i hate u express ﻬ taekook

By kiviaok

1.4M 157K 200K

Jungkook i Taehyung są od kilku miesięcy rozwiedzeni. I kiedy wszystko zaczyna się powoli układać, los splata... More

ten przeklęty karaluch (1)
chęci to też zdrada (2)
obyś się utopił (3)
wielkie dupsko (4)
niezłe jaja (5)
majtki w dół (6)
pasta z mango (7)
jimin i szczoteczka (8)
kac morderca i yoongi bez serca (9)
high school musical (10)
kurnik na kółkach (11)
sfrustrowany tae (12)
kawałek domu (13)
sekretny wywiad #1 (14)
fantazje męskiego jungkooka (15)
leśna higiena (16)
test ufności (17)
rzeka zapomnianych uczuć (18)
fochy i życiowe błędy (19)
wracaj do mnie (20)
sekretny wywiad #2 (21)
mistrz ujeżdżania (22)
twitter (23)
poznajmy yoongiego (24)
nieodsłuchane wiadomości (25)
sekretny wywiad #3 (26)
śniadanie mistrzów (27)
doradca od spraw sercowych (28)
back to black (29)
czy te oczy mogą kłamać? (30)
taehyung zaczyna rozumieć (31)
skrzydła, pianki i wolność (32)
mięsożerna koala (33)
tonący brzytwy się chwyta (34)
największy fan ariany (35)
social media i rafa koralowa (36)
pierwszy krok w stronę lepszego jutra (37)
prawdziwy horror (38)
sex shop (39)
australijska piękność (40)
kocham cię (42)
skin (43)
cigarettes after sex (44)
koniec niedomówień (45)
niespodzianka (46)
ten ostatni raz (47)
zaręczyny (48)
po raz drugi i ostatni (49)
finał #1 (50)
finał #2 i dom (51)
epilog
last xmas

sekretny wywiad #4 (41)

25.2K 2.8K 5K
By kiviaok

(A/n boję się)

Wywiad specjalny z Taehyungiem, część druga

Psycholog głośno westchnął, widząc jak Taehyung nieporadnie próbuje ukryć w kieszeni bluzy ręcznik papierowy, mimo iż chusteczki cały czas leżały na stole. W tym akurat przypominał swojego byłego męża.

– Czyli rozumiem, że teraz zacznie się jazda bez trzymanki, tak? – zażartował, siadając z powrotem na swoim krześle.

Q: Ja cię do niczego nie zmuszam, ale masz rację, ta część będzie trudniejsza do przebrnięcia.

Taehyung skinął głową i skrzyżował na piersi ramiona.

– Okej, tylko chyba nie będę mógł być z tobą całkowicie szczery w jednej z kwestii.

Q: Dlaczego?

– Bo... po prostu nie mogę.

Q: Wstydzisz się?

– Tu nie chodzi o mój wstyd – wypalił, by po chwili podrapać się po czole i pociągnąć nosem. – Nieważne, po prostu potem ominę ten wątek, choć będzie ciężko. Zaczynamy?

Q: Jak uważasz, Tae. Ale w porządku. Po prostu powiedz mi, kiedy wszystko zaczęło się między wami psuć?

– Ciężko jest wskazać konkretny dzień czy choćby ogólny moment, um. To było stopniowym procesem, tak jak moje uświadamianie sobie uczuć względem Jungkooka. W każdym razie, Jungkook skończył studia, staż i dostał pracę w jakiejś gazecie sportowej, ale niezbyt mu się to podobało. Ja natomiast wciąż pracowałem w tym samym miejscu i byłem bardzo zadowolony, i z warunków, i z wynagrodzenia, a dodatkowo miałem wolną rękę, jeśli chodziło o wybór tematów do artykułów. Dobra, ale to nie jest istotne. – Taehyung machnął ręką w powietrzu i zgarnął ze stolika butelkę wody, której nawet nie otworzył. Po prostu potrzebował czegoś, czym mógłby zająć dłonie. – Pewnego dnia jeden z naszych lepszych felietonistów zginął w wypadku samochodowym. To był potężny cios dla firmy, bo pan Choi każdego roku wygrywał konkursy literackie i ogólnie rzecz biorąc był taką chlubą naszego wydawnictwa, ale poza tym był wspaniałym człowiekiem i swoją osobą wnosił do firmy taką pozytywną energię, motywował, by pisać i pisać coraz lepiej. Teraz tego bardzo żałuję, ale tak jakby... wykorzystałem jego śmierć, by wkręcić Jungkooka do naszego zespołu. Wydawnictwo ogłosiło nabór i byłbym okropnym mężem, gdybym nie polecił szefowi Jungkooka. To nie tak, że dostał tę robotę po znajomości, bo zależało nam na prestiżu i główny redaktor nie zatrudniłby byle kogo. Jungkook musiał starać się o tę pracę równie mocno, co inni chętni dziennikarze. Ale ja w niego wierzyłem i po tygodniach nieprzespanych nocy, kiedy tylko tworzył coraz to lepsze artykuły i felietony, okazał się najlepszym i dostał tę pracę – odpowiedział z uśmiechem, pozwalając sobie na wzruszenie.

