Miasto bez ciebie / Taco Hemi...

Da NeverDollars

12.2K 861 413

[smak gorzkiego szluga w ustach astmatyka] Altro

1. Szlugi i kalafiory
2. Wszystko jedno
3. Następna stacja
4. KrWawa Jesień
5. Głupi byt
6. Mięso
7. +4822
8. Abonent jest czasowo nie dostępny
i'm so sorry
10. Tlen
[przerywnik]
11. Żywot
12. Szczerze
13. Tsunami blond
.
14. Adieu

9. Cafe Belga

504 46 15
Da NeverDollars

  Ze wschodem słońca wschodzi nadzieja, gdzieś powolutku wychodzi z ciemności i zaczyna pomału jaśnieć w sercu.

  To dziwne uczucie, coś starego, ale równocześnie coś, czego dawno nie czułem. Jestem zaskoczony, tak jakby zaskoczyło mnie lato, niespodziewane promyki słońca.

  Spoglądam w okno, a tam jasno i słonecznie. Żywo i radośnie, co nie powinno mnie dziwić, a jednak czuję się zdezorientowany. Jakbym przespał zimę i dopiero co wybudził się ze snu. To dziwnie czuć się przyjemnie, tak to nie pasuje do mojej ponurej aury. Tak mi dobrze, chociaż może nie powinno, w końcu jeszcze wczoraj chciałem zniknąć, zakończyć cały ten teatrzyk. Jednak coś się zmieniło.

Dzwoni telefon. Spoglądam trochę nie chętnie na ekran, bo wyrwał mnie z tej letniej chwili.
To Aga.

   Zwykle cisną mi się przekleństwa na usta (jak ktoś śmie przerywać moje myśli?!), ale tym razem robię wyjątek. Aga... Uśmiecham się mimowolnie.

–  Cześć. – Odbieram zieloną słuchawkę.

– Hej... Martwiłam się o ciebie. – Słyszę jej przygaszony głos, chyba zamieniliśmy się rolami, teraz to ją ogarnia smutek, a mnie radość.

– Wiem, przepraszam, musiałem coś przemyśleć. Ale już wiem, już wszystko wiem!  Chyba się zakochałem! – mówię rozentuzjazmowany i w przypływie emocji, tracąc rozum, śmieję się i rozłączam. 

    Tak, entuzjazm rozpiera moje ciało. Pospiesznie wychodzę z łózka, przebieram się w świeże ubranie i pędzę do łazienki. Odkręcam kran i spoglądam w lustro. Nieogolona twarz, rozczochrane włosy, sińce pod oczami. A jednak widzę w moim spojrzeniu błysk - jakby życia, który zgubiłem jakąś dekadę temu.

– No, no, panie Szcześniak. Wyglądasz okropnie – mówię do swojego odbicia, a ono marszczy brwi. Ochlapuję twarz wodą, ogarniam się na tyle, by wyglądać znów jak człowiek. Gdy kończę silę się na uśmiech, jeszcze sztuczny, ale to kwestia czasu.

   Zwykle kiedy myślałem o sobie, swojej beznadziei i ogólnym bezsensie życia - kiedy myślałem o matce, o ojcu i ostatecznie o bracie - umierałem wewnętrznie. Teraz czuję się na odwrót, kiedy myślę o Adze, to tak jakbym wewnątrz rozkwitał życiem. Jakbym zamiast serca miał czerwona różę.

Jeśli chcesz, to ją zerwę i ci ją wręczę!

  Wybiegam z łazienki i wpadam do kuchni,  a tam zastaję mamę i Janka, jedzących kanapki i popijających herbatę. Zupełnie jak dawniej... Jak za dobrych, starych czasów rodziny Szcześniaków, szczęśliwych i cieszących się bliskością. Czuję pod powiekami piekące łzy. Mam ogromna ochotę potarmosić włosy Jaśka, radośnie porwać kanapkę z jego talerza, droczyć się, wygłupiać, spędzić z nim czas. Powiedzieć coś miłego mamie, zatroszczyć się o nią. Ale tylko stoję w drzwiach, następnie odwracam się i wychodzę.

