Układ

Por aksaver

76.4K 2.5K 1.5K

Jako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od... Más

Wstęp
Prolog
1. Świrnięta romantyczka
2. Para idealna
3. Trening rzecz święta
4. Za przeproszeniem
5. Mały wypadek
6. Parszywa suka
7. Fresa
8. Żarty
9. Plantacja truskawek
10. Umowa
11. Poderwać chuja
12. Atuty
13. Fanka oversize
14. Korepetycje z uwodzenia i flirtowania
15. Partnerzy w zbrodni
16. Nigdy
17. Pijany królik w okularach
18. Niczym anioł
19. Do kina czy na film?
20. Lwy z Leicester górą!
21. Lubię Connora
22. Picasso
23. Sen nocy letniej
24. Uroczo-seksowna
26. Moje gratulacje
27. Pierdolone truskawki
28. Oj Clare, Clare
29. Zakochana idiotka
30. Jak romantycznie
31. Korepetycje z życia
32. Twój KOLEGA
33. Mój chłopak
34. Mi Fresa
35. Rozumiemy się?
36. Jak domek z kart
Epilog
Dodatek
Podziękowania + info co dalej

25. Pierzony ranking

2.1K 102 171
Por aksaver

#ukladwatt

Życie lubi zaskakiwać. Bo kto spodziewałam się, że Connor mnie pocałuje i to dwa razy? Prawie trzy. Wtedy u mnie w domu byliśmy naprawdę blisko i nie wiem, co by się stało, gdyby nie Jake. Uratował mnie, uratował nas, ponieważ to co się działo, nie powinno mieć miejsca. Powinniśmy zachowywać pewną granicę. Dla własnego dobra.

Jednak dla mnie okazało się to bardzo trudne. Może i nie możliwe.

Toczyła się we mnie istna batalia. Potyczka, gdzie jedna strona uświadamiała mnie, że to na maksa głupie i niebezpieczne dla mojego serca, a druga pokazywała jak bardzo mi się to podobało, podsycała mnie i namawiała na więcej.

Bo chciałam więcej. Pragnęłam tego, ale wiedziałam, że nie może to się skończyć dobrze. Oboje patrzyliśmy na świat inaczej... Inaczej traktowaliśmy uczucia i to co się działo wokół nich.

Czy do tych zaskakujących rzeczy zaliczało się również to, co robiłam teraz? A prędzej to, do czego próbował przekonać mnie Connor.

– No dalej – namawiał mnie dalej. – Na co się tak patrzysz? Rozbieraj się.

Sam ściągnął koszulkę, ukazując swoją klatkę piersiową, na której malowały się wyraziste mięśnie. Zawsze było je widać, nawet przez koszulkę, więc czy to mnie zdziwiło? Nie. Jednak zrobiło wrażenie... Tak mogłam to określić, prawda? Zważając na fakt, że właśnie stałam w osłupieniu, skanując każdy cal jego ciała...

Connor Daniels wcale nie jest przystojny. Wcale.

– Jest płytki. – Wskazał po chwili na basen, ruszając w moją stronę.

– Tak samo jak ty – mruknąłem bez większego sensu.

Wczoraj, gdy rozmawialiśmy o Anne pojawił się temat wrzucenia mnie do wody przez nią i tego, że kompletnie mnie wtedy sparaliżowało.

Musiał pomagać mi tamten chłopak, a to dlatego, że pływałam gorzej niż fatalnie i unikałam zbiorników wodnych jak ognia. Pozostał we mnie pewien rodzaju lęk, od momentu kiedy jeden z nauczycieli pływania w dzieciństwie, nie był do końca czujny, pozwalając na zanurzenie się pod wodą i zachłyśnięcie.

– Ale mi dowaliłaś – sarknął, przewracając oczami, a następnie złapał mnie za rękę. – Obiecałem, że trochę cię podszkolę.

Tak właśnie było. Gdy się tylko dowiedział o moim delikatnym strachu postanowił coś z tym zrobić. Zaprosił mnie więc do siebie na basen. Najpierw go wyśmiałam, bo kto w marcu sobie pływał w basanie? Ale szybko zorientowałam się, że taka willa, w jakiej mieszkał chłopak, musi mieć rownież pływalnie w środku. I miałam rację. Była cholernie duża.

