Transformers 4: The Betrayal

נכתב על ידי SelenHoward

11.2K 844 8.7K

Jednostka wojskowa miała być azylem dla zamieszkałych tam Autobotów, jednak z czasem przestała pełnić należyt... עוד

Przed przeczytaniem - notatka od autorki
Prolog
Rozdział 1: Jak zabiłem swoją dziewczynę
Rozdział 2: The truth
Rozdział 3: Hope is the last thing ever lost
Rozdział 4: Pojednanie rywali
Rozdział 5: Przebudzenie
Rozdział 6: I only wanna disappear
Rozdział 7: All I want is to be your savior
Rozdział 8: Am I becoming a hologram?
Rozdział 9: Should I stay or Should I go?
Rozdział 10: Zły omen
Rozdział 11: Every cloud has a silver lining
Rozdział 12: Niekoniecznie miłe spotkanie
Rozdział 13: First impression
Rozdział 14: Pierwsze koty za płoty
Rozdział 16: Ślubuję ci...
Rozdział 17: Samookaleczanie się jest czasem spoko
Rozdział 18: Milczenie owiec
Rozdział 19: Cause sometimes to stay alive you gotta kill your mind
Rozdział 20: Jak z wypadu na pizze zrobić krwawą jatkę
Rozdział 21: Koszmar nigdy nie zniknął
Rozdział 22: Nowy ład
Rozdział 23: Lier, lier, pants on fire
Rozdział 24: Rotten to the core
Rozdział 25: Przybysz
Rozdział 26: Mleko się rozlało
Rozdział 27: Trust no one
Rozdział 28: Zamieszki
Rozdział 29: I've lost
Rozdział 30: Denial, Anger, Bargaining, Depression
Rozdział 31: I would do anything for you
Rozdział 32: In the end, it's Him & I
Rozdział 33: Dobre podejście to podstawa
Rozdział 34: Zabawa w autoboty i decepticony
Rozdział 35: Cause victory is mine
Ważna informacja
Rozdział 36: Konkurs na najwygodniejszy alt mode
Rozdział 37: All we do is drive
Wywiad z bohaterami cz. 1
Wywiad z bohaterami cz. 2
Wywiad z bohaterami cz. 3
Rozdział 38: Jak zdenerwować lidera autobotów i nie dać się zabić
Rozdział 39: Znalezione niekradzione
Rozdział 40: The memories never end when gravity pulls you in
Rozdział 41: Memories
Rozdział 42: Hide nie pierdzieli się w tańcu
Rozdział 43: Triggered
Rozdział 44: Ojcowska gadka
Rozdział 45: Macanki cacanki
Rozdział 46: The Spy
Rozdział 47: Prowokacja
Rozdział 48: Uciekanie od problemów to moje hobby
Rozdział 49: Sari
Rozdział 50: Jak w 5 minut stać się bezdomnym
Rozdział 51: Sekrety wychodzą na jaw
Rozdział 52: Breakfast in bed
Rozdział 53: Z moich wad składasz origami
Rozdział 54: I need a new leader, we need a new Luden
Rozdział 55: The matter of trust
Rozdział 56: All we do is think about the feelings that we hide
Rozdział 57: Przyjaciele tak na siebie nie patrzą
Rozdział 58: Demony przeszłości
Rozdział 59: Truth or dare cz.1
Rozdział 60: Truth or dare cz.2 (18+)
Rozdział 61: To nie ja, to hormony
Rozdział 62: Witaj w domu
Rozdział 63: Pierwsze koty za płoty
Rozdział 64: Cynamon
Rozdział 65: Cynamon cz. 2 (18+)
Rozdział 66: Ściany mają uszy
Rozdział 67: Kto z mieczem wojuje...
Rozdział 68: The hardest things to say

