Wczoraj po testach odstawiliśmy Gabo pod Irs i wróciliśmy do domu. Długo jeszcze z tatą rozmawialiśmy na temat tego jak to wszystko będzie teraz wyglądać. Obaj byliśmy bardzo podekscytowani przez co nie mogłem wczoraj zasnąć i jestem dzisiaj bardzo zmęczony.
- Cześć mistrzu- przywitał mnie na wejściu Adrian
- Cześć chłopaki - przywitałem się z wszystkimi po czym ruszyłem w kierunku sali w której miałem mieć lekcje. Chciałem jeszcze przed lekcjami pogadać z Gabo ale mi się nie udało ponieważ zadzwonił dzwonek. Jeszcze kilka razy w ciągu dnia szukałem mojego młodszego brata ale go nie znalazłem. Spotkaliśmy się dopiero przed szatnią chwilę przed treningiem.
- Gabo zaczekaj chwilę- zatrzymałem go przed szatnią i gdy Ricky i Dede odeszli kontynuowałem- Możemy porozmawiać?
- Tak pewnie - uśmiechnął się do mnie nie pewnie
- Słuchaj ja wiem że to trudne. Dla mnie to też nie jest łatwe.
- Wiem Lorenzo ale po prostu nie mogę się z tym oswoić
- Rozumiem cię ale jesteśmy braćmi i pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć-powiedziałem do niego kładąc mu rękę na ramieniu.
- Dzięki- uśmiechnął się do mnie- Nie mówmy na razie o tym nikomu. Dobrze?
- Okej jasne nie ma problemu
- Przynajmniej do póki nie będziemy mieć wyników
- Dobra - po tym weszliśmy do szatni
- Witajcie panowie- zaczął Francisco gdy już byliśmy przebrani- Dzisiaj będziemy ćwiczyć rozegrania taktyczne i zagramy w luźną gierkę.
- Jasne trenerze!- powiedzieliśmy równo
- Trenerze kiedy przyjedzie ten nowy zawodnik- zapytał Dede
- Już niedługo się tu pojawi. A teraz na trening!
Ruszyliśmy na trening. Byliśmy z Gabo w jednej drużynie. Był z nami jeszcze Ricky i Leo. Ćwiczyliśmy różne warianty rozegrania. Obaj z Gabo byliśmy dzisiaj nieco rozkojarzeni. Miałem nadzieje że nikt nie zauważył.
- Panowie przerwijcie na chwilę- powiedział trener a my zauważyliśmy nadchodzącego Vito z jakimś chłopakiem- To jest Martin - powiedział trener gdy chłopak podszedł bliżej nas
- Cześć- zawołaliśmy wszyscy. Chłopak wydawał się być dziwny ale byłem kapitanem i to ja musiałem go przywitać
- Witaj w drużynie złotych jastrzębi- zacząłem- Jestem kapitanem tej drużyny i w imieniu nas wszystkich chciałbym cię przywitać.
- Mhm tak to bardzo miłe dziękuje- powiedział z taką wyższością i zarozumiałością że miałem ochotę go uderzyć
- Martin dzisiaj nie będzie z wami trenować ale obejrzy wasz trening - powiedział do nas Vito
- A teraz wracajcie do treningu. Ćwiczymy akcje ofensywne. W jednej drużynie z bramkarzem będą Adrian Dede, Ricky, Lucas, Leo, Mariano i 14 reszta prowadzi atak na bramkę. Gabo, Lorenzo jesteście głównie odpowiedzialni za to ćwiczeni. Chcę zobaczyć między wami współpracę. Zaczynamy!
* Martin
Stanąłem obok Vito i obserwowałem trening. Nie podoba mi się że nie mogłem już dzisiaj zacząć trenować. Obserwowałem głównie 2 osoby. Tych z numerami 9 i 10.
- Vito kim są ci z numerem 9 i 10 - zapytałem
- To Lorenzo i Gabo nasi najlepsi zawodnicy.-odpowiedział mi
- Najlepsi?- nie wyglądali na szczególnie dobrych
- Tak. To oni są motorem napędowym tej drużyny. Cały zespół na nich polega.
- Nie wyglądają na aż tak dobrych- powiedziałem pewnie
- Tak rzeczywiście dzisiaj są trochę rozkojarzeni ale drużyna wie że zawsze mogą na nich polegać. Kiedy przychodzi trudny moment w meczu wystarczy podać im piłkę- uśmiechnął się zadowolony- Sam się pewnie wkrótce przekonasz
* Lorenzo
Trochę nie szło nam to ćwiczenie. Nie mogłem się skupić myślałem tylko o tym jaki będzie wynik testu dna i Gabo chyba miał podobnie. Mimo wszystko trening nie poszedł aż tak źle.
- Dobrze na dzisiaj wystarczy. Możecie iść do szatni. - Wszyscy ruszyliśmy w kierunku szatni- Gabo! Lorenzo! zostańcie na chwilę- powiedział gdy zbieraliśmy się z boiska. Obaj podeszliśmy do niego
- O co chodzi trenerze- zapytał Gabo
- Wszystko dobrze? Byliście dzisiaj rozkojarzeni.- zapytał trener
- Trenerze jesteśmy po prostu zestresowani nadchodzącymi meczami.- powiedziałem zerkając na Gabo
- Tak dokładnie trenerze. Jak sam trener powiedział jesteśmy odpowiedzialni za drużynę - ciągnął Gabo
- Tak i staramy się wspierać drużynę. A dzisiaj był jeszcze ten nowy chłopak z drużyny chcieliśmy się pokazać z dobrej strony. Staramy się wspierać drużynę jak możemy - mówiłem dalej
- Chłopcy nie chciałem zrzucić na was odpowiedzialności. Nie o to mi chodziło. Chciałem po prostu zaznaczyć że jesteście ważni dla tej drużyny. Jastrzębie to wy i macie to udowodnić a nie stresować się tym że jesteście odpowiedzialni za drużynę. Jestem dumny że mam takich zawodników w drużynie i myślę że wasi koledzy też tak myślą.
- Dziękujemy trenerze- powiedział trener
- Czy na pewno tylko o to chodzi?
- Tak trenerze ale już jest wszystko okej - próbowałem uspokoić trenera
- Dobrze idźcie już do szatni- ruszyliśmy w kierunku szatni