Przekonywał mnie do przyjścia bardzo długo. Nie byłam za bardzo chętna, ponieważ po pierwsze uznawałam to za marnowanie czasu, który mogłam poświęcić naucę a po drugie bałam się przebywać w jego domu. Czułam się tu tak nieswojo i strasznie skrępowana. Poza tym jego mama mnie nie polubiła, zresztą wzajemnością. Ale to ja byłam u niej – czego pewnie sobie nie życzyła.

Jednak Connor potrafił mnie przekonać. Robił to ostatnio zbyt często, a ja za każdym albo prawie (starając się zachować choć garść godności) mu ulegałam. Ale jak patrzył na mnie tym swoim wzrokiem kota ze shreka i posyłał w moim kierunku olśniewający uśmiech miękły mi kolana. Zresztą przysięgał, że tym razem nie wpadniemy na jego mamę. Chyba wyczuł mój główny problem.

– Connor – jęknęłam, dalej mu się uważnie przyglądajac, ponieważ nie mogłam się powstrzymać.

Miałam ochotę wyciągnąć dłoń i dotknąć jego skóry, ale... zachowałam resztki godności i tego nie zrobiłam.

Zagryzłam wargi.

Wyglądał seksownie.

Zdecydowanie nie powinno mi się podobać to, co widziałam, ale nie potrafiłam okłamywać samej siebie.

– Nie chcę złamać danej ci obietnicy, fresa – mruknął, zakładając niesforny kosmyk, który wydostał się z mojego upięcia za ucho. – Nie bój się.

– Jesteś niemożliwy – prychnęłam oburzona, na co się zaśmiał.

– Wiem.

Zrobiłam to. Po chwili ściągnęłam ciuchy, pozostając w stroju, który wcześniej na siebie założyłam. Z każdą kolejną traciłam odwagę. Kto by pomyślał, że jadąc tu była nawet na wysokim poziomie.

Jakieś chwilowe zaćmienie. Teraz mój stan potęgował wzrok Connora, który błądził po moim ciele.

Czyli właśnie tak się czuł przez ostatnie kilka minut.

– Chodź, fresa. – Złapał mnie za rękę i zaczął mnie prowadzić w stronę schodków, które pokryte były wodą. Poczułam mrowienie w miejscu styku naszych dłoni. Iskry. To ciepło, które po chwili zaczęło rozchodzić się po moim ciele było tak bardzo przyjemne, ale również niepokojące.

Poszłam za nim. Nogi same mnie prowadziły.

Miałam teraz doskonały widok na jego plecy i... Tak, ten widok też był przyjemny dla oka. Nawet bardzo. Poczułam ścisk brzucha, a następnie zrobiło mi się niesamowicie gorąco.

Ogarnij się, błagam.

Ale on...

– Wejdziemy, najpierw trochę oswoisz się z wodą, a następnie jak będziesz gotowa popływamy, tak? Na spokojnie – wytłumaczył, przez co mi trochę ulżyło.

Bałam się, że mnie wrzuci czy coś.

Po chwili Connor stał już na ostatnim schodku, a ja wchodziłam dopiero na drugi. W końcu położyłam stopy na dnie, przez co woda sięgała mi do ramion.

– Mówiłem, że nie jest głęboki.

– Yhym – burknęłam i tak zestresowana.

Nie lubiłam wody, więc po co się na to pisałam?

Czy naprawdę czas z Connorem był tego warty?

Chłopak stwierdził, że powinniśmy (a prędzej ja powinnam, ale nie chciał zostawiać mnie samej) przejść się parę razy dookoła ścian basenu, by nabrać pewności, więc to robiliśmy. Byłam spięta i tak cholernie zdenerwowana. Wiedziałam, że Connor to wyczuł, ponieważ głaskał kciukiem moją dłoń.

Jak ja musiałam właśnie żałośnie wyglądać. Jak duże przerażone dziecko.

– Czyli nie zdołam cię namówić na ten wyjazd na mecz? – odezwał się po chwili.

Zrobił to, by odwrócić moja uwagę i byłam mu za to bardzo wdzięczna. Choć mógł wybrać nieco inny temat.

– Nie ma szans.

– A na imprezę po powrocie do Leicester? – zapytał, zatrzymując się. – Będzie cała szkoła – dodał.

Od kiedy ty tak chętnie chodzisz na imprezy?

