i hate u express ﻬ taekook

By kiviaok

1.4M 157K 200K

Jungkook i Taehyung są od kilku miesięcy rozwiedzeni. I kiedy wszystko zaczyna się powoli układać, los splata... More

ten przeklęty karaluch (1)
chęci to też zdrada (2)
obyś się utopił (3)
wielkie dupsko (4)
niezłe jaja (5)
majtki w dół (6)
pasta z mango (7)
jimin i szczoteczka (8)
kac morderca i yoongi bez serca (9)
high school musical (10)
kurnik na kółkach (11)
sfrustrowany tae (12)
kawałek domu (13)
sekretny wywiad #1 (14)
fantazje męskiego jungkooka (15)
leśna higiena (16)
test ufności (17)
rzeka zapomnianych uczuć (18)
fochy i życiowe błędy (19)
wracaj do mnie (20)
sekretny wywiad #2 (21)
mistrz ujeżdżania (22)
twitter (23)
poznajmy yoongiego (24)
nieodsłuchane wiadomości (25)
sekretny wywiad #3 (26)
doradca od spraw sercowych (28)
back to black (29)
czy te oczy mogą kłamać? (30)
taehyung zaczyna rozumieć (31)
skrzydła, pianki i wolność (32)
mięsożerna koala (33)
tonący brzytwy się chwyta (34)
największy fan ariany (35)
social media i rafa koralowa (36)
pierwszy krok w stronę lepszego jutra (37)
prawdziwy horror (38)
sex shop (39)
australijska piękność (40)
sekretny wywiad #4 (41)
kocham cię (42)
skin (43)
cigarettes after sex (44)
koniec niedomówień (45)
niespodzianka (46)
ten ostatni raz (47)
zaręczyny (48)
po raz drugi i ostatni (49)
finał #1 (50)
finał #2 i dom (51)
epilog
last xmas

śniadanie mistrzów (27)

25.8K 2.9K 5.6K
By kiviaok

(A/n druga część rozdziału jest disgusting także radzę wtedy nic nie jeść ewentualnie pominąć XD ale ogólnie jest fluffy, bo za dużo angstu przewinęło się w ostatnim czasie. aha! no i na dole ważne pytanko do Was!💋)

          Równo z wybiciem godziny ósmej, w hangarze rozległ się ten iście wkurwiający dźwięk trąbki. Taehyung, nawet jeśli po swojej histerii nie sądził, że uda mu się zasnąć, teraz leżał zwinięty w kłębek, wtulony plecami w tors byłego męża, który chętnie i stuprocentowo świadomie owijał wokół jego talii ramiona. Jungkook wiedział, że ta bajka prędko się skończy i jego eks, gdy tylko otworzy oczy, zacznie się na niego drzeć i kazać mu spieprzać w buraki, choć dwie godziny wcześniej bez żadnych oporów dawał się miziać.

Jungkook czuł się po prostu dumny, bowiem zastał Taehyunga w tak okropnym stanie, całego roztrzęsionego i zapłakanego, a już niedługo po tym udało mu się go jakoś rozweselić, uspokoić, a i nawet ululać do snu. Co prawda nadal nie znał powodu łez Kima, ani dlaczego ostatnimi czasy ten był taki wstydliwy, ale postanowił, że małymi kroczkami wyciągnie z niego w końcu całą prawdę. Na tym etapie mógł się jedynie domyślać i to było tak strasznie denerwujące, bo oczywiście do głowy przychodziły mu same czarne scenariusze i możliwości, a w każdej z nich obwiniał za to wszystko samego siebie. Jego mózg non stop pracował na najwyższych obrotach, dokładnie analizując każdą ich rozmowę, czy aby przypadkiem to on nie palnął czegoś głupiego, przez co teraz Taehyung zachowywał się tak dziwnie i często płakał.

– Wstawaj, lala – mruknął rozbudzony, kiedy Hyuna energicznym krokiem przechadzała się między stertami siana, drąc się tak, że trzeba było być jakimś kamieniem, by się przez to choćby nie ocknąć.