Q: Pewnie byliście przeszczęśliwi, codziennie jeżdżąc razem do pracy.

– Na początku faktycznie tak było. Po pierwsze, bardzo ułatwiło nam to transport, a po drugie, pracując razem, zawsze sobie pomagaliśmy i jeszcze lepiej rozumieliśmy nasze obowiązki, rozmawiając o artykułach. Jedliśmy razem lunche, tak jak na uczelni, czasem Jungkook w trakcie pracy tak po prostu wbiegał do mojego gabinetu, dawał mi buziaka i uciekał cały rozweselony, jak jakieś szalone dziecko. Ta sielanka trwała długie miesiące i czułem, że zaraz wszystko się zawali, bo było po prostu zbyt idealnie.

Q: Co było taką iskrą zapalną?

Taehyung przygryzł dolną wargę i prychnął.

– Zaczęło się niewinnie, od lekkiej konkurencji. Pewnie już zdążyłeś zauważyć, że jestem perfekcjonistą i mam dość wysokie mniemanie o sobie. Jungkook był dobry, a nawet bardzo dobry, ale ja byłem lepszy i cóż, miałem większe doświadczenie. Co prawda ja pisałem artykuły i czasami także reportaże, a Jeon felietony i kolumny z dowcipami, ale i tak w pewnym momencie zaczęliśmy się troszkę ścigać. To głupie, wiem, ale czułem zazdrość, kiedy szef chwalił Jungkooka, mówiąc, że jest po prostu odkryciem roku i pisze genialnie. Nienawidziłem tego, że zamiast się cieszyć z sukcesów męża, wkurzałem się i potem byłem dla niego nieco wredny, choć tak bardzo starałem się nie myśleć o pracy, kiedy byliśmy już sami w domu. Ale... Jungkook też zaczął trochę świrować, wiesz? Znaczy... z perspektywy czasu ja całkowicie rozumiem jego zachowanie, bo pracował w prestiżowym wydawnictwie, wena to wręcz z niego wypływała, wszyscy wkoło zasypywali go komplementami... To normalne, że to motywowało go by chcieć więcej i więcej, skoro furtka do błyskawicznej kariery została otwarta. Ale... im dłużej jego chęć bycia najlepszym się utrzymywała, tym częściej zaczynałem się zastanawiać, co się z stało z moim Jungkookiem? Raz nawet sam zaproponowałem, byśmy obejrzeli jakąś durnowatą komedię, albo nawet pojechali na wakacje, bo wciąż tylko pracował, to kompletnie mnie olał i powiedział, że nie ma czasu. A jeszcze kilka miesięcy wcześniej chyba by się posikał w gacie, gdyby usłyszał ode mnie takie propozycje. Potem było tylko gorzej, coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy i pewnie mi nie uwierzysz, ale to ja byłem tym, który inicjował zbliżenia, który proponował jakieś aktywności poza domem, który... zwyczajnie się starał i chciał, by wszystko było jak dawniej. Dlatego też pomyślałem, że powinniśmy wziąć udział w konkursie, który organizowało dla pracowników wydawnictwo. Chodziło o napisanie wszystkich artykułów, felietonów i reportaży, tak, by samemu po prostu stworzyć cały numer gazety i poszłoby to potem jako wydanie specjalne. Regulamin konkursu nie zabraniał pracy grupowej, więc zachęciłem Jungkooka, byśmy zabrali się za to razem.

Q: Zgodził się?

