cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
three ◦ what about plants?
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fourteen ◦ right from wrong
fifteen ◦ talk to me babe
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
nineteen ◦ there's no place like home
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-one ◦ ties that bind
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

seven ◦ types of pain

5.4K 561 129
By joyssli

Styczeń zaszczycił Jeongguka dosyć nagle, ale raczej bez fajerwerków. Po prostu siedząc samotnie w czterech ścianach kompletnie stracił poczucie czasu. Dopiero po tygodniu dowiedział się, że świąteczna impreza, na której spędził całą noc, faktycznie była świąteczną imprezą, a kolorowe tabletki schowane w bombkach i strzykawki między cukrowymi laskami nagle nabrały sensu. Chłopak nie znał się na świętach, widział je tylko w postaci rażących, sklepowych wystaw, irytujących tłumów na mieście i niezmiernie wkurwiających hitów muzycznych. To wszystko towarzyszyło mu już od początku listopada, tak więc kilka dni temu, słysząc za oknem głośne huki, świsty i strzały był naprawdę zdziwiony. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, że przechorował cały miesiąc, że kończy mu się mrożone żarcie i że Taehyung naprawdę zostawił go na cztery tygodnie. Nie żeby tęsknił czy miał żal, ale blondyn nie zwykł tego robić, chyba że z udziałem codziennych telefonów i rozmów video. Teoretycznie mógł przewidzieć, że tak będzie, bo przecież Kim poinformował go o ograniczonym kontakcie jak tylko dał sobie spokój z żałosnymi błaganiami. Fioletowowłosy do dziś nie wiedział, po jaką cholerę starszy chciał wywieźć go do Włoch na tak długi czas. Przecież go nie zapyta, bo Taehyung jeszcze pomyślałby, że się nim interesuje. Poza tym, Kim wydawał się naprawdę przybity jego odmową i dzieciak wciąż miał to w dupie, ale wolał nie wracać do tematu. Tak więc przesiedział w domu cały grudzień, wychodząc tylko w ostateczności oraz na jedną imprezę, kiedy nuda nie dawała mu żyć. Po powrocie gospodarza niewiele się zmieniło, ale Jeongguk w końcu miał się na kim wyżyć, w wielu tego słowa znaczeniach.

- Kiedyś w końcu będziesz musiał odpuścić - Westchnął ciężko blondyn, po raz kolejny w ciągu kwadransa przyciszając telewizję.

Młodszy rzecz jasna od razu podgłośnił, używając drugiego pilota.

Taehyung był upierdliwy. Najpierw wręcz na kolanach prosił go, żeby udał się z nim do Mediolanu, potem praktycznie nie dawał znaku życia, by po powrocie obsypać go prezentami, planując spóźnione święta. Jeon rzecz jasna kazał mu spieprzać i olał wszystkie przygotowania, co irracjonalnie nasiliło przylepność Kima. Być może liczył się również grymas fioletowowłosego i jego liczne pokłony nad muszą klozetową, ale przecież nie wszystko brał pod uwagę.

- Jest ok - Odmruknął, przewracając oczami w tak charakterystyczny dla siebie sposób.

- Jak długo masz mdłości? - Nie dawał za wygraną, ciągnąc rozmowę nawet w drodze do kuchni.

- Trochę. 

- Trochę, to znaczy ile? - Zawołał, uważnie studiując wnętrze lodówki.

- Weź odpuść, co?

- Zamawiałeś coś? - Kontynuował blondyn, bo mimo że przez ostatni miesiąc nie mógł pilnować swojego dzieciaka, wcale nie zapomniał o zapewnieniu mu pełnowartościowego kateringu. W lodówce zostawił też różnorodne dania, a w szafkach zdrowsze wersje jego ulubionych przekąsek. Co więc zawiniło?

- Ta, codziennie.

- Jeongguk, proszę cię...

- Jezu, odwal się już - Jęknął, zerkając na mężczyznę. Zamierzał wstać i posłać mu jakąś niezłą wiązkę epitetów, ale kiedy zobaczył, że ten niesie ze sobą jedzenie, natychmiast zmienił zdanie oraz kierunek.