Dlatego też Jimin szturchał Yoongiego przez dobre pięć minut, aż ten wreszcie raczył otworzyć jedno oko. Jednak prędko zamknął je z powrotem i gdy podirytowany różowowłosy już szykował burzę wyzwisk w stronę partnera, Min tak zwyczajnie złapał go za nadgarstek i pociągnął na siano, bełkocząc, że jeszcze tylko pięć minut, no ewentualnie pięćdziesiąt. Jimin sapnął głośno i zacisnął szczęki, mimo wszystko kładąc się znów koło partnera. I nie rozumiał tego wszechogarniającego ciepła w jego sercu, kiedy powędrował wzrokiem do swojego nadgarstka, wciąż kurczowo trzymanego przez starszego.

– Halo, śpiąca królewno – kontynuował Jungkook, dmuchając na kark lekko wiercącego się Kima.

– Masz, umm... prawo zachować m-milczenie, śmieciu – wymamrotał przez sen Taehyung, przez co Jungkook musiał dłuższą chwilę zastanawiać się, czy to aby na pewno było do niego.

– Taeś, co ty gadasz?

– Masz prawo do adwokata, a jeśli cię nie stać... – bredził dalej, nieumyślnie zaciskając palce na dłoni nieco skołowanego Jungkooka.

– Jeśli mnie nie stać, to co? – zapytał, kiedy tylko podniósł głowę i zlustrował uroczą buźkę byłego męża. I wtedy już wiedział, że Taehyung nadal śpi, a wszystko co aktualnie robi i mówi, jest jedynie nadal trwającym snem.

Jungkook przez te wszystkie lata, nieskończoną ilość razy był świadkiem, jak jego ukochany gadał przez sen naprawdę dziwne i popieprzone rzeczy, których po przebudzeniu prawie zawsze nie pamiętał. Każdorazowo miał z tego niezły ubaw i celowo podpuszczał Taehyunga, gapiąc się na niego z głupawym uśmieszkiem i wtrącając swoje trzy grosze. Oczywiście, Kim nigdy mu nie wierzył i twierdził, że Jeon próbuje zrobić z niego debila.

– To zostanie ci p-przydzielony, huh, z urzędu – jęknął, sunąc palcami wzdłuż przedramienia byłego męża, by na koniec chwycić jego nadgarstek dość mocno. Prawdopodobnie w swojej głowie właśnie zakuł jakiegoś przestępcę w kajdanki.

Jungkook uśmiechnął się szeroko i modlił, by za chwilę zza sterty siana nie wyskoczyła Hyuna z tym swoim cholernym klaksonem. Ta sytuacja była po prostu zbyt rozkoszna i zabawna, by tak po prostu ją przerwać.

– Byłem niegrzeczny?

– B-bardzo...

– Jak zamierza mnie pan ukarać, panie policjancie? – wyszeptał śpiącemu Taehyungowi do ucha, czując, że jeszcze chwila i nie wytrzyma, wybuchając śmiechem. – Klapsy?

– Uhm, w pierdlu z twojej dupy zrobią własność publiczną, śmieciu – odpowiedział, a Jungkook aż się zapowietrzył, ledwo wstrzymując rechot. – Wsiadaj d-do... wozu, śmieciu.

– Widzę, że nie nosi pan obrączki. Może jak już oczyszczą mnie z zarzutów, umówimy się na kolację?

– Ja, um... J-ja...

– Co? Już pan kogoś ma?

– N-nie mam, ja...

– To niech się pan zgodzi. Może pan wziąć kajdanki, zrobię z nich lepszych pożytek. Na pańskich nadgarstkach będą wyglądać jeszcze lepiej – powiedział Jungkook, z jednej strony nadal rozbawiony, a z drugiej coraz bardziej tą nieuczciwą rozmową podekscytowany.

– A-ale ja mam męża. M-miałem i... Kookie cię zabije – miauknął, na co młodszy aż otworzył szerzej oczy i zaczął sunąć nosem wśród burzy ciemnych włosów partnera. Tylko fakt, że Taehyung spał, dawał mu możliwość takiego bezkarnego obściskiwania się z nim, nawet jeśli wiedział, jakie to nieuczciwe.

– Dlaczego?

– Bo jest zazdrosny i... mmm... nie lubi, jak inni mnie pragną – wyjaśnił, marszcząc przy tym brwi i wydymając usteczka. Jungkook na chwilę wstrzymał powietrze i odsunął się na bezpieczną odległość. Okej, może i Taehyungowi śniły się często niestworzone rzeczy i bredził, ale czegoś takiego nie powiedziałby bez powodu. Czemu użył jego imienia, a nie Jihana? To przecież Jihan był jego aktualnym facetem i to Jihan powinien być o niego zazdrosny, mimo tego, że tylko we śnie.