– Zgodził, powiedziałem, że wtedy obaj zostaniemy docenieni i nawet jeśli nie wygramy, to przynajmniej będziemy mieć materiały na przyszłość i spędzimy razem dużo czasu.

Q: Jak układała się współpraca?

– O dziwo lepiej, niż się spodziewałem. Zbieraliśmy materiały przez bardzo długi czas, szukaliśmy ciekawych tematów, bawiliśmy się w kreatywne pisanie, wyłapywaliśmy sobie drobne błędy albo doradzali. To była naprawdę świetna zabawa i miałem wrażenie, że wszystko wróciło na dobre tory. Tak szczerze, to wiedziałem, że zwycięstwo mamy w kieszeni.

Q: I wygraliście?

Kim uśmiechnął się złośliwie i pokręcił głową.

– Nie. Jungkook wygrał – wychrypiał, naciągając rękawy bluzy jeszcze bardziej.

Q: Co? Jak to Jungkook? Przecież to była wasza wspólna robota.

– No była. Ale to pierwsza rzecz, o której obiecałem nigdy nie wspominać.

Q: Już i tak zacząłeś, więc teraz nie dam ci spokoju – zaśmiał się mężczyzna, podając Taehyungowi kolejną paczkę chusteczek. – Więc? O co chodzi?

– Jungkook usunął moje imię z ostatecznej wersji i wysyłał to do redaktora naczelnego. Nie powiedział mi o tym, dowiedziałem się dopiero przy ogłoszeniu wyniku, kiedy nasza praca poszła do druku w całości przypisana Jungkookowi, a sam Jungkook dostał awans na zastępcę redaktora.

Q: A może... to była jakaś pomyłka? Wątpię, że byłby w stanie zrobić coś takiego.

– Ja też w to wątpiłem. Ale pamiętam, jak podpisywałem i siebie i jego, zapisywałem plik i przesyłałem Jungkookowi gotowca. No okej, potem próbował mnie przekonać, że wcale nie usunął mojego nazwiska, ale gdy poprosiłem go, by w tym wypadku poszedł do redaktora i wszystko mu wyjaśnił, to odpowiedział, że nie będzie mieszać, bo jeszcze oskarżą go o oszustwo, a mnie powinna wystarczyć świadomość, że także byłem twórcą.

Q: To musiało być jak nóż w plecy.

Taehyung skinął głową i przetarł twarz chusteczką.

– To było jak nóż w serce, bo Jungkook wiedział, jak bardzo byłem zaangażowany w ten projekt i jak wiele innych obowiązków w firmie przez to olałem. Poza tym, byłem zły, że pracowałem tam tak długo, a nie miałem nic, a Jungkook po tak krótkim czasie awansował, i to dzięki moim pomysłom, moim tekstom. Ale najgorsze było to, że on nawet nie miał wyrzutów sumienia, kiedy mnie zwolnili i musiałem szukać zatrudnienia w jakichś brukowcach.

Q: To już było po rozwodzie?

– Nie, nie rozwiedliśmy się jeszcze. Jasne, mieliśmy kryzys, i to taki poważny, ale nawet nie myśleliśmy o czymś takim. Jungkook... Jungkook już mi nie mówił, że mnie kocha. Często też zasypiał na kanapie, nawet seksu już nie uprawialiśmy, niczego nie robiliśmy wspólnie. Nie przypominaliśmy małżeństwa, tylko bardziej współlokatorów. A ja potrzebowałem czułości, potrzebowałem czegoś, co by mnie podbudowało. Potrzebowałem poczucia, że jestem dla kogoś piękny i seksowny. I wtedy poznałem Jihana.

Q: Mieliście romans?

– Nie, nigdy nie zdradziłem Jungkooka, ale coraz częściej wyobrażałem sobie, jak wyglądałby związek z Jihanem. Jihan był taki jak ja. Lubił to samo, śmieszyło go to samo, komplementował mnie i ciągle zapraszał do kawiarni, a... po prostu tego mi brakowało.

Q: Jungkook wiedział o waszej znajomości?