Rozdział 15: Zapłata

179 15 107
נכתב על ידי SelenHoward

Większość zadań chłopcy wykonywali bez zarzutów. Byłam z nich niemal dumna. Piętą achillesową Knockouta było zdecydowanie bieganie. Bardzo szybko się męczył. Mimo, że udało mu się przebiec kilkanaście kółek wokół koszar na czas, wyglądał jakby miał skonać. Cały zlany potem, ciężko dyszał, a jego mina przypominała chorego na dżumę. Sideways ze wszystkim radził sobie raczej dobrze. On także był zmęczony, jednak do poziomu jego poprzednika wiele mu brakowało. Był dobrze zbudowany, umiał wykonywać wszystkie czynności jakie kazano mu robić podczas testu, posiadał determinację. Nie wiem co nakręcało go, by tak bardzo się starał? Czyżby chęć zostania tu z nami? Cieszyłam się. Ogromnie się cieszyłam, że może do nas dołączyć. Dzieli go od tego jedynie kilka ćwiczeń i podpis generała. Wtedy oficjalnie będzie jednym z nas.

Uśmiechnęłam się do chłopców, którzy odpoczywali po skończonych testach na bieg. Dino śmigał jak szalony. Nie wyglądał na bardzo zmęczonego, choć później dotrzymywał towarzystwa Swipowi, który zmuszony ściągnąć rolki, robił okrążenia wolniej. Skarżył się też, że boli go kostka. Na szczęście ostatnie zadania nie wymagały dużego nacisku na stopy. Podciąganie na drążku i pompki. Nie było aż tak źle. Podeszłam do każdego z nich z osobna i dodałam otuchy. Chwilę potem odeszłam na swoje miejsce, koło Ironhide'a, któremu przeszły już poranne dąsy. Było dobre dwie godziny po obiedzie. Wcześniej trwały przygotowania do egzaminu. Oprócz naszych czterech przyjaciół do testu przystąpiło jeszcze trzech chłopaków. Jeden dość dużej postury, dwaj kolejni byli zbudowani całkiem dobrze. Młodzi, o kasztanowych włosach. Bracia. Byli bardzo do siebie podobni. Grubszy, który miał na imię Sam, był bardzo otwarty na innych. Dwaj pozostali nieco mniej. Patrzyli na nas jak na kosmitów. No, oj, to znalazłam porównanie. Nie mylili się, w każdym razie trzeba im było dać do zrozumienia, że nie mamy zamiaru ich zjeść. Czy coś takiego.

Sam również radził sobie dobrze. Mogłam nieco zwątpić, jednak nigdy nie lubiłam oceniać po wyglądzie. Nie był niewiadomo jak otyły, zwyczajnie różnił się od innych żołnierzy. Mimo to, jednak kondycję miał jak nie jeden z naszych. Kibicowałam mu, tak samo jak czwórce naszych przyjaciół. Miał w sobie potencjał, ponadto dowiedziałam się, że przystępuje do wojska nie tylko by chronić ojczyznę, co postawił na pierwszym miejscu, ale też pragnie poprawić swój wygląd i wierzy, że wojsko mu w tym pomoże. Należało być dobrej myśli. Wierzyłam, że się uda.

Optimus objął mnie czule od tyłu. On także obserwował poczynania rekrutów. Oznajmił mi, że Sentinel poszedł do swojego pokoju i raczej nie wyjdzie z niego do kolacji. Przytaknęłam.

- Mamy czas dla siebie - mruknął zadowolony.

- Nie ma go zbyt wiele. Mamy dziś uroczyste powitanie kotów w szeregach - przypomniałam mu.

