cuddles & bubbles | taekook

By joyssli

139K 13.2K 3.8K

[PORZUCONE, NIE BĘDZIE KONTYNUACJI] O Jeongguku, pozornie niewdzięcznym chuliganie z seulskiego przedmieścia... More

one ◦ naughty boy
two ◦ whatever
four ◦ welcome home
five ◦ red is cool
six ◦ these differences
seven ◦ types of pain
eight ◦ systemic treatment
nine ◦ breaking the ice
ten ◦ treat people with kindness
eleven ◦ fizzy drinks
twelve ◦ in the foam
thirteen ◦ some new things
fourteen ◦ right from wrong
fifteen ◦ talk to me babe
sixteen ◦ step by step
seventeen ◦ through the looking glass
eighteen ◦ you're beautiful
nineteen ◦ there's no place like home
twenty ◦ ciao amore mio
twenty-one ◦ ties that bind
twenty-two ◦ we all have a story to tell
OGŁOSZENIE

three ◦ what about plants?

5.5K 607 313
By joyssli

Późnym wieczorem okazało się, że Jeongguk jednak miał ochotę, tak więc Taehyung zamiast o świcie podnosić się z łóżka, dopiero zamykał oczy. W efekcie kiedy szykował się do wyjścia towarzyszyły mu nie uśmiech i zadowolenie, a potworne zmęczenie oraz ból zmasakrowanych pleców. Miał tylko nadzieję, że krwiste pręgi nie pozostawią śladów na koszuli.

To było dokładnie cztery dni temu i fioletowowłosy radził sobie wprost świetnie. Nie wiedząc co zrobić z pieniędzmi zamawiał dużo jedzenia i umówił się na kolejną dziarę w ulubionym salonie. W końcu zdecydował się na szyję i nie mógł być szczęśliwszy. Chłopak naprawdę uwielbiał tatuaże. Uwielbiał na nie patrzeć, projektować je, nosić na swojej skórze i był pewien, że pokochałby również ozdabianie nimi innych ludzi. Oczywiście to tylko luźne gdybania i zalążki nielicznych marzeń, którym Jeongguk łaskawie pozwolił się uformować. Uparcie wmawiał sobie, że całkowicie wystarczało mu bazgranie niejasnych wzorów na kartonie po pizzy.

- Nie możesz chociaż jednego dnia przeżyć bez jedzenia fast foodów?

- Nie możesz chociaż jednego dnia przeżyć bez czepiania się?

Rzecz jasna wyjazd Taehyunga wcale nie znaczył, że nastolatek zyskał choć trochę upragnionego luzu i spokoju. Mężczyzna dzwonił co dzień około dziewiątej, nie pozwalając mu dłużej wylegiwać się w łóżku i przynajmniej raz dziennie rozmawiali przez video chat.

- Po prostu o ciebie dbam - Odmruknął niezrażony.

- Sam umiem o siebie zadbać - Przewrócił oczami, ale widząc wzrok kochanka wydął usta w wyrazie niezadowolenia. - Potem skoczę po jakieś mrożonki.

- Dziękuję, tylko ubierz się ciepło - Nie odpuściłby mu tego przypomnienia, zima zbliżała się wielkimi krokami.

- Sam łazisz w koszuli z firanki - Mówiąc to pierwszy raz zawiesił wzrok na ekranie na czas dłuższy niż trzy sekundy.

- Bo jestem w Abu Zabi, maleńki.

- I co z tego.

- Tu lato trwa cały rok.

- Jasne - Parsknął, bo mężczyzna ewidentnie robił go w konia.

- Tam, gdzie żyją niedźwiedzie polarne i pingwiny zawsze jest śnieg, tak? Tutaj zawsze jest słońce - Wyjaśnił usłużnie, unosząc brew w oczekiwaniu.

Nastolatek natomiast zmrużył oczy, oceniając, czy Kim faktycznie mógł mówić prawdę, ale ostatecznie wzruszył ramionami i wrócił do rysowania. Co go obchodził Taehyung i jego Azubabia.

- Co dziś robiłeś? - Zapytał blondyn po chwili ciszy.