– Kookie to twój mąż? – wychrypiał, delikatnie wyciągając dłoń z uścisku Kima.

– Mhm...

Jungkook uśmiechnął się ciepło i posmyrał starszego po karku.

– To czemu nie nosisz obrączki?

– Bo jestem w pracy, śmieciu – powiedział nieco ostrzejszym tonem, a wtedy Jungkook zwyczajnie nie wytrzymał i roześmiał się w głos. Taehyung poderwał się do siadu i uchylił powieki, ciężko oddychając. – C-co się dzieje? Która godzina?

– Już po ósmej, właśnie zaczęła się zbiórka, ale śpiąca królewna nie chciała wstać – mruknął Jungkook, nadal z tym samym uwielbieniem patrząc jak były mąż przeciera piątskami zaspane oczy.

– Miałem popieprzony sen – jęknął, naciągając na głowę kaptur swojej bluzy.

– Tak? Jaki?

– Śniło mi się, że jestem gliną. Ja pierdolę. I koleś, którego aresztowałem, zaczął mnie podrywać i składać dziwne propozycje.

– Zgodziłeś się?

– Nie, no coś ty. Powiedziałem mu, że mam faceta i byś... by się Jihan nieźle wkurzył – sprostował, przygryzając dolną wargę.

Jungkook początkowo nieco posmutniał, lecz już po chwili zrobiło mu się o wiele lepiej. Wiedział, że Taehyung w tym momencie kłamie i tak naprawdę myśląc o swoim facecie, myślał o nim, a nie o żadnym Jihanie. W snach Taehyunga, Jungkook nadal był jego mężem. Nadal był zaborczym ukochanym, którego starszy nie chciał zdradzić. Nieważne, jak absurdalnie by to brzmiało, dla Jeona miało to spory sens i potężny uśmiech wykwitł na jego twarzy, kiedy wystawił ramiona przed siebie.

– O co ci chodzi? – Taehyung uniósł podejrzliwie jedną brew i skrzyżował na piersi ramiona, nie rozumiejąc dobrego humoru blondyna.

– Weź nie pytaj, weź się przytul – powiedział Jungkook, imitując słodki głos małego chłopczyka.

Taehyung w pierwszej chwili spojrzał na niego z miną w stylu "gorzej ci?", ale nie potrafił odmówić, zwłaszcza, że uśmiech byłego męża był po prostu zaraźliwy, a cała jego postawa zbyt rozczulająca i słodka.

– Chodź, Kookie chce, żeby TaeTae go przytulił – wyszeptał, wciąż brzmiąc jak dziecko z przedszkola, a Taehyung tylko przewrócił oczami i głośno wzdychając pozwolił się zamknąć w jego ramionach.

– Dziwny jakiś jesteś, Jeon.

– Wiedziałeś od zawsze, Kim – odparł, czując te przyjemne dreszcze rozchodzące się wzdłuż całego ciała, kiedy jego była miłość leżała z głową na jego ramieniu i klatką piersiową na tej jego. I Jungkook mógłby się założyć, że przez tę krótką chwilę ich niespokojnie bijące serca znów odnalazły wspólny rytm, spowalniając uderzenia z każdym następnym oddechem.

– Tak. Wiedziałem od zawsze.

I takiego cię pokochałem.

*

          Hyuna zeskanowała od stóp do głów każdego uczestnika po kolei, kiedy wszyscy niczym dzieci na wycieczce szkolnej ustawili się w szeregu przed hangarem. Posępny uśmieszek wykwitł na jej urodziwej twarzy w momencie, w którym dłonią wskazała przygotowane przez ekipę stoły na świeżym powietrzu.

– Głodni? – mruknęła, z rozbawieniem obserwując jak wszyscy ślinią się na myśl o porządnym śniadaniu i kiwają głowami. – To świetnie, bo przed nami kolejna konkurencja! – krzyknęła uradowana, a Taehyung, po samym jej wyrazie twarzy i tonie głosu poznał, że coś tu nie gra. – Zanim wyjaśnię jej banalnie proste zasady, mam dla was dwie ważne informacje. Po pierwsze, zaraz po skończonej konkurencji wracamy do obozowiska, gdzie spędzimy ostatnią noc. Jutro zabieramy was do luksusowego hotelu w centrum Busan, gdzie czekać na was będzie dość... nietypowa rozrywka połączona z rywalizacją. Jednak nie zagrzejemy tam miejsca na długo, bo kolejnego dnia ocaleli szczęśliwcy polecą ze mną do Australii ku dalszym zmaganiom! Dlatego radzę się teraz postarać i spiąć, bo zapewniam, że podróż do Kraju Kangurów będzie czymś niesamowitym!