– Wiedział. Szczerze mówiąc, to na początku celowo zacząłem flirtować z Jihanem, by Jungkook zrobił się o mnie zazdrosny i jakoś pokazał mi, że wciąż mu na mnie zależy. Miałem nadzieję, że Jungkook za wszystko mnie przeprosi, znów zacznie się starać, pieścić mnie i zabierać na spacery. Ale efekt był inny od zamierzonego, bo Jihan okazał się być cudownym facetem, a Jungkook zamiast się ogarnąć i postarać, zaczął robić mi awantury i zarzucać mi zdradę przy byle okazji. Ciągle się kłóciliśmy, raz powiedziałem, że żałuję, iż poleciłem go szefowi, bo dostał tę robotę dzięki mnie i awansował również dzięki mnie. O ile pierwsza część była prawdą, tak drugą powiedziałem w nerwach. I wtedy on... nie powinienem tego mówić, obiecałem mu, że nigdy o tym nikomu nie powiem, bo-

Q: Ze mną możesz być szczery, nawet kamerzysty teraz z nami nie ma, a będzie lepiej, jak przedstawisz mi niewybrakowaną historię.

Taehyung zacisnął wargi i spuścił wzrok, a po jego policzkach kolejny raz spłynęły łzy.

– Jungkook mnie uderzył.

Q: Co? – psycholog wytrzeszczył oczy i odłożył notes, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. Naprawdę był w stanie zrozumieć każde świństwo, nawet przypisanie sobie przez niego wspólnej pracy, ale w tym wypadku Jungkook był ostatnim, kogo podejrzewałby o coś takiego.

– To znaczy... Jezu, naprawdę nie chcę robić z niego potwora, bo jak teraz o tym myślę, to w sumie nie zrobił mi nic strasznego? To nie tak, że połamał mi żebra czy zdzielił w twarz, on po prostu... Ugh... Złapał mnie za szyję i ściskał mi gardło tak mocno, że aż nie mogłem oddychać, a potem popchnął, w sumie to raczej rzucił mnie na ścianę z takim impetem, że miałem mroczki przed oczami, bo tak przygwoździłem o nią czaszką. Okej, bolało, ale przecież ludzie robią gorsze rzeczy niż popchnięcie kogoś z nerwów na ścianę...

Q: I co dalej?

– Osunąłem się na ziemię i zacząłem płakać, naprawdę się bałem, że zaraz podejdzie i zacznie okładać mnie pięściami, bo okej, przez te wszystkie lata zasłużyłem sobie, ale i tak nie spodziewałem się, że mój Jungkook będzie w stanie zrobić mi coś takiego, a wtedy był taki wściekły, że aż miałem ciarki.

Q: Przeprosił cię chociaż? Próbował się tłumaczyć?

– T-tak. Nawet minuty nie zajęło mu ogarnięcie, co takiego właśnie zrobił. Upadł na kolana i zaczął uderzać się otwartą dłonią w czoło. Wyglądał jak obłąkany, a ja chciałem po prostu uciec. Jungkook mnie złapał, a ja drżałem. Zaczął gładzić moje włosy i delikatnie całował mnie po szyi, powtarzając jak zdarta płyta, że przeprasza, że nigdy sobie tego nie wybaczy, że nie wie, co w niego wstąpiło i zrobi co tylko zechcę, jeśli mu wybaczę i zapomnę.

Q: Wybaczyłeś?

Taehyung uśmiechnął się ciepło i skinął głową.