- Znajdziemy chwilę, by spędzić ją razem - odparł uparcie, a ja uśmiechnęłam się z tego powodu. Czas, który dzieliłam z Optimusem był niesamowity. Nie mogłam uwierzyć, że minęły zaledwie dwa miesiące odkąd ze sobą jesteśmy, a my byliśmy ze sobą zżyci, jakbyśmy dzielili ze sobą przynajmniej kilka lat. Ale było to uczucie niesamowite i przyjemne. Cieszyłam się z każdej chwili spędzonej z Primem. Był niesamowitą osobą. Troszczył się, dbał, szanował, kochał, ale i potrafił być surowy. Oprócz tego, że był moim facetem, był także przyjacielem, oraz liderem. Cała ta przygoda trwała dwa miesiące. Nie odczułam tego. Miałam wrażenie, że minęło niewiele dni. A było ich prawie sześćdziesiąt. Będzie jeszcze więcej. Mam wielką nadzieję, że nasza dziwaczna "rodzinka" będzie trwać jak najdłużej. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez autobotów. To oni są moim życiem. Zacisnęłam ręce na dłoniach Optimusa - dwa miesiące... - pomyślałam wzdychając - całe wakacje.

I wtedy mnie olśniło. W zasadzie czułam się bardziej, jakby kopnął mnie prąd. Szkoła...

Przeprosiłam moich przyjaciół, ale wyjaśniłam, że muszę udać się na chwilę do domu. Prime mocno nalegał, by jechać ze mną. Tym razem odmówiłam, nie widząc sensu, by czekał na mnie pod domem. Los widocznie bardzo nalegał, bym przeżyła konfrontację z mamą. No cóż, w końcu musiał nadejść ten dzień. Powinnam posłuchać rady Knockouta, który akurat teraz wykonywał zlecone mu ćwiczenie egzaminacyjne. Moja holoforma zniknęła na chwilę, by zaraz pojawić się w alt mode stojącym na parkingu. Odpaliłam wóz. Moje ręce zacisnęły się na kierownicy.

- Będziesz dzielna - przykazałam sobie - Musisz.

Podczas drogi do domu obmyślałam co mogę powiedzieć mamie, jednak mój mózg nie proponował mi żadnych ciekawych ofert. Moja kreatywność wygasła. Spojrzałam się na bransoletkę, która wisiała na moim nadgarstku. Dzisiejszy prezent od Optimusa bardzo błyszczał. Podobał mi się. Ogólnie lubię błyskotki. Mimo, że ta wyglądała jak wylosowana z automatu za monetę, doceniłam gest mojego ukochanego. Starał się jak tylko mógł, by mnie uszczęśliwić. Niemal zawsze. Moje myśli przeniosły się do innego tematu. Była nim szkoła. Zaczynam ostatnią klasę. Nie mogę odpuścić, nie rzucę jej, by być z autobotami. To będzie głupie, prawda?

Nie zauważyłam, jak szybko znalazłam się przed domem. Wyszłam z auta i skierowałam się w stronę drzwi mieszkania. Dawno tu nie byłam. Tęskniłam za tym miejscem. Pociągnęłam za klamkę, lecz drzwi odmówiły mi posłuszeństwa. Użyłam więc dzwonka. Znana mi od dziecka melodyjka, rozbrzmiała niemal w całym domu. Fonia unosiła się przez kilka sekund. Gdy nie doczekałam się żadnej reakcji ze strony domowników, zadzwoniłam raz jeszcze. Tym razem wyraźnie dało się słyszeć kroki. Z każdą chwilą stawały się wyraźniejsze, więc gotowa na spojrzenie matce w oczy, strzeliłam sobie z palców. Drzwi zaskrzypiały, chwilę po przekręceniu zamka, a w przejściu napotkałam zatroskaną mamę. Od razu uraczyła mnie ogromnym uściskiem, który chciałam zakończyć jak najszybciej w wyniku utraty powietrza.

- Nareszcie! - odezwała się w końcu - mogę ci wszystko wytłumaczyć!

