Kłopotliwa Parka || Star Wars

By _-Kanada-_

68 5 5

Pod nieobecność Obi-Wana, 12-letni Anakin zostaje przydzielony do grupy młodzików gdzie poznaje dziewczynkę w... More

Rozdział I

66 5 5
By _-Kanada-_

Szłam przez korytarz świątyni Jedi razem ze swoją grupką. Udawaliśmy się na trening. Wtedy do mistrza który miał nadzorować ich trening podbiegł jakiś chłopiec w moim wieku.

-Coś się stało?- zapytał mistrz.

-Ja nazywam się Anakin Skywalker. Mój mistrz wyleciał z misją na Ryloth i prosił, żebym pod jego nie obecność trenował razem z wami- chłopak podał mistrzowi datpad.

-Ach tak, Anakin Skywalker, już sobie przypominam. Znajdź sobie parę, jak wszyscy i chodź-

Spojrzałam na miejsce obok mnie i dopiero teraz się zorientowałam, że idę na końcu i to sama. Anakin poszedł na sam koniec i stanął obok mnie.

-Jak się nazywasz?- spytał. Trochę mnie to zaskoczyło i speszyło. Ja zawsze byłam tą cichą myszką, zawsze bojącą się ludzi i zawsze nieśmiałą dziewczynką rozmawiającą tylko wtedy, kiedy jest na to potrzeba.

-Olivia-

-Anakin-

-Mam do ciebie pytanie...-

-Tak?-

-Jak to możliwe, że już masz... no wiesz... mistrza?-

-Moja moc została bardzo późno odkryta. Dopiero kiedy miałem 9 lat- powiedział -Rada nie chciała, żebym był szkolony, jednak mój mistrz zrobił by to, nie ważne czy zgodziła by się czy nie-

-I się zgodziła?-

-Tylko dlatego, że niektórzy sądzą, że jestem wybrańcem mocy-

-Wybrańcem mocy?

Kiedy Anakin chciał mi odpowiedzieć, przerwał nam mistrz.

-Dość tych pogaduszek. Już jesteśmy. Bierzcie kije i zaczynamy trening-

Nie lubiłam naszego nauczyciela. Zawsze był surowy i dużo wymagał. Nie podobało mu się też to, że jestem taka nieśmiała. Zawsze w duchu przeklinałam, żeby ta czteroręczna kanalia w końcu zginęła na jakiejś bitwie. Trochę głupio się czułam przez to, bo Jedi nie powinni tak myśleć.

Wzięłam swój kij i stanęłam wyznaczonym miejscu. Mistrz dał nam kilka zadań a potem zajął się oglądaniem swojego miecza. Irytowało mnie to. Po wykonaniu kilku zadań, nie zważając na to, że niektórzy są zmęczeni i potrzebują choć chwilę odsapnąć. Zadał kolejne kilka wymagających zadań.

-Wy tak zawsze macie?- spytał Anakin.

-Dzień w dzień-

-Ja myślałem, że to mistrz Obi-Wan jest wymagający. W porównaniu z Krellem to on jest łagodny jak owieczka-

-Żadnych rozmów!-

Trening skończył się jak zwykle. Wszyscy bardzo wykończeni, a mistrz zawsze niezadowolony.

-Byłaś kiedyś na dachu świątyni?- spytał Anakin.

-Nie...-

-Mogę ci pokazać. Widoki są niesamowite, ale trudno dostać się w pojedynkę.-

-No... dobra...-

-Chodź- Anakin wziął mnie za rękę i pobiegł korytarzem. Pobiegł do jakiejś klapy.-Podsadzę cię-

Ułożył ręce w schodek. Położyłam na nim nogę i wspiełam się na tyle, żeby dosięgnąć klapy. Otworzyłam ją i wspiełam się do góry. Potem schyliłam się i wciągnęłam go do góry. Koedy wstałam, poczułam ciepły wiatr.

-Rzeczywiście niesamowite widoki- powiedziałam.

-Jakbyś widziała je nocą- powiedział Anakin -Wtedy są jeszcze piękniejsze-

-Nie do pomyślenia- rozglądałam się dookoła -Tyle lat byłam w tej świątyni, myślałam, że widziałam już wszystko, a jednak okazuje się, że nie widziałam nic-

-Wszyscy boją się ryzykować- powiedział Anakin -Wszyscy boją się poznać czegoś nowego. Trzymają się napiętego grafiku, chcą, żeby mówili im, co mają robić. Ja wolę sam decydować co zrobię ze swoim życiem. Chociaż mistrz Obi-Wan tego nie podziela-

-Jak jest mieć mistrza?-

-Wiesz, niby jest fajnie, masz mentora którego masz na prywatność, jednak czasem wolałbym uczyć się jak każdy inny. Kiedy Obi-Wan zabiera mnie z jakimś innym mistrzem i jego padawanem, najczęściej ci padawani mają po 17, 18 lat. I jak tu się z takimi dogadać?-

-Cóż, mam nadzieję, że moim mistrzem nie zostanie Pong Krell. Z nim to do rycerstwa bym nie wytrzymała-

-Mentorzy często są przesadnie krytyczni. Fajnie jest, kiedy ktoś raz czy dwa powie ci, że coś ci nie wyszło i ci pomaga, jednak kiedy krytykuje każdą rzecz jaką robisz, i sam zaczyna opowiadać o swojej przeszłości...-

Wtedy coś usłyszałam

-Słyszałeś to?-spytałam.