Może następnym razem. Może jutro?

                                                                                                    * * * 

  Chciałbym powiedzieć coś, co anulowałby moje błędy. Jedno słowo, które przysłoniłoby resztę, tych złych i burzących poczucie bezpieczeństwa. Jedno słowo - w zamian za świat.

  Ale chyba już za późno na przeprosiny, a nawet gdyby tak nie było... Co mógłbym powiedzieć? Zwykłe "przepraszam" nigdy nie wystarczy. Nie cofnie czasu, nie zagoi ran, może jedynie udawać wyrzuty sumienia. A co z wyznaniem "kocham cię"? Miłość ci wszystko wybaczy, tak to szło?

Umówiłem się z nią w kawiarni.

  Wiele lat czekałem na miłość, a na nią dziesięć minut. Myślałem, że jest punktualna, ale napisała, że się spóźni, więc muszę poczekać. Siedzę na miękkim fotelu, wokół mnie ludzie, zapach kawy i książki na regałach. Nie dziwię się czemu Aga wybrała to miejsce, jest bardzo w jej stylu. Spokojne i przytulne, jakbym siedział w salonie i odpoczywał, tak po prostu. Nikt się nie patrzy na mnie, cały wszechświat mnie ignoruje, czuję się jakbym mógł w końcu zająć się swoim życiem, odetchnąć od problemów i zgiełku.

  W końcu sam na sam ze swoimi myślami, ale nie chcę robić uników, muszę  w końcu dogonić je i uwiązać na smyczy, by nie pogryzły Agi, ani nikogo na kim mi zależy. Zbyt długo biegały swobodnie,  szalone i terroryzując wszystkich napotkanych przechodni, cholernie wściekłe (psy) myśli. 

  Muszę się uwolnić, muszę... zrobić coś ze sobą, zanim obejrzę się i zamiast rodziny i bliskich zobaczę pogorzelisko, wtedy naprawdę nie będę miał już gdzie wracać. A chyba o to chodzi, że za każdą ucieczką mogłem i miałem gdzie wrócić. Mam dom.

  Stresuję się i myślę o ucieczce, ale kiedy wstaję z miejsca, widzę Agę, która uśmiecha się nieśmiało. Podchodzę do niej i otwieram ramiona, a ona wtula się we mnie. W końcu puszcza mnie, oboje unikamy przez chwilę kontaktu wzrokowego, trochę zmieszani. Jednak chwila ta nie trwa długo i zaczynamy rozmawiać.

  Sam nie wiem czy zatrzymaliśmy czas, przytrzymaliśmy skubańca, czy wręcz przeciwnie - uciekł nam, przepłynął przez palce. Kiedy spojrzałem na zegarek był już wieczór.

– Musisz już iść? – pyta łagodnym głosem.

   Wszystko co mówi właśnie takie jest. Dobre, pogodne, spokojne. Moje przeciwieństwo. Ale słuchała, kiedy tak się żaliłem, kiedy opowiadałem jej moją historię, nie całą oczywiście. Przecież jeszcze nie było ostatniego rozdziału, jeszcze nie skończyło się - to moje życie.

– Nie. W zasadzie tak. Ale nie chcę iść. – Aga uśmiecha się.

– Idź. Spotkamy się jeszcze? – Ostatnie słowo wypowiada pytająco i z nadzieją.

   Dziwne. Dlaczego jej tak zależy, skoro jestem takim, no nie wiem... egoistycznym skurwielem? Myślę o sobie, o sobie i tylko o sobie. Więc dlaczego? Może ma jakiś kompleks, chce ratować złych chłopców, poturbowanych przez los (i współpasażerów metra)? A może po prostu mnie lubi?

– Filip? – Jej głos wyrywa mnie z gonitwy myśli.

– Tak, spotkamy się. Aga..

– Tak? – Unosi jedną brew. Ciekawe czy jest tego świadoma.

