Układ

Oleh aksaver

91.2K 2.8K 1.5K

Jako przyszła prawniczka wiedziałam, że w swoim życiu będę mieć do czynienia z różnymi umowami. Wiedziałam od... Lebih Banyak

Wstęp
Prolog
1. Świrnięta romantyczka
2. Para idealna
3. Trening rzecz święta
4. Za przeproszeniem
5. Mały wypadek
6. Parszywa suka
7. Fresa
8. Żarty
9. Plantacja truskawek
10. Umowa
11. Poderwać chuja
12. Atuty
13. Fanka oversize
14. Korepetycje z uwodzenia i flirtowania
15. Partnerzy w zbrodni
16. Nigdy
17. Pijany królik w okularach
18. Niczym anioł
20. Lwy z Leicester górą!
21. Lubię Connora
22. Picasso
23. Sen nocy letniej
24. Uroczo-seksowna
25. Pierzony ranking
26. Moje gratulacje
27. Pierdolone truskawki
28. Oj Clare, Clare
29. Zakochana idiotka
30. Jak romantycznie
31. Korepetycje z życia
32. Twój KOLEGA
33. Mój chłopak
34. Mi Fresa
35. Rozumiemy się?
36. Jak domek z kart
Epilog
Dodatek
Podziękowania + info co dalej

19. Do kina czy na film?

1.1K 32 10
Oleh aksaver

Siedziałam już po raz kolejny na stołówce z Connorem, Liamem i całą jego paczką, ponieważ wybłagała mnie o to Cure.

Obawiałam się reakcji innych, ale jak się okazało ani wtedy ani teraz nikogo to nie poruszyło. Dobra, może parę osób spojrzało w naszą stronę, bo jakże nie spojrzeć na tych chłopaków, którzy emanowali pewnością sebie i testosteronem.

O boże... czy ja serio tak pomyślałam.

Ale tak; to było tyle.

Zero szeptów, zero szoku, żadnej sensacji. No cóż... nie byliśmy w filmie o nastolatkach, z którym głównie czerpałam istotne informacje. To było prawdziwe życie, a nie fabuła High School Musical.

Trochę szkoda, nie? Kto by nie chciał swojego Troya?

Za pierwszym razem naprawdę obawiałam się wspólnego lunchu. Zwłaszcza, że rzadko tu bywałam. Raczej wszystkie dłuższe przerwa czy okienka spędzałam w bibliotece, a z kolei Cure zawsze miała do zrobienia pełno innych, ważnych, dosłownie na "już" rzeczy związanych z samorządem. A gdy już chcieliśmy coś wspólnie zjeść, to robiliśmy to poza szkołą.

Jednak chłopaki jak twierdzili, nie mogli bezwstydnie zawieść innych ludzi, którzy czekali na ich zobaczenie.

Taka cena popularności ~ cytat by Josh Jones.

Idioci, wszyscy bez wyjątku.

Więc czemu się z nimi zadawałam? I lepsze pytanie; czemu mi się to podobało?

– Wiecie, że rok temu byliśmy w drodzę do Dublina? – zapytał Rhys, siedzący naprzeciwko mnie. – Dostałem powiadomienie na Instagramie.

– To był zajebisty czas – podłapał szybko Josh, ożywiając się nagle.

Przez cały czas siedział z głową na blacie, mrucząc, że to wszystko przez jego intensywną noc, ale mimo wszystko i tak było warto. Nie dopytywałam, o co chodziło. Chyba wolałam nie wiedzieć, dając tylko miejsce do popisu mojej wyobraźni.

– Nie przypominaj mi – burknął Connor, który znajdował się obok.

Spojrzałam na niego przez ramię, próbując coś wyczytać z jego miny, ale było to tylko marnowanie czasu, ponieważ jego twarz nie wyrażała za wiele. Przeciwnie do reszty jego przyjaciół, którzy pośmiewywali się pod nosem. Jedynie ja i Cure siedziałyśmy zdezorientowane, ewidentnie nie mając o czymś pojęcia.