Taehyung nawet nie chciał tego komentować i miał ochotę zatkać uszy, kiedy wszyscy uczestnicy zaczęli piszczeć, krzyczeć i bić brawa. Nawet nie musiał patrzeć na Jungkooka, by wiedzieć, że on również popadł w jakiś dziwny stan ekscytacji. Zresztą, darł się mu nad uchem tak głośno, iż ciężko byłoby to zignorować, a co więcej, szamotał jego ramieniem jak jakiś dzikus i chyba z dwadzieścia razy powtórzył piskliwym głosem "zajebiście!".

Za to zdaniem Kima Australia "zajebista" była tylko na zdjęciach, bo podróż tam była ostatnim, o czym marzył. Ukrop jak w piekarniku, włochate, obrzydliwe tarantule wielkości dłoni, jadowite węże, rekiny, tona niezidentyfikowanego robactwa... Mógłby tak sobie w myślach wymieniać i wymieniać, ale skończyłby wyliczać dopiero na łożu śmierci, więc postanowił odpuścić. Będzie co ma być, przecież teraz się nie podda.

Poza tym, zauważył w sobie drobną zmianę na przełomie kilku wcześniejszych odcinków i ta zmiana bardzo mu się podobała. Bo nawet jeśli narzekał, to czuł coraz częściej jakąś dziwną ekscytację przed wszystkimi wyzwaniami i ten dreszczyk emocji, kiedy robił te wszystkie zwariowane rzeczy, nawet nie myśląc o wygodach salonowego życia, do którego był przecież przyzwyczajony. Dodatkowo, satysfakcja po każdym wykonanym zadaniu była silnie motywująca i tak najzwyczajniej w świecie przyjemna. Zwłaszcza, że miał osobę, z którą mógł się tym dzielić. Osobę, która w dużej mierze sprawiała, że się starał i walczył, pokonywał swoje słabości i odkrywał życie z całkowicie mu obcej strony. Ale oczywiście, nigdy by się do tego nie przyznał na głos. Jihan pewnie kazałby mu się palnąć w łeb za takie słowa i takie myślenie.

– Wracając jednak do zadania... Polega ono na zwyczajnym zjedzeniu śniadania – powiedziała, podchodząc do pierwszego stołu. Wzięła do rąk dość pojemną szklankę, wypełnioną po brzegi czymś, co wyglądało jak bananowy szejk. – Menu na dzisiaj to koktajl z krowiej wątroby, ugotowane na twardo jajka z niewykształconymi pisklętami w środku i chrupiące świerszcze na zagryzkę z kremem ze skrzepłej krwi. Mniam, prawda? – sarknęła, patrząc jak kilka dziewczyn po samych jej słowach walczy z odruchem wymiotnym.

Nawet Jungkook lekko się skrzywił, zwłaszcza wtedy, gdy usiadł już z Kimem przy ich stole i miał to całe obrzydlistwo przed nosem i oczami. Wyglądało równie źle, co pachniało.

– Para, która nie zje wszystkiego, odpada. Jeśli jednak takich drużyn będzie więcej, weźmiemy pod uwagę pozostawioną ilość. Jeśli wszyscy opróżnią talerze, to kluczową rolę odegra czas. Każda para ma przydzielonego kamerzystę, więc radzę nie oszukiwać, nie wypluwać, ani ni wywalać jedzenia pod stolik. Życzę powodzenia i smacznego, świry! – krzyknęła, wciskając guzik swojej trąbki.

Miny uczestników prezentowały się w każdym przypadku mniej więcej tak samo, a Taehyung nie stanowił w tym momencie wyjątku. Zacisnął szczęki i zatkał nos, patrząc z politowaniem na Jungkooka, który właśnie upił pierwszy łyk krowiego szejka ze łzami w oczach.

– Ja pierdolę, jakie to wstrętne – jęknął, odstawiając szklankę na stół.

– Jakoś trzeba to wypić.