  - Nie masz jakichś zajęć czy coś? - Prychnął, celując długopisem w ekran laptopa. - Podobno jesteś tam w pracy, nie na wakacjach. Tam, w tej całej Abazubi, gdzie lato trwa cały rok.

- Znalazłem chwilę wolnego - Zaśmiał się, przechylając głowę nieco w prawo. - Tęsknię za tobą.

- Super, ja za tobą nie.

Blondyn uśmiechnął się rozczulony, dostrzegając na policzkach chłopaka cień rumieńców.

- Mam dla ciebie prezent, spodoba ci się.

- Mhm, znowu przywieziesz jakieś regionalne mazidła i ziółka.

- Powinieneś używać tego kremu - Westchnął ciężko, przypominając sobie o kosmetykach, które przywiózł ostatnim razem. - Zacznij o sie...

-...bie dbać - Fioletowowłosy przewrócił oczami i zaczął agresywniej mazać długopisem po kartonie. - Jasne.

- Twoja skóra jest sucha, szorstka i cała w wysypce - Taehyung nie dawał za wygraną.

- Super, właśnie taką zawsze chciałem mieć. - Ucieszył się sztucznie chłopak.

- Używaj kosmetyków, które dla ciebie kupuję, proszę - Jeongguk fuknął, słysząc ten miękki ton, ale nie podniósł wzroku znad opakowania po pizzy. - Naprawdę bardzo mi na tym zależy.

Jeon nie rwał się do kompromisów czy ustępstw i ciężko było cokolwiek od niego wyegzekwować. Taehyung już na samym początku ich znajomości spróbował prawdopodobnie wszelkich możliwych sposobów i pośród zakazów, nakazów, gróźb, wrzasków, kar oraz szlabanów znalazł dwa sposoby. Dwa, które w dodatku nie zawsze działały, ale z całą pewnością wywoływały w młodszym zupełnie inną reakcję.

Pierwszy z nich to sprytne przekupstwo. Trudniejszym aspektem tego rozwiązania był brak chciwości, żądzy posiadania czy chociażby najzwyklejszych, materialnych pragnień lawendowego chłopaka, łatwiejszym zaś - cicha część jego prawdziwego "ja", bo tak naprawdę Jeongguk wciąż był dzieckiem. Kim musiał jedynie znaleźć tą jedną, konkretną rzecz, na widok której wielkie, przepiękne oczy jego skarba zaczęłyby mienić się niczym najjaśniejsze gwiazdy, a lekki uśmiech niekontrolowanie wpłynąłby na malinowe wargi. Wtedy wiedział, że szala zwycięstwa przechyliła się na jego stronę. Zabawne i niesamowite zarazem było to, że pomimo posiadania tak nieznacznej ilości rzeczy, nastolatek wcale nie chciał wiele. Obiektem przekupstwa najczęściej były drobiazgi takie jak słone przekąski, ulubione słodycze, trochę więcej luzu, zniesienie godziny policyjnej czy płatna aplikacja na telefon, na którą Taehyung wydawał marne grosze.

- Ok - Odburknął, rozkosznie marszcząc nos.

W końcu i tak musiał poprawić kondycję skóry, jeśli chciał umówić się na kolejne dziary.

- Dziękuję, maleńki - Kąciki ust mężczyzny uniosły się jeszcze wyżej, a fioletowowłosy przygryzł poranioną wargę, żeby przypadkiem nie zrobić tego samego. - I nie zapomnij o roślinach w sypialni.

- Idę do sklepu - Zadecydował w końcu, pstrykając długopisem i odsuwając karton na bok.

- Nie pokażesz mi co narysowałeś? - Wymruczał pytająco niezadowolony blondyn.

- Nie.

I chwilę po tym zakończył połączenie. Zanim wstał jeszcze chwilę wpatrywał się wygaszony ekran, a następnie westchnął ciężko, opuszczając kuchnię. Znalazł jakąś bluzę, dokopał się do kluczy i gotówki, sięgnął po pierwsze lepsze trampki i wyszedł z apartamentu.