– Przestań Siódemka – mruknął, nadal się śmiejąc. – Dobrze wiem, że to była najlepsza noc w twoim życiu.

– Nie przeginaj Ósemka.

– Chcę wiedzieć? – wtrąciłam się, patrząc najpierw na jednego a potem na drugiego.

– Nie – odezwał się od razu Connor.

Jednak w tym samym momencie jego przyjaciel rzekł:

– Tak.

– To tak czy nie? – zaśmiałam się, upijając łyk soku i bawiąc się zakretką.

– Oczywiście, że tak. Jeśli chcesz, by ten dzień stał się jeszcze piękniejszy!

– A będzie coś kompromitującego Connora? – zapytałam dosłownie po chwili, wywołując tym dziwne spojrzenia innych.

Jednak nie patrzyli na mnie, tylko na siebie nawzajem.

Co takiego, powiedziałam?

– Connor – prychnęła Sky.

Dziewczyna była przeważnie była wredna, ale dało się do tego przywyknąć. Po prostu ją zignorowałam.

– Oj będzie – mruknął śpiewająco Liam, przez co naraził się na ostry wzrok Danielsa.

– To chcę.

Chłopak od razu zaczął opowiadać o jednym z wyjazdowych meczów. Z tego co zrozumiałam, to jakiś bardzo ważnym – finałowym. Po wygraniu cała drużyna poszła świętować. Do rana bawili się tylko nieliczni; w tym właśnie oni. Postanowili więc trochę podkręcić rozrywkę i założyć się z Connorem o to, że nie przebiegnie nago po deptaku.

Oczywiście jak to miał Connor Daniels w zwyczaju – podjął się wyzwania i tak latał nad ranem ze swoim przyrodzeniem na wierzchu, narażając na ten widok innych.

– Chciałabym to zobaczyć – zaśmiałam się.

Tylko czy to... było aż takie naprawdę "narażające innych na zgorszony widok"? W końcu chłopak miał czym się pochwalić. Jego ciało wyglądało imponująco i na pewno nie raz ktoś musiał zbierać szczękę z podłogi.

Musiał to być niezły widok.

Od razu skarciłam się za tą głupią myśl.

Chociaż czy był sens się okłamywać? Każdy wiedział, że Connor był przystojny i gdyby chciał mógłby zwalić z nóg każdą.

– Tak bardzo spodobała ci się wizja mnie nagiego? – zripostował chłopak, nie mogąc być dłużny.

– Co-o? – mruknęłam nieco zawstydzona. – Nie.

Czułam jak się czerwienie, a jego wzrok tylko pogarszał sprawę.

– I tak wiem swoje. – Posłał mi uśmiech, przez co moje serce zabiło nieco mocniej.

– Do-obra – przeciągnęła Scar, której byłam pierwszy raz za coś wdzięczna. – My będziemy się zbierać, bo fizyka wzywa. Macie szczęście, że nie musicie się z nią męczyć. Jebani szczęściarze. – Wstała. – Zbieraj się Rhys, nie możemy się spóźnić.

Po chwili wstała również Mindy i w trójkę odeszli, więc w taki o to sposób znalazłyśmy się przy stole tylko w parę osób, w okrojonym gronie.

– I wracając; tak powstało VIP.

– Ma to sens.

Nie można tak było od razu?

Po chwili poczułam szturchnięcie Cure, która skinęła głową w lewą stronę, dając mi w ten dyskretny sposób znać, bym tam spojrzała. Gdy to zrobiłam, mój wzrok padł na wchodzącego do pomieszczenia Matthewa. Odwróciłam się więc szybko z powrotem do przyjaciółki, wysyłając jej dziwne spojrzenia. Ona po chwili skarciła mnie, znów kiwając tylko tym razem ostrzej. Nakazywała mi. Pokręciłam głową...

– Wszystko okay? – zapytał Connor, patrząc najpierw na mnie, a potem na Clare.