– I tak mamy immunitet, nawet jak tego nie tkniemy to nic się nie stanie. Możemy mieć ostatnie miejsce, serio mam teraz w dupie wygraną. Poza tym, to zadanie nawet jak dla mnie jest mocno odrażające, a co dopiero dla ciebie... – powiedział blondyn, błądząc wzrokiem między uwięzionymi w żółtkach pisklakami a smutnym wzrokiem byłego męża.

– D-dam radę, Guk. Chociaż spróbujmy – odparł, mieszając łyżką w czerwonawej paście ze świerszczami. Żołądek podchodził mu gardła, ale jakoś udawało mu się nie zemdleć, ani nie uciec z krzykiem.

– Taehyung, nie. Wiem, że ciągle ci powtarzam, że masz się nie głodzić i jeść, ale nie miałem na myśli czegoś takiego. Nie ma opcji, nie będziesz wkładał do ust takiego świństwa – sprzeczał się, wyrywając Kimowi łyżkę z rąk.

Jungkook wiedział, jaką męką i torturą byłoby dla Tae przełknięcie choćby kawałka któregoś z tych jakże wspaniałych dań, dlatego nie mógł na to pozwolić. Gdyby nie immunitet, sam byłby w stanie się poświęcić i zjeść jego porcję, ale skoro mieli zagwarantowane bezpieczeństwo, to nie widział najmniejszego sensu w takich cierpieniach.

– Jeon, ogarnij dupsko. Zawsze się rwałeś do zadań i miałeś pretensje o to, że za szybko się poddawałem, a teraz? Boże, daj nam szansę, co?

– Ty nie chcesz nam jej dać.

– Co?

– Co?

– Jesteś pewien, że dalej mówisz o zadaniu? – zapytał Taehyung, na co Jungkook wzruszył ramionami i by uniknąć niewygodnego tematu, zaczął wlewać w siebie zmiksowaną wątrobę. I niespecjalnie myślał o obrzydliwym smaku napoju, gdy dotarło do niego, że trochę inaczej zrozumiał słowa partnera. – O widzisz, jak chcesz, to potrafisz.

Blondyn wytarł chusteczką usta i beknął, łapiąc w dłonie pierwsze jajko. Taehyung powtórzył za nim i początkowo to nie było aż tak złe, dopóki nie ugryzł czegoś, co chrupnęło mu w buzi. Otworzył pełne usta i łzy napłynęły mu do oczu, kiedy spojrzał na nieco rozbawionego tym widokiem Jungkooka.

– Pisklaczek – zaśmiał się młodszy, bez zbędnych przedłużań i dramatyzacji jedząc swoje jajka. – Mmm, te chrząstki to pewnie jakieś stawy – kontynuował droczenie się, a Taehyung żałował, że wcześniej się go nie posłuchał.

Przełknął powoli całą zawartość ust i aż się wzdrygnął.

– Chciałeś, to teraz nie marudź, tylko dorównuj mi tempa. Ej, ta pasta z krwi nie jest taka zła – wymamrotał, w rekordowym tempie jedząc łyżkę za łyżką.

Taehyung drżącą dłonią przystawił sobie do buzi trochę kremu ze świerszczami i niepewnie zaczął go przeżuwać. Faktycznie nie był aż tak tragiczny, więc wyrzucił z głowy świadomość, że tak naprawdę je świerszcze w jakiejś świńskiej krwi, wpajając sobie, że jedzenie jak jedzenie, bo nawet jeśli nie tak smaczne jak pasta z awokado, to przecież się nie otruje.

I tym sposobem po kilku minutach udało im się wyczyścić miski.

– Dawaj, Tae. Zjem za ciebie drugie jajco, ale koktajl musisz wypić i będzie po sprawie – zachęcał go blondyn, a Kim tylko skinął głową i wziął do rąk szklankę. – Możesz zatkać nos, wtedy aż tak nie czuje się smaku.

– Wiem – odburknął, stosując się do rady.

– Jestem pod wrażeniem, serio. Nie sądziłem, że nam się uda i...

Jungkook zmarszczył brwi, widząc jak Taehyung zaczyna się cały skręcać, będąc gdzieś w połowie opróżniania naczynia.

– Dobra, wiesz co? Ty lepiej tego nie kończ bo-

Jungkookowi nie dane było skończyć, ponieważ Taehyung odłożył szklankę i chwilę po tym puścił pawia na stół.

