Peter pan

By Sweet_pessimist

284K 18.9K 4.7K

ZAKOŃCZONE Peter Pan staje się nieśmiertelny i niepokonany. Od teraz może robić co zechce. Jednak przeszłość... More

Bohaterowie
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
Epilog + podziękowania
Informacja

35

3.9K 262 86
By Sweet_pessimist

Maraton, czas start 🤗

Obudziłam się w ramionach Petera. Uśmiechnęłam się do siebie, zdając sobie sprawę, że tej nocy nie miałam koszmarów. Chłopak jeszcze spał, więc nie chcąc go budzić, wyszłam z pokoju, poprzednio przebierając się w czyste ubrania. Wczoraj przegadałam całą noc z Panem i prawdopodobnie właśnie, dlatego nie miałam koszmarów i pierwszy raz od kilku dni naprawdę się wyspałam. Brunet dawał mi poczucie bezpieczeństwa, jakiego w życiu nie miałam. Sama jego obecność uspokajała mnie. Kiedy wyszłam z domku, od razu zauważyłam Felix'a, więc podeszłam do niego.

- Hej - powiedziałam, na co chłopak odwrócił się.

- Cześć - odpowiedział, uśmiechając się lekko. - Jak się spało?

Po jego minie wywnioskowałam, że wiedział, iż spał u mnie Peter, więc przewróciłam oczami.

- W porządku - wzruszyłam ramionami. - A tobie?

- Źle nie było. Pomożesz mi?

- W czym?

- Muszę przenieść to całe drewno na drugi koniec obozu. Miał mi w tym pomóc Harry, ale kiedy tylko spróbowałem go obudzić, to uderzył mnie i kazał spieprzać. Wolałem już nie ryzykować.

Zaśmiałam się cicho.
- Więc do roboty.

Drewna było dość sporo, ale kawałki były lekkie, więc bez problemu wzięłam kilka na raz. Zaginieni chłopcy traktowali mnie tu jak równi swego. Najczęściej nawet nie brali pod uwagę tego, iż jestem dziewczyną. Pasowało mi to, ponieważ nie chciałam siedzieć na tyłku i nic nie robić. Chciałam być tutaj potrzebna.

Po kilkunastu minutach chłopaki zaczęli wychodzić ze swoich domków. Kiedy tylko nas zauważyli, od razu zaczęli nam pomagać, dzięki czemu robota zajęła nam o wiele mniej czasu. Po około godzinie standardowo zabraliśmy się do zrobienia śniadania. Tym zajmowałam się ja oraz dwóch innych chłopców: Charlie i Edmund. Ten drugi jak się dowiedziałam, był synem kucharza, więc umiał najlepiej z nas wszystkich gotować. Charlie natomiast po prostu nam pomagał. Posiłki były zwyczajne. Nie były oczywiście najlepsze na świecie, ponieważ ja i Edmund nie mieliśmy do tego warunków, ale z chłopaka talentem nawet zwykły kurczak smakował bardzo dobrze. Byłam pewna, że gdyby tylko został w Londynie, bo tam właśnie mieszkał dwadzieścia lat temu, to zapewne osiągnąłby sukces. Dzisiaj postanowił przyszykować danie w stylu naleśników, jednak ich konsystencja oraz smak były o niebo lepsze.

Kiedy skończyliśmy przyrządzać posiłek, zauważyłem w tłumie Petera. Rozmawiał z chłopakami, najprawdopodobniej mówiąc im, co mają dzisiaj do roboty. Zawsze rano wyznaczał zadania chłopakom, aby wszystko pod wieczór było zrobione. Kiedy tylko zauważył, że mu się przyglądam, podszedł do mnie. Uśmiechnął się łobuzersko i objął mnie w talii. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, na co uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Coś się stało? - spytałam powoli, nie wiedząc, do czego chłopak zmierza.

- Zupełnie nic - odpowiedział i pocałował mnie. Uśmiechnęłam się lekko, oddając pocałunek.

Po chwili nieco zdziwiona odsunęłam się od niego. Chłopak nadal uśmiechał się jak głupi.