Przecież Maya mówiła mi, że gdzieś go wyciągnąć graniczyło z cudem.

– Również nie, Connor – mruknęłam, następnie odbijając piłeczkę. – A ty od kiedy tak imprezujesz, co? – zapytałam zaczepnie, ale zignorował mnie.

– Czemu nie? – zapytał, stając naprzeciwko mnie. Bardzo blisko, przez co odruchowo się cofnęłam, napotykając ścianę. – Ostatnia impreza ci się nie podobała? – Nachylił się w moją stronę, czym mnie rozproszył.

– N-nie.

Wyczuć można było dziwnego rodzaju napięcie. Było naprawdę intensywne, tak intensywne, że zapragnęłam więcej, od razu karcąc się za to. Jego wzrok na mnie działał. To jak na mnie patrzył, to jak mówił, to jak niewiele dzieliło nasze twarze.

Wszystko.

– Szkoda, bo mi bardzo podobało – wyszeptał. – Szczególnie pod koniec, kiedy spróbowałem twoich ust.

Cholera.

Wstrzymałam oddech, przyglądając się każdej kropce jego oczu w osłupieniu. Dopiero po chwili zdołałam jedynie przełknąć ślinę.

Boże.

Co on wygadywał?

Czemu tak do mnie mówił?

Czemu tak na mnie patrzył?

Czemu tak mi mieszał w głowie?

Nasze usta znów dzieliły nie wiele. Przez ułamek sekundy (albo i dłużej) przebiegła mi po głowie myśl, że chciałabym je pocałować. Byłam naprawdę bliska, by to zrobić. Albo to Connor był bliżej, ponieważ jego twarz niebezpiecznie zmierzała ku mojej, ale...

Odsunęłam się odkaszlując.

– Jestem gotowa – powiedziałam, choć to było kłamstwo. Słabe kłamstwo. – Możemy spróbować popływać.

Chłopak przez chwilę mi się przyglądał, a ja jemu...

I wiecie co? Mój przypadek był naprawdę marny. Dla swojego dobra powinnam urwać to coś jak najszybciej, ale było już za późno.

Zakochałam się w pieprzonym Connorze Danielsie.

– Jasne. 

*

Koniec marca oznaczał tylko jedno. Ogromny stres związany z wywieszeniem listy najlepszych uczniów w danym kwartale. SODS wywieszało co trzy mięsiące w gablocie mnóstwo raportów, ale to ten jeden był najważniejszy.

Wśród mnóstwa ogłoszeń, wyników znajdowała się lista, na której szczycie musiałam się znaleźć. Najbardziej prestiżowa lista w szkole, która wiązała się z uznaniem ze strony nauczycieli, rodziców czy nawet części miasta. Każdy chciał się na niej znaleźć, w tym ja. Miałam to szczęście, że widniałam na niej regularnie od momentu przekroczenia progów tego budynku. Różnie, najczęściej na pierwszym miejscu, na drugim też, ale rzadziej. Zdarzało mi się parę razy wymieniać miejsce z Cure, ale nigdy żadna z nas nie była poza podium.

Gdy zobaczyłam, że zajęłam pierwsze miejsce, poczułam ulgę. W jednej chwili poczułam jak kamień (nie, ogromny głaz, który utrudniał mi oddychanie) spada mi z serca, umożliwiając mi nabranie powietrza. Wolność.

Uśmiechnęłam się. Szczerzyłam się, jak głupi do sera, ponieważ bałam się tego dnia od paru tygodni. Nie mogłam zawalić, nie mogłam rozczarować rodziców. Nie teraz, gdy kończyłam szkołę, nie teraz kiedy ważyła się sprawa Oxfordu.

Musiałam być lepsza. Od wszystkich.

– Kurwa. – Usłyszałam głos Cure, która stała obok mnie.

Już po jej głosie wiedziałam, że była lekko mówiąc... poirytowana.

Przejrzałam jeszcze uważniej listę, widząc że dziewczyna znajdowała się tuż za mną. Za brakło jej dokładnie siedemdziesiąt sześć setnych, by mnie przegonić.

– Pieprzone siedemdziesiąt pięć setnych punktu – odezwała się wkurzona. – Nawet nie jeden punkt, do cholery, a widnieje za tobą.

Skrzywiła się.

Była rozczarowana, co w sumie chyba było nawet niedomówieniem.