I warto zaznaczyć, że była to już jego piąta randka z sedesem tego dnia.

Nigdy nie powiedziałby tego na głos, ale ciągnące się w nieskończoność złe samopoczucie zaczynało go męczyć. Cały czas wymiotował, nie mógł nic zjeść, pić i przede wszystkim - ten wykańczający ból brzucha. Miał dość, bolało naprawdę mocno, a jego stan zamiast się polepszać, pogarszał się z każdym dniem.

- Umówię wizytę do-

- Jeszcze kurwa czego - Charknął chłopak, ostatni raz spluwając do muszli i odebrał od kochanka zwilżony wcześniej ręcznik.

- Powiedz mi chociaż, kiedy to się zaczęło - Mężczyzna, mimo protestów, pomógł mu wstać i usiąść na krawędzi wanny, a następnie zabrał się do sprzątania niewielkiego bałaganu.

- Nie odpieprzysz się? - Prychnął, ale narastający ból zmusił go do nawiązania minimalnej współpracy. - Miesiąc temu jakoś, chuj wie, nie stawiałem krzyżyków w kalendarzu.

- Miesiąc? - Kim wydawał się oburzony i jeszcze bardziej zmartwiony niż przed sekundą. - I nic mi nie powiedziałeś?

- Bo co, miałem jakiś zasrany obowiązek czy jak? Gówno prawda, nie musiałem mówić ci wtedy i nie muszę mówić ci teraz, także wal się z łaski swojej.

Spróbował podnieść się z wanny, raz i drugi, a potem zacisnął zęby i na drżących nogach wyszedł z łazienki. Pieprzony Taehyung i jego pieprzone pieprzenie. Wybył sobie w cholerę, zostawiając go zupełnie samego, a teraz jeszcze miał czelność wyjeżdżać z pretensjami i mu rozkazywać? Kpiny.

Nastolatek ponownie opadł na kanapę, odruchowo zwijając się w kulkę. Najlepiej byłoby, gdyby Kim gdzieś wyszedł i dał mu w spokoju dojść do siebie. Albo od razy wrócił sobie do Włoch. Nie chciał widzieć go na oczy i po części jego prośby zostały wysłuchane, bo przez następne pół godziny blondyn nie pojawił się w salonie. Nie wpychał swoich długich paluchów w lawendowe włosy, ani ciekawskiego ryja za blisko jego twarzy, nie zrzędził i nie sapał i właśnie to po części wywołało u Jeongguka uczucie niepokoju. Taehyung nie odpuściłby tak łatwo.

- Co planujesz, fiucie... - Stęknął pod nosem, mocniej wtulając policzek w poduszkę.

Zaledwie chwilę później podskoczył zaskoczony i zdecydowanie zbyt gwałtownie jak na swój obecny stan podniósł się do siadu. Przed sekundą nad jego głową rozległo się głośne piknięcie, a teraz Taehyung stał za oparciem kanapy z dziwną suszarką w dłoni.

- Masz podwyższoną temperaturę... - Westchnął, wpatrując się w termometr z wyraźnym przejęciem. - Zbieraj się, maleńki. Wychodzimy.

- Ty jesteś głuchy czy głupi? - Parsknął dzieciak, prędko tego żałując, bo ból brzucha automatycznie się nasilił. - Nigdzie nie idę.

- Posłuchaj, właśnie rozmawiałem z zaprzyjaźnionym lekarzem i na podstawie wszystkich informacji, choć wcale nie miałem ich wiele, podejrzewa ostre zapalenie wyrost-

- W chuju mam, co podejrzewa twój kumpel w kitlu, nie dociera? Chcę spać, odwal się.

- Skarbie, może się okazać, że to coś naprawdę poważnego.

- Słuchaj, koleś-

- Nie, Jeongguk, ty mnie posłuchaj - Przerwał mu, będąc przy tym zaskakująco ostrym.

A Taehyung nigdy nie bywał dla niego osty.