Z punktu widzenia obserwatora nasza niewerbalna rozmowa mogła wydawać się komiczna. Nawet z mojego taka była, więc...

– Tak.

– Nie – odezwała w tym samym czasie co ja, lecz nie zgadzając się ze mną. – Powiedz jej, żeby w końcu zrobiła coś z Trzynastką – powiedziała otwarcie, ponieważ każdy tu zgromadzony i tak o tym wiedział. – Niech się z nim w końcu umówi. Ja jej to powtarzam, ale ona mnie olewa. Cie posłucha.

Nasz układ od dłuższego czasu szedł bardzo dobrze... a przynajmniej połowicznie. Connor poprawił już sporo ocen, Nie były to jakieś genialne wyniki, ale zadowalające i jak na ten moment pozwalające mu na grę. A to był najważniejszy cel, nie chodziło o studia, egzaminy tylko o utrzymanie się w Lwach. Jeśli chodzi o drugą część to... z nią było nieco gorzej. Udzielałam niepotrzebnych korków Trzynastkę, on sprawiał mi koplementy, probując przemienić to w coś więcej, a ja udawałam miłą i że mi się to podoba, choć moje wnętrze krzyczało: "zostaw mnie". Nie potrafiłam, a może nie chciałam się przełamać i zrobić jakiś kolejny krok, a z kolei Connor przestał mnie pośpieszać czy namawiać na cokolwiek, co było związane z chłopakiem. Unikał tematu Matta, jak ognia.

Teraz też wyczułam jak się spina. Przez chwilę milczał, aż w końcu powiedział z drwiną w głosie:

– Mówię ci.

– Co mi mówisz? – zapytałam, odwracając się w jego stronę, tak że teraz miałam idealny widok na jego twarz.

Chłopak również się przesunął, by na mnie spojrzeć. Nachylił się w moją stronę.

– A co chcesz usłyszeć, fresa?

Po moim ciele rozlała się kolejna, przyjemna fala ciepła.

Milczałam, skanując jego twarz, nawet nie próbując tego ukryć. Skoro on to robił tak jawnie, to czemu ja...

– A wy przypadkiem nie powinniście chociaż udawać, że się nie lubicie? Tak dla niepoznaki? – odezwała się Maya, która dopiero wyrwała mnie z chwilowego transu.

Ja w pierwszej chwili zamarłam, a Connor w błyskawicznym tempie odsunął się, uśmiechając się.

Po chwili wypuściłam powietrze, nawet nie wiedząc, że wstrzymałam oddech.

Czy lubiłam Connora Danielsa?

Chyba tak.

Przez chwilę tak milczeliśmy aż w końcu odezwał się chłopak:

– Kino.

Ton jego głosu był tak bardzo poważny i nie podobny do niego.

– Co?

– Powinniście pójść do kina – wyjaśnił, spoglądając na mnie.

Że ja i Matthew.

Że coś w stylu randki?

– Do kina czy na film? – zaśmiał się Josh, ale widząc wzrok Connora szybko dodał: – No, co? Podczas wizyty w kinie najlepsze macanko.

Po moim trupie. Nie ze mną takie gierki.

– Do kina – odpowiedzieliśmy równo z Connorem.

Odwróciłam się w jego stronę, by posłać mu uśmiech wdzięczności, ale zauważyłam, że chłopak nie zwracał już na mnie uwagę. Jego wzrok koncentrował się na ekranie telefonu.

Aha.

Na ułamek sekundy pojawiło się we mnie jakieś dziwne uczucie – jakby zmieszanie? Może zawód? Ale szybko je wypędziłam.

– Nudziarze z was.

– Dobra, ja wiem... Jestem nudna, tak – przyznałam, ponieważ i tak każdy o tym zdawał sobie sprawę. – Ale że Connor?

– Błagam cię – zaśmiał się Josh. – Przecież ten tu. – Pokazał gestem ręki na przyjaciela. – To jeden z największych stypiarzy jakich znasz. – Poważnie? – W sumie... to pod tym względem idealnie do siebie pasujecie.