-Co?-

-Jakby jakieś kroki. I wcale nie należące do nas-

Zaczeliśmy się rozglądać. Wtedy usłyszałam jakąś rozmowę. Podeszliśmy w stronę źródła głosu. Tam  stało dwóch Jedi z hologramem w ręku.

-Po dwie bomby w każdej sali trenigowej. Tak jak chciałeś, Dooku-

Wyciągnęłam małe urządzenie i zaczęłam nagrywać.

-Dobrze się spisaliście. Kiedy Jedi stracą młodzików, nie będzie kogo szkolić, a wtedy zakon upadnie-

-Kiedy mamy wysadzić te dzieciaki?-

-Codziennie o 18 grupki zbierają się w swoich salach, żeby medytować. Wtedy będzie idealny moment-

-Jak sobie życzysz, hrabio-

-Oni chcą nas pozabijać- szepnęłam do Anakina.

-Trzeba ich ostrzec-

Zaczeliśmy się powoli wycofywać. W pewnym momencie Jedi odwrócili się i zatrzymali nas mocą.

-Jak dużo słyszeliście?- spytał groźnie starszy z nich.

-A-ale o co chodzi?- Anakin udawał zdziwionego. Wtedy młodszy sięgnął mocą do mojej kieszeni. Wyleciała z niego kamerka. Odpalił ją.

-Dobrze się spisaliście. Kiedy Jedi stracą młodzików, nie będzie kogo szkolić, a wtedy zakon upadnie-

-Kiedy mamy wysadzić te dzieciaki?-

-Codziennie o 18 grupki zbierają się w swoich salach, żeby medytować. Wtedy będzie idealny moment-

-Jak sobie życzysz, hrabio-

-Oni chcą nas pozabijać-

-Trzeba ich ostrzec-

-Nikogo nie ostrzerzecie, smarki- powiedział jeden z nich -Bo będziecie sobie gnić w podziemiach świątyni-

Oboje machneli ręką przed Anakina i moją twarzą. Straciliśmy przytomność.

Ocknęłam się po 2 godzinach. Na ustach miałam zawiązaną jakąś szmatkę. Byłam przywiązana do jakiegoś słupka. Spróbowałam wstać, jednak sznur był mocno zawiązany. Zobaczyłam, że koło mnie siedzi Anakin. Szturchnęłam go nogą.
Wtedy Anakin się obudził. Usłyszałam, jak próbował coś powiedzieć, jednak szmatka mu nie pozwoliła. Potem próbował się podnieść.
Nawzajem zdjeliśmy sobie mocą szmatki z ust.

-Gdzie my jesteśmy?- spytał Ankakin.

-Pod Świątynią-

-Wygląda, że tu też kiedyś ona była, jednak przepudowano się wyżej-

Nagle zauważyłam przedmiot leżący kilka metrów dalej. Skupiłam na nim całą moc. Przedmiot zaczął drgać a potem potrurlał się do mnie. Kiedy chwyciłam go do skrępowanej liną ręki, wyczułam co to jest. Miecz świetlny!

-Anakin, znalazłam miecz świetlny!- krzyknęłam uradowana.

-Co?-

-Miecz świetlny!- nacisnęłam guzik. Jednak nie wyszła tak jak się spodziewałam zielona czy niebieska klinida. Nawet nie żółta, jaką mieli strażnicy świątyni. Czerwona. Z miecza powoli wyszła klinida o krwisto czerwonym kolorze.

-Czerwony...-szepnął Anakin -Taki, jakim posługują się Sithowie...-

-Lepsze to niż nic- powiedziałam a w moim głosie spróbowałam zrobić choć nutę obojętności. Tak naprawdę, to wcale nie byłam na to obojętna. Co w starych gruzach Świątyni Jedi robił czerwony miecz świetly?
Przeciełam mój i Anakina sznur. Pomasowałam sobie nadgartki ponieważ były mocno okaleczone.

-Trzeba wrócić ich ostrzec- powiedziałam rozglądając się dookoła. Nic nie widziałam.

-Możemy sprawdzić gdzie jest wyjście mocą- zaproponował Anankin. Wyciągnęłam przed siebie dłoń. Próbowałam wyczuć gdzie jest wyjście, jednak przenikneła mnie fala jakiejś ciemnej energi.

-To miejsce jest przesiąknięte ciemną stroną mocy. Trzeba by jej użyć, żeby się z tąd wydostać. Trzeba być silnym jasną, żeb pokonać mrok-

-Więc użyjemy ciemnej- rzucił obojętnie Anakin. Wytrzeszczyłam na niego oczy.