Tymi słowami zaprosiła mnie do środka.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(Optimus)

Ćwiczenia nie trwały zbyt długo. Dobiegły końca jakieś pół godziny po wyjściu Selen. Uczestnicy odpoczywali, a egzaminujący, czyli Roger i Patrick, który tym razem nie zachowywał się nieuczciwie, udali się do gabinetu generała, by omówić wyniki i wziąć od niego podpis. Stanąłem obok Dino, który rozciągnął się po kilku minutach leżenia na trawie. Podczas, gdy każdy z podchodzących do testu miał ochotę położyć się i nie wstawać, Dino tryskał entuzjazmem i energią. To był bardzo ruchliwy bot. Myślałem, że z czasem mu przejdzie, jednak wygląda na to, że to jego wyjątkowy styl bycia. Mogłem przyrównać do niego mojego syna. Bumblebee również uwielbiał się ruszać. Nie było go przy nas, ponieważ wraz z bliźniakami urządzali sobie jakieś zawody na boisku z tyłu koszar. Rano widziałem jak biega po podwórzu. Po kim to ma? Sam należałem raczej do tych, którzy lubią leżeć i odpoczywać, Ariel, mimo, że była nie raz zakręcona i lubiła od czasu do czasu się poruszać, także nie dorównywała energii Bee. Cóż, wciąż jest dzieckiem, a to leży w ich naturze, by szaleć i być w ciągłym ruchu. Nie raz musiałem śledzić poczynania malca, by nie stracić go z oczu. Na Cybertronie łatwo było o zgubienie takich nieposłusznych młodzików.

- Myślę, że test zdacie pozytywnie - zagadałem do czerwonowłosego autobota. Ten spojrzał się na mnie z uśmiechem.

- Też tak uważam - przytaknął - generalnie nas nie gnębili, nie to co na Cybertronie, w Imperium. To było piekło.

- Owszem - zgodziłem się. W prawdzie nie mogłem pochwalić się swoim doświadczeniem, ponieważ potraktowali mnie wyjątkowo dobrze. Cóż, syn jednego z Sześciu Wspaniałych nie mógł przecież być wystawiony na najgorsze warunki, jednak byłem świadkiem tego jak podczas egzaminów wstępnych do wojska Imperium Autobotów, traktowano kadetów. Nie brali jeńców. Jeśli można tak to nazwać. Wszystkich dotyczyły bardzo ostre procedury. Albo byłeś twardy i zdawałeś, albo wypadałeś na początku. Z tego zachowania autobotów byłem niezadowolony, jednak brałem pod uwagę, że Ultra Magnusowi zależało na tym, by jego armia była samą elitą - Niedługo się dowiemy, czy nasze myśli wiążą się z rzeczywistością.

- Ewentualnie trzeba będzie wrócić na Cybertron i nas zabiją pieski Lockdowna - westchnął Sideswipe. Nie należał do optymistów.

- Na to nie zezwolę. Dopóki jesteście na Ziemi, nic nam nie grozi. Ani ze strony Lockdowna ani Imperium.

- Nie pociesza mnie fakt, że nie wiemy kto ma być tym potężnym wrogiem, o którym we śnie mówił ci Sentinel - powiedział Swipe.

- Będę się starał uzyskać od ojca wszelkie informacje, które mogą nam się przydać w rozmyślaniu nad tym, co wiąże się z naszym nowym wrogiem. Musimy okazać memu ojcu zrozumienie, oraz uzbroić się w cierpliwość.

- Powiedz to typowi, który w każdej chwili może zaatakować - burknął.

- Hej, dowiemy się kim jest nasz przeciwnik, po prostu dam ojcu czas. Być może już dzisiaj wieczorem spróbuję coś od niego uzyskać. Przynajmniej jakąś małą podpowiedź - oznajmiłem.

- Trzymam kciuki szefciu - odparł Dino uśmiechając się szeroko. Przytaknąłem. Rozejrzałem się dookoła. Ciekawe czy Selen daje sobie radę z rozmową?