Jeśli Jeongguk miałby się nad tym zastanowić, choć nie zastanawiał się, ale gdyby miałby, to zachowanie Taehyunga czasem, dla niektórych, w pewnych okolicznościach, pod wpływem emocji lub w odpowiednim stanie mogłoby wydawać się miłe. Czy coś. Takie, że dziwne ciepło wypełniłoby jego serce, a na usta wypłynął szczery uśmiech i... I oczywiście to nigdy się nie wydarzy, ale gdyby miało, za pewnie wyglądałoby podobnie.

- Dzień dobry!

- Ta.

Rzadko chodził na zakupy, a jeśli już, tylko i wyłącznie z Taehyungiem. Niewielki sklep znajdował się zaledwie dwieście metrów od apartamentowca, więc najczęściej wstępowali tam wracając do domu. Jeśli zaś chodziło o większe sprawunki, raz w tygodniu jeździli do supermarketu, albo Kim zamawiał produkty spożywcze z dostawą do domu w brzydkich, ekologicznych pudłach.

- Może w czymś pomóc? - Odezwała się po raz kolejny młoda ekspedientka, kiedy Jeon piątą minutę sterczał przy zamrażalkach.

- Nie.

Warzywa na patelnię, mieszanka meksykańska, kurczak curry i tony innych różności, w których chłopak ani trochę nie nie orientował. Taehyung raczej nie trzymał w domu takich rzeczy, wolał zamówić świeże jedzenie z ulubionej restauracji, ale kiedy wszystko było zamknięte, albo miał ochotę na małe gotowanie, wybierał mrożonki z takim zielonym znaczkiem i gwarancją jakości. Fioletowowłosy właśnie tych nie mógł znaleźć.

Tak właściwie to wszystkie sprawy, które nie załatwiają się same, załatwiał Taehyung. Jeon nie orientował się w robieniu takich rzeczy. Wciąż nie miał pojęcia o położeniu większości akcesoriów kuchennych czy nawet własnych ubrań, wybór odpowiedniej mrożonki wydawał się nierealny.

- Jest pan pew-

- POTRZEBUJĘ Z ZIELONYM ZNACZKIEM - Zamrugał zaskoczony własnym zachowaniem i ścisnął usta w wąską linię. - N-nie ważne.

- W porządku...

Gdyby blondyn był na miejscu, Jeongguk nie miałby takich problemów. Wyjechał gdzieś w cholerę, tak więc chłopak był całkowicie usprawiedliwiony ze zgarnięcia z półki pięciu opakowań zupek błyskawicznych i innych dań do zalania wodą. Na tym też da się przeżyć, w dodatku to tylko trzy dni. Równie dobrze mógłby nie jeść nic i też byłoby okej. Tak właściwie poradziłby sobie nawet dłużej, Taehyung nie był mu potrzebny. Niech sobie siedzi w tej swojej Abezebi czy innej Azbubi.

- I Chesterfieldy niebieskie - Mruknął, rzucając wszystko na ladę.

- Um... Mogłabym poprosić dowód? - Zapytała nieśmiało, a Jeongguk zacisnął pięści.

- Mam dziewiętnaście lat - Zapewnił, czując się nieco nieswojo, nigdy nie miał problemów z kupnem fajek.

- Proszę wybaczyć, to mój pierwszy dzień i... Jednak nalegałabym na ten dowód? - Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.

- Ok, chcę tylko jedzenie.

- Czyli nie ma pan dziewiętnastu lat?

- Możesz zeskanować to jedzenie?

- Czy ma pan w ogóle jak zapłacić za te produkty?

- Tak. Zeskanuj je.

- U-um, chciałabym tylko przypomnieć, że-

Jeongguk nie należał do cierpliwych osób, miał też problemy z agresją i samokontrolą, dlatego niewiele myśląc opuścił sklep, trzaskając drzwiami tak mocno, że niemal wypadły z zawiasów. Nie miał żarcia, papierosów ani humoru, ale przynajmniej spróbował.