– Jezu, skarbie... – westchnął, prędko łapiąc stos chusteczek. Złapał buzię Kima i zaczął wycierać mu usta, patrząc z żalem jak łzy spływają mu po policzkach. – Nic się nie stało, nie płacz. Zobacz, Yeri też się porzygała. O, Jimin też zaraz rzygnie. No, już dobrze.

– Teraz śmierdzi jeszcze g-gorzej, chodźmy stąd – wymamrotał, mrużąc powieki. – Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze...

– Przestań, wykonaliśmy zadanie i to się liczy. Ze wszystkim sobie radzimy, ty sobie radzisz i-

– Nie radzę! Skończ już te swoje pocieszająco-motywujące gadki, bo wiem, że jestem beznadziejny i nieważne, jak bardzo się staram, to nic mi nie wychodzi! Gdybyś był w parze z kimś innym, to byś wygrał ten sezon z palcem w nosie, a ja cię tylko spowalniam, wkurwiam, niczego nie umiem zrobić porządnie i przeze mnie odpadniemy – zapłakał, a Jungkook tylko pokręcił głową i wziął czystą chusteczkę, ocierając łzy starszego.

– Gadasz głupoty, bo jesteś niewyspany.

– Nie mam racji?

Jungkook uśmiechnął się lekko i ścisnął w dłoniach naburmuszone policzki byłego męża.

– Czasem mnie spowalniasz, częściej wkurwiasz albo sprawiasz, że czuję się jak gówno, ale wiesz co?

– C-co...

– Ja mimo wszystko chcę być w parze tylko z tobą, Tae.

Taehyung popatrzył mu na chwilę prosto w oczy i uniósł lekko kąciki ust w górę. A Jungkooka serce wręcz podskoczyło, bo jego były mąż wyglądał teraz tak uroczo, tak pięknie, i to nieważne, że przed chwilą wymiotował na stół i nadal po cichu łkał.

– Czemu?

– Bo jakimś dziwnym trafem tylko przy tobie... w sensie... z tobą...

Jungkook zacisnął wargi, nie potrafiąc odpowiedzieć. Albo raczej chciał odpowiedzieć i to wszystko nie wyszłoby tak niezręcznie, gdyby nie jeden drobny szczegół.

– Jihan jak zobaczy ten odcinek, to pewnie ze mną zerwie z obrzydzenia, a ty jeszcze mnie wycierasz i w ogóle jesteś taki kocha-

– Tae... za tobą jest kamera.































______________
drobna  ciekawostka:

wy się śmiejcie, ale czytałam na studiach jedną lekturę o kuchni w Chinach i w Fujianie krem ze skrzepłej krwi jest przysmakiem (!!), w Kantonie zaś zupa z węża i "dzikiego kota" (cokolwiek to znaczy), a lud Hakka wpiernicza jakieś danie z rdzeni kręgowych. za to jeszcze do niedawna w całych Chinach robiono rosół z borsuków i piesków, bo ich mięso nie jest za tłuste:)

PS!!!! Wiem, że do końca ihue jeszcze daleka droga, ale zaczęłam pisać nowego ficzka i gdy już wszystko będzie dopracowane, itd, to chciałabym go tu opublikować

taekook au z wilczkami i wampirami, ogólnie mocno zalatuje „zmierzchem", ale ja już od dawna widziałam wikóczka w tym koncepcie, także nawet jeśli według was ten film jak i książka to kicz, to może jednak będziecie chcieli zajrzeć, bo duuuużo będzie zmienione no i jednak nie będzie żadnej Belli, która wszystkich by wkurwiała XD 💁🏼‍♀️




PS 2 #KiwiUmilaPoniedziałki

i



#TeamJacob

Continue Reading

You'll Also Like

68.3K 3.3K 37
Jungkook i Taehyung są współlokatorami, ale za sobą nie przepadają. Obaj twierdzą, że są hetero i zmieniają dziewczyny jak rękawiczki. Są też spłuka...
67.2K 6.4K 32
» travel → Norway, Sweden, Finland... with Bangtan Boys « 懇意 - bliskość pjm + myg ⚣ ~switch ❝stay with me Jimin...❞ ❝it's just complicated, you know...
13.1K 803 37
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
22.8K 1.5K 21
Przyjaźń z dzieciństwa, która nagle została przerwana, zapomniana. Lecz co się stanie gdy jeden z dwójki przyjaciół postanowi odszukać tego drugiego...