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(Selen)

- Czy teraz rozumiesz, że nie miałam wyjścia? - zapytała mama z iskrą nadziei w oczach. Nie było tego tak dosłownie widać, jednak po prostu wiedziałam, że zależy jej, abym zrozumiała. Wytłumaczyła mi to, co generalnie już doskonale wiedziałam. Posłuchałam jednak jeszcze raz, by na świeżo zdecydować co dalej. Z resztą co tu można postanowić? Miałam do wyboru odcięcie się od rodziny, ponieważ mnie oszukano, bądź zrozumienie, że było to dla mojego dobra i zaakceptowanie całej mojej przeszłości. Wybrałam opcję drugą. Jak zapewne każdy o zdrowym rozsądku. Owszem, świadomość tego kim jestem, kim na prawdę jestem, była ogromnie przytłaczająca. Ciężko mi było to wszystko poukładać w głowie. Mój ojciec, mój prawdziwy dom, moja postać. Tak. To stanowczo za dużo jak na dwudziestolatkę. Szaleństwo.

- Rozumiem - odparłam i zanurzyłam usta w ciepłej herbacie. Wyczułam aromatyczną woń porzeczki. Była to moja druga ulubiona herbata, zaraz po truskawce-mango. Przez chwilę panowała cisza. Szukałam słów, pytań dotyczących całej mojej egzystencji, ale chwilowo zamiast nich w mojej głowie panowała pustka. Mama postanowiła zaryzykować odezwanie się.

- Jutro rozpoczęcie roku. Wszyscy uczniowie szkoły, która została zniszczona w wyniku wojny zostaną przeniesieni do budynku zastępczego...rozumiem, że jednak nie będziesz uczęszczała...

- Żartujesz? - zapytałam - to ostatni rok. Matura. Nie zaprzepaszczę tylu lat nauki, ponieważ jestem z innej rasy. Nikt nie musi wiedzieć o tym, że to jaką mnie widzą to zwykła holoforma.

- Jak pogodzisz naukę w szkole z obowiązkami żołnierza, autobota? - zapytała. Zwiesiłam głowę w głębszym zastanowieniu.

- Cóż, póki co nie mamy konkretnych wieści o kolejnym zagrożeniu, a jedyna osoba, która może coś wiedzieć nie należy do rozgadanych, więc cała procedura przygotowywania do walki trochę zajmie. Zatem mogę sobie odpuścić na jakiś czas codzienne przesiadywanie tam od świtu do nocy. Mam do tego prawo, gdyż jestem jeszcze uczennicą. Będę do nich przychodzić wieczorami. Dowiadywać się o wszystkim co najważniejsze. A resztę czasu spędzę w szkole. Jakoś dam radę.

- Jeśli tak uważasz, wierzę ci - powiedziała - tak jak wierzę, że mi kiedyś wybaczysz.

- Wybaczyłam - powiedziałam niemal od razu - nie miałam powodu by tego nie zrobić. Powiedz mi tylko, Jaden wie, że on też...

- Mam zamiar mu powiedzieć... - Mój wzrok był chyba bardzo wymowny, skoro mama przygryzła wargę i westchnęła spuszczając wzrok - powiem mu. Dziś wieczorem. Ma prawo wiedzieć.

- Boisz się jak to przyjmie? - zapytałam kończąc herbatę.

- Boję się wszystkiego. Jak zareaguje, co zrobi z tą informacją... jest młodym dzieciakiem, nie wiem co może mu wpaść do głowy. Może się chwalić umiejętnościami przed kolegami, może komuś grozić...

- Wiem, że nie jest łatwo - odparłam - sama muszę robić wiele ćwiczeń aby nauczyć się kontrolować tą "mechaniczną mnie", a co dopiero Jaden. Jeśli chcesz mogę z tobą zostać. Jakoś pomóc...

- Nie, masz dziś tą całą uroczystość, powinnaś iść. Zrobię to sama - powiedziała.

- Będę mogła zabierać Jadena do wojska. Autoboty mogą pomóc mu się oswoić, mogą też nauczyć go tego co musi umieć. Kontroli. Rozsądku. Odpowiedzialności. To mu nie zaszkodzi, a z pewnością się przyda.

- Byłoby dobrze, gdyby mógł być bezpieczny. Sam sobie może być zagrożeniem.

- Wiem. Dlatego zrobię co w mojej mocy, by znalazł się pod opieką najlepszych.