– Yyy... – zaczęłam, ale przerwała mi po chwili Maya.

– O kurde. Już wpół do. Idziesz?

Skinęłam tylko głową, wstając i żegnając się z resztą.

Razem z dziewczyną miałyśmy mieć teraz sprawdzian z historii, więc wypadało zjawić się na czas. Zresztą ja się nigdy nie spóźniałam. Wolałam być pół godziny przed czasie niż pięć minut po.

– O co chodziło Jo... Ósemce? – poprawiłam się szybko.

Nie było to dla mnie naturalne, ale jeśli chcieli, żebym tak mówiła, robiłam wszystko, żeby właśnie tak było...

– Z czym? – mruknęła, przeglądając notatki, które przez cały czas miała przy sobie.

– No z Connorem.

Zaciekawiło mnie to. Przecież chłopak wyglądał na bardzo rozluźnioną i lubiącą dobrze się bawić osobą, przynajmniej dał mi się poznać z takiej strony...

Dziewczyna posłała mi uśmiech, przez chwilę milcząc.

– To kolejne głupoty Ósemki czy jak?

– Rraczej chodziło o to, że ciężko go gdzieś wyciągnąć. To istne święto, gdy pojawia się na jakieś imprezie.

– Proszę cię – zaśmiałam się. – Znam go parę tygodni, a widziałam już go na kilku.

Więc jakie to święto?

Tyle, że ja też na nich byłam... a raczej w moim przypadku nie zdarzało się to często...

– Mówię serio, Agnes. On nawet nie chodzi na te pomeczowe, by uczcić sukces drużyny. Na przedostatnią imprezę, wiesz tą, na której... – zrobiła pauzę – się poznaliście. musieliśmy go tak namawiać. Dziewiątka stawał na rzęsach – tłumaczyła. – Nawet nie wiesz jaka gruba amunicja wchodziła w grę.

– Serio? – zapytałam z niedowierzaniem. – I tak za każdym razem?

– Tak. Choć w sumie, ostatnio nasz wszystkich zaskoczył, bo sam wyskoczył z tym, że będzie. Wiesz na tej ostatniej, na której no wiesz się cało...

Nie mów tego na głos.

Byłam aktualnie na etapie wypierania.

– Tak, wiem – przerwałam jej, odwracając wzrok. – Czyli aż tak poważnie podchodzi do swojego trybu życia? Brak alkoholu, innych używek, ograniczenie imprez? – Pewnie jeszcze inne sprawy; jak dieta, sen, wysiłek fizyczny. – Profesjonalizm level hard?

Choć czy jednak ta dieta to na pewno? Dobrze pamiętałam, co zamawiał w Strawberry, ale w sumie to tylko tam jadał coś mniej zdrowego...

– Pytasz, jakbyś nie wiedziała.

W sumie to fakt – wiedziałam. I jak dłużej o tym myślałam, miało to sens. On naprawdę chciał być zawodowym piłkarzem. I na pewno już by był, gdyby nie ojciec, który niszczył jego marzenia.

*

Zbliżałam się właśnie do laboratorium chemicznego, kiedy to "zaatakował mnie" uśmiechnięty od ucha do ucha Connor.

– Zdałem biologię! – krzyknął, będąc jeszcze nieco w oddali.

Zwrócił tym uwagę dwóch dziewczyn, które stałe nieopodal.

– Ciszej – skarciłam go ze śmiechem. – To super.

Cieszył się z tego, jak małe dziecko. Jego oczy się dosłownie świeciły i było to... urocze.

Dobra, jakim cudem mój mózg połączył Connora Danielsa ze słowem uroczy? Musiało być już ze mną naprawdę coś nie tak.

Gdy tylko chłopak się do mnie przybliżył, niespodziewanie przytulił. Dopiero po jakimś czasie odwzajemniłam ten uścisk, ponieważ w pierwszej chwili zamarłam, nie wiedząc co zrobić.