- A to za co? - spytałam. Peter jeszcze nigdy nie całował mnie, kiedy obok był któryś z chłopaków.

Pan wzruszył ramionami i wyszeptał mi do ucha:
- Chciałem pokazać, że jesteś moja.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową z rozbawieniem.
- Jesteś głupi. - Pocałowałam go w policzek. - Ale słodki.

Wyminęłam go i poszłam po porcję naleśników dla siebie i Petera. Tak jak myślałam, każdy z chłopców patrzył się to na mnie to na Pana. Podałam mu jedną porcję, za którą podziękował uśmiechem. Dosiedliśmy się do reszty i tak jak zawsze zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Przy posiłkach rozmawialiśmy o wszystkim, dzięki czemu łatwiej mogliśmy się poznać. Nikt nikogo nie oceniał, za co ich uwielbiałam.

Kątem oka zauważyłam, jak w naszą stronę idzie Hook, Emma i Regina. Mężczyzna standardowo miał w dłoni butelkę rumu. Przewróciłam oczami i zdając sobie sprawę, że zaraz znowu zacznie się kłótnia między nim a Peterem, podeszłam do pirata. Kilian uśmiechnął się, co odwzajemniłam i od razu potem wyrwałam mu butelkę. Zmarszczył brwi.

- Co ty... - Nie dokończył, ponieważ resztę alkoholu wylałam tuż przed jego nogami.

- Dzisiaj masz dzień bez alkoholu mój drogi - powiedziałam, a Hook co chwilę otwierał usta, chcąc coś powiedzieć. Oddałam mu pustą już butelkę. - Więc jeden problem z głowy.

Odwróciłam się i ujrzałam rozbawionego Petera. Podszedł do nas i objął mnie w talii. Więc teraz tak będzie wyglądało jego codzienne zachowanie? Hook popatrzył na mnie, pytająco chyba mając nadzieję, że zacznę mu się tłumaczyć. Niedoczekanie jego.

- Może przejdziemy do interesów - odezwała się Emma.

- To znakomity plan - syknął Hook, a ja kolejny raz przewróciłam oczami. - Chyba że Peter jest dzisiaj zbyt zajęty.

Kątem oka zauważyłam, jak chłopak zaciska szczękę.

- Spokojnie, nie jestem - opowiedział, a ja odetchnęłam z ulgą. - Chodźmy.

Jones popatrzył na niego, unosząc brew, zapewne dziwiąc się, że mu nie odpyskował jak miał w zwyczaju. Peter pociągnął mnie za sobą i wszyscy razem skierowaliśmy się do pokoju obrad.

***

- Wczoraj w nocy moi ludzie przeszukali teren koło statku - odezwał się Hook po godzinnej rozmowie. - Wiem, że nie było to zaplanowane, ale musiałem mieć pewność, że Czarnobrody tam jest.

- I co? - spytał Felix.

- Kręci się tam paru jego piratów, lecz statek jest pusty. Muszą mieć gdzieś jeszcze swoje miejsce.

- Zapewne gdzieś blisko statku - dopowiedział Peter. Zamknął oczy, myśląc nad czymś intensywnie. - Czarnobrody nie bez powodu wybrał tamten teren.

- Jest tam sporo skał i gór. Zapewne ukrył się gdzieś, w któryś z nich - dodał Felix.

- Sprawdzę je - powiedział Hook. - Kojarzę ten teren.

- Twoi ludzie i tak już się sporo narazili. Tym razem pójdą moi.

- Moi znają lepiej ten teren.

- Moi za to lepiej się obronią - odpowiedział Peter.

Westchnęłam i ukryłam twarz w dłoniach.

- Dobra koniec - przerwała Emma. - Pójdzie dwójka piratów i dwójka Zaginionych chłopców.

Popatrzyłam na nią z wdzięcznością, na co się uśmiechnęła.

- Zgadzam się - poparł ją Felix.

- Niech będzie - syknął Hook. - Przyjdziemy tu za jakąś godzinę i zabiorę wszystkich piratów. Powinniśmy ich powoli zacząć wtajemniczać.