   Albo, że kiedy jest zawstydzona to zakłada włosy za ucho. A kiedy się śmieje, jej oczy błyszczą i są takie szczere.

– Chyba muszę iść. – Tchórz! Najgorszy ze wszystkich!

Dziewczyna wzdycha. Ponownie uśmiecha się wyrozumiale.

– Jasne, oczywiście – mówi cicho, wstaje i zaczyna się ubierać.

– Aga! Chciałem tylko... – Nerwowo podnoszę się z fotela, potrącam filiżankę, która momentalnie roztrzaskuje się na podłodze, rozlewając przy tym resztki niedopitej kawy – ... cię przeprosić!

  Rzucam się na serwetki i zbieram odłamki szkła. Aga również się pochyla i ściera rozlaną kawę. Ciekawski tłum spogląda na nas, wraz z pracownikami kawiarni - ci piorunują mnie wzrokiem. Jeden z nich podchodzi do nas ze zmiotką.

– Przepraszam, to moja wina.

– No, oczywiście, że pana! – mówi wściekły barista, zgarniając miotłą porcelanę.

– Powinien był ci to wcześniej powiedzieć. – Kaleczę się jednym odłamkiem szkła i syczę z bólu. – I że się chyba zakochałem.

Barista spogląda na mnie spod byka, a Aga wybucha śmiechem.

– W tobie – mówię, wciąż wycierając plamy kawy, chociaż podłoga jest już czysta. – Chyba.

– Wiem. Ja w tobie też. Chyba. – Mruga do mnie okiem i ubrana wychodzi z kawiarni.

    Reguluję rachunek, zakładam kurtkę i wychodzę, żegnany wrogim spojrzeniem. Na zewnątrz, spoglądam na szyld kawiarni, w której wyznałem jej miłość.
                                   
                               * * *

   Nie byłbym sobą, gdybym nie żałował mojego wyznania, które obnażyło moje uczucia, moje wnętrze. Teraz stoję całkiem nagi i bezbronny.

Powoli kończy się ten dziwny, letni dzień - trzeba iść do domu, a więc wracam.

  W metrze nie ma zbyt dużo osób, nareszcie  mogę oddychać. W przydziale siedzą dwie młode dziewczyny, identyczne na pierwszy rzut oka. Słuchają wspólnie muzyki, przytulone do siebie, jak kiedyś w brzuchu ich mamy. 

  Obok nich siedzi mężczyzna, grubo po sześćdziesiątce, wysila swój wzrok z nad okularów, czytając sportowe ciekawostki w gazecie, potem przechodzi do nekrologów, na ostatniej stronie.

   Kiedy spojrzę w lewo widzę małolatę, pewną trzynastkę, zrobiona na szesnastkę. Mocny makijaż zakrywa dziecięcą twarzyczkę. Nastolatka przegląda telefon, smsuje zawzięcie i z poważna miną. Może kiedyś zastanawiałbym się z kim tak pisze, czy czeka na nią ważna wiadomość (powrót brata!), ale dziś nie obchodzi mnie to ani trochę. Mogłaby być napiętnowana przez los - tak jak ja - przeżywać podobne katusze, ale dzisiaj to zupełnie bez znaczenia, bo jestem wolny.

Nie wiem  na jak długo, ale będę podsycał ten ogień, bo nie chcę, by znów ogarnął mnie chłód wygaszonego ogniska.

Nieznajoma rozpaliła we mnie płomień i teraz płonę, a moje ciepło w sercu jest przyjemne i kojące.

   Uśmiecham się do dziewczyny, ale ta nie zaszczyca mnie spojrzeniem, wciąż wlepiona w komórkę. W końcu i ja wyciągam swój telefon, podłączam słuchawki i zatracam się w dźwiękach muzyki, pierwszy raz od nie wiem jak dawna.

Jadę metrem wraz z podróżnymi i rozkoszuję się jazdą, bez żadnych gonitw myśli, bez zażartych walk wściekłych psów.

W końcu wolny.

Continua a leggere

Ti piacerà anche

3.7K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
16.8K 639 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
92.4K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...