Jednak w jego ramionach czułam się... dobrze.

– Co-o... – zaczęłam niepewnie, ale chłopak mi przerwał.

– Zobacz sama – powiedział, odsuwając się nieznacznie i wyciągając w moją stronę kartkę, którą cały czas trzymał w rękach.

Musiałam się lekko odsunąć, by zobaczyć co się na niej znajdowało.

– Dziewięćdziesiąt osiem procent? Wow... – pisnęłam z ekscytacji. – Connor, gratulacje. – Sama teraz podniosłam lekko głos, obejmując go za szyję i przyciągając do siebie.

Nie myślałam nad tym, co robię.

To była pierwsza taka wysoka ocena chłopaka i w duchu wierzyłam, że nie ostatnia. Naprawdę byłam z niego dumna, z każdego nawet najmniejszego postępu czy sukcesu, jakby były one moimi własnymi.

– To tylko i wyłącznie twoja zasługa – wyszeptał, do mojego ucha.

Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze, który natychmiast spowodował dziwną reakcję mojego ciała.

Zadrżałam, przymykając oczy.

Jednak, gdy tylko oprzytomniałam, odsunęłam się, dukając:

– Nie przypisuj mi swoich sukcesów. To ty to napisałeś, nie ja. – Szturchnęłam go w pierś, przez co poczułam kolejny raz prąd rozchodzący się wzdłuż kręgosłupa.

Po co ja to zrobiłam?

Trzymaj tę ręce przy sobie, Agnes.

– Ale bez ciebie, by mi się to nie udało, fresa. I nie kłóć się ze mną. Dobrze, wiesz że to prawda. – Pokręciłam z niedowierzaniem głową. – Dziękuję – mruknął, nachylając się w moją stronę i... składając pocałunek na moim policzku. – Naprawdę ci dziękuję, fresa.

Connor Daniels pocałował mnie w policzek! Jego cholerne usta delikatnie musnęły moją skórę.

Miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi, a motylki, które teraz okupywały mój brzuch niedługo mnie wykończą.

No sio, odlećcie. Nie chcę was tu.

Dlaczego ja tak regowałam?

To przez sam ten gest, tak? To było słodkie, a poza tym nigdy nie byłam tak blisko z nikim innym. Żaden chłopak nigdy nie pocałował mnie w taki sposób, więc to dlatego moje serce zabiło mocniej?

Tak. Właśnie dlatego.

To była nowość... Dość intensywna nowość.

Chłopak po chwili się odsunął, skanując każdy cal mojej twarzy. Miałam ochotę odwrócić wzrok, ale nie zrobiłam tego.

Przełknęłam powoli ślinę, obserwując go, a gdy chciałam się już odezwać, usłyszałam dzwonek.

– Nie ma za co – mruknęłam, wymijając go. Chłopak został w tym samym miejscu, więc w końcu dodałam: – Chodź, bo się spóźnimy?

Gdy przyszliśmy pod salę, okazało się, że była jeszcze zamknięta.

– A wy co tak na ostatnią chwilę? Gdzie się to szwędamy? – zapytał roześmiany Josh.

On zawsze się śmiał. Każdego dnia biła od niego tak pozytywna energia, która była po prostu zaraźliwa.

– Nie musisz wiedzieć wszystkiego, Ósemka – powiedziałam pewna siebie, szczerząc się do niego jak głupia.

– Uuuu – zaczął. – Tajemnicza, lubię takie – zażartował, na co przewróciłam oczami.

– Ty lubisz wszystkie – wtrącił kąśliwie Connor.

Nauczycielka przyszła dopiero po chwili. Ewidentnie jej się nie spieszyło. Choć jak się okazało później, jednak postanowiła przyspieszyć tempo, ponieważ bez żadnego, zbędnego (a może i potrzebnego) wstępu, powiedziała nam co mamy zrobić i kazała zabrać się do pracy.

Coś ją dziś ugryzło.

