Miasto bez ciebie / Taco Hemi...

By NeverDollars

12.2K 861 413

[smak gorzkiego szluga w ustach astmatyka] More

1. Szlugi i kalafiory
3. Następna stacja
4. KrWawa Jesień
5. Głupi byt
6. Mięso
7. +4822
8. Abonent jest czasowo nie dostępny
i'm so sorry
9. Cafe Belga
10. Tlen
[przerywnik]
11. Żywot
12. Szczerze
13. Tsunami blond
.
14. Adieu

2. Wszystko jedno

1.2K 78 61
By NeverDollars

– Tu mieszkam – oznajmia Aga, co według mnie nie jest rozsądne, w końcu jestem nieznajomym.

– Mogę wejść? – pytam, chyba tylko dlatego, że nie chce wracać do mojego mieszkania, wiecznie pustego.

   Aga przytakuje, co potwierdza, że jest wariatką i na pewno mnie porąbie, jak już wejdę do środka. Zawsze lepsze to niż siedzenie samemu.

   Wszystko jest lepsze od samotności, która jest jak smak gorzkiego szluga w ustach astmatyka. Jak duszący kaszel, który zmusza do walki o oddech, chociaż tak bardzo chciałbyś przestać oddychać.

   Myślisz, że już się przyzwyczaiłeś, po prostu wolisz własne towarzystwo, to jest twój wybór, dopóki nie spostrzeżesz się, że nawet twój pies, cholerny przyjaciel człowieka, ma cię dosyć. Nie jesteś już tylko sam - jesteś samotny.

   Wchodzę z nieznajomą do środka obleśnego bloku, nie ma windy, więc wchodzimy schodami. Obskurne żółte ściany, kojarzą mi się z pożółkłymi od tytoniu zębami starego człowieka. Zatrzymujemy się na czwartym piętrze. Przy wejściu na korytarz, prowadzącego do drzwi mieszkalnych, jest krata. Aga śmieje się nerwowo i przetrząsa torebkę, zapewne szuka klucza.

   Triumfalnie wyjmuje go, zaplątanego w białe słuchawki i różaniec. Wiedziałem, że jest rąbnięta!

   Z wypiekami na policzkach, chowa nie potrzebne rzeczy i otwiera kratę. Przez myśl przechodzi mi, że nie wiem ile ma lat, wygląda na młodą studentkę, ale zachowuje się strasznie dziecinnie i idiotycznie. Staram się wyobrazić jej pokój, tytoniowe ściany poobklejane plakatami modnych boysbandów czy aktorów z seriali. Co jeszcze lubią takie głupie dziewczynki?

   Ogarnia mnie zdziwienie, kiedy Aga otwiera drzwi mieszkania i zaprasza uśmiechem i gestem ręki.

– Małe, ale własne – kwituje, kiedy rozglądam się po mikroskopijnym korytarzu, a następnie jej pokoju.

   Małe łóżko, nad nim wiszący obraz Jezusa (Filip wiej!, krzyczy umysł), który nakazuje, by Mu zaufać. Szafa, zbyt mała, by pomieścić ubrania, dlatego większość z nich jest porozrzucana na krześle i łóżku. Stolik nocny, na nim lampka, budzik i bukiet róż (Ciekawe od kogo? Może kupione przez nią dla ozdoby?). I mnóstwo książek! Na podłodze, parapecie, półkach. Cała biblioteka zapomnianych dusz.

– Wow – wyrywa mi się.

  Aga uśmiecha się pod nosem i proponuje mi herbatę. Zgadzam się na zieloną.

   Dziewczyna idzie do (również mikroskopijnej!) kuchni, a ja przeglądam książki. Kilkanaście nowości, ale przede wszystkim mój wzrok napotyka starocie. To nie jest biblioteka - to cmentarzysko!

  Wyciągam pierwszą lepszą książkę i przeglądam ją. Kto by pomyślał, że taka dziewczyna zaczytuje chwile Mrożkiem?