Kiedy tylko przekroczył próg pan Kang mruknął coś o błocie i korzystaniu z nowych wycieraczek, ale chłopak nie słuchał. Ciężkim krokiem doczłapał się do windy, a kiedy nie nadjeżdżała, kopnął w nią kilkukrotnie i skierował się w stronę schodów. Jedenaście pięter pozwoliło mu nieco ochłonąć. Doszedł nawet do wniosku, że dzięki temu Taehyung nie będzie musiał płacić za niego kolejnych mandatów za palenie w miejscu publicznym. Niemniej wciąż był wkurzony, a odkąd zaczął swoje nowe, lepsze życie, prócz gazowanych napojów, puchatego koca, seksu z Taehyungiem i dobrego jedzenia upodobał sobie również kąpiele. Ogromną wannę z tysiącem różnych funkcji i światełek oraz przestronny, oszklony prysznic. Kąpiele były miłe. Relaksowały go, uspokajały, pozwalały odciąć się od świata i nacieszyć dobrobytem. Wcześniej rzecz jasna nie miał dostępu do takich rarytasów jak nawilżający płyn do kąpieli z kaszmirem, co dopiero do muzyki w kabinie. Rozebrał się już w przejściu, wskoczył pod strumień gorącej wody i kilkukrotnie kliknął w niewielki ekranik, włączając jeden z ulubionych utworów. Taehyung zyskał swoją łazienką już na starcie. Fioletowowłosy co jakiś czas przyznawał mu więcej niewidzialnych punktów, kiedy ten kupił mu coś do dobrego, pozwalał się lenić albo nie kleił się do niego co pięć minut. Przecież Jeongguk nigdy by nie przyznał, że objęcia, pocałunki i czuły dotyk Kima wcale nie jest taki zły. Seks to jedno, przytulanki i inne bzdety drugie. Jeon tego nie potrzebował.

Głośna muzyka i szum wody skutecznie zagłuszały wszelkie odgłosy dobiegające z zewnątrz, więc wszystkie nieodebrane połączenia i wiadomości Jeongguk zobaczył dopiero czterdzieści pięć minut później, kiedy wyszedł spod prysznica. Co dziwne, tylko jeden z pięciu telefonów został wykonany przez Taehyunga. Za resztą stał pan Kang.

- Nie nabrudziłem aż tak bardzo - Sapnął pod nosem, kierując się w stronę sypialni blondyna.

Na ogół wyśmiewał lub krytykował sposób ubioru kochanka. Był zbyt elegancki, jak wycięty z drogiej gazetki o modzie. Mimo to Kim miał w swojej kolekcji kilka przyjemnych dla oka egzemplarzy, na przykład czarną bluzę. Lawendowemu wprawdzie nieco przeszkadzało całkowicie zbędne logo marki, zajmujące sporą część materiału na jego plecach, ale dopóki nie drapało, mogło być. Wszystkie jego ubrania wylądowały w lub obok kosza na pranie, a pani Woo odmówiła dotykania tej "sterty śmierdzącego bałaganu". Jeongguk nie zamierzał się z nią kłócić, była przerażająca. Z polecenia Taehyunga zajmowała się całym domem i sprzątała każde pomieszczenie prócz sypialni. Nie trudno się domyślić, że teraz i tam syf piętrzył się na potęgę.

Do bluzy dopasował wąskie dresy i dwie różne skarpetki, bo szukanie pary zajęłoby mu zbyt dużo czasu, a kiedy był już gotowy doczłapał się do rozbudowanego domofonu i wcisnął odpowiedni przycisk.

- 219 - Mruknął, kiedy połączenie na recepcji zostało odebrane. - Dzwonił pan.

- Mógłby pan łaskawie pofatygować się na dół, przesyłka do odebrania. Starszym człowiekiem będzie się wysługiwał, co też kochany pan Kim wyczynia z tym dzieciakiem, skaranie boskie... - Biadolił, a jego głos cichł z każdym, ciężkim krokiem.

Chłopak tylko przewrócił oczami i zawczasu otworzył drzwi, oczekując wizyty zrzędliwego mężczyzny. Dźwięk windy rozległ się na korytarzu już chwilę później, następnie usłyszał ciężki oddech, odbijający się od ścian prawego korytarza i ostatecznie siwowłosy stanął tuż przed nim, dzierżąc w dłoniach dwie papierowe torby i spory karton. Ten ekologiczny, od jedzenia.

- Na nazwisko pana Kima, ponoć prosił o bezzwłoczne dostarczenie. Opłacone. - Sapnął, wpychając wszystko zaskoczonemu nastolatkowi, skłonił się lekko i z powrotem zniknął w labiryncie przejść, klnąc pod nosem.