– Co jej dziś? – mruknęłam i sama nie wiedziałam czy do siebie, czy do chłopaka obok.

Connor nawet na to nie zareagował.

Z nim pracowałam już od kilku zajęć, ponieważ jak się okazało porzucił Rhysa nie tylko na jedne zajęcia. W sumie to miał rację – to był sposób na szybką poprawę ocen i na zdobycie kilka cennych punktów.

– Kiedy wracacie? – zapytałam po chwili, nawiązując do jego meczu wyjazdowego, który miał odbyć się w tę niedzielę.

– W niedzielę wieczorem, zaraz po meczu. Jakoś w nocy powinienem być w domu.

– Kurde – mruknąłam, chcąc dodać coś więcej, ale przerwał mi chłopak.

– Będziesz tęsknić? – zapytał, nachylając się w moją stronę, przez co o mało co nie przelałam płynu. – Nie martw się, fresa to tylko niecałe czterdzieści osiem godzin beze mnie. Dasz sobie radę.

– Dziś jesteś jakiś zabawniejszy niż zwykle – sarknęłam. – Chodziło mi o kartkówkę z angielskiego.

W poniedziałek.

Czyli zaraz po meczu.

Nie wróżyło to niczego dobrego.

– Spoko. Będę uczył się w autobusie.

Jasne. Jakoś w to nie wierzyłam.

Dobra. Connor uczył się lepiej i przykładał do nauki, ale bez przesady.

O cuda było ciężko.

– Poza tym w piątek jesteśmy umówieni na wspólną naukę, tak?

– Tak, ale...

– Ogarnę to – powiedział, uspokajająco. I może było to dziwne, ale naprawdę mu się to udało. Chociaż w pewnym sensie. – Tak samo jak to. – Pokazał palcem na menzurkę. – Daj mi to.

– Nie.

– To miała być wspólna praca.

– A ty od kiedy tak się do tego przykładasz?

– Od momentu, kiedy jesteś obok – powiedział, na co wstrzymałam powietrze. Jak się oddychało? – I uczymy się razem – dodał szybko.

No tak.

– I tak ci nie pozwolę. Powierzenie tego w twoje ręce jest zbyt niebezpieczne. Chcę jeszcze żyć.

To, co tu robiliśmy oczywiście nie było niebezpieczne. Nic wielkiego, nie mogło się stać... choć różnie bywa, a że Connor znał chemie tylko z nazwy, wolałam nie ryzykować.

– I mówi ta, która prawie ucięła sobie palca nożem.

– To było tylko małe draśnięcie – oburzyłam się.

– Nie marudź, tylko daj – powiedział, nachylając się w moją stronę, starając się zabrać mi potrzebny sprzęt.

Szybko go odsunęłam, ale chłopak dalej napierał.

– Po moim trupie.

– To da się... – zaczął, ale zdążył skończyć

– Daniels, Lee. Przeszkadzam wam może w czymś? – odezwała się ostro nauczycielka.

A nie mówiłam, że coś ją dziś ugryzło?

– Jeśli pani już pyta to... – odezwał się Connor, ale ja przewidziałam do czego to zdanie zmierzało, więc szybko go szturchnęłam, ostrzegawczo. – Nie. Oczywiście, że nie. Skądże.

– Przepraszamy.

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

69.6K 3.2K 30
,,-Zranił Cię ktoś? -Tak... -Zabiję go. -Zabijesz siebie...?" Ona - dziewczyna z problemami, zamknięta w sobie, samotniczka. On - pomocny, przystojny...
70.2K 3.8K 22
Tego chłopca nikt nie nauczył kochać. Poznajcie Logana Thornhill'a, Aroganckiego Króla Wszystkiego, który ma wszystkich w garści. Wszystkich z wyjątk...
786K 30.4K 130
Nie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przy...
164K 3K 57
LICEUM · HE FELL FIRST · BAD BOY Nicholas to pewny siebie, przystojny kolega z klasy Jasmine. Jednak członek paczki najbardziej pociągających chłopak...