– Zawsze boli mnie serce, gdy Gukkie płacze, a wtedy on zaczął łkać tak okropnie... Powiedziałem, że zapomnę i nigdy przenigdy mu tego nie wypomnę. Powiedziałem, że wybaczę i nikomu o tym nie powiem. Ale... w zamian kazałem mu podpisać papiery rozwodowe. Nie chciał się zgodzić, wpadł w jakiś szał, kiedy powiedziałem, że chcę rozwodu. Krzyczał, tak głośno krzyczał, że nie mogę go zostawić, bo kocha mnie nad życie, ale ja byłem nieugięty. Jeszcze tego samego dnia spakowałem walizki i pojechałem do Jihana. Przygarnął mnie, oddał mi nawet swoją sypialnię i sam przeniósł się do salonu, przez co czułem się jak taka pijawka... Nie mogłem wrócić do Daegu, ani tym bardziej do Jungkooka, a na hotel nie było mnie stać, więc Jihan był moją jedyną deską ratunku. Jungkook bombardował mnie wiadomościami, wydzwaniał, ponoć nawet obdzwaniał moich kolegów w firmie i rodziców, wypytując, gdzie jestem. Obiecywał, że nigdy więcej mnie nie skrzywdzi, że nigdy więcej nie pozwoli emocjom przejąć nad nim kontroli, że będzie tak jak kiedyś i odejdzie z firmy, mówiąc redaktorowi, że przypisał sobie moje teksty. Obiecywał tyle rzeczy, a mnie tak bolało serce, że miałem ochotę po prostu umrzeć. Bo... to nie było tak, że przestałem go kochać, bo nie przestałem. Ja po tym wszystkim nawet nie straciłem do niego zaufania i wiedziałem, że Jungkook nie kłamie i to się więcej nie powtórzy. Pewnie teraz powiesz, że jak zrobił to raz, to zrobi i drugi i jasne, w większości przypadków to się sprawdza, ale... Nie, widziałem i widzę do tej pory, jaką Guk stał się ruiną i jak bardzo wspomnienie z tamtej chwili go prześladuje. Nie jestem masochistą, nigdy nie wybaczyłbym takiego czegoś, gdybym nie miał pewności, że to serio było jednorazowe i sam do tego doprowadziłem. Byłem paskudny. Znam Jungkooka siedem lat, znam go na wylot i ugh... Tylko ja już nie wyobrażałem sobie wspólnego życia, w którym bylibyśmy szczęśliwi jak dawniej. Może moja decyzja o rozwodzie była zbyt pochopna, a może powinienem był podjąć ją jeszcze wcześniej, zamiast brnąć na siłę w coś, co już nie miało prawa bytu.

Q: Co sprawiło, że Jungkook zmienił zdanie i odpuścił?

– Powiedziałem mu, że kocham Jihana i jeśli faktycznie chce mojego szczęścia, to niech podpisze papiery rozwodowe. To wystarczyło. Teraz doszedłem do wniosku, że być może zniszczyło go to, że jemu nigdy nie powiedziałem tego "kocham cię" prosto w twarz, a zamiast tego powiedziałem, że kocham już kogoś innego.

Q: Być może. Ale naprawdę kochałeś wtedy Jihana?

– Nie. Na tym etapie Jihan był tylko dobrym przyjacielem, który mi pomógł w niedoli, i któremu widać było, że się podobałem. Głębsze uczucia zrodziły się między nami dopiero później, ale to i tak nigdy nie było tak silne, jak moja miłość do tego durnego głąba.

Q: Rozumiem... Taehyung, pozwolę sobie zadać jeszcze jedno, abstrakcyjne pytanie. Zakładając, że Jihan by teraz z tobą zerwał, czego oczywiście ci nie życzę, chciałbyś odbudować swoje małżeństwo z Jungkookiem od nowa?

– J-ja nie wiem... Po prostu od kiedy spotkaliśmy się w programie, miałem wrażenie, że to znów ten sam Gukkie, który sypał sprośnymi żartami jak z rękawa, który podrywał mnie na te swoje jaskiniowcze bajery... Ten sam Gukkie, w którym się zakochałem i przy którym czułem się taki szczęśliwy przez wiele lat. Teraz kiedy na niego patrzę, nawet nie potrafię myśleć o tym, co mi zrobił. Jakby przez to, że się z nim rozwiodłem, zmienił się na lepsze, albo raczej powrócił do tej pierwotnej, najlepszej wersji siebie. Właśnie takiego Jungkooka kocham. Uśmiechniętego, rezolutnego i w krótkich szortach, a nie tego przesadnie ambitnego pana Jeona w garniturze, którego na jakiś czas porwała kwitnąca kariera.

Q: Czyli jednak nadal go kochasz?

Taehyung zacisnął wargi i kolejny już raz rozpłakał.

– Oczywiście, że tak. To Jungkook jest miłością mojego życia i nic tego nie zmieni. Nawet gdyby zamiast mnie tylko popchnąć, zakatowałby mnie do nieprzytomności, ja nadal kochałbym go tak samo mocno. I dobrze wiem, że to nie jest ani trochę zdrowe, ale... tylko przy nim jestem szczęśliwy. Nawet jeśli nigdy mu tego nie mówiłem, nawet jeśli darłem się na niego z byle powodu, to wystarczyło, że zamykał mnie w swoich ramionach, a wszystkie złe emocje ze mnie ulatywały.