   Dostojewski, Gombrowicz, Lew Tołstoj, Różewicz... Jest też Stephen King, Jo Nesbo i John Green, mieszanka poezji, prozy, przeróżnych gatunków, różnych dat publikacji, po prostu wszystko.

– Podoba ci się? – Z za rogu pojawia się Aga z dwoma kubkami herbaty.

– Strasznie małe mieszkanie.

– Mówiłam o książkach – śmieje się, a ja nie widzę nic w tym zabawnego.

– Och – bąkam i wyjmuję paczkę szlugów, zatrzymuję dłonie, gdy dostrzegam jej spojrzenie.

– Czy ty jesteś nienormalny?! Masz astmę!

– No, mam.

   Wzruszam ramionami, jednak chowam papierosy, nie mogę znieść jej oskarżycielskiego wzorku (po części też wzroku Jezusa z obrazu... Boże, wybacz?).

   Zwalam kilka ubrań z łóżka i siadam na nim, wciąż pod baczną obserwacją Agi i syna Bożego. Siorbię herbatę i marzę o papierosie, a Aga patrzy się tylko na mnie i jakby czeka, aż jej coś opowiem, jakiś żarcik czy coś. Może czeka na grę wstępną, chyba nie po to mnie zaprosiła do siebie, żebym docenił jej biblioteczkę czy pił z nią herbatkę, nie? Nie.

– Dolać ci jeszcze?

– Nie. Idę już.

  Szatynka odwraca głowę, jakby chciała ukryć wstyd wymalowany na twarzy albo smutek.

– Okej.

– Tak w ogóle jestem Filip – mówię, wstając z łóżka. Aga nie odwraca się do mnie.

– Okej.

– Aga... A może...? – Dziewczyna spogląda beznamiętnie w moje oczy. Panikuję. – Mogę do łazienki?

– Okej. Jest na przeciwko kuchni.

  Wstaję, wychodzę na korytarzyk, otwieram drzwi i siadam na zamkniętym sedesie. Wyjmuję szlugi i myślę o bólu w płucach. Wkładam papierosy do ust, ale nie zapalam. Jebana metafora. Tylko dlaczego tak mi zależy, by jednak ta śmiercionośna broń mi odebrała życie?

  Albo przyjemność w postaci papierosa albo bezbolesny oddech. Albo życie albo śmierć, które jest które?

  Mam dosyć, te myśli mnie wykończą, zanim sam siebie wykończę (szlugiem).

   Chowam paczkę, wychodzę z łazienki i zatrzymuję się w korytarzu. Aga leży na łóżku, wygląda jakby usnęła. Wychodzę z mieszkania i zatrzymuję się przy kracie. Czekam na kogoś kto mi ją otworzy. Mija pięć minut, dziesięć, piętnaście.

   Ogarnia mnie wkurwienie. Walę ręką kratę, ta ani drgnie. Kopię ją z całej siły, ale jedynym skutkiem jest ból mojej stopy. Mimo to powtarzam czynność. Nagle słyszę otwierane drzwi, zgrzyt kluczy i czyjeś kroki.

   Odwracam się i widzę jakby znajomą twarz, dopiero po chwili dochodzi do mnie kto to jest.

– O, siema!

Serio??? O, kurwa, siema?! Chcę mi się śmiać. Co za skończony debil.

– Hmm.

– Jak tam leci... Florian? – pyta Piotr, obecny chłopak mojej ex.

– Filip. – Poprawiam go.

– No, tak, Filip. No, przyjacielu, opowiadaj! Jakieś wakacje? W ogóle co robisz w tej Warszawie? Bo chyba nie jesteś na odpoczynku... Czy jesteś? Ja wyjeżdżam do Grecji z Natalką. Klimty Mama Mia, jej ulubiony film, wiesz. Ja to bym w sumie wolałbym coś innego, ale wiesz, te baby... No nie mogę się im oprzeć.

– Krata.

– Co? – Patrzy na mnie zdziwiony, kiedy przerywam jego bezsensowny monolog, który w teorii miał być raczej rozmową ze mną.

– Otwórz kratę.

