w otchłani świadomości majaczyło mu sumienie, ale nigdy nie czuł się w ten sposób. Przez grube mury dna jego umysłu przebijały słowa i lekcje Taehyunga. Jego śmiech, czułe słówka i tyrady o szacunku odbijały się echem w głowie dzieciaka. Nagle pomyślał też o Kwonie i jego ciągłych kpinach pod adresem blondyna. Co jeśli któregoś dnia naprawdę zechce dotrzeć do Taehyunga? Co jeśli go okradnie, zniszczy wszystko tak, jak zniszczył stoisko niewinnych starców? Co jeśli skrzywdzi Taehyunga, a Jeongguk będzie musiał żyć ze świadomością, że to jego wina?

Czknął głucho, zdając sobie sprawę ze wszystkich zmian jakie w nim zaszły, kiedy na moment stracił czujność. Jeszcze niedawno Taehyung był jego odskocznią od codzienności. Teraz za odskocznie służyło mu dawne życie i ludzie, którzy mu o nim przypominali. To Taehyung został jego codziennością. Chłopak tak bardzo przyzwyczaił się do wygód, ciepła i jego bliskości, że przebywanie na ulicy wśród niegdysiejszych współlokatorów wywoływało u niego swoisty lęk.

Przystanął przy starej hali, wbijając wzrok w swoje dłonie. Skóra na kostkach była zdarta, a palce nieco zakrwawione. Dziwnie było znów oglądać je w takim stanie i poczuł potrzebę umycia rąk, jednak wszystkie sklepy i bary dookoła były już zamknięte.

Fioletowowłosy zdał sobie sprawę, że zatoczył ogromne koło dopiero wtedy, kiedy na końcu ulicy zamajaczyło mu słabe światło lamp znad zniszczonego pawilonu. W pierwszej chwili zatrzymał się zdenerwowany i chciał pobiec w przeciwną stronę, ale jego nogi stały się ciężkie i nie wiedzieć czemu zdołały poprowadzić go jedynie na przód. Przełknął ślinę, ściągając z głowy kaptur i zatrzymał się przy złamanej w pół ladzie.

Starszy mężczyzna wciąż sprzątał wnętrze sklepu, podczas gdy kobieta segregowała nadające się do sprzedaży warzywa. Zauważywszy go cofnęła się zlękniona, chociaż chłopak był pewien, że go nie rozpoznała.

- Chcę kupić chusteczki i butelkę wody - Powiedział, zwracając na siebie również uwagę staruszka.

Wtedy ten skinął lekko na żonę, która po paru chwilach postawiła przed Jeonem obydwa produkty. Jeszcze zanim zdążyła podać cenę, dzieciak wyciągnął z kieszeni spodni plik pogniecionych pieniędzy i rzucił wszystko na ladę.

- Nie powinieneś nosić przy sobie tak dużej sumy, mój chłopcze. To niebezpieczne, szczególnie w tej okolicy - Sapnęła zdumiona, sięgając po jeden z banknotów o niskim nominale. - To wystarczy, za tyle pieniędzy można byłoby kupić cały namiot albo i więcej.

- To kup, zanim ten się rozleci - Mruknął, a następnie odszedł, w jednej dłoni ściskając butelkę wody, w drugiej paczkę tanich chusteczek.

◦ ◦ ◦

Ostatnimi czasy mam niezły zapieprz i z robotą, i ze szkołą i ze swoim zdrowiem, ale pod koniec maja będę już po zaliczeniach i badaniach kontrolnych, także obiecuję poprawę jakości chapterków i częstsze update'y, kolorowych ♡

Continue Reading

You'll Also Like

104K 8.2K 82
sezon 1, 2 oraz novela u mnie. opis pojawi się później(:
113K 8.5K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
294K 6.1K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...
69.2K 2.6K 34
Połówka złamanego serca nie uleczy drugiej złamanej połówki.