Q: Więc dlaczego nie chcesz dać wam szansy?

– Bo to nie wyjdzie. Nigdy nie będzie tak jak kiedyś.

Q: Taehyung, nie musi być tak jak kiedyś, żeby było dobrze, a nawet i lepiej. Teraz obaj dojrzeliście i nie będziecie popełniać tych samych błędów, bo poznaliście już smak rozłąki. Będziesz miał szansę mówić mu codziennie, jak bardzo go kochasz. Jungkook będzie miał szansę się zrehabilitować i jestem przekonany, że nawet skradłby ci gwiazdkę z nieba, gdybyś go o to poprosił.

– Ja po prostu chcę zawinąć się w kołdrę, zjeść czekoladę i płakać całą noc, oglądając "High School Musical" – zaszlochał, chowając twarz w dłoniach.

Psycholog uśmiechnął się czule i zgarnął ze stolika opakowanie czekoladowych wafelków, które podał Kimowi.

Q: To leć. Spisałeś się na medal, Taehyung. Dziękuję za twoją szczerość i mam nadzieję, że po tej rozmowie wyciągniesz jakieś wnioski i poczujesz się lżej.

– Dziękuję, że chciało ci się mnie słuchać przez tyle godzin, nawet jeśli czasem mnie wkurzałeś.

Q: Wasza historia jest po prostu intrygująca, a wasza miłość mimo wszystko piękna. Pamiętaj tylko, że gdyby, broń Boże, Jungkook znów cię skrzywdził fizycznie, to... To wtedy bez względu na to, jak bardzo go kochasz, odejdź. Poznałem go i szczerze wierzę, że dostał nauczkę i więcej nie popełni tego samego błędu, zresztą, tak jak mówisz, ten incydent i jemu wyrył się boleśnie w pamięci. Jednak, mimo wszystko... Nigdy więcej nie mów, że sobie na to zasłużyłeś, albo że powinien uderzyć cię mocniej. Nawet jeśli ty też nie byłeś idealny, to nikt, naprawdę nikt, a tym bardziej mąż, nie ma prawa podnieść na ciebie ręki. Jesteśmy tylko ludźmi, oczywiście, i często emocje przejmują nad nami kontrolę, ale przemoc nie jest rozwiązaniem, a ty musisz przestać myśleć, że to twoja wina, że to ty do tego doprowadziłeś, i że na to zasłużyłeś.

— Plis, gdyby jeszcze raz spróbował wywinąć mi taki numer, skończyłby na ostrym dyżurze z kijem od miotły w dupie.

Mężczyzna zachichotał i wystawił dłoń.

Q: Chyba trochę już po czasie, ale nigdy się nie przedstawiłem. Mam na imię Kim Namjoon.

















_______________

dla uzupełnienia polecam się teraz cofnąć do końcówki 23 rozdziału i początku 25, by sobie je przypomnieć. wtedy wszystko sklei się w ładną całość i to co wtedy nie było jasne, teraz nabierze sensu c:

PS nie mogłam się doczekać, aż zniszczę Wasze wyobrażenia o słodkim, kochanym, biednym bąbelku Jungkooku i wrednej małpie Tae odpychającej go zupełnie bez powodu :D

PS2 czuję się dziwnie, jak wiele rzeczy, które opisuję w tym fiku, ma potem odbicie w rzeczywistości, zaczynajac od Tae w czarnych włosach, przytulaniu na pocieszenie, czy

czy tylko ja jak to pierwszy raz zobaczyłam, to myślałam, że to edit? XDDDD

Continue Reading

You'll Also Like

21.3K 1K 19
czyli gdzie yoongi wychował jimina z małą pomocą jina i namjoona uwagi: top!myg; bootom!pjm; human!jjg; human!pjm; vampire!au; vampire!myg; vampire!k...
25.6K 1.8K 34
Uzdrowienie nie oznacza, że zniszczenie nigdy nie istniało. Oznacza, że zniszczenie nie ma już dłużej kontroli nad naszym życiem. Emocjonalna, pełna...
837K 93.8K 67
❝Baby, you're electric.❞ [ukończone] comedy; +18; top!jk; trochę rak i kac vegas (#1 in vkook - 170319 #7 in random - 210218)
35.7K 1.5K 94
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...