– Ach, no tak! – Wybity z tropy, uśmiecha się do mnie, po czym przeszukuje kieszenie i wyjmuje klucz, którym natychmiast mi otwiera. – A tak w ogóle – kontynuuje monolog – to co ty tu robisz, Flo? Przeprowadziłeś się do tego bloku? Zabawne, bo ja tu mieszkam z Natalką. Nie wiedziałem...

– Nie. – Przerywam mu, staram się przyspieszyć kroku, ale Piotr cały czas mi dorównuje. – Odwiedziłem znajomą.

– Kogo?

Pierdolony wścibski typ. Przełykam głośno ślinę.

– Taką Agę.

– O, Aga z pod dwudziestki piątki! Cóż, myślałem, że masz lepszy gust... – Wydobywa z siebie chrumknięcie, co chyba imituje śmiech.

– Ja też tak kiedyś myślałem – warczę z myślą, że może uda mi się go w końcu zniechęcić.

– No, ok, Florek, to ja już lecę. No to widzimy się...? W sumie to wychodzimy niedługo ze znajomymi do klubu Level 27. Wpadniesz? Piątek, dwudziesta pierwsza? Będzie fajnie.

– Zobaczy się.

– No to na razie. Kurczę, zabawne, że się spotkaliśmy, opowiem Natalce, to też się będzie śmiała! – chrumka. – No i powodzenia z Agą. W sumie... może nie jest taka zła? Zagadam ją jutro, to też ja zaproszę do tego klubu, to będziesz mógł... trochę... no wiesz, poszaleć. Alkohol, igraszki... żyć, nie umierać!

Wychodzimy z budynku i stoimy niezręcznie przed klatką.

– Yhym. Wiesz, Piotrek...

– Kurdę, źle cię oceniłem, równy z ciebie gość. Ja się spieszę, muszę odebrać siorę z dworca, ale tak dobrze mi się z tobą gada...

  Wyjmuję telefon i sprawdzam godzinę. Czternaście po dziewiętnastej.

– O super! Daj! – Nagle ten pajac wyciąga mi z rąk telefon i wystukuje coś na ekranie. – Czekaj chwilę!

Trwa to zdecydowanie dłużej. Słyszę dziwnie znajomą i drażniącą melodię.

– Przez Twe oczy zielone, zielone oszalałeeeem – zawodzi "znany i lubiany" artysta, Zenek.

  Piotrek podaje mi mój telefon, a sam odbiera swój. Cwany, zadzwonił ode mnie i ma teraz mój numer.

– No, dziena, mordo! To widzimy się w piątek, jakby co jesteśmy kontakcie.

Napakowany blondyn odchodzi, a ja wzdycham i obserwuję jak się oddala.

Mam ochotę krzyknąć za nim, żeby się walił, żeby spierdalał, żeby... ale milczę.

  Sprawdzam komórkę. W kontaktach nie tylko znajduję zapisanego typka, ale też nowy numer, podpisany " Kiciunia Aga nie dziękuj".

Kurwa, dzięki.

  Telefon rozświetla się i zaczyna brzęczeć. Chcę odebrać, ale zacina mi się i za nim udaje mi się odblokować, dźwięk cichnie.

Klnę pod nosem, wybieram kontakty i oddzwaniam.

– Mamo?

  Już po pierwszych jej słowach zaczynam łkać, ba! Dławić się płaczem. Muszę oprzeć się o ścianę bloku, by nie upaść z emocji. Mój brat...

Wrócił.

Continue Reading

You'll Also Like

5.7K 614 34
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...
16.8K 637 47
𝐓𝐡𝐞𝐨𝐝𝐨𝐫𝐚 𝐇𝐚𝐫𝐫𝐢𝐧𝐠𝐭𝐨𝐧 to postać głęboko związana z dzieciństwem Płotek z Outer Banks, która opuściła grono swoich przyjaciół bardzo d...
6.7K 366 29
Lucyfer wielki król piekła, Alastor overlord który budzi a bardziej budził postrach oboje cierpią do siebie nienawiścią ale serce nie sługa. [shipy...
69.2K 2.2K 130
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...