Pokręcił głową, powoli oblizując usta. Zastanawiał się, co tak właściwie powinien powiedzieć, żeby jego słowa dotarły do młodszego. Czasem, a właściwie przeważnie rozmowa z nim była jak mówienie do ściany albo i gorzej, jednak tym razem powaga sytuacji zmusiła Kim do obrania ścieżki, z której nie zwykł korzystać i której szczerze nienawidził.

- Jeśli podejrzenia Seunghyuna są słuszne, twój stan wymaga hospitalizacji i podjęcia szczególnych środków leczenia.

- Co ty pierdolisz - Zaśmiał się niewesoło chłopak. - Człowieku, zatrułem się żarciem!

- Żadne zatrucie nie męczyłoby cię przez cały miesiąc, w dodatku twoje samopoczucie wcale się nie poprawia. Jeśli to coś niegroźnego, dobrze, ale lepiej dmuchać na zimne. Zresztą to bez znaczenia, już potwierdziłem nasze przybycie, ubieraj się.

- Nie zmusisz mnie. - Warknął nisko. Zachowanie starszego zdołało szybko wytrącić go z równowagi.

Najgorsze było to, że po części Jeongguk miał rację. Rozmowa na nic by się nie zdała, tak samo przekupstwo i błagania. Użycie siły też nie wchodziło w grę, bo może i w obecnym stanie dzieciaka Kimowi udałoby się wygrać, ale potem fioletowowłosy oddałby mu wszystko z nawiązką i przynajmniej jednym złamaniem. Taehyung gardził tym i był zdecydowanie przeciwko wszelkiej  manipulacji, ale podatny umysł nastolatka wciąż nie był w stanie oprzeć się zbyt silnym wpływom i szantażom emocjonalnym. Na innych polach nie miał szans.

- Odmawiasz, żeby zrobić mi na złość? - Zapytał cicho, choć doskonale wiedział, że tak nie jest. - Za każdym razem mówisz "nie" i odchodzisz, zostawiając mnie z tym pytaniem w głowie. Czujesz się dobrze, bawiąc się mną i moimi uczuciami?

Jeongguk zesztywniał i przełknął ciężko ślinę, próbując zamaskować zdenerwowanie kpiącym prychnięciem, a Taehyung czuł się po prostu źle. To zagranie było bardzo nieczyste i niesprawiedliwe, szczególnie w przypadku osoby Jeona. Może gdyby to był ktoś inny, wszystko wyglądałoby jak zwykła kłótnia. Jednak w obecnej sytuacji Kim po prostu podle wykorzystywał chwiejną, nieukształtowaną psychikę dzieciaka.

- Skończ, nie chce mi się tego słuchać.

- Nigdy nie słuchasz. Nie obchodzi cię, co do ciebie mówię, tak samo jak nie obchodzą cię moje prośby i starania. Mógłbym błagać tygodniami, a ty i tak byś to zignorował. Nie ma znaczenia, czy proszę cię o założenie kurtki, zapięcie pasów czy towarzyszenie w podróży do Włoch. Wiesz, to było dla mnie bardzo ważne i przez chwilę naprawdę miałem nadzieję, że się zgodzisz. Dosyć naiwne, biorąc pod uwagę, że nie zgadzasz się nawet na zjedzenie odrobiny warzyw. Mógłbym wbić sobie nóż rękę, ty nadal nie tknąłbyś sałatki, tak samo jak mógłbym teraz wziąć zapalniczkę i w tym miejscu się podpalić, a ty wciąż leżałbyś na kanapie.

Chłopak coraz mocniej zaciskał dłonie na kocu, usilnie zagłuszając słowa starszego, jak i własne myśli.

- I tak naprawdę nigdy nie prosiłem o nic dla siebie. Dobrze wiem, że przenigdy nie spełniłbyś najmniejszego z moich marzeń, nie dałbyś się przytulić, złapać za rękę czy zjeść ze mną kolacji. Sęk w tym, że wszystko to robię dla twojego dobra, staję na głowie, żebyś był zdrowy, bezpieczny i choć odrobinę szczęśliwszy, ale ty odbierasz mi to wszystko.