– Przykro mi.

Rywalizacja była ogromna, każdy punkt się liczył, każdy chciał zdobyć ich jak najwięcej. No dobra, prawie. I właśnie dlatego nie było tu mowy o żadnych większych sojuszach. Każdy stawał się tu konkurencją...

Z Cure się przyjaźniłyśmy, byłyśmy przyjaciółkami na dobre i na złe, zawsze mogła na mnie liczyć, ale to my ze sobą najbardziej rywalizowałyśmy, reszta była daleko za nami. To my się ścigałyśmy i to my chciałyśmy być lepsze od siebie.

– Właśnie widzę – sarknęła w moim kierunku.

– Co?

– Nie, nic – mruknęła, wzruszając ramionami i odchodząc. Jednak po chwili przystała. – Dobra, skoro chcesz wiedzieć. Proszę. Słabe jest to, co robisz Agnes.

– A co ja niby robię? – zapytałam zdezorientowana.

Naprawdę nie rozumiałam, o co jej chodziło.

– Mogłabyś sobie darować i tak się nie szczerzyć. Wszyscy wiemy, że zajęłaś pierwsze miejsce. Wcale nie musisz tak ostentacyjnie tego pokazywać.

– Mówisz poważnie? – Słowa wyleciały z moich ust, na co dziewczyna pokiwała głową odniechcenia. – Mam udawać, że się nie cieszę? Serio?

Dziewczyna milczała, więc ja pociągnąłem temat dalej:

– O co ci chodzi Cure? Przecież to nie ja zrobiłam ten ranking. To nie ja ustaliłam taką, a nie inną kolejność.

– Mogłabyś chociaż raz odpuścić i dać szansę innym.

W ciągu prawie trzech lat może z trzy albo cztery razy tylko nie byłam na samym szczycie. I to miała do mnie pretensje? Chciała, żebym się podłożyła? Tylko po to, by mnie wyprzedziła.

– Dobrze wiesz, że nie mogę.

– Jasne. Musisz być zawsze najlepsza –wycedziła mi to prosto w twarz. – Zawsze ja, ja, ja.

Moja przyjaciółka... Tych słów nie mówiła obca osoba, tylko moja przyjaciółka. I to cholernie bolało. Łamało mi serce.

– To nie twoi rodzice naciskają na Oxford.

– Bo moi wcale nie mają wysokich oczekiwań – sarknęła. – Ojciec... – przerwała, spoglądając w bok. – Za każdym razem umniejszają moje osiągnięcia, widząc twoje.

Witaj w klubie.

– I nie, teraz się nie odzywaj – powiedziała, kiedy zamierzałam się wtrącić. – Łatwo ci mówić, bo nie jesteś na moim miejscu. Zawsze jesteś pierwsza w tym pieprzonym rankingu, za każdym pieprzonym razem. Mimo że wypruwam siódme poty, by cię wyprzedzić a chociażby dogonić. Świat się zawali, jak raz będziesz druga na liście?

Naprawdę zasłużyłam na takie słowa?

Każde kolejne raniło mnie jeszcze bardziej... Ale również z każdym kolejnym moja złość narastała.

Kim ona była, by mi takie rzeczy mówić? By mnie oceniać? Oczekiwać ode mnie takich rzeczy?

– Chcesz tego? Okay. W takim razie w porządku. – Wypuściłam powietrze ze świstem. – Pasuję – mruknęłam, podnosząc ręce w geście obronnym – Skoro jesteś na tyle głupia, że nie potrafisz zająć pierwszego miejsca, mając mnie za konkurentkę, to odejdę w cień. Będziesz mogła w spokoju cieszyć się tym pieprzonym rankingiem – wysyczałam i odwróciłam się, zostawiając dziewczynę samą.

Czy z pękniętym sercem można żyć?

Bo chyba właśnie obie takie mamy...

Seguir leyendo

También te gustarán

66.2K 3.3K 9
Druga część dylogii ,,Racing" Życie Mili Taylor układało się wspaniale od 5 lat. Miała dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół, a co najważniejsze miała...
289K 10.5K 24
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...
7.1K 390 25
Co może się wydarzyć podczas wakacji u taty? ,,Wakacje w Włoszech miały być cudne i spokojne taaa napewno będą spokojne gdy na karku siedzi mi dwóch...
34.4K 1K 21
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum, postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...