Pod koniec rozmowy zaniosłam kubek do zlewu i zalałam go wodą. Weszłam do pokoju, by poszukać ciuchów na jutrzejsze rozpoczęcie roku. Wyjrzałam za okno, by upewnić się czy mój alt mode stoi na swoim miejscu. Oczywiste, ze stoi. Gdzie miałabyś pójść, Selen? Po chwili zajęłam się szykowaniem ubrań. A to jak wiecie, wcale nie jest proste...

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Szła w stronę pokoju, tymczasem o drzwi jej mieszkania opierał się mężczyzna, na którego samą myśl, dziewczynę przechodziły dreszcze. Mężczyzna o głębokich, szarych oczach stał tak już dłuższą chwilę, zastanawiając się jak zemścić się na dziewczynie, która jego zdaniem wyrządziła mu tak wiele złego. Tylko co ma zrobić? Poczekać, aż dziewczyna zaśnie? Poczekać aż zostanie sama? Uderzyć od razu? Marzył o tym, by jak najszybciej zakończyć całą ich historię. Choć wciąż wahał się co uczynić.

Poderwał się z miejsca i ruszył w stronę srebrnego audi, czyli alt mode Selen. Dotknął dłonią maski auta przeszywając wóz wzorkiem. Obszedł go dookoła, a po chwili podniósł wzrok na okno, które znajdowało się w ścianie jej pokoju. Było zasłonięte. Mężczyzna oblizał spierzchnięte wargi, a po chwili wyjął sztylet zza pleców i obrócił go w dłoni.

- Mogłaś działać na moich zasadach, kochana - mruknął - może inaczej by się to wszystko potoczyło.

Barricade podniósł swój sztylet do góry, nad maską audi.

- Teraz zapłacisz za wszystko - warknął.

- Nie wydaję mi się - usłyszał głos za sobą. Znajomy, jednak dawno już nie słyszany.

- No proszę, proszę - zagwizdał odwracając się teatralnie w stronę intruza, który przeszkodził mu w realizacji planu - Starscream, ty tutaj?

- Nie próbuj odwracać kota ogonem, zdrajco - mężczyzna o piaskowych włosach splunął na podłogę, a po chwili odblokował pistolet - powinienem cię zabić już dawno. Ale nie zaszkodzi, jak zrobię to teraz.

- Śmiało - odparł Barricade przełykając ślinę.

Rozległ się huk strzału.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

(Selen)

Wystrzał spowodował, że zamarłam. Byłam właśnie w trakcie wyciągania sukienki z szafy. Chciałam ubrać nową, białą, którą kupiłam będąc w mieście z Sidewaysem. Rozmyślania nad akcesoriami przerwał mi wyżej wspomniany huk. Rzuciłam sukienkę na łóżko i natychmiast podeszłam do okna. Gdy podniosłam roletę mało nie dostałam zawału. - Co tu robisz?! - krzyknęłam wystraszona. Mężczyzna wszedł do środka i chwycił mnie za rękę, którą usilnie próbowałam zabrać.

- Hej, nie myślałaś chyba, że tak łatwo się mnie pozbędziesz. Oboje wciąż żyjemy, więc nasza umowa wciąż obowiązuje. Właśnie zabiłem Barricadea. Planował cię skrzywdzić. Widzisz? Uchroniłem cię, co jest jednoznaczne z wywiązaniem się z mojej części umowy. Teraz czas na twoją.

- Zabiłeś Barricadea? - zapytałam, by upewnić się czy dobrze usłyszałam. To by oznaczało koniec mojego koszmaru. Koniec strachu, że ten psychol może być wszędzie... To jest zbyt piękne.

Starscream dotknął mojej twarzy. Lekko się odsunęłam.

- Zrobiłem to dla ciebie - powiedział, a po chwili się uśmiechnął - a właściwie dla chwili, jaką niedługo przeżyjemy. Zapłata.



המשך קריאה

You'll Also Like

49.9K 1.8K 112
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
12.3K 579 23
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
225K 8.2K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
21.3K 1.1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...