- Nie chciałem tego - Odmruknął, a Kim wewnętrznie płakał, widząc dzieciaka na skraju wytrzymałości.

- Nie chciałeś, wiem. Nie chciałeś mnie i nie chciałeś tego wszystkiego, przecież jesteś samowystarczalny, lepszy. Zawsze byłeś, huh? Ktoś taki jak ja nie ma żadnego znaczenia, a wciąż chodzi tylko o to, żebyś pozwolił mi zabrać cię do lekarza, zapłacić za leczenie, obserwować cię i dbać, bo z jakiegoś powodu nie mogę pozbyć się wrażenia, że twoja samowystarczalność kończy się na ulicznym bezprawiu.

Ganił Jeongguka i wprawiał go w poczucie winy, mimo że nie miał najmniejszego prawa. Chłopak nie potrafił poradzić sobie z własnymi emocjami, jak więc mógł zastanawiać się nad tymi Taehyunga. Powoli uczył się żyć, szedł do przodu maleńkimi kroczkami i zaczynał rozumieć, a Kim zakłócił to wszystko, pozostawiając go pastwę miliardów myśli i bolesnych wspomnień.

Fioletowowłosy był natomiast kompletnie zagubiony, zły, być może przerażony. Taehyung mówił do niego rzeczy, których nigdy nie oczekiwał usłyszeć i czuł się z tym bardzo źle. Nie wszystko zrozumiał, nie wszystko poprawnie zinterpretował, nie wszystko odebrał tak, jak zakładał Kim i zupełnie nie odnajdywał się w tej sytuacji. Powinien się wściec, a może załamać? Co Taehyung chciał tym osiągnąć? Robił z siebie ofiarę, jednocześnie gnębiąc Jeongguka czy po prostu wylewał swoje żale, kumulujące się od ponad pół roku?

Rodzaj bólu, który wtedy poczuł, całkowicie odbiegał od pozostałych. Nie znał go i nie potrafił wskazać źródła, ale bolało. Zemdliło go nagle i mocno, świat zaczął wirować, a ostatnim co zanotował przed zaciśnięciem powiek, był Taehyung, z prędkością światła podstawiający pod kanapę niewielkie drzewko. Jeongguk zwymiotował do wielkiej doniczki niemal samą żółcią. Miał ochotę płakać i wciąż nie wiedział dlaczego. Jego choroba, ta kłótnia, słowa Kima, to wszystko było cholernie frustrujące.

- Już? - Zapytał zmartwiony blondyn, odgarniając włosy dzieciaka.

- Z-zostaw.

Blondyn odsunął się więc i udał do kuchni po kolejną ścierkę oraz ręcznik papierowy. W zasadzie już teraz żałował swoich słów, tym bardziej że Jeongguk zdecydowanie nie był na nie gotowy i zamiast oczekiwanej reakcji stworzył tylko bolesny mętlik i chaos w jego głowie. Fioletowowłosy do dziś nie wiedział nawet co lubi, a czego nie. Odróżnienie dobrych zachowań od tych złych było kilka etapów dalej.

- Wychodzimy za pięć minut - Poinformował szeptem, kładąc ręczniki na kanapie.

- P-pierdol się.

◦ ◦ ◦

Trochę na szybko i trochę na ostro, także przepraszam za ewentualne błędy and guess who zaliczył dziś dwa egzaminy na piąteczki?! W niedzielę natomiast wylatuję do Birmingham i liczę na znalezienie pokładów nieskończonej weny, bo w przyszłym tygodniu wracamy z "woketty"!

Continue Reading

You'll Also Like

18.1K 581 38
Co, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...
5.2K 503 20
Popuparny i przebojowy chlopak aspirujący na zostanie aktorem grajacym w filmach akcji. Przecież może wszystko z pieniędzmi i wpływowych rodzicami. Ż...
104K 8.2K 82
sezon 1, 2 oraz novela u mnie. opis pojawi się później(:
293K 6.1K 35
21-letnia Veronica Smith rozpoczyna praktykę jako psycholog w więzieniu, w którym przebywa jeden z najniebezpieczniejszych przestępców w całym USA, L...