Taehyung nie wspominał o żadnej paczce. Często zamawiał przeróżne rzeczy, od jedzenia, przez akcesoria i bibeloty, do całych kolekcji ubrań. Najczęściej odbierał je pan Kang i przynosił na górę. Obcy nie mieli wstępu do kamienicy, staruszek bardzo tego pilnował. W każdym razie, Kim zawsze informował go ze sporym wyprzedzeniem, jeśli przesyłka miała pojawić się pod jego nieobecność. Może zapomniał i właśnie w tej sprawie do niego dzwonił.

Wzruszył ramionami, stopą zamykając drzwi, a następnie skierował się do kuchni w celu sprawdzenia zawartości paczek. Jakież było jego zdziwienie, kiedy w jednej z toreb dostrzegł tony schludnie zapakowanego jedzenia, całe dania w czarnych pojemnikach i wiele dodatków, nawet napoje. W pudle zaś znalazł same produkty, warzywa i owoce, które tolerował w swojej diecie, makarony do zalania wrzątkiem, sosy do podgrzania, suche przekąski i mrożonki z zielonym znaczkiem. Zajrzał do ostatniej torby w nadziei na znalezienie jakichś słodyczy i czegoś cudownie niezdrowego, ale zamiast tego powitał go bukiet czerwonych róż w parze z przychodzącą wiadomością.

T.

Dbaj o siebie, maleńki >


Fioletowowłosy prychnął cicho, odstawiając podarunek na bok. Głupie przewalanie kasy na kwiatki. Przecież mieli w mieszkaniu całą mssę roślin.

- Szpiegujesz mnie? - Warknął, jak tylko starszy odebrał połączenie.

- Witaj, maleńki, jak dobrze jest usłyszeć twój słodki głos - Parsknął kpiąco blondyn.

- Skąd wiedziałeś, że nie kupiłem jedzenia? - Przełączył rozmowę na tryb głośnomówiący i zaczął rozpakowywać torby, umieszczając połowę w lodówce, połowę w żołądku.

- Nie kupiłeś? - Taehyung udał zaskoczenie, ale słysząc narastającą irytację kochanka, odpuścił - No już, bo się zadławisz.

- Czyli jednak mnie szpiegujesz, popaprańcu!

- Nie mówi się z pełnymi ustami. - Przypomniał, wzdychając cicho. - Pan Kang zadzwonił do mnie z dzienną dawką pretensji. Podobno tym razem ofiarą padła jedna z wind.

- Gówno prawda.

- Skarbie, mamy monitoring.

Chłopak fuknął cicho, wpychając do ust kolejny kawałek kurczaka.

- Ledwie ją drasnąłem.

- Pan Kang wysłał mi to nagranie.

- Pieprzony kabel - Mruknął, otwierając kolejne pudełko.

- Pan Kang kocha tę kamienicę i zajmuje się nią odkąd pamiętam, bądź dla niego milszy - Poprosił mężczyzna, a Jeongguk w tle usłyszał niewyraźne nawoływania. - Co z roślinami w sypialni?

No tak, przecież Kim był w pracy.

- Jak zjem to podleje.

- Jeśli wystygło odgrzej w mikrofali, ona naprawdę cię nie zabije, kochanie.

- Jasne, pa. - Zakończył połączenie i obrócił się szybko, rzucając urządzeniu mordercze spojrzenie. - Po moim trupie.

Poza tym, wcale nie wystygło. No i nie miał czasu na takie bzdety. Dochodził wieczór, a on musiał jeszcze nakremować się balsamami i zadbać o rośliny. Nie tym razem, mikrofalówko.


◦◦◦

Wybaczcie wszystkie błędy, miłego wieczorku x

chapter for my bby, ily ( ˘ ³˘)

Continue Reading

You'll Also Like

69.2K 2.6K 34
Połówka złamanego serca nie uleczy drugiej złamanej połówki.
4.7K 307 39
Wiadomości Stray kids czasem też opisówki w celach humorystycznych : 3 Shipy: Hyunlix Minsung Jeongchan Może Changmin
49.3K 5.4K 47
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
13.4K 2.4K 16
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...