-Co?!-

-Jest już 17:30. Nie możemy, nie mamy czasu żeby szperać z jasną-

-Ale my nawet nie wiemy jak się nią posługiwać! I to jeszcze tak, żeby nie zejść na jej szcieżkę!-

-Wyluzuj. Wystarczy użyć tych no wiesz, negatywnych emocji-

-A jak masz zamiar uchronić się przed jej wpływem?-

-Olivia- Anakin chwycił mnie za ramiona. Pomimo mroku widziałam, że ma poważny wyraz twarzy -Ja nigdy nie przejdę na ciemną stronę mocy. Obiecuję- złożył na moim czole delikatny pocałunek. Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam oszołomiona.
Anakin wyciągną rękę. Wyczułam ile złości i  gniewu w to wkłada. Słyszałam takie słowa jak ,,Nienawidzę was" ,,Jesteście nikim" ,,Oni zginą".
Domyślałam się, że myślał o tamtych rycerzach. W zasadzie już nie rycerzach. Zdrajcach. Najgorsze, że tylko ja i Anakin o tym wiemy. Nasi przyjaciele są narażeni na niebezpieczeństwo.

-W prawo- wyszeptał Anakin. Widziałam po nim, że jest zmęczony. Poszliśmy  w prawo. Miałam włączony miecz, żebyśmy lepiej widzeli. Szliśmy dość długo.

-Tam- pokazałam na niewielki otwór. Użyliśmy mocy, żeby doskoczyć. Kiedy się wygramoliliśmy, zobaczyliśmy jacy jesteśmy brudni. Do tego ubrania klejiły nam się do ciał od potu, brudu i gdzie niegdzie krwi.

-Która jest?- spytałam.

-Poczekaj.... 17:55!-

-Szybko!-

Wbiegliśmy do Świątyni. Kiedy biegliśmy, wszyscy nam się przyglądali. Dobiegliśmy do korytarza gdzie były salki. Grupki właśnie wchodziły.

-Nie, nie wchodźcie tam!- krzyknęłam- to pułapka, tam są bomby!-

Mistrzowie staneli.

-Jesteście pewni?-

-Na sto procent!- Anakin podbiegł do pierwszego z pokoji. Mimo iż nie wiedział gdzie są ukryte bomby, gdy podniósł rękę one wylaciały. Szybko zmiażdżył je w dłoni.

-Proszę ich z tąd zabrać!- krzyknęłam do mistrzów. Oni szybko zabrali swoje grupki. Ja z Anakinem szybko podbiegaliśmy do pokoi i niszczyliśmy bomby. Kiedy został już ostatni krzyknęłam do Anakina.

-Idź już, ja zniszczę ostatnie!-

-Dobra!- Anakin pobiegł w stronę w którą poszły młodziki. Ja podbiegłam do ostatniego pokoju i uniosłam bomby. Jednak zanim zdążyłam je zmiażdżyć wybuchły. Poczułam jak fala ciepła przezemnie przelatuje. Padłam ledwo żywa na ziemię.

~.~

-Ten wybuch nie powinien być większy?- spytał jeden z zdradliwych rycerzy.

-Powinien. Muszę to sprawdzić- powiedział drugi. Wyciągnął maszynkę. Kiedy ją uruchomił, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. -Tylko dwie wybuchły?! A reszta zniszczona?!-

-I do tego te dwie miały jakieś ograniczenie...-

-Moc... To te bachory!-

-Wiedziałem, żeby je zabić na miejscu, a nie jakieś podziemia Świątyni!-

-Teraz jest inny problem. A raczej go nie ma. Jeszcze nikt poza tymi nieznośnymi bachorami nie wie, że zdradziliśmy. A słowo dwóch dzieciaków przeciwko dwom rycerzom nic nie znaczy-

-A nagranie zniszczyliśmy-

-Otóż to-

~.~

To co zobaczyłem zmroziło mi krew w żyłach.

-Olivia!- krzyknąłem i pobiegłem w stronę źródła wybuchu. Zanim jakikolwiek mistrz czy młodzik zdążyłby mnie zatrzymać.
Szybko przerzuciłem wzrokiem pomieszczenie. Aż w końcu ją znalazłem.

-Olivia!- podbiegłem do niej. Była nieprzytomna. Sprawdziłem oddech. Ledwo żyła. Wtedy przybiegł jeden z mistrzów.

-Lekarza!- krzyknął do innego mistrza -Wzwijcie tu jakąś pomoc!-

Zaledwie dwie minuty później przyszli ratownicy. Nałożyli jej maseczkę z tlenem na buzię i wzieli na noszach. Wtedy zobaczyłem mojego mistrza biegnącego w moją stronę. Wywnioskowałem, że musiał szybciej skończyć misję

-Mocy, Anakin nic ci nie jest?!-

Popatrzyłem za Olivią.

-Nie- powiedziałem i się rozpłakałem. Mistrz mnie przytulił.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć moje pierofki!
Jak wam się podoba pierwszy rozdział tej książki?
Piszcie też, jeżeli macie jakieś pomysły na głupoty jakie mogli by wyprawiać Anakin i Olivia albo jeżeli macie, to teorie do dalszego rozwoju wydarzeń 😘

Continue Reading

You'll Also Like

69.3K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
134K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
4.1K 338 17
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...
23.1K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...