Peter nic na to nie odpowiedział. Kolejny raz wyglądał, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał.

- Chyba możemy kończyć - odezwałam się, wiedząc, że i tak już dziś nic nie ustalimy.

Wszyscy przytaknęli głowami i po chwili w pokoju zostałam tylko ja i Peter. Widząc, że coś go trapi, podeszłam do niego.

- Co jest? - spytałam, a on pokręcił głową. - Przecież widzę.

Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się lekko.

- Nic się nie dzieje - odpowiedział, a ja uniosłam brew. - Nic czym musisz się przejmować. Poważnie.

- W porządku - westchnęłam. - Pójdę już.

Pan najprawdopodobniej nawet tego nie usłyszał. Był zbyt zajęty czymś innym. Nie miałam mu tego za złe. Chłopak miał dużo na głowie i wolałam dać mu spokój, dlatego wyszłam, zostawiając go samego. Wzięłam głębszy oddech i widząc Jamesa, podeszłam do niego. Brunet, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko.

- Wendy skarbeńku. - Podszedł do mnie. - Co jest?

- A co ma być? Nic. - Zmarszczyłam brwi.

Prychnął.
- Jeśli tak mówisz. Skończyliście zebranie? - Przytaknęłam głową. - To wspaniale. Słuchaj, pogadałbym jeszcze, ale muszę coś załatwić z chłopakami. Zgadamy się potem, dobra?

- Jasne. - Uśmiechnęłam się.

- To do zobaczenia. - Mrugnął do mnie i odszedł.

Westchnęłam i rozejrzałam się po całym obozie. Nagle coś przykuło moją uwagę. A raczej nie coś, tylko ktoś. Patrzyłam zdziwiona na Tyler'a, który opierał się o drzewo, patrząc się wprost na mnie. Gestem dłoni przywołał mnie do siebie. Przełknęłam ślinę i pomimo złego przeczucia podeszłam do niego.

- Co ty tutaj robisz? - syknęłam odrobinę zła. - Zniknąłeś i...

- Cicho bądź - szepnął. - Wytłumaczę ci wszystko, ale nie tu.

- Co mam rozumieć przez nie tu? - Uniosłam brew.

- Nie mogę z tobą rozmawiać w obozie - wytłumaczył i złapał mnie za rękę. - Tylko tobie mogę ufać. Każdy tutaj myśli, że uciekłem, ale to nie tak jak myślą. Jeśli nas zobaczą, to wyciągną pochopne wnioski, a chcę ci się wytłumaczyć do końca.

Popatrzyłam na niego podejrzliwie, lecz na jego twarzy widziałam tylko i wyłącznie troskę. Odwróciłam się na chwilę, aby spojrzeć czy nikt na nas nie patrzy. Przytaknęłam lekko głową, na co chłopak odetchnął z ulgą. Pociągnął mnie w stronę lasu. Wyrwałam mu się i stanęłam.

- Mów - powiedziałam, a Tyler odwrócił się w moją stronę.

- Mogą nas tutaj zobaczyć. Chyba nie chcesz...

- W co ty grasz? - warknęłam, zaczynając być wściekła.

- O co ci chodzi? - Zamrugał kilka razy oczami. - Przecież...

- Jeśli chcesz się tłumaczyć, to proszę bardzo. Słucham. - Skrzyżowałam ramiona na piersi.

- Spokojnie Tyler, tutaj wystarczy. - Zamarłam. - Peter będzie mógł szybciej dotrzeć, prawda?

- Czarnobrody - szepnęłam, odwracając się powoli w jego stronę.

- Witaj Wendy. - Uśmiechnął się obrzydliwie.

Continue Reading

You'll Also Like

670K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
17K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
9.9K 277 21
Co się stanie gdy słynny Tom Riddle na swojej drodze spotka piękna lecz sprytna i pyskatą , oschłą ślizgonkę ? Czy Tom nauczy się kochać i być koch...
277K 11.2K 53
Maya Trevelyn, czarownica czystej krwi rozpoczyna swoją niezapomnianą i intrygującą przygodę w Hogwarcie. Pozna wielu nowych ludzi; tych z którymi si...